RadioPolska.pl - Jeszcze więcej radia!

Jeszcze więcej radia!

(47) Toruń, Podgórska 12, pl. Św. Katarzyny 4

Do trzech razy sztuka (3). Jak Polskie Radio Toruń zdobywało

22-05-2017
Radiowe adresy: (47) Toruń, Podgórska 12, pl. Św. Katarzyny 4

Niespełna dobę po tym, gdy huk odkorkowywanych flaszek szampana – krajowego i importowanego – zakomunikował nadejście roku 1935, toruńska rozgłośnia rozpoczęła nadawanie pierwszych komunikatów z nieukończonego jeszcze studia na Podgórzu1. Na dwa tygodnie przed jej oficjalnym otwarciem na fali 304,3 metra rozpoczęła nadawanie wiadomości sportowych, informacji o życiu artystycznym i kulturalnym Pomorza oraz skrzynek – programowej i technicznej2. Pierwsza z nich służy do nawiązania bezpośredniego kontaktu z nowymi słuchaczami nowej rozgłośni, druga zaś informuje o technicznych warunkach odbioru i wyjaśnia wszystkie wątpliwości radjoamatorskie słuchaczów Torunia – wyjaśniał redaktor „Gazety Gdańskiej”. Kolejne lokalne pozycje zostały dołączone do ramówki już po 15 stycznia. Łącznie stanowiły one kilka godzin programu dziennie. Dużo, zważywszy na to, że według pierwotnych planów Toruń miał mieć „głównie charakter centrali przekaźnikowej”3. Informacja o transmitowaniu „po największej części” programów warszawskich pojawiła się nawet w dniu uruchomienia próbnej emisji, 15 grudnia 1934 roku4.

Poświęcenie Rozgłośni Pomorskiej Polskiego Radia („Gazeta Gdańska” z 19-20 stycznia 1935) Przemówienie Zygmunta Chamca na otwarciu Rozgłośni Pomorskiej Polskiego Radia („Gazeta Gdańska” z 19-20 stycznia 1935)

Sytuacji, w której lokalna tematyka nie pojawia się na antenie tak długo wyczekiwanej na Pomorzu stacji wprost nie mogli wyobrazić sobie tamtejsi działacze. Jak ustaliła Barbara Domańska, już w kwietniu 1934 roku ukonstytuowała się Rada Zrzeszeń Naukowych Artystycznych i Kulturalnych Ziemi Pomorskiej, która w swoim programie uwzględniała nawiązanie stosunków z kierownictwem radia oraz ustalenie potrzeb i możliwości związanych z nadawanym programem5. Pięć miesięcy później przy Radzie powołana została Komisja Radiowa, w skład której weszli Starosta Krajowy Pomorski Wincenty Łącki, dyrektor Książnicy Miejskiej Zygmunt Mocarski, dziennikarz Stanisław Nowakowski, dyrektor Instytutu Bałtyckiego Józef Borowik, prezes Towarzystwa Nauczycieli Szkół Średnich i Wyższych Zdzisław Kaczmarek i przewodnicząca Koła Literackiego Konfraterni Artystów Zofia Bogusławska. W ramach jej prac mówiono nie tylko o zaspokajaniu potrzeb regionu pomorskiego, ale pojawiły się też postulaty przybliżania spraw morskich na fali ogólnopolskiej i nadawania informacji o Polsce w językach obcych. Józef Borowik sugerował ponadto utworzenie dodatkowego studia w Gdyni, dzięki któremu radio lepiej prezentowałoby „sprawy morskie”. Pomysły te zebrane zostały w opracowanym przez Stanisława Nowakowskiego „Memoriale w sprawie potrzeb programu regionalnego” i przesłane do Polskiego Radia. Warszawa potraktowała je bardzo poważnie i w listopadzie 1934 roku autor zestawienia mianowany został kierownikiem nowej rozgłośni. To otwierało drogę do realizacji wizji pomorskich działaczy. Obecnie przewidujemy w programie naszym cztery odczyty miesięcznie, dwie pogawędki rolnicze, dwa feljetony i szkice literackie, dwa fragmenty teatralne, które stanowić będą skuteczną propagandę ziemi pomorskiej. Nadawać będziemy również stały przegląd teatralny. Zajmiemy się obecnie dawnem i obecnem piśmiennictwem pomorskim przez recytację prozy – cyklu autorów pomorskich. Prócz tego zajmiemy się intensywnie sprawami społecznemi – zdradzał dyrektor redaktorowi „Codziennej Gazety Handlowej” w dniu oficjalnego uruchomienia toruńskiej rozgłośni6.

Studio Rozgłośni Pomorskiej Polskiego Radia („Antena”, 6 stycznia 1935)

Według zapowiedzi w prasie, we wtorek 15 stycznia 1935 roku radiostacja toruńska pracowała przez trzy godziny i dwadzieścia minut7. Najpierw, pomiędzy godziną 6:45 a 7:40 retransmitowała program z Warszawy, w którym – na cześć nowej rozgłośni – znalazły się pieśni kaszubskie. Z płyt odtworzony został „Marsz Kaszubski” oraz utwory „Jedna baba”, „Ptasie wesele”, „Sierota” „Sewy gołąbeczek” i „Andzia” w wykonaniu chóru Polska Kapela Ludowa pod dyrekcją Stanisława Kazury8. Następnie pomiędzy 7:40 a 7:50 nadano zapowiedź programu i ogłoszono przerwę do godziny 18:45. Wieczorna emisja trwała do 21:00. Dzień później radiostacja rozpoczęła pracę o 15:55 i zakończyła o 20:00. Przez trzy i pół godziny retransmitowała program centralny, a 35 minut stanowiły audycje lokalne9. Odcinki te systematycznie się wydłużały. Już kilka dni później „Gazeta Gdańska” doniosła o planach emisji przez 6 godzin począwszy od 20 stycznia i 8 godzin pod koniec miesiąca. Praca w pełnym wymiarze miała się rozpocząć już w pierwszych dniach lutego10. Ostatecznie „pełną parą” Toruń ruszył dopiero 11 marca – wiązało się to zarówno z wydłużeniem czasu emisji, jak i zwiększeniem mocy nadajnika do zapowiadanych 24 kW11.

Maszt Rozgłośni Pomorskiej Polskiego Radia („Antena”, 6 stycznia 1935)

Pierwszy spiker rozgłośni toruńskiej – Bolesław Busiakiewicz – do grodu Kopernika trafił z Radja Poznańskiego. Początkowo był jedynym „zapowiadaczem” lokalnych audycji. Drugi głos – tym razem kobiecy – wybrany został w konkursie, który zorganizowano 20 lutego. W szranki stanęło 25 kandydatek. Próba konkursowa składała się z kilku części. W pierwszej odpadło zaraz 14 kandydatek, w drugiej (czytanie programu muzycznego, tekstów francuskich, niemieckich i angielskich) odpadło 6, w trzeciej wreszcie próbie jeszcze jedna pani – relacjonowała lokalna prasa12. Autor artykułu podkreślał, że komisja słuchała kandydatek przez głośnik w amplifikatorni, aby nie sugerować się ich wyglądem. Do ścisłego finału zakwalifikowały się trzy panie. Spośród nich centrala w Warszawie wytypowała Marię Ziembińską z Chełmży13. Kilka dni później radiostacja rozpoczęła nadawanie od 6:30 do 23:05 w dni powszednie, od 6:30 do 24:00 w dni przedświąteczne oraz od 9:00 do 24:00 w dni świąteczne14. Właściwie zaczęłam pełnić mą służbę całą parą bez większego przygotowania. Normalnie praktykuje się w ten sposób, że nowozaangażowany speaker stawia swe pierwsze kroki przed mikrofonem pod okiem swego starszego i doświadczonego kolegi. Mnie pokazano to i owo, kilka razy prowadziłam mniejsze audycje, poczem zaczęła się dla mnie normalna praca – opowiadała w wywiadzie dla „Słowa Pomorskiego”15.

Konkurs na spikera („Słowo Pomorskie”, 21 lutego 1935)

Uruchomienie rozgłośni w Toruniu spotkało się z bardzo życzliwym przyjęciem, czego dowodem były liczne życzenia, które otrzymał jej dyrektor. Obok tych, składanych przez miejscową społeczność – W dniu otwarcia kochanej pomorskiej fali serdeczne życzenia składa w imieniu pułku Djabłów Łęczyckich i własnem J. Horzowski, ppułk. I dowódca pułku, ojciec statku „Dar Pomorza” – znalazły się i takie od kolegów po fachu: W ty nowy robocie niech wam fajno hula. Daj Boże szczęścia. Szczepko i Tońko16. Pierwszą próbą dla radiowców z Pomorza była piętnasta rocznica odzyskania przez Polskę dostępu do morza. Główne uroczystości zaplanowano na 9 i 10 lutego 1935 roku. Oprócz specjalnych wystąpień – m.in. prezesa Ligi Morskiej i Kolonialnej gen. Gustawa Orlicz-Dreszera i dyrektora Departamentu Morskiego Ministerstwa Przemysłu i Handlu Leonarda Możdżeńskiego – we współpracy z Warszawą zaplanowano szereg transmisji. Słuchacze mogli po raz pierwszy usłyszeć apel wojenny z Oksywia, a także koncert z utworami opartymi na motywach morskich, nabożeństwo z kościoła Serca Jezusowego w Gdyni, uroczystą akademię i bezpośrednią relację z zabawy ludowej na dworcu morskim17.

Oczekiwania wobec nowej rozgłośni były różne. Siedmioletni Jureczek prosił o zaprezentowanie w „Koncercie życzeń” marsza „Frontem do morza” dla swojego ojca, a mała Halszka o utwór „Babunia” Langnera18. I choć redaktor „Gazety Gdańskiej” podkreślał, że takie listy dowodzą realizacji przez radiostację roli ogólnokształcącej i propagandowej, to dla jego kolegi ze „Słowa Pomorskiego” było to wciąż niewystarczające. Toruń musi promieniować – z racji swego położenia geograficznego – przedewszystkiem na Pomorze, obojętnie czy z tej, czy z tamtej strony granicy leżące. Polonja gdańska, warmijska, Polacy na Pomorzu pruskiem, domagają się audycyj przeznaczonych dla nich, podtrzymujących w nich ducha polskiego. Wolno Wrocławowi nadawać programy dla „Niemców zagranicą” (czytaj: w Polsce), niech będzie wolno nadawać Toruniowi audycje dla Polaków na Warmji. I niech to będą nie nudne odczyty, ale żywe audycje, na które czeka się z ciekawością. Tyle jest tematów, tyle możliwości, tyle wreszcie wzorów, że zbłądzić w wyborze odpowiedniego kierunku będzie poprostu trudno. Domagamy się programu bojowego, takiego, któryby odpowiadał bojowym programom stacyj niemieckich – pisał w artykule „Jakie audycje ma dawać Toruń?”19. Trudno było zadowolić wszystkich. Gdy w kwietniu 1935 roku w „Gazecie Gdańskiej” ukazał się artykuł „Reportaże gdyńskie”, chwalący audycję pokazującą co dzieje się z rybami od momentu przypłynięcia kutra do ich umieszczenia w wagonie kolejowym20, obok – na tej samej stronie – znalazł się tekst „O transmisjach radjowych muzyki symfonicznej z Gdyni” wyrażający żal, że w trzymiesięcznej historii stacji słuchacze tylko raz mogli usłyszeć muzykę na żywo z tego portowego miasta21. Dowodem na to, że takie głosy nie były ignorowane było wprowadzenie w programie letnim – począwszy od 9 czerwca 1935 roku – cotygodniowego koncertu orkiestry marynarki wojennej transmitowanego w całej Polsce pod hasłem „Nasza marynarka gra”22. Cykl zainaugurowany został „Hejnałem morskim” skomponowanym przez kapitana Aleksandra Dulina, kapelmistrza Orkiestry Reprezentacyjnej Komendy Portu Wojennego w Gdyni23. Z prezentacją tego utworu wiąże się ciekawa historia, przytoczona przez przedwojenny tygodnik „Naród i wojsko”. Jak donosi gazeta, nadany w radiu hejnał usłyszał kapelmistrz garnizonu tureckiego w Stambule Arslan-Bey. Utwór tak mu się spodobał, że postanowił poprosić o przesłanie nut i włączył go do wieczornego apelu wojska tureckiego24.

Kompleks Dowództwa Floty na Oksywiu (źródło: wolneforumgdansk.pl)

Z wprowadzeniem stałych transmisji z Gdyni wiązała się potrzeba uruchomienia tam podstudia. Zostało ono urządzone w małym pokoiku w koszarach marynarki wojennej na Oksywiu. Prowadzenie transmisji wymagało obecności technika dojeżdżającego z Torunia, natomiast konserwacją zainstalowanej aparatury zajmował się jeden z bosmanów będących na miejscu25. Tym samym zrealizowany został jeden z ważniejszych punktów wspomnianego wcześniej „Memoriału w sprawie potrzeb programu regionalnego”. W styczniu 1939 roku radio w Gdyni przeniosło się do gmachu Komisariatu Rządu, gdzie „w doskonale wyposażonych technicznie dwóch pokojach” uruchomiony został nowy punkt mikrofonowy26.

Gmach Komisariatu Rządu w Gdyni (źródło: www.historiaradia.neostrada.pl)

W ogólnopolskim programie letnim w roku 1936 znalazły się transmisje z Ciechocinka. Dwa razy w tygodniu występowała tam Orkiestra Filharmonii Warszawskiej pod dyrekcją Józefa Ozimińskiego. Koncerty składały się z „utworów wartościowych, jednak o charakterze popularnym, przystępnym dla każdego radiosłuchacza”27. W wakacyjnej ramówce znalazły się też takie pozycje jak „Podwieczorek przy basenie w Ciechocinku” czy „Muzyka lekka z basenu w Ciechocinku”28.

Pływalnia w Ciechocinku (źródło: broszura „Ciechocinek: źródło zdrowego ciała pogody ducha”

Czwartym miastem, w którym na stałe zagościła Rozgłośnia Pomorska, była Bydgoszcz. Miasto nad Brdą, leżące jeszcze wówczas w województwie wielkopolskim, w 1933 roku przegrało rywalizację o budowę radiostacji29. Jeszcze w 1936 roku w „Kurjerze Bydgoskim” w odniesieniu do tej sprawy można było przeczytać o „krzywdzie wyrządzonej Bydgoszczy”. Za bliżej niesprecyzowaną prasą warszawską padło również stwierdzenie, że obecna Dyrekcja Polskiego Radia szybko zrozumiała, że ten błąd przeszłości trzeba jeżeli już nie naprawić, to przynajmniej mocno złagodzić30. Ale zanim doszło do uruchomienia tam podstudia, przez miejscową prasę przetoczyła się dyskusja o zmianach w podziale administracyjnym. I to przy tej okazji przywołany został temat radia. O Bydgoszczy mówi radjostacja toruńska, a nie poznańska. Kiedyś głośno mówiono w Bydgoszczy o urządzeniu w naszem mieście „podstudja” stacji toruńskiej. Dziś cicho jest o tem, a dowiadujemy się jedynie, iż w Sosnowcu, na terytorjum woj. Kieleckiego, otwarto takie „podstudjo” radjostacji katowickiej, a więc na terenie innego województwa śląskiego. Ale to było w Sosnowcu, w Bydgoszczy skończyło się na projektach i gadaniu… – napisał redaktor „Kurjera Bydgoskiego”31. I nawet jeśli to nie te słowa wywołały lawinę, to na pewno były kroplą drążącą skałę. Ale nie wszyscy zgadzali się z nimi w stu procentach. Motorem Diesla tychże wszystkich zmartwionek podwórkowych jest to notoryczne utyskiwanie: że też innym zawsze ktoś gdzieś coś, a nam nigdy nigdzie nic […] Policzmy ludzi, których możemy wysłać przed mikrofon, policzmy chóry, zespoły muzyczne; baczmyż uważnie, aby plan nie miał amputowanego rozsądku i nie był li tylko wybuchem krótkotrwałej aspiracji – komentował Tadeusz Nowakowski na łamach „Dziennika Bydgoskiego”32. Głosy w sprawie studia pojawiały się również w prasie regionalnej. W sierpniu 1936 roku dziennikarz „Ilustrowanego Kuriera Pałuckiego” wyrażał nadzieję, że tematem zajmie się Towarzystwo Przyjaciół Bydgoszczy33. Trudno dziś wyrokować czy to starania tej właśnie organizacji czy może powołanej w 1934 roku Rady Artystyczno-Kulturalnej przyniosły oczekiwany efekt… Jedno jest pewne, sprawa otarła się o stolicę. W połowie września do Bydgoszczy przyjechał dyrektor Polskiego Radia Roman Starzyński i osobiście badał możliwość uruchomienia studia w tym mieście34. Wizyta musiała być owocna, bowiem niespełna trzy tygodnie później „Słowo Pomorskie” donosiło: Miejski wydział budowlany w Bydgoszczy rozpoczął już prace przy przebudowie jednej z większych sal w gmachu teatru bydgoskiego dla potrzeb studia radiowego. Studio mieścić się będzie na drugim piętrze, w dotychczasowej sali prób tanecznych. Przestrzeń będzie miało znaczną, bo 75 m. kw. Obok sali samego studia znajdzie się poczekalnia i biuro, a także odrębna ubikacja na ustawienie aparatów. Wejście do lokalu studia jest od strony ogrodu teatralnego, przy pracowni malarskiej35. Wkład miasta, kierowanego przez prezydenta Leona Barciszewskiego, który jeszcze jako gospodarz Gniezna należał do organizatorów Radja Poznańskiego36, podkreślony został rok później, w czasie otwarcia nad Brdą Ogólnopolskiej Wystawy Radiowej. Dyrektor Starzyński na zakończenie swojego przemówienia zaznaczył, że przez ufundowanie studia „Bydgoszcz kroczy na czele miast, które złotymi głoskami zapisały się w dziejach polskiej radiofonii”37.

Teatr Miejski w Bydgoszczy (źródło: broszura „Bydgoszcz” z roku 1929)

Piękne nowoczesne studio, które przez najwyższe czynniki techniczne Polskiego Radia zostało uznane za jedno z najlepszych dziś istniejących studiów38 zainaugurowało swoją działalność 4 stycznia 1937 roku o godzinie 18:00. Zachwyt redaktora „Kurjera Bydgoskiego” prawdopodobnie był nieco na wyrost, bowiem rok później jego kolega ze „Słowa Pomorskiego” pisał: Słabą stroną studia bydgoskiego „Polskiego Radia” była stara i zużyta już amplifikatornia, której działanie nie mogło odpowiadać wymaganiom, stawianym dziś technice radiowej. Bolączka ta ma być niebawem usunięta, a w miejsce starej amplifikatorni otrzyma studio bydgoskie nową, zainstalowaną miesiąc temu dla studia na wystawie radiowej39. Wróćmy jednak do roku 1937. Świadkami transmitowanego na całą Polskę uroczystego otwarcia nowego studia byli: prezydent Leon Barciszewski, dyrektor Rozgłośni Pomorskiej Stanisław Nowakowski oraz przedstawiciele Zarządu Miejskiego, Rady Miejskiej, sfer artystycznych, kulturalnych i prasy. Po krótkich przemówieniach i poświęceniu pomieszczenia nadano pierwszą audycję – był nią odczyt prezydenta Barciszewskiego pod tytułem „Rola Bydgoszczy w życiu Pomorza”40.

Amplifikatornia w Bydgoszczy (źródło: www.historiaradia.neostrada.pl)

Idąc za przykładem Bydgoszczy również Grudziądz – drugi przegrany w batalii o budowę radiostacji –walczył o własne studio. Intensywne starania zarządu miejskiego, energicznie poparte przez p. prezydenta Włodka, spotkały się z życzliwym przyjęciem decydujących czynników Polskiego Radia. Jak nas w dniu wczorajszym poinformowano, projekty nie pozostały tylko na papierze, a emocjonująca wiele ludzi idea podstudia grudziądzkiego Rozgłośni Pomorskiej już się urzeczywistnia – pisał dziennikarz „Kurjera Bydgoskiego” we wrześniu 1936 roku41. Dzięki porozumieniu z władzami wojskowymi miało ono powstać z przekształcenia działającego przy 64. Grudziądzkim Pułku Piechoty studia wykorzystywanego do celów kulturalno-oświatowych tamtejszego garnizonu. Według zapowiedzi inauguracyjna audycja miała zostać nadana w rocznicę odzyskania niepodległości 11 listopada. W programie na ten dzień nie znalazła się jednak żadna transmisja z Grudziądza42. Temat podstudia w tym mieście powrócił w lutym 1938 roku. Rezolucję w tej sprawie w czasie rocznego walnego zebrania Towarzystwa Śpiewu „Lutnia” wniósł prezes II Grudziądzkiego Okręgu Śpiewaczego Pomorskiego Związku Śpiewaczego mecenas Alfons Sergot43. Podobną uchwałę podjęto kilka dni później na rocznym walnym zebraniu Towarzystwa Śpiewu „Moniuszko”44. Miesiąc później „Goniec Nadwiślański” donosił, że dyrekcja Polskiego Radia przychylnie ustosunkowała się do próśb grudziądzkich chórów45. Jednak i tej obietnicy nie udało się zrealizować przed wybuchem wojny.

Niezależnie od powstawania studiów terenowych realizowane były transmisje sportowe. Pierwsza z nich – słyszalna na antenach wszystkich rozgłośni Polskiego Radia – odbyła się już 7 lipca 1935 roku46. W Brdy Ujściu pod Bydgoszczą rozgrywano wówczas międzynarodowe regaty wioślarskie. Słuchacze mogli usłyszeć relację z biegów dwójek podwójnych i dwójek bez sternika oraz biegu ósemek o mistrzostwo miasta Bydgoszczy. Niespełna miesiąc później Toruń transmitował międzynarodowe zawody pływackie Warszawa-Berlin, które odbywały się w Ciechocinku47.

Transmisja sportowa z zawodów pływackich („Gazeta Gdańska”, 3-4 sierpnia 1935)

W połowie lat trzydziestych ubiegłego wieku niemałym problemem trapiącym radiowców były zakłócenia. W 1936 roku z tego powodu dwadzieścia tysięcy osób zrezygnowało z posiadania radia i wnoszenia opłaty abonamentowej. Straty szły w miliony złotych. Co gorsza, tendencja ta była wzrostowa48. Już w sierpniu 1935 roku w „Wiadomościach Elektrotechnicznych” ukazał się tekst „Co instalator o zwalczaniu zakłóceń w odbiorze radjowym wiedzieć powinien?” autorstwa Dymitra Sokolcowa, radcy technicznego w Państwowym Instytucie Telekomunikacyjnym i wykładowcy w szkole Wawelberga i Rotwanda49. Oprócz PIT-u zwalczaniem przeszkód w odbiorze zajmowała się też m.in. Sekcja Radiotechniczna Stowarzyszenia Elektryków Polskich, Ministerstwo Poczt i Telegrafów oraz główny zainteresowany, czyli Polskie Radio. W Toruniu dość szybko powołany został jednoosobowy referat zakłóceń, na czele którego początkowo stał inż. Zdzisław Kurzawiński. Jako pracownik radia wyjeżdżałem, sprawdzałem i wydawałem polecenie do usunięcia zakłóceń, zmiany urządzeń lub zainstalowania urządzenia poprawnego. Dawałem termin dwutygodniowy, potem sprawdzałem czy zastosowano się do zalecenia. W wypadku nie zastosowania się do zalecenia sprawę zgłaszało się do starostwa, które stosowało jakiś regres urzędowy, ale takie wypadki zdarzały się raczej rzadko – wspominał50. Komórka dysponowała swoim numerem telefonu – 211751. 1 stycznia 1939 roku referat ten został powiększony i przeniesiony z Torunia do Bydgoszczy, najbardziej uprzemysłowionego miasta Pomorza52. Tego samego dnia drugi taki punkt utworzony został na terenie Gdyni, „miasta dość dobrze zradiofonizowanego, ale okropnie zakażonego zakłóceniami”53. W walkę z utrudnieniami w odbiorze aktywnie włączyło się również pomorskie społeczeństwo. W związku z przeniesieniem siedziby referatu zakłóceń powstanie w Bydgoszczy z inicjatywy bydgoskiego Społecznego Komitetu Radiofonizacji Kraju „poradnia radiowa” dla radiosłuchaczy. Jest to pierwsza tego rodzaju placówka w Polsce. Będzie ona wyposażona w aparaty pomiarowe najnowszej konstrukcji do badania lamp i sprzętu radiowego, zakłóceń i.t.p. – informowało „Słowo Pomorskie”54.

Równolegle prowadzone były akcje zachęcające do słuchania radia. Tradycją stało się nagradzanie abonentów. Złote zegarki otrzymały osoby zarejestrowane pod numerami 500000 (luty 1936)55, 600000 (grudzień 1936)56, 700000 (luty 1937)57, 800000 (grudzień 1937)58 i 900000 (luty 1938)59, a milionowy słuchacz otrzymał książeczkę PKO z wkładem wysokości 4000 zł (styczeń 1939)60. Na upominki mogli też liczyć najbliżsi „sąsiedzi” laureatów. Ale nagrody przyznawane były nie tylko tym, którzy mieli szczęście zająć odpowiednie miejsce w kolejce przed okienkiem. W konkursie „Dlaczego zostałem radiosłuchaczem” mógł wziąć udział każdy, kto w określonym terminie zarejestrował swój odbiornik61. Warunkiem było przesłanie odpowiedzi na postawione w tytule zabawy pytanie. Spośród nadesłanych do wszystkich rozgłośni regionalnych haseł 24 dostały się do ogólnopolskiego finału, w którym zwyciężyła słuchaczka Rozgłośni Pomorskiej z Sierpca. Jej uzasadnienie brzmiało: „Radio druh, radio brat – radio to małe okienko na wielki świat”. Wśród innych propozycji znalazły się m.in. „Trochę drutu na słupie i już radość w chałupie” czy „Nawet w stajni i oborze radio ci się przydać może!”62.

Kartka ewidencyjna milionowego abonenta („Antena”, 5 lutego 1939)

W 1938 roku, po trzech latach funkcjonowania rozgłośni, przyszedł czas na podsumowania. Prasa zwracała uwagę, że poruszając zagadnienia z Kaszub, Kociewia, Krajny, ziemi chełmińskiej, Kujaw, okręgu nadnoteckiego z Bydgoszczą oraz Warmii i Mazur jako pierwsza połączyła ona ziemie utworzonego na rok przed wybuchem II Wojny Światowej Wielkiego Pomorza. Cykl audycji „Z regionu do regionu” dopomógł wydobyć bogactwa regionalne Pomorza. Temu celowi służyły również specjalne cykle felietonów i pogadanek, cykl przedstawiający sylwetki wybitnych działaczy pomorskich, „Morze i Pomorze w literaturze pięknej”, „Poznajemy pisarzy pomorskich”, „Nasze miasta przy pracy”, „Warmia i Mazury”, „Budujemy Pomorze” – podsumowywał redaktor „Kuriera Bydgoskiego”63. W pierwszym roku istnienia bydgoskiego studia, nadano 200 przygotowanych w nim audycji słownych i muzycznych, co stanowiło mniej więcej 10% wszystkich pomorskich audycji64. W latach 1938-1939 na około 1500 audycji lokalnych Bydgoszcz dostarczała już 50% z nich, Gdynia 30%, a Toruń zaledwie 20%. Jeszcze mniejsza była rola grodu Kopernika w audycjach przygotowywanych na antenę ogólnopolską – tutaj aż cztery na pięć programów dostarczała sama Gdynia65. Oprócz wspomnianych występów artystycznych znalazły się wśród nich m.in. reportaże z okrętów ORP Burza, ORP Orzeł, SS Cieszyn czy Daru Pomorza66.

Tak duża dysproporcja na niekorzyść Torunia nie wynikała jednak, jak można by przypuszczać, z braku atrakcyjnych treści. Mimo upływu lat, w głównej siedzibie Rozgłośni Pomorskiej cały czas było tylko jedno, niewielkich rozmiarów studio, pierwotnie przewidziane dla stacji retransmisyjnej i nieliczne pokoje biurowe. Ten stan rzeczy zmienił dopiero na przełomie 1938 i 1939 roku nowy dyrektor Bohdan Pawłowicz – pisarz marynista, który przed przybyciem do Torunia kierował łódzką rozgłośnią Polskiego Radia. 1 maja 1938 roku dotychczasowy szef stacji toruńskiej – Stanisław Nowakowski – zajął jego miejsce w Łodzi67. Po długich poszukiwaniach na nowy dom radia wytypowano kamienicę przy placu Św. Katarzyny 4, naprzeciwko kościoła garnizonowego. Wynajęty w grudniu 1938 roku budynek położony był w historycznej części Torunia, a nie – jak stacja nadawcza – po drugiej stronie Wisły. Miało to ułatwić współpracę z wykonawcami, którym dotarcie na drugą stronę rzeki sprawiało niekiedy problem68. Parter i pierwsze piętro zajęły pomieszczenia biurowe i administracyjne, a na drugim urządzono trzy studia69. Prace budowlane ostatecznie trwały cztery miesiące, jednak już wcześniej do nowej siedziby wprowadzały się poszczególne komórki organizacyjne. W czerwcu na potrzeby budowanego studia rozgłośnia kupiła fortepian koncertowy „Bechstein”, który – jak donosiła prasa – wybrał sam Henryk Sztompka, polski pianista, zdobywca nagrody Polskiego Radia za najlepsze wykonanie mazurków na I Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym im. Fryderyka Chopina w Warszawie w roku 192770.

Kamienica przy pl. św. Katarzyny 4 dziś

Uruchomionego w połowie 1939 roku studia próżno szukać dziś na zdjęciach. Zachowały się za to bardzo plastyczne opisy nowej siedziby Rozgłośni Pomorskiej opublikowane w ówczesnej prasie. A jako, że radio to teatr wyobraźni…

Jak w klasztorze. Niebieski korytarz ciągnie się wzdłuż całego piętra. Nad szczytowymi drzwiami szklana tablica, w której surowym nakazem płoną litery: „Cisza”. Poniżej – zamiast „Memento mori” – pogodne wyjaśnienie: „Radiostacja czynna”.

Dużo białych drzwi. Trzeba po kolei pootwierać, pooglądać, podomyślać się – co to znaczy.

Mały salonik… Wygodne meble z jasnego dębu, szafirowym pluszem wyścielane. Okrągły stół. Ciasnawo i przytulnie. Parlatorium? Nie – Poczekalnia dla tych, co „przez radio pokazują i odgrywają”. Jest tu miękko, że „sztywność” tak niepożądana w mikrofonie utopi się gdzieś w szafirowym pluszu. Tak niebiesko, że nerwy robią „down”, jak dobrze ułożony wyżeł, a audycja tam, w dalszych apartamentach, pójdzie na pewno doskonale.

Jakiś zakręt niebieskiego korytarza. Słoneczny balkonik. Szklane drzwi. Ciemna komnata – światło płynie tylko przez okienko amplifikatorni i przez okienko studia zapowiadacza.

Cela na rekolekcje zamknięte? Nie – to studio prelegenta. Mikrofon czeka w postawie pełnej uszanowania. Wygodne krzesło, piękny stół orzechowy, sygnały świetlne: czerwony i zielony. Spokój, kultura. Wszystko, czego dusza prelegencka zapragnie.

Zapowiadacza teraz będzie można oglądać tylko przez szybkę. Ma on stół z przełącznikami i drugi na kółkach – do płyt gramofonowych. Stoły stoją prostopadle do siebie. Zapowiadacz na obrotowym krzesełku będzie ćwiczył się w sprawności ruchów.

Duże studio koncertowe i nowy fortepian przez Henryka Sztompkę osobiście wybrany króluje innym instrumentom, poustawianym pod ścianami. Za pomocą kotar zmniejsza się studio dla muzyki kameralnej, dla solistów i dla słuchowisk.

„Szklane” apartamenty to amplifikatornia i „reżysernia”, czyli „obszar życiowy” Tadeusza Markowskiego. Potem sala do nagrywań, dział Władysława Hryneczki71.

***

Dziś każdego uderza miły wygląd zewnętrzny gmachu przy pl. Św. Katarzyny 4, lśniące czystością i mieniące się kolorami kwiatów na balkonach. Nad drzwiami zgrabna latarka z matowego szkła z napisem „Rozgłośnia Pomorska” jakby zapraszała do wnętrza. Wejdźmy więc.

Na parterze mieści się wydział administracyjny rozgłośni, do którego należy resort gospodarczy całego urządzenia stacyjnego i personelu. […]

Na pierwszym piętrze mieści się „lwia jama” – w której króluje dyr. Pawłowicz. Dobudówek w rodzaju sekretariatu zupełnie się nie liczy. […]

Rzemieślnicy dokładają jeszcze ostatnich starań, aby korytarze i salki miały wygląd odpowiadający godności (!) rozgłośni pomorskiej. Niebieskie chodniki pięknie harmonizują z jasno-orzechowymi mebelkami. Jest nawet poczekalnia dla stremowanych kandydatów na solistów względnie prelegentów. Po tamtej stronie Wisły puszczało ich się na spacer po parku dookoła masztu… Tu mają na zabicie nudy oczekiwania i czasopisma i… karafkę z zawsze świeżą wodą.

Główne studio powstało z wybicia dwóch ścian, przez co w jedną całość połączono trzy duże pokoje. Ściany zostały wyłożone specjalnymi płytami, które albo głos tłumią, albo go odbijają. To już zależy od potrzeb „mistrza efektów”, p. Markowskiego, pilnującego spraw słuchowiskowych.

Część ściany tworzą obracające się dookoła pionowej osi płyty, obite z jednej strony materiałem tłumiącym, z drugiej zaś – rezonansowym.

Jeżeli nam jeszcze powiedzą, że zarówno rozkład wnętrza, jak i wszystkie szczegóły wykonania wnętrza do celów radiowych wykonano własnymi siłami naszej rozgłośni, to naszym technikom radiowym pogratulujemy pomysłowości i wiedzy.

Za załamaniem korytarza mieści się mały pokoik odczytowy, a zaraz obok niego pokój zapowiadacza z aparaturą płytową i łącznicą, pokrytą z frontu szeregiem kontaktów i odpowiadających im lampek kontrolnych. Przez podwójną szybę może zapowiadacz widzieć prelegenta i „dodawać mu otuchy” – jeżeli jest potrzeba.

 Przez taką samą podwójną szybę widzi technik dyżurny wnętrze dużego studia, skąd nadają się koncerty kameralne, występy większych zespołów muzycznych, słuchowiska i występy solistów. Świetny fortepian jest przez podwójną szybę zupełnie niesłyszalny w pokoju techników. Ci kontrolują grę solistów już tylko przez głośnik. Ponadto wybite grubym wojłokiem okiennice odizolowują zupełnie studio od hałasów ulicy. W salce koncertowej panuje idealna cisza; coś dla skołatanych nerwów mieszczucha.

Aparatura techniczna, wzmacniacze z licznymi przełącznikami, które pracują zupełnie automatycznie – to „tabu”, na które można tylko popatrzeć. Wszystko wykonane i zamontowane rękoma polskiego inżyniera.

Na drugim końcu korytarza trafiamy do pokoju z aparaturą do nagrywania płyt. Tu jest królestwo jednego z najmilszych „tajojów”, p. Hryneczki. Przez jego palce i uszy – musi przejść każde nagranie, każdy reportaż z dalekich stron, zanim zostanie utrwalony na giętkich płytach z materiału decelitem nazwanego i zanim zostanie odtworzony dla słuchaczy72.

***

Z klatki schodowej, wysłanej miękkim chodnikiem, poprzez oszklone drzwi wchodzimy do korytarza 2-go piętra i bezpośrednio trafiamy do gustownie urządzonej poczekalni dla wykonawców programu. Widoczny w głębi korytarza napis świetlny „Cisza – Radiostacja czynna” – powoduje odpowiedni nastrój. Poprzez drugie oszklone drzwi wahadłowe, przedzielające korytarz trafiamy do dużego pokoju, mieszczącego kontrolę techniczną czyli tak zwaną amplifikatornię.

Widzimy tam biurko modulacyjne, skupiające w sobie połączenia mikrofonowe ze studiami, połączenia telefoniczne – wewnętrzne i zewnętrzne, 3 specjalne potencjometry, t. zw. mixery, umożliwiające równoczesne włączanie 3 mikrofonów i nakładanie na siebie różnych efektów akustycznych oraz sygnalizację optyczną.

Na specjalnych tabliczkach zapalają się lampki białe, zielone i czerwone, orientujące dyżurnego technika o kolejności włączania poszczególnych mikrofonów, gramofonów lub kabla z Warszawy, Bydgoszczy czy Gdyni. Pod ścianą ustawiono rzędem szereg stojaków z wbudowanymi wzmacniaczami, które zapewniają kontrolę ciągłości ruchu. Są one całkowicie zasilane z sieci.

Optyczne wskaźniki t. z. programmetry i decybelmetry dają możność nieustannej kontroli co do pełnego wymodulowania aparatury nadawczej, gdyż doskonały głośnik kontrolny daje tylko miarę jakościową, nie ilościową.

Obok kontroli technicznej, za akustycznie izolowaną, oszkloną ścianą, znajduje się kabina reżysera, który operując poczwórnym mixerem, głośnikiem, wskaźnikiem modulacji, sygnalizacją i mikrofonem do przekazywania uwag wykonawcom, ma możność przeprowadzania prób słuchowiskowych ze studiów, nie zajętych programem. Podwójny gramofon elektryczny pozwala reżyserowi na nakładanie na tło słuchowiska muzyki lub odpowiednich efektów akustycznych np. wichru morskiego. W razie potrzeby reżyser prowadzi audycje, mixując poszczególne mikrofony i biorąc przez to na siebie funkcję dyżurnego technika.

Dyżurny technik i reżyser przez specjalne okna doskonale izolowane akustycznie posiadają wzrokową łączność ze studio muzyczno-słuchowiskowym, a następnie z odczytowym i speakerowskim. Pierwsze z nich o objętości 230 m sześć. posiada powierzchnię ścian w 1/3 pokrytą polerowaną dyktą rozpiętą na drewnianych ramach, wypełnionych odpowiednią masą akustyczną. Służy ona jako część odbijająca w jednakowym stopniu wszystkie tony, obok której grupują się muzyczni wykonawcy programu. Pozostałe 2/3 powierzchni ścian są wyłożone materiałem akustycznym, mającym własności pochłaniające dźwięki, t.z. insulitem. Ma to na celu uzyskanie potrzebnego dla danego studia pogłosu. Koło 10 m kw. ściany pokrytej insulitem, na wprost wejścia, da się odwracać, tworząc potrójne drzwi, pokryte z drugiej strony dyktą, co pozwala na regulację (w razie potrzeby) tłumienia. Za tymi drzwiami znajduje się nisza, tworząc t. z. 2-gi plan akustyczny, potrzebny dla słuchowisk. Do tego celu służy również kotara, przedzielająca w 1/3 objętości studia.

Studio utrzymane w tonie dębowo-słomiano-srebrnym, silnie oświetlone i gustownie umeblowane, tworzy niezmiernie miłą całość artystyczną. Dyskretnie ukryta wentylacja elektryczna odświeża powietrze w ciągu minuty. Na lewo od wejścia do kontroli technicznej trafiamy do małego korytarzyka, skąd wiodą hermetycznie zamknięte drzwi do studia odczytowego i speakerowskiego. Nad nimi znów lampy sygnałowe zielono-czerwono-żółte, pozwalające na orientację co się za nimi dzieje. Zielone światło – to przygotowanie do audycji, czerwone – audycja trwa, zaś żółte – czynny gramofon u speakera.

Studio odczytowe o pojemności 54 m sześc. wyłożone całkowicie insulitem i skromnie umeblowane, pozwala nawet na kilkuosobowe audycje literackie, natomiast studio speakera – to „sanktuarium” pracy programowej, szczelnie zapełnione potrzebnymi meblami i aparatami. I znów widzimy tu stół z wielokolorową sygnalizacją, telefony, głośnik kontrolny, 2 mikrofony, nowoczesny stół gramofonowy na kółkach oraz zegar, ten wskaźnik tak przestrzeganej w radiofonii punktualności. Jasny, słoneczny pokój z zielenią drzew za oknem i widokiem na czerwone mury kościoła św. Jakuba ułatwia ciężką pracę speakerów.

Opuszczając studia wstępujemy jeszcze na chwilę do działu nagrywań, gdzie zainstalowano podwójną aparaturę do nagrywania płyt, na których notuje się wszelkie godne uwagi uroczystości, reportaże i efekty akustyczne. Nagrywanie odbywa się bez ograniczenia co do czasu t.j. przed zakończeniem jednej płyty rozpoczyna się już drugą. Dotyczy to również odtwarzania płyt, do czego służy specjalny stół. Dźwięki do nagrywania zasadniczo przekazują się z terenu kablem, lecz w pewnych wypadkach aparaty mogą być przewożone na miejsce, gdzie znajduje się ciekawy temat73.

Kiedy dwa ostatnie teksty ukazały się drukiem, dyrektor Rozgłośni Pomorskiej był już na pokładzie statku MS Chrobry, który 29 lipca wypłynął w swój dziewiczy rejs do Buenos Aires. Bohdan Pawłowicz był jednym z trzech literatów, którzy znaleźli się wśród 1042 pasażerów, by spisać swoje wrażenia i podzielić się nimi ze swoimi czytelnikami74. Pozostali to Witold Gombrowicz (napisał później „Trans-Atlantyk”) i Czesław Straszewicz. Felietony Pawłowicza – począwszy od końca sierpnia – drukowane były w „Gazecie Pomorskiej”. Starał się w nich podkreślać także to, że jest radiowcem. W Boulonge, ostatnim porcie Europy, do którego zawinął ms. »Chrobry« nadeszła paczka listów. Poza pocztą osobistą przesłano mi również kilka listów od radiosłuchaczy pomorskich. Większej przyjemności niktby nie mógł nawet wymyśleć75 czy Wypiłem za zdrowie wszystkich możliwych i niemożliwych, ale jak mi kompan – przemiły Brazylianin pędzący do Santos, zaproponował, dowiedziawszy się, że mam coś wspólnego z Radiem – zdrowie kolejno wszystkich radiosłuchaczy – dałem dęba z baru… Parę milionów kieliszków bowiem to nawet ponad moje podróżnicze siły76 – pisał.

W czasie, gdy do rąk czytelników trafiały barwne relacje Pawłowicza z rejsu, program Polskiego Radia dostosowany został do wymagań chwili77. Sześć razy dziennie nadawane były audycje informacyjne w języku polskim, a Warszawa I, Katowice, Poznań i Toruń dodatkowo trzy razy dziennie emitowały dzienniki w języku niemieckim. Informowano również o możliwych „znacznych odchyleniach” od programu ogłaszanego w prasie.

Ostatnie dni toruńskiej stacji trudno dziś precyzyjnie odtworzyć. Według wspomnień Bolesława Jabłczyńskiego, wieloletniego pracownika działu technicznego Rozgłośni Pomorskiej przytaczanych przez Barbarę Domańską, ostatnia audycja ze studia w Toruniu nadana została 1 września. Był to koncert rodzeństwa Wandy i Kazimierza Wiłkomirskich, którzy przyjechali do rozgłośni na nagranie78. To może tłumaczyć dlaczego występ ten nie był przewidziany w drukowanym w prasie programie na ten dzień79. Jak wspomina Anna Skulska, dziennikarka Programu II Polskiego Radia, która wielokrotnie przeprowadzała wywiady z Wandą Wiłkomirską, w rozmowach pojawiały się wzmianki o tym występie80. Jednak zdarzało się też, że skrzypaczka nagrywając audycję przedstawiającą jej wojenne losy pomijała ten fragment81. Potem radiostacja miała nadawać już tylko program z Warszawy. Kolejna nieścisłość wiąże się ze wspomnieniami tych dni przytoczonymi przez Marka Rzepę w książce „Polskie Radio na Pomorzu i Kujawach 1935-2005”: Podobno po ucieczce pracowników radiostacji w Toruniu we wrześniu 1939 roku do schronu, inż. Wąsiak zmusił ich, przy pomocy broni, do powrotu na stanowiska, dla ochrony stacji82. Problem w tym, że – jak 2 marca 1940 roku w Paryżu zeznał Konrad Libicki, ostatni przedwojenny dyrektor Polskiego Radia – radiostacja na Podgórzu nie miała schronów ani dla ludzi ani dla aparatury83. 2 września 2009 roku – wspominając co w Toruniu wydarzyło się siedemdziesiąt lat wcześniej – Krzysztof Kalinowski, konserwator dzieł sztuki i miłośnik historii Pomorza, na łamach lokalnego dodatku do „Gazety Wyborczej” napisał: W tym dniu szczególną uwagę niemieckich lotników przyciągał charakterystyczny kształt masztu toruńskiej radiostacji, który stał się dla nich celem. Jego „ażurowa” konstrukcja uchroniła go jednak przed zniszczeniem84. Kolejna kluczowa dla Rozgłośni Pomorskiej wrześniowa data odtworzona została przez Macieja Józefa Kwiatkowskiego na podstawie przesłanych mu w ramach akcji „Słuchacze piszą historię Radia” wspomnień pani H. Jaszczyńskiej. 3 września 1939 roku pracownicy radiostacji otrzymali polecenie zawieszenia emisji programu i ewakuacji do Warszawy85. Tym samym Toruń zamilkł. Bodaj dwa dni później – według przytaczanych przez Barbarę Domańską wspomnień Bolesława Jabłczyńskiego – w wyniku polecenia, położono pocisk na pierwszym polu tablicy rozdzielczej stacji nadawczej i spowodowano unieruchomienie nadajnika i tym samym uniemożliwienie wykorzystania go przez Niemców86. Według sprawozdania złożonego przez Karola Libickiego w Paryżu 2 grudnia 1939 roku, instrukcja mówiła o zniszczeniu maszyn przez pracowników rozgłośni po wyjściu oddziałów wojskowych na wyraźny rozkaz dowództwa wojskowego87. Maszty i budynki wysadzać mieli żołnierze.

W przypadku Torunia zarówno maszt typu Blaw-Knox, jak i budynki radiostacji – na Podgórzu – oraz rozgłośni – na Przedmieściu Św. Katarzyny – przetrwały nie tylko wrzesień 1939 roku, ale też lata 1940-1944. Jak podaje strona internetowa Polskiego Radia Pomorza i Kujaw kontynuującego tradycje Rozgłośni Pomorskiej, Niemcy wkroczyli do budynków 6 września 1939 roku88. Jako, że nie planowali nadawać lokalnego programu dla miasta, zastany tam sprzęt przetransportowali do Gdańska89. Reaktywowana radiostacja toruńska rozpoczęła pracę pod koniec 1939 roku jako Reichsender Danzig, uzupełniając tym samym zasięg gdańskiego nadajnika małej mocy90. W większości retransmitowała ona program berliński. Zarówno maszt, jak i budynek radiostacji, zostały wysadzone przez wycofujących się Niemców w styczniu 1945 roku91.

Wysadzony przez Niemców maszt radiostacji w Toruniu (źródło: Stanisław Miszczak „Historia radiofonii i telewizji w Polsce”) Wysadzony przez Niemców budynek radiostacji w Toruniu (źródło: Stanisław Miszczak „Historia radiofonii i telewizji w Polsce”)

Po wojnie decyzją nowych władz radiofonia w regionie odrodziła się w robotniczej Bydgoszczy. Inteligencki Toruń otrzymał tylko studio, mieszczące się zresztą w przedwojennej siedzibie Rozgłośni Pomorskiej. Zmieniła się tylko nazwa ulicy – świętą Katarzynę zastąpił generał Armii Czerwonej i Wojska Polskiego Karol Świerczewski92. Oficjalnie uruchomione zostało 25 listopada 1945 roku93, choć – jak napisał Marek Rzepa – studio toruńskie było obecne na bydgoskiej antenie już w dniu inauguracji emisji ze Wzgórza Dąbrowskiego 1 lipca 1945 roku94. W kolejnym roku przystąpiono do odbudowy zniszczonej przez okupanta radiostacji na lewym brzegu Wisły. Prace trwały półtora roku, a o ich postępach informowała prasa z całej Polski95. Większość prac związanych z odbudową wykonały warsztaty Biura Odbudowy Radiostacji w Toruniu, jedynie remont i postawienie 78-metrowego masztu zlecono „Fabryce Maszyn – Inż. Jan Broda” z Torunia – ustalił Marek Rzepa96. Nowa konstrukcja nie przypominała już charakterystycznego „cygara” sprzed wojny. Do oficjalnego otwarcia doszło 26 października 1947 roku97. Dzięki ofiarności społeczeństwa ziemi pomorskiej rozgłośnia dźwignięta została z gruzów. Symbolicznego aktu otwarcia dokonał wicepremier Korzycki98. Słowo symbolicznie nabiera tu nowego znaczenia po konfrontacji z tekstem Rzepy: Z powodu braku kredytów ograniczono rozmiar prac do stopnia niezbędnego dla jej uruchomienia. Nie wykończono pomieszczeń dla personelu, socjalnych i technicznych. Teren radiostacji wymagał też ogrodzenia i ochrony99. W kolejnych latach toruński nadajnik nie tylko emitował program bydgoskiej rozgłośni, ale również zagłuszał audycje Radia Wolna Europa100.

Odbudowany budynek toruńskiej radiostacji w kadrze Polskiej Kroniki Filmowej (źródło: www.kronikarp.pl) Powojenny maszt toruńskiej radiostacji w kadrze Polskiej Kroniki Filmowej (źródło: www.kronikarp.pl)

Po zakończeniu zagłuszania Toruń rozpoczął walkę o samodzielny byt. Nagłówki prasowe z przełomu 1956 i 1957 roku mówią same za siebie: „W Toruniu istnieją dobre warunki do powstania Ekspozytury Polskiego Radia”, „Walczymy o rozgłośnię toruńską”, „O własną rozgłośnię”, „Czy Toruń otrzyma własny dziennik i ekspozyturę Polskiego Radia?”101. Rzeczywistość okazała się jednak brutalna. W 1961 roku najpierw zamilkła fala 304,3 metra102, a kilka miesięcy później Centralny Zarząd Radiostacji i Telewizji podjął decyzję o zawieszeniu działalności studia w Toruniu. Dalsze wydarzenia były już tylko konsekwencją tych decyzji – w 1964 roku rozebrano maszt, nadajnik trafił do Muzeum Poczty i Telekomunikacji we Wrocławiu, a do budynku przy ulicy Podgórskiej 12 wprowadziły się Zakłady Radiowe i Telewizyjne ZARAT. Dziesięć lat później nieczynne studio przekształcone zostało w oddział warszawskiego Zakładu Usług Foniczno-Wizyjnych „Wifon”103. Dziś w tych miejscach nie ma informacji przypominających ich radiową przeszłości. Na budynku przy placu Św. Katarzyny jest za to tabliczka pod hasłem „Zrodził nas czyn” upamiętniająca zawiązanie w tym miejscu 12 lutego 1945 roku pierwszego koła Związku Walki Młodych w Toruniu.

Odbudowana amplifikatornia w Toruniu (źródło: Stanisław Miszczak „Historia radiofonii i telewizji w Polsce”) Odbudowane studio w Toruniu (źródło: Stanisław Miszczak „Historia radiofonii i telewizji w Polsce”) Tablica na kamienicy przy pl. św. Katarzyny 4

 

[1] „Poświęcenie i otwarcie rozgłośni toruńskiej »Polskiego Radja«”, „Gazeta Gdańska”, nr 14, 16.01.1935

[2] „Narodziny nowej fali radjowej w eterze”, „Gazeta Gdańska”, nr 284, 16.12.1934;

[3] „Toruń na warsztacie mokotowskim”, „Foto-Drogista”, nr 7, 07.1934

[4] „Przed otwarciem radjostacji toruńskiej”, „Słowo Pomorskie”, nr 287, 15.12.1934

[5] Barbara Domańska „Powstanie i działalność Rozgłośni Pomorskiej w Toruniu (1935-1939) oraz jej rola w upowszechnianiu kultury i wiedzy o Pomorzu”, „Zapiski Historyczne”, tom LII, rok 1987, Zeszyt 1

[6] „Dyrektor Radjostacji Toruńskiej mówi”, „Codzienna Gazeta Handlowa”, nr 14, 17.01.1935

[7] „Programy radjowe”, „Gazeta Gdańska”, nr 12, 14.01.1935

[8] Według zapowiedzi w artykule „Rozgłośnia toruńska – Kaszubom na powitanie” („Gazeta Gdańska”, nr 11, 12.01.1935) pieśni nadane zostały pomiędzy 6:48 a 6:52 i 7:07 a 7:15. Według programu drukowanego w tygodniku „Antena” (nr 2, 13.01.1935) o 6:50, 7:08 i 7:25

[9] „Programy radjowe”, „Gazeta Gdańska”, nr 13, 15.01.1935

[10] „Już w lutym rozgłośnia pomorska nadawać będzie pełny program radjowy”, „Gazeta Gdańska”, nr 17, 19.01.1935

[11] „Już w niedzielę, »Toruń« ruszy pełną parą”, „Gazeta Gdańska”, nr 58, 9.03.1935

[12] „Kobiecy konkurs bez flirtu”, „Słowo Pomorskie”, nr 43, 21.02.1935

[13] „Już jest speakerka”, „Słowo Pomorskie”, nr 52, 3.03.1935

[14] „Już w niedzielę, »Toruń« ruszy pełną parą”, op.cit.

[15] „Przy stoliku speakera”, „Słowo Pomorskie”, nr 110, 12.05.1935

[16] „Już w lutym rozgłośnia pomorska nadawać będzie pełny program radjowy”, op.cit.

[17] „Piętnasta rocznica odzyskania morza na falach eteru”, „Gazeta Gdańska”, nr 34, 9.02.1935

[18] „Radjosłuchacze o Rozgłośni Pomorskiej”, „Gazeta Gdańska”, nr 64, 16.03.1935

[19] „Jakie audycje ma dawać Toruń?”, „Słowo Pomorskie”, nr 79, 4.04.1935

[20] „Reportaże gdyńskie”, „Gazeta Gdańska”, nr 90, 20.04.1935

[21] „O transmisjach radjowych muzyki symfonicznej z Gdyni”, „Gazeta Gdańska”, nr 90, 20.04.1935

[22] „Na motywach regjonalnych”, „Gazeta Gdańska:, nr 128, 8.06.1935

[23] „Programy radjowe”, „Gazeta Gdańska”, nr 128, 8.06.1935

[24] „Hejnał morski z Gdyni w apelu wojska tureckiego”, „Naród i wojsko”, nr 35, 29.08.1937

[25] Wspomnienia inż. Zdzisława Kurzawińskiego

[26] „Gdynia w służbie Rzeczypospolitej”, „Gazeta Gdańska”, nr 13, 16.01.1939

[27] „Transmisje koncertów Filharmonji Warszawskiej z Ciechocinka”, „Antena”, nr 22, 31.05.1936

[28] „Program audycyj Polskiego Radja”, „Gazeta Pabjanicka”, nr 32, 9.08.1936

[29] „W Toruniu stanie silna radjostacja”, „Głos Narodu”, nr 228, 26 sierpnia 1933

[30] „Krzywdę wyrządzoną Bydgoszczy chce Polskie Radio naprawić”, „Kurjer Bydgoski”, nr 293, 17.12.1936

[31] „Nie wolno dłużej zwlekać”, „Kurjer Bydgoski”, nr 23, 29.01.1936

[32] Tadeusz Nowakowski „Jeszcze o podstudju radiowem. No dobrze, wspaniale, ale…”, Dziennik Bydgoski, nr 149, 28.06.1936

[33] „Towarzystwo Przyjaciół Bydgoszczy ożywia swą działalność”, „Ilustrowany Tygodnik Pałucki”, nr 99, 18.08.1936

[34] „Studio radiowe w Bydgoszczy?”, „Kurjer Bydgoski”, nr 218, 19.09.1936

[35] „Budowa studia radiowego”, „Słowo Pomorskie”, nr 235, 9.10.1936

[36] Maciej Józef Kwiatkowski „Narodziny Polskiego Radia”, Państwowe Wydawnictwa Naukowe, Warszawa 1972, s. 229

[37] „Otwarcie Wystawy Radiowej w Bydgoszczy”, „Kurier Bydgoski”, nr 253, 3.11.1937

[38] „Krzywdę wyrządzoną Bydgoszczy chce Polskie Radio naprawić”, op.cit.

[39] „Ulepszenie studia bydgoskiego”, „Słowo Pomorskie”, nr 276, 1.12.1937

[40] „Bydgoszcz przemówiła na falach eteru”, „Kurier Bydgoski”, nr 4, 6.01.1937

[41] „Po Bydgoszczy Grudziądz otrzyma podstudio radiowe”, „Kurjer Bydgoski”, nr 223, 25.09.1936

[42] „Programy radiowe”, „Gazeta Gdańska”, nr 259, 10.11.1936

[43] „Śpiewacy obradują”, „Goniec Nadwiślański”, nr 46, 23.02.1938

[44] „Nowy zarząd Tow. Śpiewu »Moniuszko«, „Goniec Nadwiślański”, nr 49, 1.03.1938

[45] „Po Bydgoszczy – Grudziądz będzie miał podstudio radiowe”, „Goniec Nadwiślański”, nr 77, 2-3.04.1938

[46] „Pierwsza transmisja sportowa Rozgłośni Pomorskiej”, „Gazeta Gdańska”, nr 149, 06-07.07.1935

[47] „Rozgłośnia Pomorska na usługach sportu”, „Gazeta Gdańska”, nr 173, 3-4.08.1935

[48] „Zakłócenia w odbiorze radiowym”, „Codzienna Gazeta Handlowa”, nr 250, 30.10.1937

[49] „Co instalator o zwalczaniu zakłóceń w odbiorze radjowym wiedzieć powinien?”, „Wiadomości Elektrotechniczne”, nr 8, 08.1935

[50] Wspomnienia inż. Zdzisława Kurzawińskiego, maszynopis

[51] Książka adresowa miasta Torunia według stanu z czerwca 1936

[52] „Rozgłośnia Pomorska na straży kultury polskiej”, „Gazeta Gdańska”, nr 1, 1.01.1939

[53] „Z pomorskich spraw radiowych”, „Słowo Pomorskie”, nr 289, 18.12.1938

[54] Ibidem

[55] „Wręczenie upominku dla półmiljonowego abonenta Polskiego Radja”, „Słowo Pomorskie”, nr 36, 13.02.1936

[56] „600000-ny abonent”, „Słowo Pomorskie”, nr 296, 20.12.1936

[57] „Ksiądz z Wielkopolski 700.000 abonentem Polskiego Radia”, „Orędownik Ostrowski”, nr 15, 19.02.1937

[58] „Ponad 800 tysięcy abonentów radiowych liczy obecnie nasza radiofonia”, „Orędownik na powiaty nowotomyski i wolsztyński”, nr 140, 18.12.1938

[59] „900000 abonent »Polskiego Radia« otrzyma w upominku tradycyjny złoty zegarek”, „Słowo Pomorskie”, nr 41, 20.02.1938

[60] „Numer 1.000.000 – 4.000 zł”, „Słowo Pomorskie”, nr 11, 14.01.1939

[61] „»Dlaczego zostałem radiosłuchaczem« – wielki konkurs propagandowy Rozgłośni Pomorskiej Polskiego Radia”, „Goniec Nadwiślański”, nr 13, 18.01.1938

[62] „Dlaczego zostałem radiosłuchaczem? – Plon nagrodzony i… pozostały w okryciu”, „Goniec Nadwiślański”, nr 111, 14-15.05.1938

[63] „Pomorze na radiowej fali”, „Kurier Bydgoski”, nr 75, 1.04.1938

[64] Artykuł z „Dnia Pomorza”, nr 12, 15-16.01.1938 za publikacją „Ziemia chełmińska w przeszłości – wybór tekstów źródłowych”, zeszyt 1, Towarzystwo Naukowe w Toruniu, Toruń 1961

[65] „Rozgłośnia Pomorska na straży kultury polskiej”, op.cit.; „Na Placu św. Katarzyny 4”, „Słowo Pomorskie”, nr 173, 30.07.1939

[66] „Tydzień morski”, „Gazeta Gdańska”, nr 138, 22.06.1935; „Powstanie i działalność Rozgłośni Pomorskiej w Toruniu (1935-1939) oraz jej rola w upowszechnianiu kultury i wiedzy o Pomorzu” op.cit.

[67] „Pomorze na radiowej fali”, op.cit.

[68] „Techniczne urządzenia rozgłośni w Toruniu”, „Słowo Pomorskie”, nr 185, 13.08.1939

[69] „Biura Rozgłośni Pomorskiej w śródmieściu Torunia”, „Słowo Pomorskie”, nr 71, 26.03.1939

[70] „Nowe studio i nowy fortepian”, „Słowo Pomorskie”, nr 144, 25.06.1939; „Chopin – organ Instytutu Fryderyka Chopina w Warszawie”, zeszyt 1, 1937

[71] „Nowe studio Rozgłośni Pomorskiej”, „Słowo Pomorskie”, nr 168, 25 lipca 1939

[72] „Na Placu św. Katarzyny 4”, op.cit.

[73] „Techniczne urządzenia rozgłośni w Toruniu”, op.cit.

[74] Klementyna Czernicka „Podróż Gombrowicza na »Chrobrym« oraz jego pierwsze dni w Argentynie”, „Teksty Drugie” nr 3, 2002, za http://rcin.org.pl/ibl/Content/55862 (dostęp: 24.03.2017); Klementyna Suchanow „Podróż na Chrobrym”, http://www.gombrowicz.net/Podro-na-Chrobrym.html (dostęp: 24.03.2017)

[75] Bohdan Pawłowicz „»Monsieur, kamalion sil vous plait« (Rozmowy morskie – II)”, „Gazeta Pomorska”, nr 199, 30.08.1939

[76] Bohdan Pawłowicz „Dalej i dalej na południe (Rozmowy morskie – IV”), „Gazeta Pomorska”, nr 201, 1.09.1939

[77] „Praca Polskiego Radia dostosowana do wymagań chwili”, „Gazeta Pomorska”, nr 199, 30.08.1939

[78] Barbara Domańska „Powstanie i działalność Rozgłośni Pomorskiej w Toruniu (1935-1939) oraz jej rola w upowszechnianiu kultury i wiedzy o Pomorzu”, op.cit.

[79] „Halo, tu Polskie Radio”, „Gazeta Pomorska”, nr 201, 1.09.1939

[80] Korespondencja z Anną Skulską z 29 marca 2017 roku

[81] Wanda Wiłkomirska | Zapiski ze współczesności | 2/5 (i kolejne) http://ninateka.pl/audio/zapiski-ze-wspolczesnosci-wanda-wilkomirska-odc-2 (dostęp: 24.03.2017)

[82] Marek Rzepa „Pierwsze lata powojenne” w „Polskie Radio na Pomorzu i Kujawach 1935-2005”, Bydgoszcz 2005

[83] „Polskie Radio we wrześniu 1939 r. i w okresie poprzedzającym wybuch wojny, w zeznaniach złożonych przed Wojskowym Trybunałem Orzekającym oraz Komisją Powołaną w Związku z Wynikiem Kampanii Wojennej 1939 r.”, „Kwartalnik Historii Prasy Polskiej” nr 28/4, 1989

[84] Krzysztof Kalinowski „2 września w Toruniu – rodzi się panika”, „Gazeta Wyborcza Toruń” za http://odkrywca.pl/wrzesien-1939-w-toruniu,658423.html (dostęp: 25.03.2017)

[85] Maciej Józef Kwiatkowski „Wrzesień 1939 w Warszawskiej Rozgłośni Polskiego Radia”, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1984

[86] Barbara Domańska „Powstanie i działalność Rozgłośni Pomorskiej w Toruniu (1935-1939) oraz jej rola w upowszechnianiu kultury i wiedzy o Pomorzu”, op.cit.

[87] „Polskie Radio we wrześniu 1939 r. i w okresie poprzedzającym wybuch wojny, w zeznaniach złożonych przed Wojskowym Trybunałem Orzekającym oraz Komisją Powołaną w Związku z Wynikiem Kampanii Wojennej 1939 r.”, op.cit.

[89] http://stawki.org/node/42 (dostęp: 25.03.2017)

[90] Ryszard Sudziński „Rozgłośnia Pomorska Polskiego Radia w Toruniu” w „Polskie Radio na Pomorzu i Kujawach 1935-2005”, Bydgoszcz 2005

[91] http://stawki.org/node/42 (dostęp: 25.03.2017)

[92] Stanisław Miszczak „Historia radiofonii i telewizji w Polsce” Wydawnictwa Komunikacji i Łączności, Warszawa 1972

[93] „Otwarcie Studia Polskiego Radia w Toruniu”, „Głos Pomorza”, nr 83, 29 listopada 1945

[94] Marek Rzepa „Pierwsze lata powojenne” w „Polskie Radio na Pomorzu i Kujawach 1935-2005”, Bydgoszcz 2005

[95] „Nowa radiostacja w Toruniu”, „Życie Radomskie”, nr 186, 5.09.1947; „Otwarcie nowego studia radiowego w Gdańsku”, „Dziennik Bałtycki”, nr 143, 27.05.1947

[96] „Polskie Radio na Pomorzu i Kujawach 1935-2005”: Marek Rzepa „Technika radiowa”, Bydgoszcz 2005

[97] Ibidem

[98] „Wiadomości z kraju. Toruń”, „Polska Kronika Filmowa”, nr 47/46, 1947

[99] „Polskie Radio na Pomorzu i Kujawach 1935-2005”: Marek Rzepa „Technika radiowa”, op.cit.

[100] Ibidem

[101] „Rocznik Toruński”, Tom 1, 1966

[102] „Radiostacja toruńska przeszła na emeryturę”, „Dziennik Bałtycki”, nr 221, 15.09.1961

[103] http://stawki.org/node/42 (dostęp: 25.03.2017)

Radiowy adres na mapie

Comments

Radzio *.47.127.71.ipv4.supernova.orange.pl 26-05-2017 20:25

Witam, na stronie Herder-Institut (bildarchiv) można znaleźć zdjęcia z toruńskiego radia z czasów wojny - według podpisów mieściła się tam siedziba radia estońskiego!!!!!???!!! Opisy sugerują że to lata 1942-1945; są również zdjęcia budynku z zewnątrz stąd wiadomo że zostały zrobione w kamienicy przy placu św. Katarzyny - temat zdaje się ciekawy i nie zbadany - przeczy to inf. jakoby stacja toruńska była tylko przekaźnikiem audycji berlińskich czy gdańskich :)
przykładowy link:
https://www.herder-institut.de/no_cache/suche.html?tx_solr[filter][0]=type%3Abildkatalog&q=thorn&tx;_solr[page]=13

Krzysztof Sagan *.dynamic.chello.pl 26-05-2017 22:17

Dziękuję za link! Rzeczywiście obala to tezę postawioną w rocznicowej książce o Radiu PIK, że cała aparatura wyjechała do Gdańska. Co więcej - porównując te zdjęcia z okresu okupacji ze zdjęciem powojennym widać i piec z tymi samymi drzwiczkami i identyczne okna w ścianie... trudno stwierdzić czy to ten sam fortepian. W każdym razie wygląda na to, że w 1945 roku nie trzeba było zaczynać od podstaw w Bydgoszczy...

Co do wniosków na szybko - stacja przy Podgórskiej raczej na pewno nadawała program Gdańska (częstotliwość Torunia pojawia się w wykazach jako Danzig). Natomiast w dawnym studiu Rozgłośni Pomorskiej mogło być przygotowywane coś na zasadzie programu dla zagranicy. To, że byli to Estończycy można potwierdzić wyszukując wizerunki osób podpisanych pod zdjęciami.

Dziękuję za ten komentarz!

Krzysztof Sagan *.dynamic.chello.pl 27-05-2017 20:28

Przeskoczył mi jeden przypis. Informacja o wywiezieniu sprzętu nie była z książki rocznicowej, a strony internetowej http://stawki.org/node/42 - naukowe źródła pomijają kwestię studia w czasie okupacji i po jej zakończeniu. Miszczak pisze wręcz o uruchomieniu toruńskiego studia w roku 1954 i o tym, że przed wojną istniało w formie szczątkowej.

Waldemar Jaskulski *.adsl.inetia.pl 30-04-2020 16:39

Kłaniam się.
Czy posiadacie Państwo informację o płk Karolu Podonowskim. W latach 30-ych mieszkał w Poznaniu i zajmował się krótkofalarstwem. W czasie wojny służył w AK nie rezygnując z tego hobby.

Post a comment