(20) Ostróda, Poniatowskiego 3; Drwęcka 5
„Coś więcej niż tylko radio”. 21 lat w eterze nad Drwęcą

Wielkimi krokami nadchodziła wiosna – tym razem zwiastowała ona nie tylko budzenie się przyrody z zimowego snu, ale też zakończenie trwającego przez ponad pięć lat koszmaru drugiej wojny światowej. Rozpoczynała się nowa rzeczywistość. W Wielką Sobotę, która w roku 1945 przypadała na 31 marca, w godzinach porannych po nierozebranych przez Rosjan torach z Olsztyna w kierunku na Toruń i Poznań wyruszył specjalny pociąg. Znajdowało się w nim przeszło stu pionierów delegowanych przez Rząd Tymczasowy do utworzenia polskiej administracji na terenie Prus Wschodnich i przejęcia władzy od Armii Czerwonej. Pokonanie czterdziestokilometrowego odcinka nie zabrało zbyt wiele czasu i jeszcze tego samego dnia ekipa znalazła się w Ostródzie. „Mieliśmy zorganizować w Ostródzie życie polskie, usuwając wszelkie ślady niemczyzny” – wspomina w swojej autobiografii „Mazurska miłość nieodwzajemniona” Tadeusz Walichnowski, jeden z pasażerów – „Miasto – jak zapewniano – leży na Ziemi Grunwaldzkiej, bliskiej każdemu Polakowi i należy się Polsce. Zlecono nam, by miastu nadać nazwę Ostrud, później zmieniono na Ostród, a następnie na Ostróda. Wyrażaliśmy nawet pogląd, że miasto Osterode należy nazwać Grunwaldem”. Jednak wystarczy otworzyć gimnazjalny podręcznik historii, aby przekonać się, że wówczas ludzi poniosła fantazja. Ostróda utworzona została na pograniczu ziem zajmowanych przed wiekami przez pruskie plemiona Sasinów i Pomezanów. W XI wieku działalność misyjną na tych terenach rozpoczął zakon Cystersów, ale dopiero ekspansja sprowadzonego przez Konrada Mazowieckiego zakonu krzyżackiego spowodowała wprowadzenie tam chrześcijaństwa. Należąca do państwa zakonnego Ostróda prawa miejskie otrzymała w roku 1329. W polskie ręce trafiła na dwa miesiące po bitwie pod Grunwaldem oraz kilkakrotnie w czasie wojny trzynastoletniej. W wyniku pokoju toruńskiego z 1466 roku znalazła się w Prusach Zakonnych, później – od sekularyzacji w roku 1525 – Książęcych. Położenie blisko granicy sprawiło, że jeszcze przed drugą wojną światową było to miasto wielokulturowe i wieloreligijne. Sytuacja ta pogłębiła się po roku 1945, kiedy to część rdzennej ludności została wymordowana lub przesiedlona, a na ich miejsce dotarli Kresowianie – Polacy, Ukraińcy i Cyganie. Od tego czasu współegzystują tam Kościoły – katolicki, ewangelicko-augsburski, metodystów, baptystów, chrystusowy, zielonoświątkowy i prawosławny. W takich warunkach Fundacja Wzajemnej Pomocy Chrześcijańskiej skupiająca środowiska protestanckie zdecydowała się na utworzenie chrześcijańskiej, ale nie kościelnej rozgłośni radiowej.
Kiedy w 1946 roku do Ostródy przybył nowy duszpasterz Zboru Kościoła Chrześcijan Baptystów – Wincenty Bryćko – nie mógł przypuszczać, że blisko pół wieku później jego syn Mirosław uruchomi pierwsze w mieście niezależne radio. Zresztą nie takie myśli były mu wtedy w głowie – problemem było zdobycie jedzenia, pieniędzy czy przetransportowanie z Giżycka ofiarowanej Zborowi krowy oraz wyżywienie jej... Ale – jak mówił w rozmowie z Tadeuszem Peterem, autorem książki „Spacery z Radiem Mazury po Ostródzie i okolicach” – i tak było prościej niż w Chełmie, gdzie mieszkał wcześniej. „Tam żołnierze Armii Czerwonej odebrali mi jedyny środek lokomocji jakim był rower” – wspominał – „Często w posłudze wiernym przemierzałem pieszo nawet do pięćdziesięciu kilometrów”. Przygotowania do uruchomienia radia rozpoczęły się na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Mirosław wraz ze swoją żoną Ewą wystąpił wówczas do Ministerstwa Łączności o przydział częstotliwości dla międzywyznaniowej rozgłośni. Wtedy powstała też ufundowana przez nich Fundacja Wzajemnej Pomocy Chrześcijańskiej. „Fundacja realizowała swoje cele poprzez nauczanie i poradnictwo, organizowanie konferencji, szkoleń czy wydawanie broszur, książek i płyt” – wspomina pani Ewa Bryćko – „Wykorzystywała też środki masowego przekazu, w tym główne anteny Polskiego Radia oraz Telewizji Polskiej”. Złożony projekt zyskał akceptację i w efekcie ministerstwo przedstawiło listę dostępnych lokalizacji i częstotliwości. Wybór padł na Ostródę i zwolnione przez Polskie Radio pasmo 1584 kHz na falach średnich. „Mirek tam chodził do szkoły, tam dorastał, tam kształtował się jego charakter, jego poglądy” – wspomina jego żona – „Kochał to miasto i chciał dla niego i dla jego mieszkańców zrobić coś dobrego”. Zgodnie z wydanym 6 czerwca 1991 roku pozwoleniem radiowym emisja miała być prowadzona z niemłodego już obiektu przy ulicy Poniatowskiego, dzięki któremu od końca lat pięćdziesiątych rozgłośnia olsztyńska mogła być słyszalna w eterze w tej części regionu. „Dostaliśmy to z całym dobrodziejstwem inwentarza” – wspomina Jacek Słaby, pierwszy dyrektor radia – „Na dole stały takie duże szafy nadawcze, jeszcze lampowe. Za włączanie i wyłączanie tych urządzeń odpowiadała obsługa państwowa. My zajęliśmy dwa pokoje na piętrze”. W studiu wyposażonym przez Fundację we współpracy z prowadzonym przez adwentystów Ośrodkiem Radiowo-Telewizyjnym „Głos Nadziei” znalazł się mikser, którego wyjście prowadziło bezpośrednio do nadajnika oraz magnetofony – szpulowy i kasetowy – odtwarzacz płyt kompaktowych i oczywiście mikrofony. „W ramach oszczędności studio nie było wygłuszone” – dodaje Słaby – „Aby nikt nie przeszkadzał w prowadzeniu audycji przy drzwiach wejściowych zrobiliśmy dziurę w ścianie, w której znajdowała się żaróweczka. Ta zapalała się, gdy byliśmy na antenie”. Obowiązującą do dziś nazwę Radio Mazury wymyślił Mirosław Bryćko. „Były takie nadzieje czy marzenia, że Ministerstwo Łączności biorąc pod uwagę nasze małe czy większe sukcesy lokalne będzie udostępniać kolejne częstotliwości na terenie Mazur” – wspomina Jacek Słaby. Oficjalnego otwarcia stacji dokonali m.in. wiceburmistrz Ostródy Bogdan Szewczyk i wójt Jan Atochowski. Stało się to 2 lipca 1992 roku.
W pierwszym etapie działalności radio tworzyło kilka osób z Fundacji i Głosu Nadziei. Wszyscy byli przyjezdni. „Mieliśmy taką wielką płachtę na ścianie nad stołem mikserskim, gdzie były wszystkie telefony oraz imiona i nazwiska kluczowych postaci w Ostródzie” – wspomina Jacek Słaby – „To była taka ściągawka. Bardzo skuteczna, abyśmy brzmieli wiarygodnie”. Dla wszystkich była to też pierwsza przygoda z żywym radiem. Po raz pierwszy przyjechali do miasta miesiąc przed startem, aby wśród mieszkańców przeprowadzić ankietę na temat oczekiwań dotyczących powstającej stacji. Mężczyźni zamieszkali w pokoju obok studia, kobiety w oddalonym od radia Domu Opieki Kościoła Zborów Chrystusowych. „Mieszkałem nad nadajnikiem średniofalowym” – opowiada Słaby – „Na początku trudno się było przyzwyczaić. W zimie to było nawet dobre rozwiązanie, bo grzał”. Dla kobiet działających w radiu dzień zaczynał się już o piątej rano. Mężczyźni mogli pospać trochę dłużej. „Po szóstej budziliśmy panów z obsługi, którzy spali na dole, żeby włączyli nadajnik” – wspomina dyrektor – „Ten startował jak traktor. Kiedy się rozgrzał funkcjonował już normalnie”. W pierwszych dniach lipca radio nadawało cztery godziny programu w dwóch blokach – od 7 do 10 i od 18 do 19. Jeszcze w wakacje czas emisji został wydłużony – poranny blok trwał od 7 do 11, a popołudniowy od 18 do 20. „Od siódmej do dziewiątej nadawaliśmy blok informacyjny »Dzień dobry Mazury«” – wyjaśnia Słaby. Znalazły się w nim reportaże, informacje o charakterze kulturalnym, sportowym, rozmowy z ciekawymi ludźmi i przedstawicielami władz. Nie zabrakło też miejsca na poezję, psalmy i porady. Radio we współpracy z Rejonowym Urzędem Pracy organizowało giełdę pracy. Nie było za to polityki. Po dziewiątej startowała audycja muzyczna. Zaraz po zakończeniu emisji ekipa ruszała w miasto przygotowywać materiały na popołudnie. To był czas „aby w pocie czoła przemierzyć parę kilometrów z magnetofonem reporterskim na ramieniu, żeby zrobić relację dźwiękową z jakiegoś zakładu pracy, który akurat zamykają, nagrać skargę mieszkańców jakiegoś osiedla na administrację, interweniować w Urzędzie Miasta, wyjaśnić aferę z telewizorem i włamywaczami...” – napisała we wspomnieniowym artykule do Głosu Adwentu 7-8/93 Zoja Mikołajczak – „Nie da się tego oczywiście porównać z siłą oddziaływania ogólnopolskiej Trójki czy Jedynki, ale przekonaliśmy się dosyć szybko, że nawet mikrofon Radia Mazury budził respekt”. W weekendy pomiędzy szesnastą a dwudziestą drugą w ramówce znajdowały się takie pozycje jak magazyn „W sobotnie popołudnie”, „Quiz Radia Mazury”, chrześcijańska lista przebojów „Christian Countdown USA”, „Kącik serc złamanych, pokruszonych i innych”, „Niedzielny Mix Radia Mazury” i „Klub Płytowy”. Radio nadawało też cogodzinne serwisy z informacjami lokalnymi. We wrześniu ramówka uległa zmianie – w tygodniu wydłużyło się pasmo poranne i popołudniowe, zniknęły natomiast audycje weekendowe. Przez kolejne miesiące emisja prowadzona była od 7 do 11 oraz od 16. W poniedziałki program kończył się o 22:30, we wtorki, środy i czwartki o 20:00, a w piątki o 23:30. „W piątki mieliśmy też taki konkurs, który polegał na tym, że osoba z radia udawała się w jakieś miejsce i nie podając nazwy opisywała gdzie się znajduje” – wspomina Słaby – „Pierwszy słuchacz, który tam przyszedł i podał hasło otrzymywał nagrodę”. Oprócz programów przygotowywanych na bieżąco w ramówce znalazły się też audycje z archiwum Głosu Nadziei. Wśród nich radiowy kurs antynikotynowy. „Ludzie dziękowali nam za jego emisję” – opowiada Jacek Słaby – „Nawet jeden z panów, który obsługiwał nadajnik słuchając tego kursu ograniczył palenie. To było bardzo pozytywne”.
W tym czasie na antenie dominowała muzyka chrześcijańska. „Słuchacze byli zaskoczeni, że taka muzyka w ogóle istnieje” – wspomina Słaby – „Pojawiały się informacje o danym artyście, mówiliśmy jak Bóg zmienił jego życie. Zapraszaliśmy gości z polskiej chrześcijańskiej sceny muzycznej, jak Tomasz Żółtko czy TGD, które wchodziło wtedy na bardziej mainstreamowy rynek”. Nie brakowało też pasm z muzyką country oraz polską muzyką z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Z czasem baza uzupełniona została o standardy muzyki pop. Na antenie nie było transmisji nabożeństw. „Mieliśmy takie zapytania, ale nie chcieliśmy robić radia kościelnego” – opowiada Słaby – „Robiliśmy cykle, w których przedstawialiśmy związki wyznaniowe działające na terenie Ostródy i okolic. Były też elementy strawy duchowej. Byli zapraszani pastorzy, którzy rozważali fragmenty Pisma Świętego pod kątem współczesnego słuchacza”. Współpraca z Głosem Nadziei trwała do grudnia 1992 roku. W tym czasie ekipa delegowana przez ośrodek do Ostródy zmieniała się co kilka tygodni. Potem radio nadawało jeszcze do marca. „Ludzie pytali co się stało, o co chodzi, kiedy wrócimy do nadawania” – wspomina dyrektor – „To były kwestie finansowe”. Radio wróciło w czerwcu, ale już na krócej. „To były cztery-pięć godzin dziennie. Ważne było, aby radio działało gdy rozpocznie się proces koncesyjny. Żeby częstotliwość była aktywna”. Emisję udało się utrzymać do sierpnia 1993 roku.
W dziennym zasięgu nadajnika znalazł się obszar całego dzisiejszego powiatu ostródzkiego. „Próby samochodowe na zwykłym radiu wykazały, że mogło być słyszalne w Olsztynie, Iławie czy pod Elblągiem. A na lepszym sprzęcie również w samym mieście” – opowiada pierwszy dyrektor Radia Mazury. Dwa tygodnie po starcie radia Kurier Ostródzki szacował jego zasięg na 75 kilometrów. „Po zachodzie słońca stawaliśmy się stacją międzynarodową” – dodaje Jacek Słaby – „Dostawaliśmy liczne listy z terenów Skandynawii – z Finlandii, Szwecji, Danii, ale też z Niemiec, gdzie radioamatorzy nas wychwytywali. Co ciekawe nie było problemu z interferencjami na naszym obszarze”. Słuchalność według Głosu Ewangelii sięgała 30%. Stacji słuchali przede wszystkim ludzie w średnim wieku i młodzi. Pierwszym hasłem stacji było „To coś więcej niż tylko radio!”. Głównym elementem logo podobnie jak dziś był żagiel, jednak wówczas zamiast wieży ciśnień widniało w nim zachodzące słońce. „Działalność stacji to dobry przykład współpracy wszystkich ludzi dobrej woli na rzecz krzewienia ideałów chrześcijańskich i krzewienia wartości” – podsumowuje pani Ewa Bryćko – „Powstał nieznany dotychczas w Polsce format radia, które oprócz przekazywania bieżącego serwisu informacyjnego i lokalnych wiadomości, kreowało styl życia inny niż ten, z którym spotykamy się na co dzień we współczesnych mediach komercyjnych i publicznych”.
Kolejne trzy lata to czas, kiedy nad Radiem Mazury zaszło słońce. Pozwolenie na emisję na falach średnich wygasło wraz z wejściem w życie ustawy o radiofonii i telewizji, zaś w pierwszym procesie koncesyjnym nadawca bezskutecznie ubiegał się o zgodę na nadawanie w paśmie UKF. Przez ten czas Fundacja Wzajemnej Pomocy Chrześcijańskiej produkowała audycje radiowe, ale te emitowane były na innych antenach. Trwały też przygotowania do powrotu w eter – dzięki zaangażowaniu sponsorów, pastora Wincentego Bryćko oraz Urzędu Miasta Fundacji udało się też kupić liczącą przeszło 150 lat wieżę ciśnień, która miała stać się nową siedzibą stacji. Pierwszym krokiem było zainstalowanie na niej masztu oraz anten, dzięki którym sygnał Radia Mazury mógł docierać do słuchaczy mieszkających w promieniu do 35 kilometrów od Ostródy. Upragniona koncesja trafiła w ręce pani Ewy i pana Mirosława 29 listopada 1996 roku. Niecały miesiąc później – dokładnie w Wigilię Bożego Narodzenia – radio powróciło na nowej częstotliwości 71,27 MHz, a niedługo potem również na 101,5 MHz. Był to bardzo mroźny dzień. „O godzinie siedemnastej popłynęły w eter pierwsze kolędy i życzenia świąteczne” – wspomina pani Ewa – „Był to świąteczny ukłon w stronę naszych słuchaczy z Ostródy i okolic”. Potem przyszedł czas na hymny chrześcijańskie w wykonaniu takich artystów jak Emmy Grant, Phil Driscoll, Irena Santor czy Elvis Presley. W dalszej części programu słuchacze dzwoniący do studia przekazywali sobie świąteczne życzenia. Do czasu przeprowadzenia rewitalizacji wieży redakcja zadomowiła się w położonym u jej podnóża budynku przy ulicy Drwęckiej.
Tak jak przed przerwą radio miało za zadanie integrować lokalną społeczność, propagować życzliwość i tolerancję oraz nieść pomoc mieszkańcom. Wprowadzaniem tych założeń zajął się nowy zespół redakcyjny. Na antenie pozostały przygotowywane przez pastorów rozważania oraz codzienne czytania fragmentów Pisma Świętego. Zmieniło się za to brzmienie stacji – nie tylko technicznie, z uwagi na stereofonię i lepszą jakość dźwięku w paśmie UKF, ale też programowo. Na antenie zaczęła pojawiać się muzyka, która w pierwszym okresie działalności nie była emitowana. Zniknęły przerwy w emisji w ciągu dnia. Nowym hasłem radia było „Coś innego...”. A jak ten okres zapamiętali słuchacze? „Cotygodniowa czwartkowa lista przebojów HOT 17 Artura Pisarskiego, wieczorne party z udziałem słuchaczy czy też Lista DJ Dance Charts Marcina Cherkowskiego, spokojne nastrojowe bloki Dominika Jaskulskiego” – wspomina Jacek, wówczas słuchacz, a później przez kilka tygodni wolontariusz w Radiu Mazury – „Ponadto sporo programów autorskich, jak na przykład »Pod czarną banderą« Andrzeja Olszko, »Muzyka przez wielkie P, czyli Poważnie i Popularnie«. Warto podkreślić, że radio nadawało wówczas z prezenterem od 6 do 22 przez siedem dni w tygodniu. Emitowane były wiadomości redakcji polskich BBC, Głosu Ameryki i RFI”. Najdłużej utrzymały się serwisy Sekcji Polskiej BBC. Po jej likwidacji w 2005 roku do ramówki wprowadzony został „Radiowy Serwis Informacyjny” przygotowywany przez ekipę koszalińskiego Radia Północ, a gdy ta stacja trafiła w ręce Eski – wiadomości pochodzące z grupy Eurozet.
Jak wynika z prowadzonych przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji analiz, w programie oprócz lokalnych wiadomości, przeglądów prasy, informacji drogowych czy informacji sportowych wiele miejsca poświęca się sprawom społecznym i obywatelskim. Rada zwróciła też uwagę na nadawaną regularnie publicystykę poświęconą problemom społeczno-gospodarczym miasta i regionu, działaniom samorządu i władz lokalnych, pracy policji, a także programy poświęcone bezpieczeństwu młodzieży i przeciwdziałaniu patologiom społecznym. „W audycjach literackich prezentowane są zespoły teatralne i parateatralne z regionu, a audycje dla dzieci przedstawiają bajki oparte na miejscowych legendach i folklorze” – mówi przygotowana przed blisko dziesięciu laty analiza – „W programie mają też stałe miejsce audycje edukacyjne dotyczące historii, kultury i zabytków Warmii i Mazur oraz historii, architektury i zabytków samej Ostródy”. Ta ostatnia pozycja nadawana jest do dziś. Pierwszy odcinek nadany został piętnaście lat temu. „Audycje dotyczą historii miasta, powiatu, gmin, ale są związane również z licznymi ciekawostkami” – mówi Tadeusz Peter, jej autor – „To spotkało się z dużym zainteresowaniem słuchaczy”. Na dwudzieste urodziny radio wydało album „Spacery z Radiem Mazury po Ostródzie i okolicach”, który opracowany został na podstawie scenariuszy tych audycji. Przez te dwie dekady rozgłośnia wpisała się w życie oraz trudny klimat miasta. „Świadczą o tym liczne podziękowania płynące z Fundacji »Głos Ewangelii«, szkół podstawowych, gimnazjów, domów dziecka, domów opieki społecznej, urzędów miast, gmin, wójtów wsi, policji, straży pożarnej, straży miejskiej, żeglugi i wielu innych” – wymienia pani Ewa Bryćko – „Przeglądając korespondencję przychodzącą do radia łatwo dojść do wniosku, że są to namacalne dowody użyteczności społecznej Radia Mazury”.
Mimo tak pozytywnych reakcji nie zawsze wszystko się układało po myśli właścicieli. Już w 1998 roku Krajowa Rada po raz pierwszy odmówiła Fundacji rozszerzenia koncesji na Olsztynek, Morąg i Olsztyn. Kolejna odmowa nastąpiła cztery lata później. Udało się – w dwóch trzecich – za trzecim podejściem. 18 lipca 2003 roku do wygasającej niebawem koncesji dopisane zostały częstotliwości 96,4 MHz w Morągu i 89,4 MHz w Olsztynku. Z przyczyn formalnych procedura ta musiała zostać powtórzona w 2005 roku. Do tej pory nie udało się również zrewitalizować wieży ciśnień, w której miało się znaleźć biuro radia, studio i pomieszczenia techniczne. Do dziś radio mieści się w kilku pomieszczeniach na parterze budynku przy ulicy Drwęckiej 5. Już przy samym wejściu do sekretariatu odwiedzających witają postery z planami zagospodarowania wieży ciśnień. Na prawo od wejścia jest kuchnia, ubikacja i gabinet dyrektorski, na lewo miejsce, gdzie powstaje program – newsroom, studio oraz reżyserka. To ostatnie pomieszczenie wyposażone jest w analogową konsoletę Allen&Heath XB 14, dwa odtwarzacze płyt kompaktowych firmy Sony – CDP-XE220 i CDP-XE270 – magnetofon kasetowy Tascam 112B, hybrydę telefoniczną i trzy komputery, w tym emisyjny z programem d’accord. Po obu stronach szyby znajdują się też oczywiście mikrofony i... płytoteka.
Rozwoju stacji nie doczekał już niestety jej pomysłodawca. Mirosław Bryćko zmarł w marcu 1997 roku. Dzieło kontynuowała jego żona oraz synowie – najpierw Dariusz, potem Jarosław. Przez wiele lat redaktor naczelną była pracująca dziś w Radiu ZET Gold w Kielcach Mira Marecka, radiowy człowiek legenda. W 2003 roku doszło do weryfikacji początkowych założeń. „Widząc jak ważna jest komunikacja społeczna poprzez media i kształtowanie w nowopowstałej demokracji obywatelskich postaw Zarząd Fundacji postanowił położyć większy nacisk na pracę w mediach i szkolenie młodych ludzi” – opowiada pani Ewa Bryćko – „W związku z tym Fundacja Wzajemnej Pomocy Chrześcijańskiej zmieniła nazwę na Fundacja Edukacji Medialnej”. Dziś hasłem przewodnim stacji jest „Najlepsza muzyka na Mazurach”. W ubiegłym roku rozgłośnia hucznie świętowała swoje dwudzieste urodziny. Z tej okazji w amfiteatrze w Ostródzie odbył się koncert nawiązujący do korzeni radia. W części poświęconej muzyce country zagrał zespół Babsztyl oraz Cezary Makiewicz i Koltersi, a jako przedstawiciel sceny gospel zespół Exodus15. Była to również okazja do nagrodzenia pracowników i przyjaciół ostródzkiej stacji. W wakacje 2013 roku Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji wydała nową, ważną przez dziesięć lat koncesję, która obowiązywać będzie od 29 listopada br.
Podziękowania za pomoc w opracowaniu tekstu dla Użytkowników jaszek7777 i Radian
Comments
There are no comments