RadioPolska.pl - Jeszcze więcej radia!

Jeszcze więcej radia!
Radiowe adresy: (41) Sierpc, Wojska Polskiego 1; Wiosny Ludów 1

Niemal dokładnie rok temu – 6 lipca 2014 roku – jeden z Użytkowników naszego forum doniósł: „Dosłownie przez przypadek dokopałem się do informacji, że anteny nad Skrwą stały nie od czasów Gierka a… niemal 40 lat wcześniej”. Poniżej znajdował się odnośnik do udostępnionego przez Muzeum Historii Polski artykułu autorstwa historyka północnego Mazowsza Mariana Przedpełskiego zatytułowanego „40 lat temu… Halo! Tu Polskie Radio – Sierpc!”. Zeskanowany fragment z dołączoną fotografią pochodził z drugiego numeru czasopisma „Notatki Płockie” z roku 1978.

„Dzięki energii specjalnie stworzonego Komitetu, już w trzy miesiące później został zmontowany jeden z dwóch masztów antenowych nowej radiostacji. Jako drugiego masztu użyto pomysłowej, a prostej konstrukcji drewnianej, zbudowanej w czasie wystawy i umieszczonej przed jej wejściem. Rozgłośnia mieściła się w dawnym gmachu Starostwa, które przeniesione zostało do nowoczesnego, niedawno ukończonego budynku. Rozgłośnia Sierpecka posiadała moc 1,5 kw w antenie i pracowała na fali 197,3 m tzw. systemem «fali zapożyczonej» (używała bowiem tej samej fali, co stacja w Caracas). Dyrektorem nowej rozgłośni został znany radiokronikarz dr Marian Stępowski. W marcu 1938 roku w obecności przedstawicieli władz, samorządu, organizacji i wielkich tłumów mieszkańców miasta, powiatu, a nawet sąsiednich terenów Mazowsza Płockiego i Ziemi Dobrzyńskiej, reprezentanci Polskiego Radia dokonali otwarcia nowej Rozgłośni Regionalnej. Była to rozgłośnia «Sierpc», pierwsza w Polsce radiostacja, wybudowana zbiorowym wysiłkiem społeczeństwa”.

Fragment artykułu z „Notatek Płockich”, rok 1978, tom 23, nr 2 (95) (za mazowsze.hist.pl) Fotografia z „Notatek Płockich”, rok 1978, tom 23, nr 2 (95) (za mazowsze.hist.pl)

Wiadomość ta wywołała spore poruszenie wśród Czytelników. Przedwojenne radio, o którym nie wspominali Maciej Józef Kwiatkowski i Stanisław Miszczak określane było mianem sensacji. Podana była częstotliwość, moc nadajnika, siedziba i nazwisko dyrektora, ale nic więcej… „Ciekawe jakiej marki był nadajnik?”, „Czy retransmitowała program którejś z okolicznych stacji czy miała własny? Czy cieszyła się popularnością i kiedy zamilkła?”, „Jak to możliwe, że nigdzie o tym radiu nie ma?” – to pytania, które pojawiały się w kolejnych wpisach. I choć z każdą minutą narastały wątpliwości: „Polskie Radio miało przed wojną monopol na nadawanie programów. Z tego wynikały problemy ojca Maksymiliana Kolbego chcącego uruchomić Radio Niepokalanów”, „Po przekartkowaniu Radio-kalendarza na rok 1939 nie znalazłem żadnych informacji o Sierpcu”, „Zastanawia mnie ta wspólna fala z Caracas. To jednak dość spora odległość…”, to były też fragmenty podnoszące wiarygodność przedstawionej informacji. Do takich należało z pewnością wspomnienie o fali 197,3 metra – czyli 1520 kHz. Znajdująca się na skraju zakresu częstotliwość na początku roku 1938 była jeszcze nieobsadzona i dopiero zaczynały pojawiać się na niej stacje radiowe. Takim czynnikiem było też nazwisko dyrektora.

Już dobę po utworzeniu tematu na forum pojawiła się anonimowa sugestia, że „to takie 1 kwietniowe newsy 1938r lokalnej gazetki potraktowane po latach poważnie”… a potem bardziej krytyczne spojrzenie na zacytowany artykuł: „Ciekawe, to Caracas i te dziwne zdjęcie z masztami i anteną. Zdjęcie wygląda na fotomontaż”. Równocześnie inny z Czytelników przesłał link do wykazu ówczesnych stacji z obu Ameryk. Informacja o tym, że na fali 197,3 m nadawano nie w Caracas, a w Gwatemali potwierdzała hipotezę o żarcie… Ale nie odpowiadała na pytanie kto i w którym roku tak naprawdę się go dopuścił. I choć temat na forum po tej informacji zamarł, śledztwo toczyło się dalej…

Kompilacja wykazów z czasopisma „RADEX” No 131 z września 1939

Po bezskutecznych poszukiwaniach w zbiorach zdigitalizowanych przez lokalne biblioteki wzmianek o sierpeckiej rozgłośni zdecydowałem się na rekonesans w terenie. Zanim jednak do tego doszło opisałem sytuację w liście do sierpeckiej Miejskiej Biblioteki Publicznej. „Rozgłośnia była w Sierpcu na pewno. Wyślę Panu skan z publikacji potwierdzającej tę informację” – otrzymałem w odpowiedzi. Nie czekając na załącznik zdecydowałem się pokonać blisko 130 kilometrów dzielących mnie od miasta nad Sierpienicą. Przed wizytą w MBP udałem się też na ulicę Wiosny Ludów, gdzie do dziś wznosi się dawny gmach Starostwa o niesłychanie ciekawej historii. Wybudowany pod koniec XIX wieku jako cerkiew w czasie pierwszej wojny światowej pełnił rolę niemieckiego lazaretu. Później nieremontowany budynek przekształcono w magazyn. Na początku lat dwudziestych XX wieku grożący katastrofą budowlaną gmach przebudowano na potrzeby Starostwa Powiatowego. Dziś mieści się tam sąd. Budynek wygląda identycznie jak na zdjęciu z Notatek Płockich… brakuje tylko masztów i anteny…

Fotografia z książki „W Sierpcu za cara. Śladani rosyjskiego garnizonu” Tomasza Kowalskiego Gmach przy Wiosny Ludów 1 dziś

Gdy już dotarłem do Miejskiej Biblioteki Publicznej przy Płockiej okazało się, że nie dysponuje ona egzemplarzami przedwojennej prasy. Co do publikacji z roku 1978, to pani dyrektor placówki gotowa była ręczyć za wiarygodność Mariana Przedpełskiego, który był poważnym historykiem i do którego takie żarty by nie pasowały… Trop nie okazał się jednak do końca nietrafiony – dzięki pomocy pani Marii Wiśniewskiej w moje ręce wpadły „Sierpeckie niezapominajki” – wydane w 1996 roku wspomnienia nieżyjącego już od ponad dekady Honorowego Sierpczanina pana Antoniego Jankowskiego. I tu niespodzianka, autor wspomina działającą przed laty stację!

„Rozgłośnię zainstalowano w gmachu ówczesnego Starostwa. W marcu następnego roku nastąpiło otwarcie przez reprezentantów Polskiego Radia – Rozgłośni Regionalnej Sierpc, przy udziale przedstawicieli władz i społeczeństwa miasta i powiatu oraz sąsiednich powiatów województwa warszawskiego i województwa pomorskiego”.

Fragment książki „Sierpeckie niezapominajki” Antoniego Jankowskiego

Co więcej ten sam tekst dwa lata wcześniej ukazał się w wydawanym przez Urząd Miejski piśmie „Nasz Sierpc”. Zatem coś, co wydawało się być żartem znów zaczęło nabierać realnej otoczki… Skoro pana Przedpełskiego żarty się nie trzymały, a radio pojawia się we wspomnieniach, to może jednak było coś na rzeczy? Dziś, gdy obaj autorzy już nie żyją, odpowiedź na to pytanie mogły przynieść tylko sierpeckie gazety sprzed lat. W tamtejszej bibliotece znalazła się publikacja poświęcona lokalnej prasie i teraz to ten tekst stał się podstawą do dalszych poszukiwań… Według zawartych w nim informacji w roku 1938 w Sierpcu ukazywała się jedna gazeta – „Ziemia Mazowiecka”.

Dotarcie do tego tytułu 77 lat po wydaniu nie było zadaniem prostym. W poszukiwaniu numerów z przełomu marca i kwietnia – artykuł z roku 1978 mówił o starcie w marcu 1938 roku – udałem się do Biblioteki Narodowej. Przeświadczenie, że jest tam wszystko w tym przypadku okazało się fałszywe… Pani z informacji odesłała mnie do Towarzystwa Naukowego Płockiego lub Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie. W odpowiedzi, którą otrzymałem z tego pierwszego miejsca znalazły się słowa: „nie posiadamy w naszym księgozbiorze czasopisma z lat trzydziestych pt.: «Ziemia Mazowiecka»”, pozostał zatem BUW… Po pokonaniu przeszkód natury formalnej i okiełznaniu bałaganu w katalogu otrzymałem stosowny mikrofilm. Czasopismo, które na swoich łamach wielokrotnie wspominało o radiu czy to w kontekście audycji (artykuły „Tydzień radiowy rolnika”, „Radio w życiu gospodyni wiejskiej”, „Sport na falach eteru”, „Nowy program audycyi dla szkół”, „Kultura ludowa w programach radiowych”) czy radiofonizacji kraju („Sierpczanka nagrodzona w konkursie radiowym”, „Jak najbiedniejsza szkoła w powiecie rypińskim zdobyła radioodbiornik?”) na temat lokalnej stacji nie napisało ani linijki… To ponownie przechylało języczek u wagi w stronę żartu, ale nadal nie odpowiadało na pytanie kto i kiedy żartował…

Kolejnym krokiem było zwrócenie się z tą kwestią do lokalnego portalu sierpc.com.pl, zawierającego bardzo rozbudowaną część poświęconą historii miasta. Był to zresztą kierunek dość naturalny, bowiem w tamtejszej galerii znalazło się zdjęcie przedstawiające dwunastu panów przy jednym odbiorniku radiowym, opatrzone podpisem „Inauguracja działalności Rozgłośni Regionalnej Sierpc – 1938 r.”.  W ten sposób nawiązałem kontakt z panią Magdaleną Staniszewską, autorką książek poświęconych historii miasta. Z wyjaśnień, których udzieliła wynikało, że fotografia pochodzi z kolejnej publikacji – książki „Wspomnienia sierpczan 1900-1950” wydanej w roku 1998. Pełny podpis pod zdjęciem brzmiał: „Naprawdę słychać: «Tu mówi Sierpc»! Inauguracja działalności Rozgłośni Regionalnej Sierpc. Czwarty od lewej – Franciszek Kołodziejski, piąty – Władysław Świtalski (nauczyciele). 1938 r.”. Skoro zatem nie sierpecka „Ziemia Mazowiecka”, to może któraś z płockich gazet? Ukazujący się w tamtym czasie „Głos Mazowiecki” dostępny jest przez Internet, sprawdzenie zajęło zatem kilka minut… Efekt? Ten tytuł również o sierpeckiej rozgłośni nie pisał. Sięgnięcie po „Kurjer Mazowiecki” – drugą z płockich gazet z tego okresu – wiązało się już z kolejną wycieczką do Biblioteki Narodowej. Lecz i tym razem strzał okazał się niecelny…

Fotografia z książki „Wspomnienia sierpczan 1900-1950”

Podsumowując dotychczasowe etapy poszukiwań – za istnieniem radia przemawiał artykuł z roku 1978 zawierający informację o stacji i zdjęcie, inne zdjęcie z publikacji z roku 1998 i wspomnienia opublikowane w latach 1994 i 1996. Przeciw – brak informacji w lokalnej prasie z omawianego okresu, ówczesne realia znane choćby z książek Macieja Józefa Kwiatkowskiego, wspólna fala z Caracas i… toż samo opublikowane w „Notatkach Płockich” zdjęcie wyglądające na fotomontaż. Nadal brakowało też informacji czy ewentualny żart narodził się w roku 1978 czy może czterdzieści lat wcześniej… Był to więc taki moment poszukiwań, w którym narodziły się trzy myśli: zatrzymać się na tym, co dotychczas udało się już ustalić, sięgnąć po prasę z dalszych rejonów – bo tak po prawdzie, skoro miałby to być żart, to przecież ludziom z Sierpca trudno byłoby się nabrać na to, że od trzech miesięcy wśród nich prowadzona była zbiórka na budowę – oraz liczyć na olśnienie… Stanęło na tym trzecim.

Zakładając bowiem to był żart, który nie był skierowany bezpośrednio do mieszkańców Sierpca trzeba jednocześnie przyjąć, że w jego grupie docelowej znalazły się osoby zainteresowane radiem. A czasopismem o – jak byśmy to określili dziś – takim targecie była wówczas „Antena”. Mikrofilm z rocznikiem 1938 dostępny jest w Bibliotece Narodowej. Numer 13 datowany na niedzielę 27 marca 1938 roku rozpoczyna „zagięta” okładka – cóż, przy skanowaniu mogło się zdarzyć… Dalej jest ciekawiej – na stronie 6 całostronicowy artykuł o „Radioludzie”, tanim odbiorniku lampowym, którego cena miała nie przekraczać 75 zł. Wcześniej o nim nie słyszałem. Strona 8 to tekst „Muchy a radio”, a 11 – cała strona o odbiorze odbitych od jonosfery audycji z przeszłości. Czyżby więc powodem zamieszania byli redaktorzy przedwojennego tygodnika? Dotarłem do strony 12, a tam pod nagłówkiem „ŚWIAT RADIA” zdjęcie znane z „Notatek Płockich”! A obok artykuł o tytule „Nowa Rozgłośnia Regionalna”:

„Sierpc żyje pod wrażeniem podniosłej i radosnej uroczystości, jaka się tu odbyła w ubiegłym tygodniu. Oto w obecności przedstawicieli władz, samorządu, organizacyj i wielkich tłumów mieszkańców miasta, powiatu, a nawet sąsiednich terenów Mazowsza, reprezentanci Polskiego Radia dokonali otwarcia nowej Rozgłośni Regionalnej.

Jest to rozgłośnia «Sierpc», pierwsza w Polsce radiostacja, wybudowana zbiorowym wysiłkiem społeczeństwa.

Dzieje nowej rozgłośni są krótkie, ale jakże wymowne. Na jesieni roku ubiegłego odbyła się tu zainicjowana przez społeczeństwo miejscowe oraz Społeczny Komitet Radiofonizacji Kraju wystawa radiowa. Na wystawie pracowała stacja krótkofalowa. Do stacji tej społeczeństwo sierpeckie przez dwa tygodnie jej działania tak się przyzwyczaiło i przywiązało, że gdy wystawę zlikwidowano, wśród miejscowych zwolenników radia powstała samorzutnie myśl budowy własnej radiostacji pod hasłem «Sami sobie». Dzięki energii specjalnie stworzonego Komitetu, już w trzy miesiące później został zmontowany jeden z dwóch masztów antenowych nowej radiostacji. Jako drugiego masztu użyto pomysłowej a prostej konstrukcji drewnianej, zbudowanej w czasie wystawy i umieszczonej przed jej wejściem. Rozgłośnia mieści się w dawnym gmachu Starostwa, które przeniesione zostało do nowoczesnego, niedawno ukończonego budynku.

Rozgłośnia Sierpecka posiada moc 1½ kw w antenie, pracuje na fali 197,3 mtr t. zw. systemem «fali zapożyczonej» (używa bowiem tej samej fali, co stacja w Caracas).

Dyrektorem nowej Rozgłośni został znany radiokronikarz p. Dr Marian Stępowski.

A więc – słuchajmy Sierpca!”.

Strona 12 „Anteny” nr 13 z 27 marca 1938 roku Artykuł z „Anteny” nr 13 z 27 marca 1938 roku Fotografia z „Anteny” nr 13 z 27 marca 1938 roku

Niby wszystko jasne, ale dla pewności sięgnąłem jeszcze po następny numer. Tam na stronie 4 znalazła się notka „Nasze Prima-Aprilis”.

„Jak to zapewne sami Czytelnicy «Anteny» odgadli, numer 13 naszego pisma zawierał na okładce (załamanie rogu oraz skrócony napis), na str. 6 (cały artykuł), na str. 11 (cały artykuł), na str. 12 (pierwsza notatka i fotografia) oraz na str. 13 (fotografia) kilka niewinnych (zresztą niezbyt udanych…) «dowcipów prima-aprilisowych». Nikt”.

Notatka z „Anteny” nr 14 z 3 kwietnia 1938 roku

Co za tym idzie, zgodnie z przypuszczeniami pani dyrektor sierpeckiej Miejskiej Biblioteki Publicznej, pan Marian Przedpełski nie był autorem primaaprilisowej wiadomości. Po czterdziestu latach dał się on jednak złapać na „niewinny i niezbyt udany” żart redakcji „Anteny”. Wcześniej – sądząc po dacie stempla pocztowego zaraz po otrzymaniu czasopisma – nabrał się pewien mieszkaniec Łotwy, który na adres sierpeckiej redakcji przysłał gratulacje. „Antena” nr 17 z 24 kwietnia 1938 roku opisała to tak:

„Jak się okazuje, niewinne dowcipy prima-aprilisowe «Anteny» najszerszy oddźwięk znalazły na terenie… zagranicznym. […] Reprodukujemy poniżej oryginał koperty, zaadresowanej: «Polias – JWielmożny Dr Marian Stępowski – Dyrektor Rozgłośni Regionalnej – w Sierpcu». Koperta (wraz z listem) istotnie powędrowała z Łotwy do Sierpca, skąd miejscowy urząd pocztowy przesłał ją do Warszawy pod właściwym adresem popularnego radiokronikarza”.

Notatka z „Anteny” nr 17 z 24 kwietnia 1938 roku

Siedemdziesiąt cztery lata później nabrał się jeszcze Grzegorz Wąsiewski, autor artykułu „Rozwój Sierpca w okresie międzywojennym. Zjawisko regionalizmu” opublikowanym w „Notatkach Płockich”, a w 2014 roku nabraliśmy się i my, czytelnicy Forum serwisu RadioPolska. Jakże ciekawym zjawiskiem jest jednak to, że sierpecką rozgłośnię wspominali też mieszkańcy! Ale żeby nie zabierać do końca Sierpcowi dumy z posiadania własnego radia napiszmy wprost, że krótkofalowa stacja nadawcza, o której w feralnym artykule wspomniał tygodnik „Antena”, istniała naprawdę. Tak jak napisano działała w czasie odbywającej się tam w grudniu 1937 roku wystawy radiowej. Według wydanego wówczas specjalnego numeru sierpeckiej „Ziemi Mazowieckiej” emisja prowadzona była na fali 41,7 metra.

Wystawa radiowa była nie lada wydarzeniem w skali regionu. Już na dwa tygodnie przed jej otwarciem – 18 listopada 1937 roku – płocki „Głos Mazowiecki” pisał:

„Jak się dowiadujemy, w dniach od 5 do 19 grudnia br. w sali Domu Katolickiego w Sierpcu odbędzie się Wystawa Radiowa, urządzona staraniem miejscowego Komitetu oraz Polskiego Radia przy udziale stołecznego Komitetu Radiofonizacji Kraju. Wystawa obliczona jest na powiaty sierpecki, płocki, płoński, rypiński i lipnowski. Komitet sierpecki czyni już zabiegi, by w zainteresowanych miastach powiatowych powołać do życia lokalne komitety. W Płocku zebranie takiego Komitetu odbyć się ma w przyszłą sobotę. Podobna wystawa radiowa urządzona została ostatnio w Bydgoszczy i cieszyła się wielkim powodzeniem. I Sierpc liczy na duże zainteresowanie tą wystawą”. „Ziemia Mazowiecka” z 5 grudnia 1937 roku donosiła, że impreza miała zadania propagandowe i kulturalne. Chodziło o uzmysłowienie zwiedzającym wszystkich korzyści, jakie daje własny aparat radiowy i nakłonienie ich do wciągnięcia się w szeregi radiosłuchaczy. Miała też przedstawić dorobek pięciu wymienionych wyżej powiatów w dziedzinie kulturalnej i artystycznej. „Trudno mówić o radiofonizacji kraju, jeżeli się nie przeprowadzi intensywnej akcji propagandowej i uświadamiającej wśród najszerszych warstw chłopskich” – mówił gazecie starosta powiatowy Stefan Morawski – „Dla tego też wystawę uważam za pewnego rodzaju pług, który przeorze ugór, dotrze do świadomości mas, dowiedzie pożyteczności radia. Oczywiście, akcja nie może się skończyć na zorganizowaniu wystawy. To ma być początek szeroko zakrojonej pracy, której celem jest realizacja hasła: radio w każdej polskiej chacie”.

Fotografia Domu Katolickiego z „Notatek Płockich” rok 1978, tom 23, nr 2 (95) (za mazowsze.hist.pl) Dom Katolicki dziś

Oficjalne otwarcie nastąpiło o godzinie trzynastej, jednak już od jedenastej rozgłośnia toruńska nadawała specjalną audycję o Sierpcu. „Ziemia Mazowiecka” tak relacjonowała słowa redaktora Józefa Wysockiego:

„Hallo! Tu Sierpc. Mikrofony sprawozdawcze rozgłośni pomorskiej znalazły się na ziemi mazowieckiej w związku z regionalną wystawą radiową, organizowaną z inicjatywy i staraniem Społecznego Komitetu Radiofonizacji Kraju. Miasto od kilkunastu dni żyje w specjalnej atmosferze, jaką stworzyły przygotowania do regionalnej wystawy, której celem jest zapoznanie wsi mazowieckiej z dorobkiem krajowej techniki radiowej i rozwojem naszej radiofonii. Na wstępie garść wrażeń. W przeddzień otwarcia, a więc wczoraj, miasto było bogato iluminowane i dekorowane. Wzdłuż ulic wiodących z dworca stanęły wysokie maszty, zakończone symbolicznymi mikrofonami. Jezdnię na wysokości piętra przecięły szerokie szlaki transparentów, oznajmiających przechodniom, że dziś otwiera swe podwoje Dom Katolicki, zapraszając do zwiedzania wystawy radiowej. Jasne smugi reflektorów oblały duże płaszczyzny gmachów publicznych i pokryte patyną wieków sędziwe świątynie Sierpca, ukazując przechodniom utajone skromnie piękno nielicznych, a jakże starych zabytków dawnej architektury. Bo trzeba Państwu wiedzieć, że Sierpc jest bardzo starym grodziszczem. Tu wznoszą się mury odwiecznego kościoła farnego, zbudowanego na gruzach pogańskiej świątyni. Pożółkłe pergaminy kronik miejskich mówią o tym, że w Sierpcu właśnie stanęła jedna z pierwszych świątyń po wprowadzeniu chrześcijaństwa”.

Dalej dziennikarz opisywał malownicze położenie miasta i opowiadał o jego rozbudowie, związanej z budową linii kolejowej do Torunia. W otwarciu wystawy uczestniczyli starosta powiatu płońskiego Jan Derecki, starosta powiatu sierpeckiego Stefan Morawski, wiceprezes Społecznego Komitetu Radiofonizacji Kraju redaktor Janusz Delinikajtis i liczne rzesze mieszkańców. Podczas uroczystości przewodniczący Komitetu Wystawy, naczelnik Urzędu Pocztowego Zenon Domański mówił: „W salach Wystawy znajdują się ciekawe i efektowne plansze o charakterze propagandowym. Sprzęt nowoczesny – krajowej produkcji radiofonicznej i cały szereg ciekawych eksponatów, ilustrujących cele, rozwój i rozbudowę techniczną naszej radiofonizacji”. Oprócz Polskiego Radia swoje stoiska prezentowały wówczas między innymi Państwowe Zakłady  Tele- i Radiotechniczne oraz firmy Philips i Telefunken, a Instytut Filmowy przy Polskiej Agencji Telegraficznej wyświetlał filmy. Punktem kulminacyjnym otwarcia było przecięcie przez starostę powiatu sierpeckiego symbolicznej linki antenowej.

Artykuł z „Ziemi Mazowieckiej” nr 27 z 5 grudnia 1937 roku

Oprócz prezentacji sprzętu w programie imprezy znalazły się koncerty chórów i orkiestr z okolicy, a także przejazdy auta propagandowego na trasach Sierpc-Rypin-Ostrowite-Dobrzyń nad Drwęcą-Zbójno-Kikół-Lipno-Skępe-Sierpc, Sierpc-Bieżuń-Żuromin-Bożewo i Sierpc-Drobin-Raciąż-Glinojeck-Płońsk-Góra-Płock-Bielsk-Sierpc. Wieczorami poprzez megafony i stację krótkofalową nadawana była „Lokalna godzina życzeń”. Łącznie w czasie dwóch tygodni wystawę odwiedziło ponad sześć tysięcy osób. Osoby z biletami o numerach 2000 (pan Józef Maciążek), 3000 (pani Zofia Szymańska) i 4000 (pani Rochowiczówna) otrzymały od organizatorów komplety aparatów detektorowych, a widz pięciotysięczny – szkoła powszechna numer 1 w Sierpcu – odbiornik czterolampowy z dwoma głośnikami. Upominki wręczone zostały w dniu zamknięcia wystawy, podobnie jak prezent dla pochodzącego z Sułocina koło Sierpca Józefa Dęgowskiego – abonenta numer 799999 w skali kraju. Według „Ziemi Mazowieckiej” otrzymał on srebrną papierośnicę i książeczkę oszczędnościową Komunalnej Kasy Oszczędności w Sierpcu z wkładem 50 zł.

Artykuł z „Ziemi Mazowieckiej” nr 27 z 5 grudnia 1937 roku

Zamknięcie wystawy transmitowane było przez wszystkie rozgłośnie Polskiego Radia. Tego dnia oprócz przemówień i występów artystycznych transmitowane było poranne nabożeństwo z kościoła przyklasztornego sióstr Benedyktynek. Mszę świętą odprawił ksiądz Piotr Dudziec, a kazanie wygłosił ksiądz profesor Bronisław Pęgowski z Warszawy. Oprawę muzyczną zapewniali Płocczanie – profesor Piasek grał na organach, a śpiewał tamtejszy chór katedralny pod dyrekcją profesora Karczemnego. Wynikła z tego później swego rodzaju przepychanka… Trzy dni po zamknięciu wystawy w płockim „Głosie Mazowieckim” opublikowany został list organisty, w którym zdradzał on kulisy występu.

„Komitet Wystawy Radiowej w Sierpcu zwrócił się do nas, by w dn. 19 b. m. na zakończenie wystawy płocki chór katedralny śpiewał na Mszy św., którą miały transmitować wszystkie rozgłośnie polskie. Płock żywo zareagował na apel Sierpca. Chór złożony z 36 osób pod batutą dyr. M. Karczemnego w ciągu kilkunastu dni robił próby, by utwory wykonane przed mikrofonem, których miała słuchać cała Polska – ba, nawet zagranica, wypadły jaknajlepiej.

Na oznaczony dzień i godzinę chór stawił się w komplecie. Po przybyciu do Sierpca idziemy do klasztoru Bernardynek, skąd miało być transmitowane nabożeństwo, by zrobić maleńką choćby próbę i zorientować się w odległości od mikrofonu, a tym samym o sile brzmienia.

Wchodzimy na chór. Wisi w niewielkim oddaleniu mikrofon, owo magiczne ucho, które ma tak ujemne jak i dodatnie strony naszego śpiewu przekazać do najbliższej aparatury, a następnie do Torunia i Warszawy. Widok owego tajemniczego pudełeczka zrobił swoje. Młodzi chórzyści, którzy widzą go po raz pierwszy, czują doniosłość chwili. Jakiś dziwny blask bije z ich oczu. Widać, że całą swoją duszę radziby włożyć w śpiew, by wypadł jaknajlepiej. Starzy śpiewacy, pamiętający jeszcze batutę ks. Gruberskiego, Lachmana i Sianki prężą się, pochrząkują, czują i oni, że zbliża się chwila ważna.

Rozpoczynamy próbę. Zasiadam do organu. Z chwilą naciśnięcia klawiszy włosy dębem mi stają na głowie. Mam pod palcami cis, a, gis, a słyszę coś, co zupełnie nie ma nic wspólnego z tymi dźwiękami. Czarna rozpacz mnie ogarnia. Jak tu grać na takim organie, który poza nazwą nie ma nic wspólnego z dźwiękami muzycznymi i będzie zamiast pomocy przeszkodą? Pociesza mnie jeden z p. organistów, że po wsiach są jeszcze gorsze. Czyż to możliwe? I to ma być instrument, służący do uświetniania nabożeństw ku czci i chwale oddawanej Panu nieba i ziemi, instrument, będący dla setek i tysięcy ludzi jedynym bodaj źródłem i czynnikiem rozwoju ich wrażliwości na piękno muzyczne?! Śmiem twierdzić, że skutek będzie wprost odwrotny, bo wrażliwsze ucho, nie mogące znieść pisków, gwizdów, bzykań i Bóg wie czego, prócz dźwięków, opuści progi świątyni, by mu taka «muzyka» nie przeszkadzała w zmówieniu chociażby pacierza.

No, ale trudno, musimy jakoś brnąć, omijać przeszkody, by uchronić uszy od niemiłych zgrzytów i dziwolągów dźwiękowych, które dziesiątki tysięcy słuchaczów radiowych zapisze na karb grającego.

Chór wywiązuje się ze swego zadania starannie. Pilnie śledzi ruchy dyrygenta i stara się pokrywać braki organu.

Niżej podpisany, siedząc przy owym osławionym organie, zielenieje ze złości i wstydu, bo przecież słuchacze nie wiedzą, w jakim stanie jest organ.

Z wielkim wysiłkiem woli i uwagi stara się pomijać rozstrojone klawisze, co nie zawsze odnosi pożądany skutek, bo w jednym registrze rozstrojone są te, a w drugim inne dźwięki. Miejscami zupełnie przerywa akompaniament, by dać możność chórowi rozwinięcia czystego brzmienia.

Transmisja skończona. Jak wypadło, powiedzieć mogą ci, którzy w tym dniu słuchali radia. Ja ze swej strony nadmienię, że drugi raz podobnej emocji nie chciałbym przeżywać, a gdy wypadnie coś podobnego, sprawdzę uprzednio stan instrumentu, by nie ponosić winy za cudze grzechy”.

List z „Głosu Mazowieckiego” nr 294 z 22 grudnia 1937 roku

Obaw organisty, który notabene pomylił Benedyktynki z Bernardynkami, nie potwierdził redaktor „Ziemi Mazowieckiej”, który pisał o śpiewie doskonałego chóru z Płocka. Nie potwierdził ich też sierpecki ksiądz Starościński, którego list pojawił się w kolejnym numerze „Głosu Mazowieckiego”:

„Pod tym tytułem przeczytaliśmy we wczorajszym n-rze «Głosu Mazowieckiego» zupełnie niecodzienną recenzję: recenzję wykonawcy o samym sobie. Muzyk uważa, że akompaniament organowy w kościele, skąd nadawano nabożeństwo nie wypadł zadowalająco i, nie czekając na głosy słuchaczów, sam gromy ciska na instrument, czy na tych, którzy za jego lichy stan winę ponoszą.

Otóż trzeba stwierdzić, że organy w kościele klasztornym w Sierpcu, choć nie są instrumentem pierwszorzędnym, jednak nie są w tak opłakanym stanie, jakby to ze słów recenzji wynikało. Owszem, podczas nadawanych śpiewów nie było nic specjalnie rażącego w grze organowej.

Niepraktykowaną natomiast i zupełnie dziwaczną rzeczą jest w stosunkach muzycznych, by ktoś zgodziwszy się grać na instrumencie, zwalał następnie wszelkie prawdziwe czy urojone niepowodzenia na ten instrument. Mógłby to napisać recenzent, piszący o występie tego czy innego muzyka, ale nie było jeszcze wypadku, by sam wykonawca się tłumaczył”.

List z „Głosu Mazowieckiego” nr 295 z 23 grudnia 1937 roku

Od tamtych wydarzeń minęło już niemal siedemdziesiąt osiem lat. Dom Katolicki przy ulicy Wojska Polskiego 1 – budowany od roku 1935 i poświęcony zaledwie cztery miesiące przed otwarciem wystawy radiowej – dziś stoi opuszczony. W styczniu 1938 roku ruszyło w nim – jak określił to „Głos Mazowiecki” – „kino o tendencjach katolickich”. W czasie okupacji zostało ono przebudowane i w jego miejsce pojawiło się nowoczesne kino niemieckie. Po wojnie placówka przyjęła nazwę kino „Jutrzenka”. Obok świątyni dziesiątej muzy na 62 lata w budynku ulokowane zostało także Miejskie Przedszkole Nr 1. W gmachu ówczesnego Starostwa przy Wiosny Ludów 1 po wojnie mieściła się Powiatowa Rada Narodowa, a od 1976 roku – do teraz – sąd.

Na zakończenie nurtuje mnie jeszcze jedno pytanie. Skąd wzięło się zdjęcie sierpeckich nauczycieli słuchających inauguracji rozgłośni w Sierpcu? Widoczny na nim aparat z całą pewnością nie jest też czterolampowym odbiornikiem z dwoma głośnikami… Sądząc po jego pionowej posturze pochodzi z końcówki pierwszej połowy lat trzydziestych. Czyżby zatem fotografia była mniej więcej cztery lata starsza niż głosi podpis i przedstawiała po prostu radiofonizację sierpeckiej szkoły?

Radiowy adres na mapie

Comments

Marco *.sierpc.vectranet.pl 05-07-2015 12:14

na zdjęciu "panów przy radiu" nie ma w ogóle Pana Franciszka Kołodziejskiego - pozdrawiam

Tukan *.117.61.141 12-05-2016 15:21

Witam. Po przeczytaniu tego artykułu (Przedwojenna rozgłośnia w Sierpcu) przychodzi mi pewna myśl. Otóż w okresie powstawania radia panowała euforia i specyficzny klimat wokół nowego, wspaniałego i tajemniczego wynalazku. Sam zakup i instalowanie odbiornika było wydarzeniem. A zainstalowanie anteny było nie tylko techniczną koniecznością, ale też przedsięwzięciem tajemniczym dla niewtajemniczonych. Budowano więc anteny na celowo budowanych masztach - większych lub mniejszych, gdzie mogła wystarczyć linka podwieszona np. do komina. W tamtych czasach słowa radio, radiostacja - mogły być nieprecyzyjnie stosowane. Stąd już blisko do przekłamań i euforycznych informacji. Może właśnie tak było.

Post a comment