RadioPolska.pl - Jeszcze więcej radia!

Jeszcze więcej radia!

„Paweł i Gaweł”

reż. Mieczysław Krawicz

31-10-2014
Po godzinach: „Paweł i Gaweł”, reż. Mieczysław Krawicz

„Najnowsza, najweselsza, najpomysłowsza komedia w kinematografii polskiej. Świetny temat, żywa i emocjonująca akcja, mistrzowska obsada” – pisał recenzent na łamach Gazety Kieleckiej z 8 grudnia 1938 roku. I choć od dnia premiery minęło 76 lat obraz ten aż tak bardzo się nie zestarzał. I nie ma co się dziwić, o ponadczasowości dzieł Aleksandra Fredry dziennikarz ukazującej się we Lwowie Gazety Narodowej pisał już w roku 1875: „Naturalność, której Fredrze nikt nie odmówi, podobać się będzie zawsze, a typ charakterystyczny nigdy nie traci swej wartości”. Znana chyba każdemu 28-wersowa bajka o Pawle i Gawle, włożona w usta tytułowego bohatera wystawionej w 1832 roku komedii „Pan Jowialski”, była dla twórców filmu punktem wyjścia. Domek, w którym spotykają się filmowi bohaterowie, jest kamienicą przy rynku w prowincjonalnym miasteczku. Na wynajętej od gospodyni z córką na wydaniu powierzchni obaj prowadzą swoje biznesy – Paweł Gawlicki (w tej roli Eugeniusz Bodo) na piętrze sklep i warsztat z „Aparatami radiowymi”, a Gaweł Pawlicki (Adolf Dymsza) na parterze „Bazar amerykański” z różnościami zza oceanu. I jak w pierwowzorze, jeden z drugim żyć w zgodzie nie może. Gdy Paweł prezentuje potencjalnym klientom odbiornik – „superheterodynę w dwie pentody szarpaną, mebel na dwanaście osób”, Gaweł uruchamia wywołujące zakłócenia elektryczne żelazko… które to za sprawą sąsiada z góry wypala dziurę w prasowanej marynarce… W dalszej części filmu w całą historię wplątuje się 13-letnie cudowne dziecko, a tak naprawdę 19-letnia skrzypaczka grana przez… 34-letnią wówczas Helenę Grossównę. Mamy więc miłość, rywalizację, kawały… i radio... w tym skonstruowaną przez Pawła „dwupentodową czterooktiodową heterodynę z podwójnym napędem, automatycznym magnoskopem i telesynchronizacyjno-magnetycznym dynamo z przeciwzanikową eliminacją fal”, którą zamierza promować w Warszawie.

Z całą stanowczością można dziś stwierdzić, że film zawiera lokowanie produktów. Dziewięć na dziesięć prezentowanych w sklepie Pawła Gawlickiego odbiorników to modele firmy Radio Union. Te produkowane na licencji węgierskiego Oriona, ważące dziewięć kilogramów i wysokie na niemal pół metra sprzęty z fornirowaną obudową, bakelitowymi pokrętłami, efektowną trójbarwną tabelaryczną skalą, patentowanym amerykańskim przełącznikiem bezszmerowym i funkcją automatycznej kompensacji fadingu są dość charakterystyczne. Gdyby jednak ktoś miał problem z ich rozpoznaniem utwierdzi go w tym stojący w kącie przy drzwiach stos podpisanych pudeł oraz trzy wiszące w pomieszczeniu plakaty. Na posterach reklamuje się też producent lamp Tungsram oraz wytwarzająca m.in. głośniki firma Filtrad. Pod tym względem film niewiele ustępuje dzisiejszym produkcjom. Nieco razić może natomiast pewna naiwność – wszak rozpoznawanie przez bohaterów czy mają do czynienia z trzynastolatką czy dziewiętnastolatką jedynie po kokardzie we włosach i sukience trąci bardziej teatrem niż tym, co obecnie możemy oglądać na naszych ekranach. Ale z całą pewnością wynagrodzą to nam Eugeniusz Bodo i Adolf Dymsza znakomicie wykonujący kołysankę „Ach śpij kochanie”… Polecam!

Comments

Karol *.play-internet.pl 27-04-2022 16:06

No cóż... tak samo naiwne, jak nierozpoznawanie dorosłej kobiety w także udającej małą dziewczynkę bohaterce granej przez (trzydziestoletnią) Ginger Rogers w filmie "Major i mała" z 1942 roku, czy mężczyzn w postaciach granych przez Lemona i Curtisa w (młodszym od "Pawła i Gawła" o dwie dekady!) filmie "Pół żartem pół serio" z 1959, uchodzącego do dziś za jedną z najlepszych hollywoodzkich komedii w historii. Umowność była niestety/stety podstawą tego rodzaju komedii filmowych w dawnych czasach. Udawanie kobiet przez mężczyzn, mężczyzn przez kobiety, dzieci przez dorosłych to powszechnie stosowane chwyty stosowane wtedy w kinie na całym świecie. Zresztą nie tylko wtedy... patent wiecznie żywy można powiedzieć, o czym świadczy popularność w Polsce peerelowskich produkcji "Poszukiwany, poszukiwana" i "Zmiennicy" w reżyserii Stanisława Barei, czy zupełnie współczesnej, amerykańskiej "Pani Doubtfire" Chrisa Columbusa z Robinem Williamsem (tu przebieranka w zdecydowanie w bardziej przekonującym wydaniu, ale jednak). "Paweł i Gaweł" jest absolutnie genialny! Aktorstwo Bodo, Dymszy, Grossówny i Orwida to mistrzostwo świata. Dobre dialogi, znakomita oprawa muzyczna Henryka Warsa. Odbiorniki Union przepiękne, zresztą jak całe "tło" z epoki, które w momencie premiery może nie miało większego znaczenia, ale dzisiaj go nabiera. Niesamowity klimat.

Post a comment