RadioPolska.pl - Jeszcze więcej radia!

Jeszcze więcej radia!

„Piętro wyżej”

reż. Leon Trystan

07-11-2014
Po godzinach: „Piętro wyżej”, reż. Leon Trystan

Dwa indywidua o tym samym nazwisku mieszkające w tej samej kamienicy – jeden na przedostatniej kondygnacji, drugi tytułowe piętro wyżej. To musi prowadzić do serii pomyłek. Właściciel domu – Hipolit Pączek (w tej roli Józef Orwid) – jest nieco starszym jegomościem lubującym się w muzyce klasycznej… jego lokator zaś – Henryk Pączek (Eugeniusz Bodo) – to młody spiker Polskiego Radia gustujący w jazzie. Sąsiedzka codzienność to walka skrzypiec, wiolonczeli i fletu z puzonem, trąbką i saksofonem, w której arbitrem staje się mylący mieszkania dzielnicowy policmajster. A gdy pomyli je również młoda bratanica Hipolita (Helena Grossówna), którą Henryk uzna za jej przyjaciółkę, sprawa zacznie nabierać jeszcze większych rumieńców. We wszystko włączy się jeszcze zawodowy łowca posagów (Ludwik Sempoliński)… i otrzymujemy mieszankę, która sprawi, że uśmiech na dobre zagości na naszych twarzach. Wszak nie przez przypadek recenzent „Kina” w 1937 roku pisał: „Nareszcie bardzo dobra filmowa komedia polska, nie ustępująca wcale dobrym amerykańskim wzorom. To jest naprawdę piętro wyżej w rozwoju polskiego filmu tego typu. […] Możemy już śmiało zabierać ze sobą malkontentów do kina i mówić: Patrzcie, oto jest film produkcji polskiej. I nie będą narzekali. Gdyby bowiem Boda zastąpić Chevalierem, a Grossównę – Franciszką Gaal, film nie mógłby być lepszy od tego, jaki nam pokazano”.

„Ósma cztery jakaś płyta, ósma dziewięć ktoś coś czyta…” te słowa choć raz w życiu słyszał chyba każdy. To właśnie w tym filmie wypowiedział je do spikerskiego mikrofonu nie mogący doczekać się dziewiątej Henryk Pączek. W pokazanym na ekranie studiu znalazł się również odtwarzacz płyt, telefon, krosownica i tradycyjny spikerski pulpit. Ale nie było to jedyne radiowe pomieszczenie do którego przy okazji realizacji tej komedii zajrzała kamera – była też w korytarzu przy „Sali No 1”, „Pokoju speakera” i „Dyrekcji” oraz w radiowej budce telefonicznej, w gabinecie dyrektora i studiu kameralnym. Tam oprócz mikrofonu, zegara i fortepianu uwagę przykuwa zestaw żarówek sygnalizacyjnych. W filmie pokazany jest również szereg odbiorników z tamtego okresu i radiowa poranna gimnastyka w praktyce. Jak przekonują twórcy obrazu, praca w ówczesnym radiu to bardzo dobrze płatne zajęcie… Sześćset złotych, do których przyznaje się Henryk Pączek, w 1937 roku starczało na zakup 1621 kilogramów chleba z mąki żytniej 65% czy 720 róż ogrodowych… dziwi więc nieco potrzeba brania od szefa a conto na bukiecik, kino i cukiernię, ale cóż… naszemu spikerowi zdarzało się zabalować i wracać do domu w stanie wskazującym… za to z wygraną gęsią…

Comments

There are no comments

Post a comment