
Krzysztof Eydziatowicz był organizatorem i szefem utworzonego w 1934 roku Biura Studiów Polskiego Radia. Komórka ta zajmowała się prowadzeniem różnego typu badań, opracowywaniem statystyk, przygotowywaniem analiz oraz tworzeniem – na podstawie nadchodzącej korespondencji – profilu słuchaczy. Jej pracownicy bacznie obserwowali też osiągnięcia radiofonii zagranicznych. Efekty tej pracy wyznaczały kierunek, w którym podążało Polskie Radio. W 1938 roku Eydziatowicz zebrał pytania najczęściej powtarzające się w listach słuchaczy – wykluczając niestety pytania natury stricte technicznej – i odpowiedzi na nie zawarł w liczącej 320 stron książce. A o co pytali słuchacze? O pieniądze (a jakże), historię, organizację radiofonii w innych krajach czy muzykę (odwieczny spór pomiędzy muzyką poważną i lekką). Były też pytania bardziej szczegółowe, związane z opracowywaniem ramówek, przygotowywaniem audycji, transmisjami czy pracą spikera. Autor zastanawia się też nad rolą radia (bawić czy uczyć), analizuje jego język oraz humor, jaki może znaleźć się na antenie.
Lektura tej książki to niesamowita podróż w czasie! Z jednej strony pokazuje jak wiele zmieniło się od tamtego czasu – np. każda pogadanka dostarczana była do radia przed emisją w formie pisemnej, wyznaczony redaktor sprawdzał ją pod kątem poprawności językowej, a także merytorycznej! Dopiero po tym odpowiednio ostemplowana kartka oddawana była prelegentowi do odczytania na antenie. Na tym jednak nie koniec. Będący asystentem spikera inspicjent czuwał przy tekście w czasie emisji i miał za zadanie reagować, gdy prelegent odchodził od zatwierdzonego tekstu. Dziś, przy wywiadach przeprowadzanych na żywo, trudno wyobrazić sobie taką formę. Z drugiej strony można wywnioskować, że niektóre sytuacje zdarzały się tak 80 lat temu, jak i obecnie… Opis transmisji z wydarzenia, które rozpoczęło się przed wyznaczonym czasem, brzmi całkiem znajomo. Aktualny pozostaje też chyba zaproponowany przez Autora podział słuchaczy na m.in. biernych, czynnych, „na chybił-trafił”, dotkniętych „logofobią” czy „niebezpiecznych dla otoczenia” (to o DX-erach, którzy „»kręcą« przy radiu i jeżdżą z gwizdem i wyciem po całej Europie”) ;) – zmieniły się tylko proporcje… Ostatni rozdział poświęcony jest telewizji. Dziś trudno sobie wyobrazić, że przed wojną we Francji telewizja miała wprowadzony na żądanie filmowców ministerialny zakaz nadawania filmów. Powodem były obawy przed opustoszeniem kin… „Wcześniej czy później telewizja wtargnie do każdego domu, oko telewizora zostanie dołączone do każdego aparatu telefonicznego. Może odbierze nam to trochę złudzeń, usunie skromny odbiornik, dający nam sam głos, który moglibyśmy uzupełniać własną wyobraźnią. Ale to trudno, telewizja przyjdzie do nas sama, a z czasem stanie się naszym przyjacielem, artykułem pierwszej potrzeby, jak jest nim dzisiaj radio” – kończy Eydziatowicz. Polecam!
Comments
There are no comments