
Radio Wolna Europa było ogromną instytucją. Wystarczy wspomnieć, że jego siedziba – choć w jednym budynku – podzielona była na kilka bloków. W skrzydle A pracował Jan Nowak-Jeziorański, autor opisanej przez nas wcześniej „Wojny w eterze”, w F Kazimierz Zamorski, który swoje wspomnienia zatytułował „Pod anteną Radia Wolna Europa”. Pierwszy w latach 1952-1975 odpowiadał za program, drugi od 1952 do 1979 za zbieranie i opracowywanie informacji dotyczących Polski. To dwa zupełnie różne spojrzenia na sytuację.
Wadą książki Zamorskiego – wydawnictwo Wers, Poznań 1995 – jest brak korekty. Trudno czyta się zdania, w których poszczególne wyrazy bywają zastąpione innymi, podobnie wyglądającymi. Lektury nie ułatwia również pewna chaotyczność – to bardziej zbiór felietonów w wydawać by się mogło przypadkowej kolejności niż spójna całość. Autor często polemizuje ze wspomnieniami „Kuriera z Warszawy” przytaczając pominięte czy przeinaczone przez niego fakty, co niekiedy sprawia wrażenie nie samodzielnej publikacji, a aneksu do tamtej książki. Każda z postawionych tez jest udokumentowana poprzez cytaty z listów, dokumentów czy zapiski rozmów. Tak jest chociażby w kwestii działającego w RWE szpiega bezpieki Andrzeja Czechowicza. Nowak – nie chcąc przyznać się do niezawinionego zresztą błędu – pisze, że praktycznie nie miał kontaktu z pracującym w innym dziale Czechowiczem. Tymczasem Zamorski przedstawia dowody na aktywny udział rzeczonego w tworzeniu audycji podlegającej Nowakowi. Autor przywołuje również kontrowersje związane z wojennym życiorysem dyrektora Rozgłośni Polskiej RWE, oddając jednak – co warte podkreślenia – cesarzowi co cesarskie. Mimo rzetelnego udokumentowania swoich tez Zamorski wpada jednak w pewną pułapkę, o której sam pisał w cytowanym w książce liście po atakach w PRL na jego osobę: „nie rozumiem po co im jest potrzebne takie smarowanie mnie błotem, jakie odstawili. Mnie nie zaszkodziło i nie mogło zaszkodzić, bo przemalowali”. W momencie, gdy autor wielokrotnie pisze o swojej niechęci do Nowaka i o tym, że tamten chciał go zniszczyć, przywołane analizy można odebrać właśnie jako takie „przemalowanie”. Czy słusznie? Na razie pewnie się tego nie dowiemy…
Comments
There are no comments