
W ramach „Radioturystyki” podróżowaliśmy już między innymi w góry i do krainy wielkich jezior. Teraz przyszła pora na wyprawę nad polskie morze. Miejscowość Trzęsacz do specjalnie radiowych nie należy, jest to jednak doskonałe miejsce na bazę wypadową – 80 kilometrów w linii prostej od Szczecina, 50 kilometrów od Świnoujścia, 40 kilometrów od Kołobrzegu. Blisko stąd również do obiektów nadawczych w pobliżu Białogardu czy Łobza, nie wspominając o Gryficach czy Rewalu. W sezonie dochodzi zaś jeszcze jedna atrakcja – nadawana z sąsiedniej miejscowości RewalStacja. Dostrajając odbiornik do częstotliwości 99,2 MHz możemy słuchać zmagań młodzieży spędzającej wakacje nad morzem z mikrofonem i programem emisyjnym. A gdybyśmy radia mieli już dość, możemy niczym zwyczajni turyści podziwiać ruiny gotyckiego kościoła, który przez pół tysiąclecia „pokonał” dzielący go od brzegu morza dystans dwóch kilometrów i w ciągu ostatnich stu lat w większej części osunął się z klifu do wody albo oglądać Bałtyk z tarasu widokowego w Rewalu bądź latarni morskiej w pobliskim Niechorzu. W tej ostatniej miejscowości znajduje się również park miniatur latarni morskich. O świeżej rybie i możliwości kąpieli nie ma co nawet wspominać… Najnowszą atrakcją jest zrewitalizowana kosztem kilkudziesięciu milionów złotych kolejka wąskotorowa z początku dwudziestego wieku. W sezonie można nią przybyć z Gryfic i podróżować pomiędzy Trzęsaczem a Pogorzelicą, ale i poza sezonem zdarzają się okazjonalne kursy. Wyremontowane wagony są klimatyzowane i wyposażone w WiFi. Kolejka jest również sławna z innego powodu – to ta inwestycja w dużej mierze przyczyniła się do tego, że gmina Rewal znalazła się na liście najbardziej zadłużonych gmin w Polsce. Pisząc o Trzęsaczu można więc spokojnie sparafrazować cytat z jednego z filmów – „Radia nie ma, ale też jest…” – no właśnie ;)
My do Trzęsacza pojechaliśmy jednak nie kolejką, a samochodem – ze Szczecina. Ale zanim wyruszyliśmy w trasę udaliśmy się na wycieczkę po szczecińskich obiektach nadawczych. Jako pierwszy na naszej drodze stanął komin upadłych zakładów chemicznych Chemitex-Wiskord w dzielnicy Żydowce. Ta powstała na początku XX wieku fabryka produkowała włókno wiskozowe służące do wytwarzania sztucznego jedwabiu. Później rozpoczęto produkcję składnika opon samochodowych oraz taśm magnetofonowych. Zakład upadł w roku 2000. Dziś – choć przy bramie wjazdowej znajdują się tabliczki z nazwami firm – sprawia wrażenie opuszczonego. Na liczącym 250 metrów kominie znajdują się anteny Radia Plus Szczecin oraz MUX-4. Stąd już tylko kilka kilometrów – w większości leśnymi drogami – dzieliło nas od Radiowo-Telewizyjnego Centrum Nadawczego Szczecin/Kołowo. Malowniczo położony ośrodek stał się później inspiracją do stworzenia tapety… i kalendarza z obiektami nadawczymi.
W samym Szczecinie naszą uwagę przykuła niecodzienna grafika na ścianie jednego z budynków nieopodal wieżowca, na którego górnych piętrach mieści się siedziba Polskiej Żeglugi Morskiej. Gdy zaparkowaliśmy samochód naszym oczom ukazała się specyficzna rodzinka – rodzice niosący na szelkach karoserię samochodu oraz dzieci ubrane w pudełka… A na klapie bagażnika radiomagnetofon. Z tak zwanego Pazim Center nadają RMF MAXXX i RMF Classic. Ostatnim szczecińskim obiektem jest maszt na Warszewie. Historia tej lokalizacji sięga roku 1949. Wcześniej za stelaż dla anteny służyły niemal wyłącznie drewniane wieże – przed wojną w parku w dzielnicy Drzetowo, po wojnie w lesie Arkońskim w dzielnicy Pogodno. Epizod ze stalowymi masztami trwał od roku 1933 do roku 1934. Dziś z RSN Szczecin/Warszewo nadają niemal wszystkie stacje radiowe korzystające z nadajników małej mocy oraz MUX-3. A będąc już niecałe dziesięć kilometrów w linii prostej od Polic, postanowiliśmy udać się i tam, by zobaczyć skąd nadaje MUX-4.
I teraz ciekawostka, spod komina Zakładów Chemicznych Police pod RTON w Świnoujściu przy ulicy Chrobrego według Googla szybciej jedzie się przez Niemcy. Ciekawostka druga – mimo, że odległość między Policami a Świnoujściem wynosi zaledwie 40 kilometrów, samochodem trzeba ich pokonać 130. My, z uwagi na chęć odwiedzenia Goleniowa, skąd niegdyś nadawało Radio Północ i ominięcie potrzeby pokonywania samochodem odcinków wodnych zdecydowaliśmy się na opcję polską. Niestety wiązało się to z powrotem do Szczecina i utknięciem w popołudniowych korkach. W efekcie wizyta w Świnoujściu zaczęła wypadać grubo po zachodzie słońca, a nawet odwiedzenie Lubina na wyspie Wolin oznaczało konieczność unikania już wszelkich innych zatorów. Tu zresztą z pomocą przyszła nawigacja, która w jednym z trybów pracy zaproponowała skrót leśną drogą przez Trzciągowo. Rzeczonej trzeba było szukać mniej więcej dwa kilometry po wjechaniu do Wolińskiego Parku Narodowego. Znaleźć się udało – wskazywał ją kulturalny drogowskaz pokazujący, że do miejscowości są trzy kilometry. Czy było szybciej? Trudno powiedzieć, ale na pewno ciekawiej. Kamienna droga nie pozwalała na rozwinięcie większych prędkości, ale wrażenia niesamowite… Pod kościół Matki Bożej Jasnogórskiej dotarliśmy o zachodzie słońca, którego blask dodał niesamowitego uroku gotyckiej świątyni z czerwonej cegły. Na odwiedzenie lubińskiego grodziska, gdzie można znaleźć ślady najstarszej zachodniopomorskiej świątyni i punktu widokowego na najwyższym klifie Zalewu Szczecińskiego zabrakło już czasu, ale przy kolejnej okazji na pewno tam się wybierzemy. Pozostała więc nam godzina drogi do zameldowania się u naszych gospodarzy… Po drodze mijaliśmy jeszcze nieosiągalny dla zwykłego śmiertelnika obiekt na górze Grzywacz koło Międzyzdrojów. Znajduje się on poza szlakiem na terenie WPN, gdzie fotografowanie – nawet w celach edukacyjnych – wymaga pisemnej zgody dyrektora i uiszczenia opłaty wysokości co najmniej 500 złotych. W Trzęsaczu byliśmy dobrze po dwudziestej drugiej.
Drugi dzień naszej wyprawy to spacer do pobliskiego Rewala. Odcinek długości dwóch kilometrów można pokonać zarówno wzdłuż głównej drogi, jak i plażą. A tam przyciągających wzrok radiowca obiektów jest już pod dostatkiem – siedziba i antena nadawcza działającej w sezonie wspomnianej już RewalStacji nieopodal placu Wielorybów oraz dawna lokalizacja RMF MAXXX Pomorze przy ulicy Dworcowej. W południowej części miasta, nieopodal boiska i hali sportowej, znajduje się miejska wypożyczalnia rowerów. W ten sposób można dotrzeć pod stojący w Lędzinie BTS, z którego aktualnie nadaje swój sygnał RMF MAXXX. Pokonanie sześciokilometrowego odcinka częściowo po ścieżce rowerowej, częściowo po drodze lokalnej, a częściowo po polnej ścieżce zajmuje mniej więcej pół godziny. Samo znalezienie owej ścieżki łatwe nie jest, bo skręcając z głównej drogi ma się wrażenie, że wparowuje się do kogoś na podwórko. Po minięciu stodoły wszystko jest jednak na swoim miejscu. Po drodze można za to podziwiać klasyczny wiatrak i jego współczesne wcielenia. Rewal należy też – w przeciwieństwie do Świnoujścia – do takich miejsc, w których można podziwiać chowające się w otchłani wody zachodzące słońce…
Kolejny dzień to pora na zrealizowanie odłożonej wycieczki do Świnoujścia. Tym razem ponownie nie wybraliśmy drogi ani najszybszej, ani najkrótszej… a najbardziej malowniczą. Po drodze odwiedziliśmy Kamień Pomorski, a tam historyczną katedrę diecezji pomorskiej pochodzącą z XII wieku. Nieopodal zjedliśmy też pyszną rybę i ruszyliśmy w dalszą drogę.
Dotarcie do centrum Świnoujścia samochodem do łatwych nie należy – wymaga pokonania kanału promem, trzeba zatem sprawdzić godziny kursowania oraz to czy kurs przeznaczony nie jest jedynie dla pojazdów z miejscowymi tablicami rejestracyjnymi. My – po zaparkowaniu w części lądowej – wybraliśmy opcję pieszą. Anteny Radiowo-Telewizyjnego Ośrodka Nadawczego przy Chrobrego są doskonale widoczne już z pokładu promu – wznoszą się wysoko ponad widoczny na pierwszym planie las. Po dobiciu do drugiego brzegu w pobliskiej budce zaopatrzyliśmy się w gofry i ruszyliśmy na zachód. Najpierw postanowiliśmy odwiedzić miejsce, w którym przed niemal dwudziestoma laty nadawało lokalne Radio 44. Budynek przy placu Słowiańskim 9 znajduje się kilkaset metrów od miejsca, w którym prom dobija do brzegu. Co najmniej od kilku lat jego elewację „zdobi” banner z napisem „Na sprzedaż”. Następnie wróciliśmy do przeprawy promowej i ulicą Chrobrego ruszyliśmy w kierunku plaży, w pewnym momencie odbijając na ścieżki Parku Zdrojowego. To co od razu rzuca się w oczy, to duża ilość zieleni na wyspie. Wieża nadawcza wznosi się przy skrzyżowaniu z ulicą Komandorską, pięćset metrów od plaży. A tam w sezonie oprócz piasku i wody również beach bar, palmy i różnego rodzaju drinki… brakuje tylko jednego – widoku zachodzącego słońca tonącego w wodach Bałtyku. Tym razem musimy się zadowolić pożeraniem ognistej kuli przez niemiecką ziemię… Innym charakterystycznym punktem na mapie Świnoujścia jest niewątpliwie wiatrak na Falochronie Zachodnim. Miejsce jest naprawdę urocze, choć na zdjęciach wydaje się większy… W drodze powrotnej wstąpiliśmy jeszcze na szybką pizzę i jednym z ostatnich promów wróciliśmy na stały ląd. Przed dotarciem do domu udaliśmy się jeszcze na nocne zwiedzanie Międzyzdrojów… i tę atrakcję również możemy polecić.
Celem naszej kolejnej jednodniowej wycieczki radiowej był Kołobrzeg. Zmierzając do niego drogą nr 102 mija się Trzebiatów, gdzie z budynku Gimnazjum im. Książąt Pomorza Zachodniego emitowany jest sygnał MUX-3. W Kołobrzegu i okolicach czynne są cztery obiekty nadawcze – wieża EmiTela przy ulicy Jedności Narodowej, katedra, komin MEC oraz wieża w podkołobrzeskiej Stramnicy. Tym razem nie udało nam się dostać na plażę i sprawdzić czy opisany przez Jerzego Sosnowskiego w książce „Tak to ten” Wojskowy Punkt Obserwacji Wzrokowo-Technicznej stoi tam, gdzie autor go umiejscowił. Budynek ten współcześnie miał być siedzibą fikcyjnej stacji o nazwie Radiooberża. Ale mogli się o tym na pewno przekonać uczestnicy festiwalu Sunrise, którzy tego dnia opanowali kołobrzeską plażę… A stamtąd już tylko nieco ponad sto kilometrów jazdy i jesteśmy w Bornym Sulinowie. O istnieniu radia w tej nieodnotowywanej przez wiele lat na mapach miejscowości co prawda nic nie wiemy, ale z całą pewnością była tam telewizja…
Comments
Mnie się podobają ale tylko te żelbetonowe wieże nadawcze, te śmieszne kratownice i kominy przecież cały czas tylko się zawalają i zawalają, a to podczas remontu wymiany lin, albo od wiatru, czy samolot zahaczy skrzydłem i już koniec, druciaki lecą na ziemię, a Radiowo-Telewizyjne Centrum Nadawcze Święty Krzyż stoi już od zawsze i nic je nie rusza, prawdopodobnie nawet bomba atomowa w pobliżu nic nie zrobi takiej wieży.
Jakby się ktoś pytał, powiedzmy inżynier od betonu może się zdenerwować, to poprawiam powinno być napisane „wieża żelbetowa”.
A co, jeśli główny inżynier jest beton?
Fanie Cyfry: gdybyś od środka zobaczył jak wygląda Święty Krzyż czy Sucha Góra, to szybko zmieniłbyś zdanie. Istnieje coś takiego jak korozja betonu i to co się dzieje wewnątrz konstrukcji przestaje być zabawne. Tak naprawdę to Święty Krzyż jest do wyburzenia właśnie z uwagi na stabilność konstrukcji betonowej. Został zbudowany ze złej stali i złego betonu, oszczędnościowo i bez myślenia o wieloletniej eksploatacji. Nie bez powodu EMITEL "przebąkiwał" o opcji wyburzenia obiektu.
To może dziwne, ale koszty konserwacji (prawidłowej i zgodnie z zasadami sztuki!) konstrukcji betonowej zbrojonej są wielokrotnie wyższe od konstrukcji stalowej kratownicowej czy rurowej. Do tego Konstrukcja żelbetowa jest wielokrotnie cięższa i wymaga olbrzymich fundamentów. I dlatego ma racje bytu gdy mamy podłoże skaliste i można je o to podłoże oprzeć.
Problem polega jednak na tym że tak podłoże Świętego Krzyża jak i Suchej Góry nie jest wcale takie stabilne.
Będąc kiedyś z Berlinie na Alexanderplatz miałem okazje oglądać część fundamentów wieży telewizyjnej, chłopaki jak budowali to musieli zrobić spora dziurę i fundament zawiera więcej betonu niż cała wieża.
Niech lepiej konserwują i zabezpieczają beton dokąd się da, bo bez tej wieży to nie będzie już Gór Świętokrzyskich dla mnie, przez tysiąclecia paliły się tam lasy od piorunów, wieża przyjmuje na siebie teraz te wyładowania atmosferyczne i w ten sposób ratuje od pożarów.
Góry Świętokrzyskie są najbardziej stabilne pod względem ruchów górotwórczych . Przecież tam w Psarach umieszczono pierwsze Centrum Usług Satelitarnych a między innymi radioteleskop o średnicy czaszy 32,5 m i masie 300 ton...
Góry Świętokrzyskie są najbardziej stabilne pod względem ruchów górotwórczych . Przecież tam w Psarach umieszczono pierwsze Centrum Usług Satelitarnych a między innymi radioteleskop o średnicy czaszy 32,5 m i masie 300 ton...
I gdzie on teraz jest? Tyle, że z radioteleskopem ta antena łączności satelitarnej miała niewiele wspólnego. Ale dla gawiedzi to fajnie brzmi..