Wakacje z Nipkowem
Przyszedł czas, gdy wielu rodaków zagraniczne wakacje zamieniło na wypoczynek w kraju. Idąc tym tropem i my postawiliśmy na podróż bez paszportu i dowodu osobistego. Trzydzieści kilometrów od popularnej wśród letników Łeby, w połowie drogi pomiędzy Trójmiastem a Słupskiem znajduje się Lębork. Czytelnikom RadioPolski nazwa ta kojarzyć się może przede wszystkim z dwoma, a w zasadzie trzema obiektami nadawczymi. Pierwszy z nich uruchomiony został 31 stycznia 1978 roku w miejscowości Skórowo Nowe, niecałe 20 kilometrów na zachód od miasta. Drugi i trzeci to wieże w okolicy składowiska odpadów w Czarnówku, nieopodal północnej granicy Lęborka. Zwiedzania, zwłaszcza latem, jednak nie polecamy. Przed laty jako obiekt nadawczy służyła też wybudowana w parku im. Bolesława Chrobrego wieża ciśnień, niegdysiejsza wieża Bismarcka. Emitowany był z niej sygnał Radia Maryja. Dziś sama wieża nazywana bywa koszmarkiem architektonicznym, bowiem do konstrukcji z lat 1910-1912 w ostatnich latach dobudowano „szklane pudełko”. Wedle zapewnień na stronie internetowej miasta charakterystyczna budowla widoczna jest niemal z każdego miejsca w centrum miasta. Być może jest to prawda w miesiącach jesienno-zimowych, bowiem latem nie zauważyliśmy takiego „zjawiska”.
Tym co sprowadziło nas do miasta nad Łebą (to nie tylko nazwa miasta, ale też i rzeki) nie były jednak tym razem obiekty nadawcze, a… historia telewizji. To właśnie w Lęborku, zwanym wówczas Lauenburg in Pommern, przyszedł na świat Paul Nipkow, a właściwie Julius Paul Gottlieb Nipkow, który przyczynił się do powstania jedenastej muzy. W przeddzień 150. rocznicy urodzin wynalazcy – 21 sierpnia 2010 roku – uroczyście otwarta została wytyczona z inicjatywy Urzędu Miejskiego w Lęborku trasa turystyczna śladami jego bytności w tym mieście. Składa się na nią sześć punktów – tablic-telewizorów – z informacjami o miejscu urodzenia, szkołach czy cmentarzu, gdzie spoczywali jego rodzice.
O wynalazku Pomorzanina w 1958 roku na łamach „Kwartalnika Historii Nauki i Techniki” niepodpisany przedstawiciel redakcji pisał tak: Urządzenie Nipkowa pozwalało rozłożyć obraz na części składowe, które nazywamy elementami obrazu, za pomocą obracającej się tarczy o 24 otworach. Odpowiednie urządzenie elektryczne sprawiało, że każda część ulegała kolejno rozkładowi na szereg punktów, które działały na komórkę selenową podłączoną przewodem elektrycznym ze stacją odbiorczą. Komórka selenowa przewodziła prąd słabiej lub silniej, zależnie od jasności elementu obrazu rzutowanego w danej chwili na komórkę poprzez jeden z otworów tarczy. Na stacji odbiorczej znowu za pomocą tarczy poruszającej się dokładnie w tym samym tempie i za pomocą specjalnego urządzenia elektrycznego następowało składanie obrazu. Pomysł na takie przesłanie obrazu w głowie młodego studenta miał narodzić się w Berlinie podczas spędzanej samotnie Wigilii Bożego Narodzenia, gdy pragnął zobaczyć rodzinę w Lęborku.
Od dekad historyków z wykształcenia i zamiłowania zajmuje kwestia narodowości Paula Nipkowa. Wokół tej kwestii narosło już wiele legend i niedomówień. Pierwsze sugestie, że był Polakiem pojawiły się jeszcze za jego życia, w czasie gdy nazwiskiem Nipkowa nazwano pierwszą stację telewizyjną w Trzeciej Rzeszy i ulicę w rodzinnym Lauenburgu. Chyba jako pierwszy publicznie kwestię tę w wydanej w roku 1936 broszurce „Telewizja” poruszył wejherowski nauczyciel matematyki i fizyki, popularyzator nauki i autor książek science-fiction Feliks Burdecki. Pięć lat po zakończeniu II Wojny Światowej tezę tę powtórzył radziecki autor książki „Dalnowidienije” K. A. Gładkow, a w roku 1955, w bożonarodzeniowym numerze dodatku do „Dziennika Bałtyckiego” „Rejsy”, redaktor podpisany Piętów Tona. Opisując on wspomnianą już Wigilię roku 1883 sugerował, że język polski jest tym, którym Paul Nipkow „nie całkiem biegle już włada” oraz że jego pochodzący spod Kartuz dziadek Magdaliński posiadał „stary polski kancjonał, w skórkowej oprawie, drukowany u Hartunga w Królewcu, zawierający wybór pieśni «w ziemi pruskiej i brandenburskiej zwyczajnych»”. Jako dowód na „polskość” Nipkowa przedstawiano też to, że ukończył Królewskie Gimnazjum w Wejherowie, w którym w czasie zaborów uczono języka polskiego.
Z tymi tezami we wspomnianym „Kwartalniku Historii Nauki i Techniki” rozprawiał się dr Tadeusz Staniszewski, ówczesny kierownik Państwowego Archiwum Powiatowego w Wejherowie, a w latach 1934-1939 dyrektor wejherowskiego gimnazjum. Jego opublikowany w 1958 roku tekst można by uznać za swego rodzaju podsumowanie… gdyby nie to, że zarzucając błędy poprzednikom sam się ich nie ustrzegł… Dowodził, że na ślady dziadka Magdalińskiego koło Kartuz nie natrafił oraz że podawana przez Burdeckiego wersja, że Paul Nipkow był obywatelem Wejherowa i uczniem Królewskiego Gimnazjum w tym mieście jest fałszywa. Twierdził nawet, że „Ojciec Telewizji” nigdy nie był w ówczesnym Neustadt in Westpreußen. Przeglądając szkolne archiwa miał natomiast trafić na młodszego brata Paula, Hermanna Adolfa Josepha. Jak zasugerował, przekłamanie mogło pochodzić z nieprecyzyjnej relacji ustnej uzyskanej przez autora broszurki z lat trzydziestych. Samego Hermanna Adolfa, zdaniem Staniszewskiego, też trudno podejrzewać o związki z polskością – na zachowanym świadectwie rubryka opisana jako „polnische Sprache” miała pozostać niewypełniona.
Kiedy pół wieku później do tych samych archiwów zajrzał gdański historyk Marek Stażewski, znalazł… obu Nipkowów – Juliusa Paula, który maturę zdał w roku 1882 oraz Hermanna Adolfa, który dokonał tego trzy lata później. Kryje się tu jednak jeszcze jeden błąd, na który zwrócił uwagę Zachariasz Frącek z Lęborskiego Bractwa Historycznego i Muzeum w Lęborku. Otóż Paul i Hermann nie byli braćmi, a kuzynami. Braćmi byli ich ojcowie.
W przestrzeni publicznej krąży jeszcze jedna hipoteza dotycząca narodowości Nipkowa, wyrażona m.in. przez działacza kaszubskiego z Wejherowa Edmunda Kamińskiego. Twierdzi on, że na podstawie braku nazwiska Nipkow w opracowanych przez Franciszka Schulza dwóch wielkich monografiach historycznych powiatów lęborskiego, bytowskiego, wejherowskiego i puckiego nie można wyciągać wniosku, że nie miał on powiązań z Polską. Powołuje się na rugowanie słowiańskich tubylców, których nagrobki można do dziś odnaleźć na ziemi słupskiej i lęborskiej z publikacji. Podobny argument przywołał Zachariasz Frącek szukając wytłumaczenia braku w niemieckim opracowaniu z roku 1940 potomków Jana Krystiana Nipkowa, który w 1753 roku poślubił Annę z domu Albrecht. Zasugerował, że powodem mogło być jej skoligacenie z Polakami, a dla niemieckiej propagandy rodzina, z której wywodził się „ojciec telewizji”, miała być rdzennie niemiecka. Trudno też udawać, że Paul nie identyfikował się z hitlerowskimi Niemcami. Staniszewski przywołuje tu nawet list wynalazcy do burmistrza Lęborka, w którym pojawia się formułka o „czcigodnym Führerze”.
Ale na tym nie koniec niejasności wokół Paula Nikpowa. Te kryją się nawet w temacie jego śmierci. Staniszewski pisał, że zginął on w bombardowaniu Berlina 26 sierpnia 1940 roku. Inne źródła mówią jednak o poranku 24 sierpnia, a więc półtorej doby przed pierwszym nalotem dziewięćdziesięciu pięciu bombowców RAF-u na stolicę Rzeszy. Ukazujący się wówczas w Warszawie gadzinowy „Nowy Kurier Warszawski” oznaczony datą 26 sierpnia 1940 sprawę przedstawił tak: Wielki wynalazca wieczorem w dniu swoich urodzin [22 sierpnia – przyp. KS] w swoim mieszkaniu w Pankow pod Berlinem poślizgnął się i upadł tak nieszczęśliwie, że przypuszczalnie doznał złamania kości uda. Celem zbadania został on przewieziony do szpitala, gdzie dokonano prześwietlenia. W sobotę rano atak sercowy położył niespodziewanie kres jego życiu. Jak uzupełniał niemiecki biograf Nipkowa Claus Dietrich Schmidt, jego słabe i schorowane serce nie było w stanie wytrzymać wzruszeń i napięcia po śmierci żony.
Wróćmy jednak do Lęborka, a dokładnie na ulicę Młynarską 14/15, nieopodal dawnego Rynku (dziś Plac Pokoju). W domu stojącym pod tym adresem, a właściwie – patrząc z perspektywy roku 1860 – to przy Mühlenstrasse 14/15, przyszedł na świat i wychował się mały Paul. Nie chodzi jednak o okazałą kamienicę, która ukazuje się oczom (radio)turystów rozpoczynających spacer Trasą Nipkowa. Ta wybudowana została przez rodzinę Nipkowów na początku XX wieku, gdy wynalazca przebywał już w Berlinie. Obecnie mieści się w niej Muzeum Lęborka i odtworzony berliński gabinet „Ojca Telewizji”. Ponadto w placówce wyeksponowany jest model tarczy oraz inne radiowo-telewizyjne eksponaty, takie jak działający telewizor Wisła, gramofon szafkowy Leola czy fonograf Edisona. Z lektury informacji „wyświetlanej” na wmurowanym w ścianie kamienicy „telewizorze” można dowiedzieć się m.in., że Paul był synem Fryderyka i Teresy, z domu Magdalińskiej.
Aby zapoznać się z kolejną charakterystyczną tablicą należy pokonać trzysta metrów wzdłuż ulic Młynarskiej, Gdańskiej i Kossaka. Została ona umieszczona przy wejściu do wybudowanego z czerwonej cegły budynku Progimnazjum z roku 1879. Dziś działa tu szkoła podstawowa nr 3. Tablica oznaczona cyfrą 2 jest jednym z miejsc, w których pojawia się podważana przez Staniszewskiego, a potwierdzona przez Stażewskiego informacja o nauce Paula w Wejherowie.
Trzeci „telewizor” zainstalowany został na budynku, który stanął w miejscu zburzonej w 1945 roku Szkoły Elementarnej. To tam kilkuletni Paul rozpoczynał swoją przygodę z edukacją. Dziś pod tym adresem mieści się Specjalny Ośrodek Szkolno-Wychowawczy. Zalecana trasa łącząca drugą i trzecią tablicę liczy 450 metrów i wiedzie ulicą Kossaka, aleją Wolności oraz ulicami Wyszyńskiego i Korczaka (niektóre mapy pokazują tu jeszcze ulicę działacza komunistycznego Pawła Findera). Można jednak skorzystać ze skrótu prowadzącego obok szkoły, a następnie przez wyrwę w odnowionym niedawno murze obronnym z XIV wieku do łączącej się z Korczaka ulicy Basztowej. Nazwa tej ostatniej, jak nie trudno zgadnąć, wywodzi się od baszty… a tych, doliczając półbaszty, w Lęborku było ponad trzydzieści. Obecnie na tym odcinku oglądać można odtworzoną (przeszkloną) Basztę Nr 24, Basztę Bluszczową (Nr 25 – bez możliwości zwiedzania), pozostałość (ogrodzoną wyrwę) po Baszcie Nr 26 oraz Basztę Nr 27. W pierwszej i ostatniej z nich działają filie Muzeum Lęborka. Zbaczając nieco z trasy można też zobaczyć Sanktuarium Św. Jakuba.
Kolejny odcinek do pokonania również liczy 450 metrów i prowadzi do mieszczącego dziś centrum handlowe Starego Browaru przy alei Wolności (która po drodze skręciła o dziewięćdziesiąt stopni). Pokonując go mija się m.in. japońską restaurację z niezłą zupą miso (ulica Reja), zabytkowy ratusz, pocztę i bibliotekę oraz pomnik generała Stanisława Sosabowskiego (ulica Armii Krajowej), a następnie most nad Łebą. Należący do rodziny Magdalińskich zakład powstał w roku 1898. Sam budynek – zgodnie z informacją na „telewizorze” – nawiązuje do średniowiecznej architektury obronnej.
Dotarcie do piątego przystanku na Trasie Nipkowa wymaga pokonania kolejnych 350 metrów. U zbiegu alei Wolności i ulicy Wojska Polskiego znajduje się dziś park im. Mieczysława Michalskiego. Mieści się w nim m.in. plenerowa wystawa i pomnik poświęcony Sybirakom. Przy jego wschodniej krawędzi, ograniczonej ulicą Wojska Polskiego, wznosi się ewangelicko-augsburska kaplica. To pozostałość po mieszczącym się tu do lat sześćdziesiątych XX wieku cmentarzu. Grobowiec rodziny Nipkowów, w którym spoczęli rodzice Paula, nie zachował się.
Ostatni „telewizor” mieści się pięćset metrów od kaplicy, przy ulicy Targowej. Aby do niego dojść trzeba pokonać rondo Solidarności, aleję Niepodległości i skręcając w Targową dojść do zbiegu z Handlową. Przypomina on, że ulica, przy której został zainstalowany, przed II Wojną Światową nosiła imię Nipkowa. Paul od 1937 roku był też honorowym obywatelem Lęborka, który miał nazywać „miastem nieutulonej tęsknoty”.
Lębork to też położony na wyspie, mieszczący dziś Sąd Rejonowy zamek krzyżacki czy odnowiony w minionej dekadzie dworzec kolejowy… i w ogóle nie najgorsze miejsce na spacer wśród historycznej zabudowy. Muzeum Lęborka w okresie wakacyjnym działa od wtorku do piątku od 10 do 18.
A może Ty, Szanowny Czytelniku, też masz pomysł na podobny szlak popularyzujący historię techniki radiowo-telewizyjnej? Może ścieżka śladami radiowca, albo stacji radiowej lub telewizyjnej? W obrębie miejscowości, gminy… a może łącząca elementy z różnych stron świata? Może to być też pomysł na inną radiową wakacyjną przygodę. Zachęcam do opisania jej i przesłania na adres poczta@radiopolska.pl. Czekają m.in. książki o tematyce radiowo-telewizyjnej :)
Comments
Wielka musiała być desperacja władz Lęborka, by zorganizować trasę śladami kogoś, po kim - jak wynika z tekstu i zdjęć - nie zachowały się tam praktycznie żadne ślady. ;-) Dobrze, że przynajmniej samo miasto okazało się "nie najgorszym miejscem na spacer". :-)
Bardzo dobrze napisane Krzysztof, zebrałeś mnóstwo historycznych faktów.
A pomysł na stworzenie ścieżek radiowych czy telewizyjnych w małych miejscowościach jest przedni, mamy tak niewiele pamiątek z tych tematów.
Celowo piszę o małych miejscowościach, bo tylko tam mają rację bytu takie społeczne inicjatywy.
Brawo Lębork.
H.B.
Dla wielu starszych słuchaczy radia to rosyjscy i radzieccy uczeni, Nipkow - jak wskazuje nazwisko rosyjskie - wynalazł telewizję, a Popow radio.
widac,ze przez to co sie dzieje na wsch to nie bedzie radioturystyki (BIAŁoruś,,Ukraina, Rosja ,Kazachstan)
jescze brakuje radioturystyka, z mniejszosciowymi rozgłosniami w Polsce
niech zacznie pan od Gorlic i lem FM ,
wkoncu polska to multi kulti a rmf maxx tylko w sieci
nie znam łemkwskiego a jak ma to byc rozgłosnia dla łemków to niech to będzie rozgłosnia ,,wewnetrzna''(bo tam tez jest narrajca ,ze Polacy ,,im' krzywde robili-
i radio finansuje MSWiA( czyli radio co szkaluje Polskę-moze by tak utrzymywali sie ze zrzutek
jak np protestanckie zbory ,,nierejestrowalne''
Lębork to także piękne miasto leżące na Kaszubach:)
Byłem w Lęborku. My akurat z przewodniczką oglądaliśmy mury obronne, oraz mieliśmy czas wolny, który spędziłem w cukierni Wenta. Oczywiście nie mogło zabraknąć słuchania radia Kaszebe, Zwłaszcza dyżuru Agnes, Oraz Macieja Józefowicza.