RadioPolska.pl - Jeszcze więcej radia!

Jeszcze więcej radia!

(18) Bartoszyce, Kajki 8

„Małe radio z wielkim sercem”. Zanim przyszła Eska

30-12-2013
Krzysztof Sagan
Radiowe adresy: (18) Bartoszyce, Kajki 8

Pociąg z będącego stolicą Krainy Tysiąca Jezior Giżycka do Bartoszyc pokonuje trasę długości 75 kilometrów w nieco ponad półtorej godziny. Odcinek ten został wybudowany w latach 1867-1868 przez pruskiego przemysłowca zwanego królem kolei jako fragment Wschodniopruskiej Kolei Południowej łączącej Królewiec z granicą rosyjską. Już sam przebieg torowiska świadczy o tym, że konstruktorom zależało na jak najmniejszej długości trasy z możliwością osiągania jak największych prędkości – niezależnie od kosztów. W Giżycku dworzec wybudowany został nad samym brzegiem jeziora, a torowisko odcięło od wody strategiczny obiekt, jakim była twierdza Boyen. Dalej na zachód nasypy kolejowe przecinają jeziora Tajty i Dejgundy, a w Kętrzynie drogę dla kolei żelaznej usypano w poprzek rzeki. Ostatni odcinek tej trasy – z węzła kolejowego Korsze do Bartoszyc – pokonuje skromny skład złożony z lokomotywy spalinowej typu SU42 i jednego wagonu pasażerskiego zwanego przez miłośników kolei „bonanzą”. Pociąg jedzie bardzo powoli, wręcz dostojnie, pozwalając bardzo dokładnie przyjrzeć się mijanej okolicy. Przejechanie tego dwudziestotrzykilometrowego fragmentu zajmuje mu blisko czterdzieści minut. Przybyłych do Bartoszyc wita położony nieco na uboczu dworzec, który niemal w stu procentach zachował swój kształt od momentu oficjalnego otwarcia 24 września 1866 roku. Odległość stąd do będącej symbolem miasta Bramy Lidzbarskiej wynosi blisko 700 metrów. Z peronu widać za to już cel naszej podróży – siedzibę najpopularniejszego w mieście i całym powiecie radia, które dwukrotnie zdobywało nagrody dla najbardziej przebojowej stacji w regionie. To nadające na 90,9 MHz Radio Bartoszyce. Tak najprawdopodobniej zaczynałby się ten odcinek „Radiowych adresów”, gdyby powstawał dwanaście lat temu... Ostatni rozkładowy pociąg osobowy z Korsz do Bartoszyc odjechał 30 czerwca 2002 roku.

Budynek Radia Bartoszyce – widok z peronu dworcowego

Pomysł na lokalne radio w Bartoszycach zrodził się w połowie lat dziewięćdziesiątych w głowach dwóch dwudziestokilkulatków, kolegów jeszcze ze szkolnej ławy, Mariusza Godlewskiego i Jerzego Nowickiego. Pierwszy zorganizował zaplecze finansowe, drugi – działający już wówczas w lokalnej telewizji kablowej – był autorem wniosku koncesyjnego oraz koncepcji programowej. 8 lipca 1997 roku – gdy południe Polski zaczynało zmagać się z powodzią tysiąclecia – Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji podjęła decyzję o przyznaniu Aleksandrowi Godlewskiemu – ojcu Mariusza – koncesji na nadawanie programu pod nazwą Radio Bartoszyce. Dwa miesiące później – 12 września 1997 roku – drugi numer dwutygodnika „Goniec Bartoszycki” pod hasłem „Nasi w eterze” doniósł: „3 września w godzinach 17:30 do 20:00 został wyemitowany pierwszy próbny sygnał Radia Bartoszyce”. Pełną parą stacja miała ruszyć po uzyskaniu opinii Państwowej Agencji Radiokomunikacji. Dyrektorem nowego radia został Mariusz Godlewski, a pierwszym redaktorem naczelnym Jerzy Nowicki. Na pytanie dziennikarza jakie to będzie radio ten pierwszy odpowiedział: „Przede wszystkim lokalne”. A nie był to moment dla Bartoszyc łatwy. Zlikwidowane zostały zajmujące do niedawna 70% powierzchni powiatu Państwowe Gospodarstwa Rolne, oddział Warszawskiej Fabryki Pomp i Armatury przeszedł restrukturyzację w wyniku której po kilku latach zniknął z listy pracodawców, a zatrudnienie w Zakładach Przemysłu Dziewiarskiego „Morena” spadło prawie ośmiokrotnie. „Ten optymizm związany z radiem był może trochę na przekór” – wspomina Maciej Kowalski, późniejszy redaktor naczelny, który dołączył do ekipy w 1998 roku – „ale to tylko po to, żeby ducha nie tracić. Nie mogliśmy przygniatać ludzi. Owszem prawda prawdą, ale staraliśmy się spojrzeć też od tej strony, że może być lepiej. Że tu się Polska nie kończy, tylko się zaczyna”.

Część bogatej płytoteki Radia Bartoszyce

Radio nie musiało też mieć kompleksów związanych z wyposażeniem. „Pierwsze nagrania robiłem co prawda jeszcze na dyktafon kasetowy” – wspomina Kowalski – „ale dźwięk obrabiany był już na komputerze w programie Sound Forge”. Komputer znajdował się również w studiu emisyjnym, choć służył on głównie do emisji materiałów. „W momencie kiedy wytwórnie jeszcze przesyłały płyty, to muzyka była grana głównie z kompaktów” – dodaje Maciej Kowalski – „Podkłady do wiadomości i prognozy pogody też były puszczane z kompaktu. Technicznie od początku radio chciało być dobre”. Od początku też do swojej dyspozycji miało pierwsze piętro budynku przy ulicy Kajki, położonym na uboczu, jeszcze za torami kolejowymi. Znalazło się tam studio emisyjne, produkcyjne, newsroom, pomieszczenia socjalne, sekretariat oraz taras pełniący funkcję palarni. Pomiędzy pierwszymi trzema pomieszczeniami – tworzącymi kształt odwróconej litery „L” – stanęły ściany z otworami, w których wstawione były szyby. Dzięki temu możliwy był kontakt wzrokowy pomiędzy dziennikarzami. Dziś w studiu emisyjnym znajdują się dwa komputery, analogowa konsoleta Soundcraft Spirit M8 oraz odtwarzacz płyt kompaktowych Sony CDP-XE330. Za plecami prowadzącego oraz przy przeciwległej ścianie stoją ogromne regały wypełnione niemal po brzegi płytami kompaktowymi. Programem emisyjnym jest Winamp. „Winamp był też kiedy ja zaczynałem” – wspomina Kowalski. Sygnał stacji nadawany jest z anteny zawieszonej na niewysokim kominie znajdującym się nieopodal siedziby. Zasięg wynosi mniej więcej 30 kilometrów, choć już w Lidzbarku Warmińskim zdarzają się zaniki odbioru.

Jerzy Nowicki pracował w Radiu Bartoszyc

Jerzy Nowicki pracował w Radiu Bartoszyce siedemnaście miesięcy, potem wrócił do telewizji. Wprowadzona przez niego ramówka z niewielkimi modyfikacjami przetrwała piętnaście lat. „To była dobrze ułożona ramówka” – podsumowuje Kowalski, który w lutym 1999 roku zastąpił Nowickiego na stanowisku redaktora naczelnego – „Od szóstej do dziewiątej był poranek z informacjami typu solenizanci, horoskop czy przegląd prasy. Duża dawka energetycznej muzyki, kawałki krótkie, żywe, optymistyczne”. Znalazły się w nim też porady językowe profesora Bralczyka. Potem rozpoczynało się pasmo informacyjno-publicystyczne. Początkowo nosiło ono nazwę „Studio otwarte”, po dekadzie był to „Sejsmograf”, a od 2011 roku „Przekrój Dnia”. „Bardzo mocny akcent w tej audycji stawiany był na sprawy bieżące” – mówi Maciej Kowalski – „Często poruszane były kwestie związane z miastem, powiatem, zapraszani byli goście”. „Może i mikrofony przerywały, a goście mówili jeden przez drugiego” – wspomina Łukasz Borys, radiowiec który swoją przygodę z eterem zaczynał w Radiu Bartoszyce – „ale rozmowy były ciekawe i bez znanej z lokalnych rozgłośni wazeliny”. Z czasem do stałych punktów programu dołączyła kronika policyjna czytana na żywo przez oficera policji oraz – co istotne, biorąc pod uwagę bliskość granicy – aktualne kursy walut. W kolejnych latach formuła została też wzbogacona o telefoniczne komentarze słuchaczy, interwencyjny „Telefon reportera” oraz cotygodniowe spotkania z burmistrzem Bartoszyc. Pierwszym prowadzącym to pasmo był Jerzy Nowicki, drugim Maciej Kowalski. W 2005 roku zastąpiła go nowa redaktor naczelna – Ewa Pelikant-Grodzka, a po 2010 roku gospodarzem była Ewelina Derfert. Kolejne godziny były bardziej muzyczne – od jedenastej do dwunastej było to typowe pasmo prezenterskie, o dwunastej zaczynało się pasmo poradnikowe o nazwie „Mieszadło”. „Były to informacje lekkie, łatwe, ale pożyteczne” – wspomina Maciej Kowalski – „Na przykład kiedy przychodziła jesień i rozpoczynał się sezon na grzyby, to na antenie była mowa o tym jak je rozpoznawać czy jak robić weki”. Po trzynastej wracały tematy związane z muzyką – prezentacja listy przebojów czy ilustrowane piosenkami kalendarium muzyczne. O szesnastej startowała godzinna popołudniówka reporterów Radia Bartoszyce „Flesz”. Było to podsumowanie najważniejszych wydarzeń w regionie okraszone muzyką. Potem antenę we władanie przejmowali słuchacze, którzy w ramach audycji „Muzyka na życzenie” mogli przekazywać pozdrowienia i zamawiać piosenki. „To był totalny odjazd” – wspomina Maciej Kowalski – „Trzeba się było wyrabiać jak w betoniarce. Bo jak słuchacz zadzwonił w połowie kawałka, który trwał powiedzmy cztery minuty, to prowadzący program miał dwie minuty na to, aby znaleźć płytę z piosenką na półce i przygotować ją do puszczenia w kompakcie obok”. „Ten program sprawiał, że ludzie szybciej wracali z pracy, a dzieci znikały z podwórek” – dodaje Borys – „Był nawet taki promos, w którym lektor pojawiał się na przemian z piosenkami Rynkowskiego i Bartosiewicz. »Jeżeli /dziś są Twoje urodziny/, zamów piosenkę na antenie radia i złóż życzenia /wszystkiego czego chcesz, o czym jeszcze nie wiesz/«”. W 2011 roku audycja zmieniła nazwę na „Pozdrawiam Cię Gorąco”, dziś program nie jest już emitowany. „Teraz każdy może w każdej chwili posłuchać wybranej piosenki przez internet” – mówi oprowadzający nas po stacji Mariusz Sieraj – „Taka audycja straciła rację bytu”. I to była ostatnia pozycja w dziennym programie. „Po godzinie osiemnastej to już Frania prała do rana” – wspomina Maciej Kowalski – „To było kilkaset utworów wgranych w komputer i on po prostu to mieszał. Choć był też czas kiedy pojawiały się audycje autorskie. Odpowiadał za nie szef muzyczny Sebastian Rodzewicz”. W ich ramach codziennie prezentowany był inny gatunek muzyki. Hasłem przewodnim pojawiającym się na antenie było „Z Wami przez cały dzień”.

Stanowisko prowadzącego program

Najwięcej zmian w ciągu szesnastu lat nadawania zachodziło w programie popołudniowym. Pasmo po godzinie trzynastej przybierało nazwy „Stare, starsze i najstarsze”, „120 minut dookoła muzyki” czy „Luz-Bluz”. Zmieniały się też pory nadawania i nazwy listy przebojów – z „Boom Boom Listy” o osiemnastej na „Trafieni w 10” o czternastej. „Na listę trafiały piosenki, których próżno było szukać w RMF FM czy Radiu ZET” – wspomina Łukasz Borys – „Dziś nikt by nie pozwolił na emisję dziesięciu zupełnie nieznanych utworów w okolicach godziny piętnastej, w dodatku jeden po drugim”. Zmiany nie ominęły też informacyjno-publicystycznej popołudniówki – najpierw przeniesiona została na czternastą, by ostatecznie znaleźć się w ramówce o piętnastej. Wydłużony do dwóch godzin program otrzymał nazwę „Puls dnia”, a jego prowadzącym został Mariusz Sieraj. Wśród wieczornych audycji autorskich przewijały się programy o rocku („Rockowisko”, „Wypiek Rockowy”), muzyce elektronicznej i instrumentalnej („Gramy Innaczej”), klubowej („RSC Klub”, „Alchemist Project Live”, „DJ Seba Mix”), trance’owej („The Trance Traveller”), hip-hopowej i reggae („Bujaka”). Hitem stacji była też prowadzona w piątkowe wieczory przez Sebastiana Rodzewicza „Radiowa prywatka”, która doczekała się pięciuset wydań. „Wszystko zaczęło się dwanaście lat temu” – mówił autor Gazecie Olsztyńskiej z 11 czerwca 2012 roku – „Początkowo audycja nazywała się »Obciach party« i była nadawana w soboty. Były wejścia na żywo, słuchacze dzwonili, pozdrawiali znajomych i mówili gdzie się bawią. Prowadziliśmy też w trakcie »Prywatki« »Taneczną Listę Przebojów«. Jej notowanie było publikowane obok listy Bogdana Fabiańskiego w ogólnopolskim magazynie muzycznym »Elbo Dance & Disco«”. W audycji prezentowana była muzyka od disco polo po techno. Dziś radio nie ma określonego formatu muzycznego. „Różne kawałki idą” – mówi Mariusz Sieraj – „Co w sercu, na duszy, to gramy. Ale bez łupany”.

Studio nagraniowe

Trzon radia od początku stanowiło ledwie kilka osób – prowadzący zmieniali się co sześć godzin, redaktor naczelny zaraz po swojej audycji ruszał na miasto z mikrofonem. Oprócz nich był producent-montażysta będący jednocześnie agentem reklamowym i redaktor muzyczny. Z czasem pojawiły się też osoby prowadzące audycje tematyczne i reporterka. „Nie jest nas wielu, ale wcale nie musi być więcej. Najważniejsze w naszej pracy jest to, żeby każdy wiedział co ma do zrobienia i robił to, co robi możliwie jak najlepiej” – to słowa, które przez kilka lat widniały na stronie internetowej stacji. „W najlepszym okresie było to piętnaście osób” – wspomina Mariusz Sieraj – „Dziś są trzy”. Byłych pracowników Radia Bartoszyce można dziś spotkać zarówno w branży medialnej, rozrywkowej, jak i w polityce. Część skupiła się na lokalnej prasie czy telewizji i pozostała w regionie, inni wyemigrowali do większych miast.

Zegar w korytarzu - tu czas się zatrzymał

Radio od początku było bardzo popularne. W badaniach słuchalności w mieście i powiecie osiągało słuchalność wielokrotnie przewyższającą media ogólnopolskie czy Radio Olsztyn. Wyglądało to tak, że prezenterzy byli rozpoznawani po głosach w sklepach czy na ulicy. „Ludzie mnóstwo błędów nam wybaczali” – wspomina Maciej Kowalski – „Przede wszystkim wiedzieli, że to jest ich radio, mówi o ich sprawach i że jeśli oni będą mieli jakiś problem, to radio o tym powie. Było takie zaufanie społeczne do tej rozgłośni”. Jednym z takich tematów były blokady rolnicze pod koniec ubiegłego stulecia. Kiedy na przejściu granicznym w Bezledach toczyły się negocjacje między wojewodą warmińsko-mazurskim Zbigniewem Babalskim, a późniejszym posłem Samoobrony Adamem Ołdakowskim ich treść niemal na bieżąco można było usłyszeć na antenie stacji. „Nie mieliśmy możliwości nadać tego na żywo” – wspomina Kowalski – „ale zanim wojewoda wyjechał z Bezled to po drodze już słyszał co mówił pół godziny wcześniej”.

Dziś Bartoszyce liczą niespełna trzydzieści tysięcy mieszkańców, cały powiat dwa razy więcej. Stopa bezrobocia od lat utrzymuje się tu na poziomie zbliżonym do trzydziestu procent. W regionie występuje ujemny przyrost naturalny i ujemne saldo migracji. To wnioski płynące z „Programu wspierania przedsiębiorczości w powiecie bartoszyckim na rok 2012”. „Ludzie stąd uciekają” – mówi wprost Sieraj. W takiej sytuacji gospodarczej Aleksander Godlewski w lipcu 2011 roku otrzymał od Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji nową koncesję na nadawanie programu Radia Bartoszyce przez dziesięć lat. Niecałe jedenaście miesięcy później – w czerwcu 2012 roku – koncesjonariusz wystąpił o zmianę nazwy stacji na Eska Bartoszyce 90,9. KRRiT przystała na to 13 września 2012 roku. Według doniesień medialnych zmiana miała nastąpić błyskawicznie – jeszcze we wrześniu… późniejsze informacje mówiły o październiku ub.r. Mniej więcej w tym samym czasie skład redakcji opuścił ówczesny redaktor naczelny Sebastian Rodzewicz. Potem zniknęła strona internetowa stacji oraz stream – został tylko profil na jednym z portali społecznościowych. Zmiana nadeszła 24 października 2013 roku około godziny dziewiątej – od tego momentu w bartoszyckim eterze rozbrzmiewa już Eska. Światełkiem dla regionu może być wprowadzenie w ubiegłym roku małego ruchu granicznego z Rosją. To właśnie za jego sprawą Bartoszyce, a ściślej bartoszycką Biedronkę, rozsławił rosyjski zespół Parovoz. Jak mówią statystyki, przez rok od momentu wprowadzenia stosownych przepisów Rosjanie zgłosili na granicy blisko sto tysięcy faktur na łączną kwotę prawie 120 milionów złotych. W związku z faktem, że Rosja leży poza Unią Europejską, za każdy zakup kupujący odbiera zapłacony w Polsce podatek VAT.

Jeden z dyplomów w korytarzu Korytarz Konsoleta emisyjna Soundcraft Spirit M8 Płytoteka – ciąg dalszy Studio nagraniowe Sekretariat Widok na budynek od strony ulicy Logo na ścianie budynku Antena nadawcza Radia Bartoszyce

Zdjęcia: Krzysztof Sagan, Szymon Dojaś. Podziękowania za inspirację dla portali starejuchy.pl, bazakolejowa.pl, stacjekolejowe.pl.

Radiowy adres na mapie

Comments

There are no comments

Post a comment