RadioPolska.pl - Jeszcze więcej radia!

Jeszcze więcej radia!
Radiowe adresy: (29) Zbrosza Duża 25

Aby założyć dziś stację radiową oprócz pomysłu potrzebne są niemałe pieniądze – na koncesję, opłaty, homologowany sprzęt. Dwadzieścia pięć lat temu wystarczała sama idea. Pomysł na własne radio mieli zarówno biznesmeni, jak i studenci uczelni technicznych sami konstruujący niezbędny sprzęt, osoby sympatyzujące z odchodzącą władzą, jak i nie złamani przez służby opozycjoniści. W siedemnastym odcinku „Radiowych adresów” pisaliśmy o ojcu Bogusławie Piechucie, kapłanie, który w latach osiemdziesiątych – mimo wielokrotnych wezwań na rozmowy ostrzegawcze – będąc gwardianem klasztoru ojców kapucynów w Krośnie prowadził działalność patriotyczną. Jako aktywny krótkofalowiec współtworzył wówczas Radio Kapucyńskie Krosno, a po przeniesieniu do Skomielnej Czarnej założył tamtejsze radio parafialne, które przybrało później nazwę Ain Karim. Na osobny odcinek zasługuje też założyciel warszawskiego Radia Jutrzenka Andrzej Cielecki, elektronik, szesnastoletni uczestnik Powstania Warszawskiego, po wojnie więziony, skatowany niemal na śmierć przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa. Życie uratowało mu to, że wypadł z ciężarówki, którą wywożone były zwłoki i zamiast do grobu trafił do szpitala. Tym razem skupimy się jednak na postaci księdza Czesława Sadłowskiego, budowniczego i wieloletniego proboszcza parafii w Zbroszy Dużej nieopodal Grójca. Założone przez niego radio parafialne i działająca przez krótki czas parafialna telewizja to naturalna konsekwencja wydarzeń, które składają się na życiorys niezłomnego kapłana, patrona miejscowej szkoły podstawowej.

40-lecie księdza Czesława Sadłowskiego (z archiwum parafii)

Ksiądz Sadłowski urodził się na Suwalszczyźnie dziewięć miesięcy przed wybuchem drugiej wojny światowej. Pierwsze lata życia wywarły bardzo silny wpływ na małego Czesława. Po latach wspominał, że z wczesnego dzieciństwa pozostały mu w pamięci obrazy esesmana kijem popędzającego do pracy jego matkę, żołnierzy Armii Czerwonej, którzy rekwirowali rodzinie ostatnie worki ziemniaków, ustawili wszystkich jej członków pod ścianą i strzelali ponad głowami oraz młodego księdza-patrioty ukrywającego się w lasach, ujętego i rozstrzelanego przez okupantów. Po wojnie był świadkiem wyciągania konsekwencji wobec rolników, którzy nie byli w stanie przekazać obowiązkowej ilości płodów rolnych państwu. W 1952 roku z uwagi na „kułackie pochodzenie” nie przyjęto go do liceum. Trafił do szkoły budowlanej do klasy o specjalności zdun-murarz. Nauki nie ukończył, bo dwa lata później z uwagi na chorobę matki musiał wrócić na gospodarstwo. W 1958 roku wstąpił do niższego seminarium duchownego, a trzy lata później został przyjęty do warszawskiego Wyższego Seminarium Duchownego. 6 czerwca 1967 roku otrzymał święcenia kapłańskie z rąk prymasa Stefana Wyszyńskiego, a zaraz potem skierowano go do pomocy słabowitemu już proboszczowi w parafii Jasieniec w powiecie grójeckim. Docierając po kolędzie do najodleglejszych jej krańców czy prowadząc katechezy poznał potrzeby tamtejszych mieszkańców i historię nieudanych podejść do budowy nowego kościoła. Odległość do tego w Jasieńcu wynosiła ponad osiem kilometrów. Pomysł stworzenia parafii w Zbroszy Dużej oficjalnie po raz pierwszy pojawił się po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w roku 1918. Potrzebę taką wyrażali proboszczowie sąsiednich parafii, o swoje upominali się też rolnicy zamieszkujący okolicę. Pierwszą próbę podjęto po odwilży w roku 1957. Zakupione deski zostały jednak skonfiskowane, a organizatorzy i uczestnicy akcji ukarani. Projekt po raz kolejny odłożony został na lepsze czasy… i czekał na swoją realizację ponad dekadę, kiedy to ksiądz Sadłowski rozpoczął trwającą pięć lat bohaterską walkę o budowę świątyni.

Ksiądz Czesław Sadłowski - rok 2011 (z archiwum parafii) W Boże Ciało w roku 2005 (z archiwum parafii)

Zaczęło się na początku roku 1969 od wynajęcia przez księdza od jednej z mieszkanek Zbroszy nowo wybudowanego budynku gospodarczego. Miał tam zostać zlokalizowany punkt katechetyczny, ale – za zgodą kurii – odprawiane miały być również nabożeństwa. Pierwsza Msza święta w nowej kaplicy odprawiona została 10 marca 1969 roku. Już trzy dni później kierownik grójeckiego Wydziału Budownictwa stwierdził niezgodność wykorzystania budynku z projektem i warunkami określonymi w pozwoleniu na budowę. Część budynku została zaplombowana, a ksiądz Sadłowski otrzymał wezwanie na milicję. Jeszcze zanim nadszedł czas stawienia się w grójeckiej komendzie mieszkańcy przystosowali na potrzeby nabożeństw inną część budynku. W ciągu dwóch tygodni odprawionych zostało pięć Mszy, w których uczestniczyło od dwustu do czterystu osób. W tym czasie władze nakładały na osoby biorące udział w nabożeństwach kary finansowe oraz zastraszały wiernych. 21 kwietnia 1969 roku ksiądz Sadłowski przeprowadził się do Zbroszy. Trzy dni później w ramach egzekucji kar finansowych i pożyczki na budowę dokonano zajęcia budynku, a następnie zaplombowano kolejne pomieszczenia. Nie tylko nie powstrzymało to mieszkańców przed uczestnictwem we Mszach świętych, ale wręcz skłoniło do przeprowadzenia kolejnych prac budowlanych w celu uzyskania jednego dużego pomieszczenia. W budynku zainstalowano też dwa ofiarowane przez okolicznych rolników dzwony pochodzące z przedwojennej straży pożarnej. 4 maja odbył się tam pierwszy chrzest. Trzy tygodnie później kaplica została poświęcona przez prymasa Wyszyńskiego. Na początku czerwca władze zażądały rozbiórki budynku, który ich zdaniem groził zawaleniem i nakazały kurii usunięcie księdza Sadłowskiego. Apele te pozostały jednak bez odzewu. W efekcie 4 lipca o godzinie 5:30 Milicja Obywatelska przystąpiła do przeprowadzenia akcji „Jabłoń”. W wyniku działań operacyjnych kaplica została zlikwidowana, a budynek przekształcono w magazyn. Zarekwirowane przedmioty kultu przekazane zostały do kościoła w Jasieńcu, a kapłana aresztowano. Po przesłuchaniach w Warszawie jeszcze tego samego dnia ksiądz Sadłowski został zwolniony. Gdy nad ranem wrócił do wioski, na przystanku czekało na niego kilkanaście osób. O wydarzeniach w Zbroszy Dużej informowało Radio Wolna Europa, władze kościelne protestowały, a mieszkańcy miejscowości… bojkotowali magazyn w przekształconej kaplicy. Zgromadzone w nim materiały, takie jak cement, uległy zniszczeniu.

O Zbroszy Dużej w Biuletynie IPN

Kolejnym krokiem w walce o kościół były Msze odprawiane pod gołym niebem oraz w domach mieszkańców. Ksiądz uruchomił też dyskusyjny klub filmowy, w ramach którego pokazywane były filmy religijne i dokumenty, które zdobywał z zagranicznych placówek dyplomatycznych. Za organizowanie nielegalnych zgromadzeń i wyświetlanie filmów ksiądz Sadłowski skazany został na trzy miesiące aresztu. Konsekwencje spadały również na mieszkańców, którzy udostępniali swoje pomieszczenia na potrzeby kultu. Jednocześnie władze postawiły kurii ultimatum – albo ksiądz Sadłowski zostanie usunięty i zaniechane zostaną próby budowy kaplicy, albo w diecezji warszawskiej nie zostanie wydane żadne pozwolenie na budowę obiektów sakralnych. Kompromisu nie osiągnięto. Wiosną 1971 roku na jednej z posesji zbudowana została prowizoryczna kaplica w namiocie o powierzchni stu metrów kwadratowych. 22 marca 1972 roku stu pięćdziesięciu milicjantów i piętnastu robotników dokonało rozbiórki konstrukcji. Przebywający wewnątrz wierni zostali usunięci siłą, a przedmioty liturgiczne – sprofanowane. Odbiło się to szerokim echem nie tylko w kraju, ale i zagranicą. Tydzień później prymas Wyszyński wygłosił w katedrze warszawskiej ostre kazanie potępiające działania władz, a na Wielkanoc warszawska kuria przygotowała list do odczytania we wszystkich kościołach Archidiecezji na Mszach gromadzących znaczną liczbę wiernych. „Przywieziona grupa robotników w asyście milicji przystąpiła natychmiast do rozbiórki namiotu. Przy użyciu przemocy w stosunku do osób modlących się, wśród płaczu dorosłych i dzieci szkolnych, rozebrano kaplicę, a sprzęt liturgiczny i tabernakulum z Najświętszym Sakramentem w sposób brutalny wrzucono na platformę samochodu, którym wywieziono wszystko do kościoła w Jasieńcu i tam porzucono w kruchcie świątyni. Władza kościelna stwierdza, że od wielu lat nie uwzględniane przez Władze państwowe potrzeby budowy kościołów w naszej Archidiecezji i wynikłe stąd trudności i konflikty, nigdy nie spotkały się z publicznym znieważeniem Najświętszego Sakramentu. Po raz pierwszy w dziejach Archidiecezji Warszawskiej polskie Władze bezpieczeństwa znieważyły na oczach zebranej grupy wiernych Najświętszy Sakrament obrażając uczucia religijne Narodu wierzącego” – głosił list. W obawie przed wybuchem niepokojów społecznych dzień przed Wielkanocą w szkole podstawowej w Zbroszy zorganizowane zostało spotkanie dotyczące budowy obiektu sakralnego. Ostatecznie 26 czerwca 1972 roku Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Warszawie wydało stosowne pozwolenie.

O Zbroszy Dużej w Biuletynie IPN

Budowa rozpoczęła się 6 marca 1973 roku i mimo utrudniania dostępu do materiałów budowlanych czy kwestionowania zgodności realizacji z planem prace szły dość szybko. „Pracowaliśmy od 6 do 22 od Popielca do przymrozków” – wspomina ksiądz Czesław – „Było tempo, bo był lęk, że zabiorą, zamkną budowę jak w Stalowej Woli”. Tam w 1961 roku władze wojewódzkie wstrzymały na dziesięć lat prowadzone od 1957 roku prace przy wznoszeniu kościoła św. Floriana. W sumie budowa świątyni i plebanii trwała nieco ponad rok. Społecznie udzielali się przy niej miejscowi murarze, ale i nie bez znaczenia okazała się znajomość fachu, którą ksiądz Sadłowski zdobył w szkole. Nowo wybudowany kościół poświęcony został 17 sierpnia 1974 roku, a w uroczystościach brało udział około dziesięciu tysięcy osób. Trzy miesiące później w Zbroszy Dużej utworzona została parafia, a jej proboszczem został – któżby inny – ksiądz Czesław. Był to jednak dopiero początek działań niewygodnego dla władzy kapłana ukształtowanego przez lata wojny i jego parafian, umocnionych walką o świątynię.

Kościół w Zbroszy Dużej Kościół w Zbroszy Dużej, w tle krzyż i antena nadawcza Katolickiego Radia Zbrosza Duża

Po wybudowaniu kościoła ksiądz Sadłowski organizował spotkania z mieszkańcami i studentami poświęcone sytuacji w kraju i problemom młodzieży. W podziemiach kościoła otworzył też bezalkoholową dyskotekę, dochód z której został później przeznaczony na powstanie radia… W tym samym roku ksiądz zdobył powielacz z Czechosłowacji. „U komunistów powielacz był droższy niż czołg” – wspomina – „Bali się druku, niezależności”. Ksiądz drukował teksty liturgiczne, ogłoszenia duszpasterskie i pomoce katechetyczne. „Pomysł przyszedł z Zachodu” – dodaje. Potem powielał również wydawane na emigracji książki. Wyedukowane obywatelsko społeczeństwo zabrało głos w sprawie represjonowania robotników „Łucznika” i „Ursusa”, którzy w czerwcu 1976 roku protestowali przeciw horrendalnym podwyżkom cen żywności. Dwa lata później – w proteście przeciw niekorzystnej ustawie o ubezpieczeniach emerytalnych dla rolników – w Zbroszy Dużej powołano Komitet Samoobrony Chłopskiej Ziemi Grójeckiej, który skutecznie walczył o zmiany. Po powstaniu „Solidarności” obowiązki KSChZG przejął związek zawodowy. W obronie swoich interesów rolnicy przeprowadzali m.in. strajk mleczny obejmujący kilkadziesiąt wsi w regionie, a kiedy punkty skupu żądały łapówek za odbieranie od rolników owoców, zablokowali trasę Warszawa-Radom wysypując na nią tony zgniłych jabłek. W tym czasie obok gazetki parafialnej zaczęły się ukazywać dwa nowe tytuły – „Biuletyn Informacyjny KSChZG” i „Niezależny Ruch Chłopski” przekształcony później w ogólnopolską „Placówkę”. Potem ksiądz wydawał również „Solidarność Wiejską Ziemi Grójeckiej” zastąpioną wkrótce przez „Biuletyn Zbroszański”. W Zbroszy Dużej wielokrotnie gościli też zagraniczni dziennikarze i ekipy filmowe, a o działalności Komitetu ksiądz Czesław opowiadał na antenie Radia Wolna Europa. W wiosce działał również Uniwersytet Ludowy, w ramach którego wykłady wygłaszali m.in. ludzie „Solidarności”. Takie zachowania nie mogły pozostać niezauważone przez Służbę Bezpieczeństwa. W aktach IPN znajduje się dziś dziewięć tysięcy stron poświęconych księdzu Sadłowskiemu – raportów składanych przez 123 tajnych współpracowników. Kiedy ksiądz Czesław oglądał później w telewizji relację z procesu zabójców księdza Jerzego Popiełuszki rozpoznał sprawców – jeden z nich dwa tygodnie przed śmiercią kapelana „Solidarności” chciał mu sprzedać dywan…

40-lecie księdza Czesława Sadłowskiego (z archiwum parafii)

Po wprowadzeniu stanu wojennego proboszcz z ambony wprost upominał się o internowanych, odprawiał Msze w ich intencji oraz zapraszał innych księży, którzy głosili kazania obarczające partię i ZSRR winą za zaistniałą w kraju sytuację. Wspierał opozycjonistów również na inne sposoby – wystawiał delegacje kościelne, na podstawie których parafianie mogli swobodnie podróżować do Warszawy, odwiedzał uwięzionych, a nawet – co odnotowała stołeczna MO – pomagał ukryć u zaufanych parafian ściganego listem gończym działacza „Solidarności”. Ksiądz Sadłowski organizował też pielgrzymki – w tym w czerwcu 1983 roku na Jasną Górę, na mszę odprawianą przez Jana Pawła II. Został za to zresztą ukarany kolegium, bo wcześniej nie wydano mu stosownego pozwolenia na organizację takiego przedsięwzięcia. Świadkiem tych wydarzeń był reżyser Krzysztof Krauze, który z wykonanych wówczas zdjęć – tych, które nie zostały skonfiskowane przez SB w Częstochowie oraz dokręconych później ujęć – zmontował dokument „Jest”. Nagradzany w podziemiu i na emigracji nie znalazł uznania władzy. Przez lata krążył na kasetach wideo w tak zwanym drugim obiegu. Wśród podejmowanych przez proboszcza inicjatyw można jeszcze wymienić spotkania kulturalne – w Zbroszy występowali znani aktorzy i muzycy, którzy prezentowali wiersze i pieśni religijne oraz patriotyczne – pokazy filmów historycznych i religijnych oraz organizację w podziemiach kościoła gabinetów stomatologicznego i ginekologicznego na potrzeby okolicznej ludności.

Plebania w Zbroszy Dużej Krzyż i antena nadawcza Katolickiego Radia Zbrosza Duża

Potem przyszedł rok 1989. Wiosną ksiądz Czesław Sadłowski znalazł się na Białorusi, gdzie zastępował udającego się na urlop proboszcza. „Tu odpust, cztery Msze, ślub, a on rano wyjeżdża” – wspomina ksiądz Sadłowski. To tam po raz pierwszy spotkał się z wykorzystaniem radia dla potrzeb Kościoła lokalnego. Na dużym placu zamiast plątaniny kabli do głośników do przekazywania słów kaznodziei służyły fale radiowe. „Był to japoński sprzęt, mikrofony i ustawione poza kościołem radioodbiorniki” – opowiada ksiądz Czesław – „Zasięg wynosił od stu do dwustu metrów. Pomyślałem, że skoro u nich wolno, to przyjadę i założę takie radio u nas”. Zbroski proboszcz przystąpił do realizacji tego planu w listopadzie 1989 roku. „Pojechałem do Warszawy i zgłosiłem się do redakcji pisma «Res Publica» Marcina Króla” – mówi ksiądz Sadłowski – „Oni mieli takie ogłoszenie: «Jeśli z czymś sobie nie radzisz, zwróć się do nas. Pomożemy». Poszedłem i powiedziałem jaki mam pomysł. Po dwóch godzinach przyjechał inżynier, który zbudował nadajnik i go uruchomił”. Było to na kilka miesięcy przed startem krakowskiego RMF-u, niemal rok przed warszawską Zetką. „Antena była na kominie na kościele” – wspomina ksiądz Czesław – „W jedną stronę szło pięć kilometrów, w drugą trzydzieści”. Studio urządzone zostało w zakrystii, nadajnik stanął na strychu. „Mikrofony były przenoszone z ołtarza” – opowiada ksiądz Sadłowski – „Mieliśmy też magnetofony i taśmy”. Niedzielny program zaczynał się o godzinie 11:30 wypominkami, w południe transmitowana była Msza święta, potem program dla dzieci w oparciu o nagrane słuchowiska, audycja dla małżonków. Kolejną – najpopularniejszą – pozycją był lokalny koncert życzeń. W tygodniu nadawana była tylko Msza. „To był szok dla parafian” – wspomina ksiądz Czesław – „Jedna starsza pani nawet się rozpłakała. Tłumaczyła, że najpierw ich pędzili, potem kościół dali, a na koniec radio”. W przygotowaniu i prowadzeniu audycji księdzu pomagała młodzież. „Dziś młodzi uciekają” – żali się ksiądz – „Na wsi bardzo trudno o pracę. Studiują i idą pracować w miastach”. Później w ramówce znalazły się również audycje produkowane poza Zbroszą Dużą, wśród nich lista przebojów „Muzyczne Dary” prezentująca muzykę chrześcijańską oraz powstająca w radiu archidiecezji poznańskiej „Lista pokornych”, w której prezentowane są fragmenty Pisma Świętego i muzyka z nurtu CCM. Dziś główną pozycją w programie są Msze święte dla chorych. „Nadajemy je wieczorem” – tłumaczy ksiądz Sadłowski – „Rano chorzy są słabi”. Na antenie można także słuchać transmisji uroczystości gminnych – przemówień i programów patriotyczno-religijnych przygotowanych przez dzieci. Większość doby wypełnia program Radia Maryja. „Robią dobre audycje. Trudno ich dublować” – tłumaczy kapłan.

Tablica ogłoszeń przed kościołem w Zbroszy Dużej

Po uruchomieniu parafialnego radia ksiądz Czesław nie spoczął na laurach. Na pierwszy ogień poszła dbałość o jakość przekazu i jego zasięg. Prowizoryczny nadajnik skonstruowany przez inżyniera z Warszawy pracował tylko kilka miesięcy. W 1990 roku zastąpiło go profesjonalne urządzenie włoskiej firmy CTE International, które służy do dziś. Wkrótce przy kościele stanęła też trzydziestometrowa wieża z krzyżem i anteną. To pozwoliło na dotarcie z programem do większej liczby słuchaczy. „Kiedy Radio Maryja nie nadawało jeszcze w Radomiu do audycji zadzwonił słuchacz z tego miasta” – opowiada ksiądz Sadłowski – „Na pytanie w jaki sposób słucha programu odpowiedział, że przez stację ze Zbroszy Dużej”. Ówczesny proboszcz ma również na koncie uruchomienie – choć wydaje się to nieprawdopodobne – parafialnej telewizji. „Miałem mały nadajnik telewizyjny oraz sporo filmów patriotycznych i religijnych” – wspomina ksiądz Czesław – „Zasięg wynosił około pięciu kilometrów”. Przed południem i wczesnym wieczorem nadawał zachodnie programy dla dzieci, w godzinach późniejszych transmisje sportowe – wszystko prosto z satelity. W niedziele emitował filmy religijne. „Ludzie mówili, że to lepsze niż Telewizja Polska” – wspomina ksiądz Sadłowski – „Był lepszy odbiór, wyraźniejsze kolory”. Emisja trwała kilka miesięcy. „Atakowała mnie Trybuna Ludu” – opowiada ksiądz Czesław – „Byłem wzywany na dywanik do biskupów”. Ostatecznie proboszcz musiał zakończyć nadawanie.

Wieża z krzyżem i anteną nadawczą Katolickiego Radia Zbrosza Duża Krzyż i antena nadawcza Katolickiego Radia Zbrosza Duża Antena nadawcza Katolickiego Radia Zbrosza Duża

Swoim zapałem ksiądz Czesław potrafił zarażać też innych. W tym miejscu nie sposób nie wspomnieć o jego wkładzie w powstanie pierwszego parafialnego radia w Warszawie. Po latach jego założyciel, ksiądz Tadeusz Łakomiec, w rozmowie z autorem książki „Katolickie Radio Warszawa w Miedzeszynie 1991-1996” Jerzym Figarskim wspominał: „W pewnym momencie zostałem namówiony przez mojego kolegę ks. proboszcza Czesława Sadłowskiego do kupienia jakiegoś powielacza. On kupił sobie jeszcze nowocześniejsze urządzenie, to jest kserokopiarkę. Ponieważ jestem z natury bardzo oszczędny, żeby nie powiedzieć sknera, jeśli już decyduję się na wydatek, to już tylko taki niezbędny. Chodzi o to, aby urządzenie takie było użyteczne. Najpierw kupiłem powielacz, ale po jakimś czasie zdobyłem się na kserokopiarkę i wydawałem jakże potrzebną wtedy gazetkę parafialną. Ks. Czesław namawiał mnie na kolejną nowoczesność. Kup sobie – powiada – nadajnik radiowy, wtedy będziesz mógł mówić nawet do tych, którzy do ciebie i do kościoła nie chcą lub nie mogą przychodzić. Z trudem wyszperałem potrzebne 100 dolarów na zakup niezbędnych podzespołów i znajomy inżynier zmontował upragniony nadajnik”.

Okolice kościoła w Zbroszy Dużej Okolice kościoła w Zbroszy Dużej

Działalność Radia Parafialnego Zbrosza Duża nie została zalegalizowana w oparciu o podpisane 15 października 1990 roku porozumienie pomiędzy ministrem łączności a sekretarzem Episkopatu Polski. Na jego podstawie legalne stacje katolickie udało się uruchomić m.in. w Warszawie, Częstochowie, Płocku czy Toruniu. Stało się to dopiero cztery lata później – 15 lipca 1994 roku Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji przyznała parafii koncesję na nadawanie programu na częstotliwości 70,82 MHz z mocą ERP 10 watów. Trzy lata później stacja przeniosła się o 0,03 MHz w górę – na 70,85 MHz – i zwiększyła moc ERP do 50 watów. Gdy wszyscy nadawcy opuszczali w styczniu 2000 roku „dolny” UKF, zbroska rozgłośnia nie dysponowała jeszcze częstotliwością w „górnym” zakresie. Tę – aktywną do dziś 95,1 MHz – Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji przyznała dopiero we wrześniu 2000 roku. Stacja uzyskała też status nadawcy społecznego.

W listopadzie 2006 roku ksiądz Czesław Sadłowski otrzymał z rąk prezydenta Lecha Kaczyńskiego Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski. W lutym 2009 roku – po czterdziestu latach posługi w Zbroszy Dużej – przeszedł na emeryturę, a nowym proboszczem został ksiądz Ryszard Kania. W tym roku parafialne radio – jedno z dwóch takich działających w Polsce, obok wspomnianego we wstępie Radia Ain Karim ze Skomielnej Czarnej – świętować będzie swoje 25-lecie. „Trzeba być zapaleńcem, wariatem” – podsumowuje ksiądz Sadłowski – „Byłem prześladowany, opluwany, przypisywali mi to co najgorsze… Ale cieszę się, że jest to radio”.

 

Życiorys księdza Czesława Sadłowskiego w oparciu o udostępnioną przez kapłana pracę magisterską o historii parafii oraz Biuletyn IPN.

Radiowy adres na mapie

Comments

Łógi *.neoplus.adsl.tpnet.pl 28-07-2014 23:06

Mogli wy zrobić stream radiowy w internecie i nadawać na FM'ie i na całą Polskę w internecie.

Post a comment