RadioPolska.pl - Jeszcze więcej radia!

Jeszcze więcej radia!
Radiowe adresy: (43) Toruń, Rynek Staromiejski 6

Po wyjątkowo mroźnym początku roku przyszły cieplejsze dni. Choć cieplejsze nie oznacza wcale ciepłe, bo słupek rtęci wciąż oscylował w pobliżu zera stopni Celsjusza. Takie temperatury jednak i tak wyraźnie odróżniały się od trzaskających mrozów, które kilka dni wcześniej skuły lodem o grubości od 8 do 10 centymetrów Zatokę Pucką od Pucka po Hel. Jak donosiła prasa, w miastach Pomorza notowano wówczas -22°C w zaciszu i -27°C na wolnym polu. Mroźna aura stała się nawet powodem rozważań dotyczących przedłużenia uczniom zimowych wakacji, ostatecznie jednak południowe wiatry przegnały wschodnie mroźne powietrze i Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego nie zdecydowało się na taki krok. We wtorek 15 stycznia 1935 roku Toruń żył jednak innym tematem. „W tramwaju, na ulicy, w kawiarniach, sklepach słyszano tylko słowo »radjostacja«, »otwarcie«, »przyjazd«, »dostojnicy«. Z wszystkich tych fragmentów rozmów, ze spojrzeń, ruchów przebijała duma i świadomość znaczenia tego, co ma się stać w ich mieście” – pisała dwa dni później „Codzienna Gazeta Handlowa”. Ową otwieraną radiostacją była emitująca od miesiąca próbny program Rozgłośnia Pomorska Polskiego Radia, a przyjezdnymi dostojnikami m.in. wiceminister poczt i telegrafów Franciszek Drzewiecki, dyrektor gabinetu ministra Roman Starzyński, biskup chełmiński dr Stanisław Okoniewski oraz radiowcy: dyrektor generalny Polskiego Radia Zygmunt Jaxa-Chamiec, dyrektor techniczny inż. Władysław Heller, dyrektor administracyjny generał Mieczysław Dąbkowski, redaktor Tadeusz Strzetelski, Halina Sosnowska, inż. Władysław Rabęcki i inż. Brunon Sommer. „Już od rana spore grupy publiczności poczęły się zbierać przed okazałym gmachem nowowybudowanej rozgłośni. Chociaż wiedziano, że otwarcie i poświęcenie oraz wszystkie związane z tym uroczystości rozpoczną się dopiero o 8-ej wieczór, to ludzie czekali na coś, jakby swą obecnością pomóc by mogli temu, co ma nastąpić” – kontynuowała gazeta.

Kolaż z otwarcia Radiostacji Toruńskiej opublikowany w „Słowie Pomorskim” z 17 stycznia 1935 roku

Pierwszy odbiornik radiowy w Toruniu zainstalowany został już w styczniu 1925 roku. Było to nie tylko dziesięć lat przed oficjalnym startem Rozgłośni Pomorskiej Polskiego Radia, ale też zanim regularną emisję w Warszawie rozpoczęła próbna stacja radionadawcza Polskiego Towarzystwa Radiotechnicznego. Dwa lata później w ówczesnej stolicy Pomorza zarejestrowanych było już 150 przyrządów odbiorczych – „4 służbowe (wojsko, urząd wojewódzki, policja), 139 kat. I, tj. w prywatnych mieszkaniach do użytku wyłącznie prywatnego, 6 kat. II, tj. służących do celów handlowo-przemysłowych i 1 kat. III, tj. przeznaczony do demonstracji publicznej produkcyj muzycznych (w kawiarni »Bagatela«)” – pisało „Słowo Pomorskie” z 1 lutego 1927 roku. W tym czasie mieszkańcy miasta mogli liczyć głównie na odbiór niemieckich stacji z Berlina, Królewca, Gdańska i Wrocławia. Stąd też palącą wydawała się potrzeba uruchomienia na Pomorzu nadającej w języku polskim stacji szerzącej naszą tradycję i kulturę.

Mapa zasięgu zagranicznych stacji radiowych opublikowana w tygodniku „RAdjo” 3 kwietnia 1927 roku

Pierwszym oddolnym sygnałem mającym pokazać, że mieszkańcy regionu interesują się wynalazkiem popularyzowanym przez Marconiego, była zorganizowana przez toruńskie koło Stowarzyszenia Radjotechników Polskich wystawa radiowa. W skład utworzonego z tej okazji komitetu honorowego weszli m.in. prezydent Torunia, starosta pomorski, kurator Pomorskiego Okręgu Szkolnego i prezes Sądu Apelacyjnego. Do uroczystego otwarcia ekspozycji doszło w sobotę 2 kwietnia 1927 roku o godzinie 18:00. Dokonał go – w zastępstwie za wojewodę pomorskiego, któremu wyjazd uniemożliwił wzięcie udziału w uroczystości – wicewojewoda Mieczysław Seydlitz. Wystawa zorganizowana została w salach na drugim piętrze Dworu Artusa. Cztery razy dziennie – o 9, 12, 16 i 20 – do jej zwiedzania zachęcał umieszczony na balkonie „gigantofon” dostarczony przez PTR. „Przez cały czas […] panował na niej ożywiony ruch. Przez sale wystawowe przesuwał się nieprzerwany wąż zwiedzających, zarówno dorosłych, jak i młodzieży szkolnej” – pisał tygodnik „RAdjo” z 24 kwietnia 1927 roku. Według udostępnionych prasie danych ekspozycję obejrzało ponad tysiąc siedmiuset uczniów z gimnazjów z Torunia, Aleksandrowa, Chełmna, Chełmży, Brodnicy, Świecia, Grudziądza i Chojnic, a także toruńskich szkół powszechnych, wydziałowych i z tamtejszego seminarium. „Wystawa obejmowała pięć działów: amatorski, wojskowy, Ministerstwa Poczt i Telegrafów, historyczno-muzealny oraz handlowo-przemysłowy. Najpokaźniej przedstawiał się dział radjoamatorski, gdzie goście widzieli wszelkie typy odbiorników od najprostszych kryształkowych i jednolampowych do luksusowo wykonanych superheterodyn oraz różne akcesorja. Trzeba tu zaznaczyć, że w dziale amatorskim główną ilość eksponatów dostarczyła młodzież ucząca się – uczniowie gimnazjum w Toruniu, w Chojnicach, szkół powszechnych i innych. Były także eksponaty gimnazjum żeńskiego. […] Wielkie zainteresowanie publiczności wywołał dział wojskowy. W dziale tym zwracały uwagę eksponaty 8 kompanii wojsk łączności, której zadaniem jest m.in. zaopatrywanie innych oddziałów w sprzęt radjotelegraficzny oraz szkolenie personalne. […] Godny widzenia był również dział pocztowy, gdzie największe zainteresowanie publiczności wzbudziły urządzenia działu telegraficznego, zwłaszcza aparat szybkopiszący Juza, aparat słuchawkowy itd.” – relacjonował w tygodniku „RAdjo” z 15 maja 1927 roku prof. Dymitr Sokolcew, autor dwóch z trzech prezentowanych w czasie wystawy odczytów. Dotyczyły one rozwoju historycznego radiotelegrafii i jej stanu obecnego. „Nieco słabiej liczebnie przedstawia się dział handlowy, gdzie wystawia sześć firm miejscowych, z Warszawy i Poznania” – pisało „Słowo Pomorskie” z 5 kwietnia 1927 roku. W czasie trwania ekspozycji przyznano nagrody w kategoriach: aparat jednolampowy, aparat dwulampowy, aparat trzylampowy, sprzęt oraz dyplomy ministra spraw wojskowych. Warto odnotować, że pierwsze miejsce w sponsorowanym przez Polskie Radio konkursie na odbiornik jednolampowy zajął uczeń siódmej klasy szkoły powszechnej z Chełmna Jan Huth. W nagrodę otrzymał 80 zł. Bilet wstępu na wystawę kosztował wówczas 1 zł. Uczniowie płacili 50 gr.

Dwór Artusa w pierwszej połowie XX wieku (zdjęcie ze strony FotoPolska.eu)

Wystawa trwała do wtorku 5 kwietnia 1927 roku, tymczasem już 3 kwietnia ukazał się numer tygodnika „RAdjo” z artykułem pod tytułem „Najbliższe cele i zadania radjofonji w Polsce”. Informował on, że „Polskie Radjo powołało do życia Komisję Techniczną, która opracowała […] nowy plan rozbudowy sieci radjofonicznej, zmierzający ku pokryciu conajmniej 60 proc. powierzchni państwa dobrym zasięgiem detektorowym”. Do tekstu dołączona została mapa z okręgami o środkach w miejscowościach Warszawa, Łódź, Lublin, Poznań, Grudziądz, Kraków, Katowice, Lwów, Równe, Wilno i Wołkowysk. „Zawarte w tej mapie dane nie są jeszcze definitywne i w miarę prac Komisji Technicznej mogą jeszcze uledz pewnym zmianom” – kontynuował redaktor tygodnika „RAdjo”. I rzeczywiście ulegały – opublikowany tydzień później w „Tygodniku Ilustrowanym” artykuł „Wielki plan rozbudowy sieci radjofonicznej w Polsce” uzupełniał tę listę o Gdynię. Wszystkie te miasta „otrzymają według wszelkiego prawdopodobieństwa, jeszcze w roku bieżącym, własne stacje nadawcze” – pisał w nim L. W-icz. Swojej szansy w tych zmianach upatrywał również Toruń…

Dział ogólny na toruńskiej Wystawie Radiowej (zdjęcie opublikowane w tygodniku „RAdjo” 1 maja 1927 roku) Dział ogólny na toruńskiej Wystawie Radiowej (zdjęcie opublikowane w tygodniku „RAdjo” 1 maja 1927 roku) Dział poczt i telegrafów na toruńskiej Wystawie Radiowej (zdjęcie opublikowane w tygodniku „RAdjo” 1 maja 1927 roku)

„O ile nam wiadomo starania o założenie radjostacji były następstwem zorganizowanej w Toruniu »Wystawy Radjowej«” – tak doniesienie „Kurjera Poznańskiego” o tym, że wojewoda pomorski zainteresowany jest budową silnej stacji na Pomorzu komentował w numerze z 22 maja 1927 roku redaktor „Słowa Pomorskiego”. „Pan wojewoda oświadczył, że czyni starania, aby związki komunalne na Pomorzu zawarły porozumienie z »Polskim Radjo«, deklarując przytem swój udział pieniężny” – pisała gazeta. Jak ustaliła Barbara Domańska w tekście „Powstanie i działalność Rozgłośni Pomorskiej w Toruniu (1935-1939) oraj jej rola w upowszechnianiu kultury i wiedzy o Pomorzu”, „w czerwcu 1927 roku delegacja toruńska, w skład której wchodzili prezydent miasta Antoni Bolt oraz prof. Józef Zagórski, zasłużony organizator ruchu radiowego na Pomorzu, usiłowała w Warszawie zainteresować Polskie Radio budową silnej radiostacji. Po powrocie przedstawiono na konferencji prasowej uzyskane opinie: Spółka Polskie Radio wybudowanie »wielkiej« 10 kW stacji, która swym zasięgiem objęłaby niemal całe Pomorze, uznała za niemożliwe «ze względów technicznych». Głównym czynnikiem opóźniającym podjęcie realizacji projektu były jednakże wysokie koszty budowy, które obliczono na około 4 mln złotych. Spółka wysunęła propozycję wybudowania w Toruniu małej radiostacji o sile pół kilowata, tj. o promieniu działania około 30 kilometrów, której koszty obliczano na ćwierć miliona złotych”.

Planowany zasięg polskich stacji nadawczych („RAdjo”, 3 kwietnia 1927 roku) Planowany zasięg polskich stacji nadawczych („Tygodnik Ilustrowany”, 9 kwietnia 1927 roku)

Wymieniony w kwietniowej analizie Grudziądz – czując oddech Torunia na plecach – także nie spoczął na laurach. Miejscowi aktywiści postulując radiostację w swoim mieście domagali się jednocześnie zwiększenia jej planowanej mocy. We wtorek 31 maja 1927 roku o godzinie 17:00 z inicjatywy Radjoklubu Grudziądz w sali posiedzeń Rady Miejskiej odbyło się spotkanie, w którym udział wzięli m.in. prezydent miasta Józef Włodek, starosta Adam Czarliński, poseł Ignacy Reder, naczelnik radiostacji Ministerstwa Poczt i Telegrafów Emil Jurkiewicz, emerytowany inspektor szkolny Konstanty Ossowski oraz naczelnik Sądu Powiatowego Wincenty Łącki. Zebranie otworzył prezes Radjoklubu ksiądz Leon Pełka, który wygłosił obszerny referat. Przedstawił w nim „konieczność powstania na Pomorzu stacji radjofonicznej ze względów kulturalno-oświatowych i ogólno-państwowych i wykazał celowość wyboru Grudziądza na wzniesienie takiej stacji” – pisał „Goniec Nadwiślański” z 3 czerwca 1927 roku. „Gdy zakreślimy dookoła Grudziądza okręg koła promieniem 100 kilometrowym (odbiór detektorowy 10-kilowatowej stacji) sięgniemy poza Działdowo, wybrzeże, Elbląg, Inowrocław, obejmiemy całą południowo-zachodnią część Pomorza wraz z Chojnicami, natomiast z Torunia nie sięgniemy do Tczewa i Starogardu, nawet Sztum, Działdowo i Chojnice pozostaną poza obrębem koła” – wystąpienie księdza prezesa cytował „Goniec” z 8 czerwca 1927 roku. Dodatkowym argumentem za Grudziądzem była istniejąca tam już stacja radiotelegraficzna. Według ustaleń prezydenta Włodka, przekazanie części niewykorzystywanych urządzeń Polskiemu Radiu  pozwoliłoby na obniżenie kosztów z 700 do 500 tysięcy złotych. Przy czym warto zauważyć, że nawet ta wyższa kwota stanowiła zaledwie szóstą część szacunku, dokonanego kilkanaście dni później przez spółkę na wspomnianym już spotkaniu z prezydentem Torunia. „Niema też w Grudziądzu silnego oddziaływania magnetyzmu ziemskiego, powodujące zaburzenia elektromagnetyczne i dlatego stanowiące przeszkodę w działalności stacji radjowych, jak to zachodzi np. w Bydgoszczy i miastach okolicznych, co stwierdziły już dawniej badania niemieckie” – dalsze powody przemawiające za wyborem tego miejsca przywoływała „Gazeta Bydgoska” z 5 czerwca 1927 roku.

Ratusz w Grudziądzu (zdjęcie ze strony FotoPolska.eu)

Momentami batalia pomiędzy Toruniem a Grudziądzem o lokalizację stacji nadawczej przybierała nieoczekiwany obrót. I tak 16 czerwca 1927 roku w „Słowie Pomorskim” ukazała się następująca notatka: „Od pewnego czasu dyskutowane są projekty zbudowania na Pomorzu nadawczej stacji radjowej w Grudziądzu albo w Toruniu. Ostatnio odbyła się w Toruniu konferencja, na której przedstawione zostały poważne motywy za obraniem Torunia, jako miejsca budowy stacji, ponieważ Toruń jest siedzibą wielu centralnych wojewódzkich instytucyj państwowych i prywatnych. Projekt ten wśród szerokich już dziś w naszem mieście kół radjoamatorów na pewno powitany będzie mniej życzliwie, a to ponieważ stacja nadawcza na miejscu zwłaszcza o większej sile uniemożliwia odbiór audycyj innych stacyj, jak to miało miejsce w Poznaniu. Lepiej niech już zakładają radjostację w Grudziądzu”. Oba miasta pogodziła jednak… Warszawa. Poszło o wspomniane już pieniądze. Tygodnik „RAdjo” z 24 lipca 1927 roku pisał: „Donosiliśmy już kilkakrotnie o zamierzonej budowie wielkiej stacji radjofonicznej na Pomorzu, rozpatrując różne projekty, rzucone przy tej sposobności przez poszczególne strony. Sprawa ta jednakże obecnie ucichła zupełnie i jakoby utknęła w martwym punkcie. Jak nas informują, powodem tego jest odmowa udzielenia Polskiemu Radju odpowiedniej subwencji przez Pomorski Bank Komunalny”. Warunkiem stawianym przez bank było powielenie modelu poznańskiego, gdzie na bazie subkoncesji udzielonej przez Polskie Radio uruchomiona została rozgłośnia samorządowa. Na takie rozwiązanie spółka kierowana przez Zygmunta Chamca nie chciała się zgodzić. Pat trwał przez kilka miesięcy. Warto w tym miejscu zauważyć, że rok 1927 był dla prywatnej spółki, jaką było wówczas Polskie Radio, okresem dość trudnym. W ciągu zaledwie dwunastu miesięcy wybudowane zostały aż trzy należące do niej stacje – w Krakowie, Katowicach i Wilnie. I choć tempo to było zgodne z założeniami wydanego w sierpniu 1925 roku aktu koncesyjnego – druga stacja miała powstać, gdy liczba abonentów osiągnie 60 tysięcy, a kolejne – o mocy 1,5-kilowata – z każdym kolejnym przyrostem o dwadzieścia tysięcy osób – to przy abonamencie wysokości 3 zł musiało to wywołać finansową zadyszkę. W ciągu osiemnastu miesięcy od wydania koncesji zmieniła się też sytuacja międzynarodowa – większa liczba rozgłośni pociągała za sobą większą ilość zakłóceń i konieczność budowy silniejszych i zarazem droższych stacji nadawczych.

Sprawa budowy Rozgłośni Pomorskiej powróciła na początku 1928 roku. Jak donosiła „Gazeta Szamotulska” z 28 stycznia, na spotkaniu z wiceministrem poczt i telegrafów Włodzimierzem Dobrowolskim i dyrektorem Polskiego Radia Zygmuntem Chamcem prezydent Grudziądza Józef Włodek uzyskał obietnicę, że „budowa radjostacji nadawczej w Grudziądzu będzie zrealizowana może już w najbliższych miesiącach”. Według informacji podanej przez „Gazetę Wągrowiecką” trzy dni później, „mieścić się ona ma w jednym z lokali ratusza. Prace nad przygotowaniem pomieszczeń radjostacji i montażem technicznym są w toku”. Coś jednak w tych przygotowaniach musiało pójść nie tak, bo już w kwietniu „Tow. akcyjne »Polskie Radjo« wystąpiło do władz wojewódzkich w Toruniu z propozycją wybudowania w Toruniu radjostacji nadawczej” – pisało 27 kwietnia 1928 roku „Słowo Pomorskie”. Wojewoda odniósł się do prośby przychylnie i polecił władzom miasta udzielenie niezbędnej pomocy. Te na posiedzeniu Rady Miejskiej w dniu 25 kwietnia przyjęły uchwałę dotyczącą przydzielenia gruntu na budowę oraz wyasygnowania 150 tysięcy złotych na wzniesienie koniecznych budowli. W tym kontekście zastanawiająca jest wiadomość podana 28 kwietnia przez „Gazetę Tucholską”, potwierdzona dzień później przez „Gazetę Wągrowiecką”. Oba tytuły donosiły o planie pokrycia ¾ terytorium Polski zasięgiem detektorowym poprzez budowę stacji nadawczych we Lwowie, Łodzi i… Bydgoszczy. Tym bardziej dziwne, że w „Gazecie Wągrowieckiej” w tym samym artykule znalazła się przytoczona wyżej informacja o Toruniu.

Radość nie trwała jednak długo. Już 2 maja 1928 roku nadzieje rozwiało „Słowo Pomorskie”. W artykule „Sprawa radjostacji w Toruniu nie jest aktualna” przedstawiło relację warszawskiego korespondenta pisma, który zwrócił się w tej sprawie do kierowników Polskiego Radia: „Okazuje się, że Polskie Radjo, które posiada monopol na radjostacje nadawcze, samo dostatecznie nie jest jeszcze w tej mierze poinformowane. Po otrzymaniu z Ministerjum Poczt i Telegrafów odpowiedniego kwestjonariusza, dotyczącego informacji co do projektu budowy tej nowej stacji nadawczej – rzecz wróciła do Ministerjum Poczt i tam się ona w danej chwili znajduje. Kiedyby miała nastąpić realizacja tego pomysłu, narazie niewiadomo”. I na tym w zasadzie można by było zakończyć opis podejść do tematu radiostacji w Toruniu w latach dwudziestych, gdyby nie jeszcze jedna wzmianka… W dziale „Komunikaty” w wydawanym przez Radjo Poznańskie czasopiśmie „Tydzień Radjowy” 9 września 1928 roku ukazało się zdanie: „Toruńska radjostacja nadawcza, która ma być niebawem zbudowana, otrzyma moc 5 klw”. Inne tytuły w tym okresie nie rozpisywały się w rzeczonej kwestii.

Na początku 1929 roku przedstawiono nowy plan radiofonizacji. „W roku bież. przewiduje się znaczne rozszerzenie sieci polskich stacyj radionadawczych. Przedewszystkiem więc nastąpi wzmocnienie siły radjostacji warszawskiej, a mianowicie do 100 KW” – pisała „Gazeta Handlowa” z 5 stycznia. Zakładano w nim również budowę rozgłośni we Lwowie i jednym z większych miast Pomorza – Toruniu lub Bydgoszczy – oraz stacji przekaźnikowej w Łodzi. Wiązała się z tym konieczność zmiany wydanej w 1925 roku koncesji. Nowy, obowiązujący do 1949 roku akt, Polskie Radio otrzymało 30 lipca. Dzień później wychodząca w Łodzi „Ilustrowana Republika” pisała: „w najbliższych tygodniach rozpocznie się w Warszawie budowa nowej, potężnej stacji nadawczej o mocy 120 kw […]Obecna stacja warszawska przeniesiona zostanie do Wilna zaś wileńska – do Gdyni. W ten sposób otrzymamy stację o olbrzymiem znaczeniu społecznem i gospodarczem, albowiem rozgłośnia gdyńska uwzględni w swych programach interesy całego wybrzeża i Pomorza”. Wkradający się tutaj chaos informacyjny starał się uporządkować dyrektor techniczny Polskiego Radia Władysław Heller. Redaktorowi „Tygodnia Radjowego” opowiadał: Projekt rozbudowy obejmuje trzy grupy stacyj. Niejako głową sieci radjofonicznej stanie się stacja centralna, położona niemniej jakie 15 klm od Warszawy, bliżej określić panu miejsca w tej chwili nie mogę. Stacja ta o sile 120 kilowatów, wyposażona w 140 metrowe wieże, pracować będzie na dawnej fali warszawskiej, t. j. 1411 metrów. Zasięgiem swym detektorowym obejmie omal całą Polskę; możności korzystania z niej przy aparatach kryształkowych pozbawione będą chyba jedynie niektóre skrawki południowo-wchodniej części Małopolski. Druga grupa obejmie stacja t. zw. prowincjonalna. Posiadać je będą miasta: Katowice, Lwów, Poznań, Wilno. Stacje te o sile 16 kw. pracować będą na falach 300-450 metrów i zasięgiem detektorowym obejmą, każda z nich obszar o promieniu 120-150 km. Grupa trzecia wreszcie to stacje lokalne. Staną one w Łodzi, Krakowie, Toruniu i Warszawie jako »Warszawa 2« o skromnej sile 1-1,5 kw. obejmie zasięg około 5 km. Przydzielone im zostały fale od 200-300 m, a przy dalszym wzroście stacyj lokalnych pracować będą one grupami na falach wspólnych, a to ze względu na brak fal. Wyjaśnienie to ukazało się w numerze z 29 września 1929 roku. Zakładanego na początku roku harmonogramu nie udało się dotrzymać. Dopiero w listopadzie doszło do wyboru placu, na którym stanąć miała stacja przekaźnikowa w Łodzi, w grudniu ruszyły prace we Lwowie, a raszyński „olbrzym” zaczął powstawać w marcu 1930 roku. Pomorze w ogóle wypadło z planu.

Dalsze boje o radiostację dla Pomorza toczyły się w roku 1930. Według przedstawionego w przeddzień uruchomienia rozgłośni lwowskiej planu, stacja przekaźnikowa w Toruniu miała być uruchomiona przed końcem roku. 3 maja „Gazeta Gdańska” za „Dziennikiem Poznańskim” pisała: „Budowa potężnej radjostacji w Toruniu, któraby była kulturalnym izolatorem psychiki Pomorza od naporu «przykorytarzowych» sąsiadów, staje się palącem zagadnieniem chwili. Podobnie jak pilną potrzebą była dla Śląska stacja katowicka, tak i Pomorze musi być włączone w detektorowy zasięg polskiej radjofonji. Radjo Polskie projektuje budowę w Toruniu stacji przekaźnikowej. Obawiamy się, że pomysł taki jest tylko połowicznem rozwiązaniem problemu. Muszą i powinny się znaleźć fundusze na wielką radjostację toruńską, któraby grzmiała na cały «korytarz» dobrze i specjalnie dla Pomorza opracowanym programem. Stacja przekaźnikowa nie przegłuszy przecież potworów radjofonicznych Niemiec i stłumiona niemieckimi kilowatami – nie dotrze pod strzechy kaszubskie”. Dzień wcześniej w „Słowie Pomorskim” pojawił się utrzymany w podobnym tonie list J. W. Kaczanowskiego z Chojnic: „Chyba to ostatnia chwila, by zrewidować ten niepożądany radjofoniczny stan rzeczy na naszem Pomorzu. Niemieckim zakusom należy przeciwstawić silną i żywotną organizację radjofoniczną, która nasycając eter do ostatnich geograficznych kończyn Pomorza polską kulturą i polską sztuką, stanowić będzie wał ochronny przeciwko niemieckiej agresywności radjofonicznej. Silne przeciwstawienie się całego społeczeństwa pomorskiego lekceważącym planom Polskiego Radja, które mimo obchodów dziesięciolecia Pomorza nie uważało za konieczne wystawić na ten jubileusz odpowiedniej stacji samodzielnej, może tu odnieść tylko zwycięstwo […] My pomorscy radjoabonenci w interesie narodowo-państwowym tego żądamy, bo za to Polskiemu Radju płacimy! Nie pomoże nam w tej walce projektowana karłowata stacja przekaźnikowa w Toruniu”. Plan chyba rzeczywiście został zrewidowany, bowiem sprawa na niemal dwa lata ucichła… Niewątpliwie przyczynił się też do tego również światowy kryzys gospodarczy rozpoczęty 24 października 1929 roku „czarnym czwartkiem” na giełdzie nowojorskiej.

W styczniu 1933 roku powrócił do niej w czasie obrad sejmowej komisji budżetowej minister poczt i telegrafów Ignacy Boerner. W interesie naszym byłoby jeszcze pewne rozbudowanie się, lecz w eterze jest już ciasno, mamy za mało fal. Polskie Radjo zrobiło jednak ogromny wysiłek, wznosząc warszawską radjostację jedną z największych, która objęła całą Polskę. Oprócz tego musimy przygotować się do wzniesienia silnej stacji w Toruniu, wobec postawienia dwóch nowych niemieckich stacyj. – relacjonował jego wystąpienie „Ilustrowany Kuryer Codzienny” z 21 stycznia. W Gdyni trzeba postawić – przerwał ministrowi głos z sali. Żeby do morza gadała – skwitował poseł Władysław Byrka. Zapowiedź konkretnego terminu pojawiła się już w sierpniu, gdy Polskie Radio odkupiło z rąk dotychczasowych koncesjonariuszy Radjo Poznańskie. „Nowa stacja poznańska ma być oddana do użytku już w dniu 1 grudnia rb., budowa zaś stacji toruńskiej będzie podjęta prawdopodobnie w kwietniu r. p.” – pisało „Słowo Pomorskie” z 20 sierpnia 1933 roku. Jeszcze po tej zapowiedzi swoją szansę próbowała znaleźć aspirująca o włączenie do województwa pomorskiego – jako stolica – Bydgoszcz. „Za Bydgoszczą, jako siedzibą pomorskiej radjostacji przemawiają – zdaniem czynników zainteresowanych – względy natury lokalnej. Starania te nie odniosły skutku. Sprawa budowy radjostacji w Toruniu została już przesądzona ze względów ogólnopaństwowych” – donosił „Głos Narodu” z 27 sierpnia 1933 roku.

Tym razem założony termin został dotrzymany. „Prace przygotowawcze są już w pełnym toku. Radjostacja toruńska będzie wybudowana kosztem mniej więcej 540 000 złotych i posiadać będzie moc 30 kilowatów, co pozwoli wyeliminować na obszarze Pomorza radjostacje niemieckie. Ukończenia budowy i uruchomienia radjostacji oczekiwać należy z końcem br.” – pisało „Słowo Pomorskie” 16 marca 1934 roku. Artykuł podkreślał też rolę Instytutu Bałtyckiego w walce o budowę stacji. „W swoim czasie powstał nawet odnośny komitet, na czele którego stanął p. starosta Rogowski. O działalności komitetu opinja publiczna nie była informowana” – uzupełniał. Miesiąc później Toruń odwiedził dyrektor naczelny Polskiego Radia Zygmunt Chamiec, by zbadać na miejscu teren przeznaczony pod budowę radiostacji… Ale o tym i o roli portów na Mokrem pod Toruniem w tej całej historii w kolejnym odcinku.

Radiowy adres na mapie

Comments

There are no comments

Post a comment