RadioPolska.pl - Jeszcze więcej radia!

Jeszcze więcej radia!
Radiowe adresy: (46) Opatów, Lasek okaliński

Przed dwoma laty opisaliśmy historię pewnego primaaprilisowego żartu, na który najpierw – po czterdziestu latach – nabrał się historyk północnego Mazowsza Marian Przedpełski, a po kolejnych niemal dwóch dekadach Honorowy Sierpczanin Antoni Jankowski. Ten ostatni wspomnienia o nieistniejącej w rzeczywistości rozgłośni zawarł w napisanej przez siebie książeczce „Sierpeckie niezapominajki”. Okazuje się, że opisów primaaprilisowych radiostacji w przedwojennej prasie było więcej! Mniejszym echem niż wspomniany artykuł z ogólnopolskiej „Anteny” odbił się żart wydrukowany sześć lat wcześniej przez dwutygodnik „Echo Ziemi Opatowskiej”. Wynika to zapewne z faktu, że tytuł ten jest znacznie trudniej dostępny – nie dość, że nakład był o wiele mniejszy, to jeszcze – z racji na lokalny charakter pisma – w czasie wojny wszystkie egzemplarze przypuszczalnie zgromadzone były na dość niewielkim obszarze. Przynajmniej niektórym z nich udało się jednak przetrwać i dziś dostępne są w Bibliotece Narodowej w Warszawie, Ossolineum we Wrocławiu oraz bibliotekach uniwersyteckich w Kielcach i Lublinie. Niemałą pracę musiał wykonać zatem dziennikarz „Tygodnika Nadwiślańskiego”, Jan Adam Borzęcki, który przedwojenną historię przytoczył w tekście opowiadającym o przyznaniu koncesji Radiu Opatów. Artykuł „Legalnie w eterze” ukazał się 27 maja 1994 roku. W tym miejscu wypada podziękować autorowi za wskazanie oryginalnego źródła – dzięki temu weryfikacja informacji nie była już tak czasochłonna jak w przypadku Sierpca.

Jak wynika z notatki prasowej w piśmie »Echo Ziemi Opatowskiej« z 1932 roku, już wtedy przymierzano się do budowy stacji nadawczej w Opatowie. Radiostacja miała być zlokalizowana w lasku okalińskim, a budowę prowadzić miało włoskie konsorcjum, którego dziełem była największa ówcześnie stacja na świecie w amerykańskim stanie Ohio. Gazeta zapowiadała rychłe wmurowanie kamienia węgielnego i niezwłoczne przystąpienie do prac. Stacja miała obsługiwać teren województwa kieleckiego, a w szczególności powiat opatowski. Nie wiadomo dlaczego zamierzenia te nie zostały zrealizowane. Prawdopodobnie zaważyły względy ekonomiczne. Wiadomo jednak, iż dla przyszłej stacji zarezerwowana była częstotliwość.

Fragment artykułu z „Tygodnika Nadwiślańskiego” z 27 maja 1994 roku

Pierwszy numer dwutygodnika „Echo Ziemi Opatowskiej” ukazał się 15 lutego 1932 roku. Zdobywając się na tak poważny krok, jakim jest wydawanie w dzisiejszych czasach czasopisma regionalnego, kierowaliśmy się wiarą w istotną potrzebę tego wydawnictwa, którego brak dawał się mocno odczuwać na terenie powiatu, a czego dowodem są liczne głosy, wzywające nas do założenia kamienia węgielnego pod zręby prasy miejscowej – głosił wstępniak. W tworzenie „organu” dla „szerokich sfer społeczeństwa miejscowego” zaangażowane zostały „najwybitniejsze osobistości powiatu opatowskiego” – „znani działacze społeczni, kierownicy ruchu spółdzielczego, pracownicy na polu samorządu, przedstawiciele nauczycielstwa, pracującej inteligencji, rolnicy, robotnicy i rzemieślnicy”. W kontekście żartu, na który nabrał się po sześćdziesięciu latach tarnobrzeski dziennikarz ekipa bardzo dosłownie potraktowała dalsze słowa ze wstępniaka – Zadaniem naszem jest odzwierciedlać wszelkie przejawy życia społecznego, gospodarczego i politycznego powiatu. Nie będziemy jednak tylko biernymi obserwatorami życia codziennego. Zostali również jego kreatorami…

Gazeta kosztowała 20 groszy – tyle, co według dostępnej na jej łamach tabeli miał kosztować kilogram kości, ćwierć kilograma mięsa wołowego czy połowa kilogramowego chleba pszennego. Przekroczenie tych cen było karalne! Zgodnie z założeniami obok tematów politycznych znalazły się w niej zapowiedzi kulturalne i porady – w numerze z 1 marca 1932 roku redaktor (redaktorka?) radził jak wygubić odciski czy jak usunąć poty nóg*. Twórcy stawiali też nacisk na bezpośredni kontakt z Czytelnikami. W kolejnych numerach można było znaleźć „Odpowiedzi Redakcji”: Pani W.S. w Ostrowcu. Artykuł demagogiczny. Nie zamieścimy. Żołnierzowi w Opatowie. Radzimy pisać stale, by nabrać rutyny. Nie każdy dowcip nadaje się do druku. Była także rubryka z plotkami. Tę ostatnią prowadził człowiek podpisujący się jako Łysy Jegomość… i sądząc po jego felietonie „Strzały bez prochu” z 15 kwietnia 1932 roku, to on mógł maczać palce w opublikowanej dwa tygodnie wcześniej notatce o radiu. Piękną jest tradycja wysyłania znajomym, czy też nieznajomym, widokówek i niespodzianek primaaprilisowych. Przed wojną, ucieszne te figielki spoczywały w rękach kucharek i ich »aliganckich« kawalerów. Dalej wśród kawałów wymienia m.in. zdechłe myszy w pięknie opakowanych pudełkach i butelki z etykietą wina o smakowitym wyglądzie, lecz podejrzanej zawartości… Jak zauważa Jegomość, w latach trzydziestych wiele się zmieniło. Po wojnie ucywilizowane kucharki zrezygnowały z tej zabawy, a tradycja przeniosła się o kilka szczebli drabiny społecznej.

Wina opatowskie

Inteligencką „zdechłą myszą” i „butelką z etykietą wina o smakowitym wyglądzie, lecz podejrzanej zawartości” była zamieszczona w numerze 4 z 1 kwietnia 1932 roku na stronie 3 wiadomość o rozpoczęciu budowy stacji nadawczej w lasku okalińskim. Jako, że „Echo Ziemi Opatowskiej” miało zasięg lokalny, nie mogło donosić o jej uruchomieniu. Czytelnicy wyposażeni w radioodbiorniki bez problemu zweryfikowaliby to doniesienie. Zresztą wystarczyłby tylko dobry wzrok, aby zobaczyć, że w pobliżu miasta nie stoi żaden maszt.

Jak nas informują, w najbliższej przyszłości na terenie lasku Okalińskiego, stanowiącego własność miasta, ma być wybudowana radio-stacja nadawcza. W tych dniach zostanie wmurowany kamień węgielny i natychmiast fachowcy przystąpią do pracy. Roboty prowadzić będzie włoskie konsorcjum Silirpa Amirp, którego dziełem jest jedna z najsilniejszych stacji w świecie, mianowicie w Los Berugnoes w Stanie Ohio.

Wstępne prace rozpoczęto już w dniu 30 p.m. Nowa Stacja obsługiwać będzie województwo kieleckie, a w szczególności powiat opatowski.

Pełne enegrji Kierownictwo »Echa Ziemi Opatowskiej« jest na drodze do zrealizowania codziennych komunikatów, informujących abonentów o ważniejszych wypadkach powiatu.

Powyższa wiadomość, z powodów zrozumiałych, zelektryzowała szerokie warstwy naszego społeczeństwa.

W kolejnym numerze – również na stronie 3 – znalazła się wzmianka, na którą nie trafił już dziennikarz tarnobrzeskiego tygodnika:

Radio-stacja nadawcza w Opatowie, o budowie której wspomnieliśmy w No 4 E.Z.O., jak zresztą łatwo się było domyśleć, jest chochlikiem primaaprilisowym.

I w zasadzie wszystko jest już jasne… poza jednym. Gdzie znajdował się owy lasek okaliński – występujący również we wspomnieniach dotyczących I wojny światowej – i w którym miejscu na naszej mapie numieścić ten odcinek? Nie udałoby się tego rozstrzygnąć, gdyby nie pomoc rodowitych Opatowian. To taki zagajniczek nad Opatówką, nieopodal Oficjałowa – wytłumaczył zagadnięty o tę kwestię mieszkaniec miasta. Lasek to dużo powiedziane, ale klasa na wagarach się mieściła – dopowiedziała z uśmiechem jego koleżanka. Tam obok jest wzgórze, na którym dziś stoi przekaźnik telefonii komórkowej. To nieźle wtedy ktoś wykombinował… – podsumował mężczyzna.

 

* – jeśli ktoś byłby zainteresowany, przytaczam: w przypadku odcisków gazeta poleca przestronne obuwie oraz moczenie przez kilka wieczorów nóg w gorącej wodzie z domieszką trzech łyżek sody na miednicę. Po kwadrans wystarczy. Odciski powinny zniknąć po 7-10 dniach. Jeśli zaś chodzi o usuwanie potów nóg, to tu sprawa jest bardziej skomplikowana. Jeśli nie pomogą częste kąpiele w ciepłej wodzie należy dodać dwie garście kory dębowej lub jedną łyżkę formaliny na miednicę. W cięższych przypadkach redaktor poleca wymieszanie 40 gr wody destylowanej, 30 gr spirytusu i 30 gr formaliny oraz nacieranie.

Podziemna trasa – jedna z atrakcji Opatowa

 

Obok porad i plotek gazeta drukowała też zagadki logiczne. Poniższa pochodzi z testu, który rozwiązywali wówczas kandydaci na angielskich urzędników. Zachęcam do przesyłania rozwiązań (z uzasadnieniem) na mail gra@radiopolska.pl – czeka primaaprilisowa niespodzianka ;)

  • Nazwiska maszynisty kolejowego, konduktora i palacza na lokomotywie – nie w odpowiednim porządku – brzmią: Kowalski, Piotrowski, Zawadzki.
  • Nazwiska pasażerów były: Dr Kowalski, Dr Piotrowski, Dr Zawadzki.
  • Dr Zawadzki mieszka w Warszawie.
  • Konduktor mieszka w połowie drogi między Warszawą i Poznaniem.
  • Pasażer noszący to samo nazwisko co konduktor mieszka w Poznaniu.
  • Dr Piotrowski zarabia rocznie 12500 zł.
  • Pasażer, który mieszka w najbliższym sąsiedztwie konduktora zarabia dokładnie trzy razy więcej niż konduktor.
  • Zawadzki wygrał od palacza partję bilardu.
  • Pytanie: Jak nazywa się maszynista?

Radiowy adres na mapie

Comments

There are no comments

Post a comment