RadioPolska.pl - Jeszcze więcej radia!

Jeszcze więcej radia!

(5) Lublin, Krochmalna 13; Warszawa Ratuszowa 1/3

Pierwszy powojenny lokator warszawskiego zoo. Brzęczy, brzęczy, a miodu nie daje...

29-12-2013
Krzysztof Sagan
Radiowe adresy: (5) Lublin, Krochmalna 13; Warszawa Ratuszowa 1/3

Wydawać by się mogło, że omawiane w tym odcinku naszego cyklu adresy nie mają wiele wspólnego z radiofonią. W Lublinie przy ulicy Krochmalnej 13 od 1895 roku przez kolejne sto dwanaście lat działała cukrownia, w Warszawie przy ulicy Ratuszowej 1/3 w 1928 założony został istniejący do dziś ogród zoologiczny. W dodatku oba miejsca oddalone są od siebie o całe 160 kilometrów… Skąd więc obecność w jednym odcinku „Radiowych adresów”? Jest coś, co je łączy… i nie chodzi jedynie o linię Kolei Nadwiślańskiej. W obu tych miejscach przed niemal siedemdziesięciu laty zlokalizowane były bocznice kolejowe. Pierwsza powstała już na rok przed otwarciem cukrowni. Składała się z trzech rozjazdów – południowego, zachodniego i północnego. Pierwszy prowadził w głąb zabudowanej części cukrowni, pozostałe dwa na plac przed budynkami. Dziś próżno szukać najmniejszej nawet pamiątki z tamtego okresu – kilka lat temu przy okazji remontu ulicy usunięto torowisko i wylano nowy asfalt. O drugiej bocznicy trudno powiedzieć cokolwiek więcej. Informacji o niej nie udało się nam odnaleźć w archiwach warszawskiego zoo ani w Muzeum Kolejnictwa. Wiadomo, że tory biegły od ulicy Szwedzkiej, wzdłuż nieistniejących już koszar na terenie których wybudowano osiedle Praga II i przecinały Jagiellońską nieopodal numeru 66a. Na terenie ogrodu część torów prowadziła w okolice istniejącego nadal domku w części gospodarczej, a dwa ciągnęły się przez dalsze czterysta metrów w okolice dzisiejszych wybiegów dla słoni i szympansów. Podobnie jak w Lublinie, także i tu nie sposób natknąć się na choć najmniejsze ślady bocznicy – w miejscu, w którym przebiegały tory usypany został wał, który podniósł poziom gruntu o dobre kilka metrów. Obie te lokalizacje były również miejscami wielomiesięcznego postoju pewnego pociągu, który w sierpniu 1944 roku wyruszył z Moskwy, by nigdy już do niej nie powrócić...

Wagon na bocznicy dworca w Dęblinie (zdjęcie z książki Stanisława Fornala „Anteny nad Bystrzycą”)

Był rok 1943. Niemiecka machina wojenna zatrzymana pod Stalingradem straciła wiatr w żaglach. Kolejna duża bitwa – na Łuku Kurskim – rozpoczęła kontrofensywę Armii Czerwonej. Przesuwający się w kierunku zachodnim front pozwalał na bardziej poważne przygotowania do odzyskania polskiej państwowości. Plan zakładał wyzwalanie największych miast na Kresach jeszcze przed wkroczeniem żołnierzy radzieckich. Później – w wyniku rozwoju sytuacji – operacja ta została rozszerzona o Warszawę. Jednym z poruszonych już w 1943 roku aspektów było też przywrócenie emisji programu Polskiego Radia w wyzwolonej stolicy. Pierwszy scenariusz zakładał przejęcie przedwojennych radiostacji w Forcie Mokotowskim lub Raszynie, drugi – uruchomienie nadajnika przechowywanego na terenie Politechniki Warszawskiej. Realizacji tych zadań podjęto się już w pierwszych godzinach Powstania Warszawskiego. Bezskutecznie – wszystkie trzy obiekty pozostawały w niemieckiej strefie wpływów. Plan awaryjny zakładał uruchomienie konstrukcji Antoniego Zębika, krótkofalowca z Częstochowy. Był to przenośny nadajnik krótkofalowy, który według założeń miał mieć moc 200-300 watów, być sterowany przynajmniej trzema kwarcami w paśmie od 6 do 10 MHz, a czas jego montażu od przywiezienia na miejsce do pierwszej emisji miał nie przekraczać 12 godzin. Ostatecznie z uwagi na uszkodzenie części skompletowanie i uruchomienie aparatury zajęło siedem dni – 8 sierpnia radiostacja Armii Krajowej „Błyskawica” nadała pierwszy komunikat. Dzień później, korzystając z tego samego sprzętu, w eterze odezwało się Polskie Radio. Codzienne emisje prowadzone były do 4 października.

Zrekonstruowane wnętrze wagonu (zdjęcie z książki Stanisława Fornala „Anteny nad Bystrzycą”)

Po stronie radzieckiej pomysł uruchomienia radia w wyzwolonej Polsce pojawił się na przełomie lipca i sierpnia 1944 roku, po ogłoszeniu manifestu Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego. Wybór padł na Lublin, miasto bez radiowej przeszłości. Zadanie zlecone Wilhelmowi Billigowi, kierownikowi Radia Związku Patriotów Polskich działającego przy radiu radzieckim, nie było łatwe – brakowało ludzi, sprzętu i infrastruktury. Zdając sobie sprawę jak ważny jest przekaz radiowy w odradzającym się państwie już na początku sierpnia udał się on z wizytą do Moskwy. Jeszcze w jej trakcie do Polski wyruszył pociąg z radiostacją, która wcześniej służyła do zagłuszania audycji niemieckich, a w nim sztab inżynierów radzieckich oraz funkcjonariusze NKWD mający ochraniać transport. Do Lublina wyleciało też pięć samolotów ze sprzętem studyjnym, ulicznymi głośnikami i kablami. Pamiętać bowiem należy, że przez okres okupacji posiadanie odbiorników było zakazane pod groźbą kary śmierci, więc samo uruchomienie radiostacji nie przyniosłoby realnego efektu. Wróćmy jednak do pociągu – w trzywagonowym składzie znajdował się agregat prądotwórczy, nadajnik, studio z reżyserką oraz pomieszczenia dla załogi. Dziś nie sposób dociec jaki to był sprzęt. Rozbieżności pojawiają się już nawet przy ustalaniu mocy nadajnika – według dyrektora Billiga było to dziesięć kilowatów, według wspomnień radzieckich inżynierów opiekujących się stacją – pięć kilowatów. Nie znamy też szczegółów dotyczących anteny. Z relacji Tadeusza Chabrosa – spikera-debiutanta, jedynego Polaka dopuszczonego do pociągu – wynika, że w Lublinie spora konstrukcja sterczała z dachu wagonu. Jan Zagozda – późniejszy wieloletni pracownik Polskiego Radia, który jako młody chłopak słuchał „Pszczółki” od pierwszego dnia emisji – wspomina, że na terenie ogrodu zoologicznego wysoki maszt stał w pewnej odległości od pociągu. Od masztu odchodził przewód, ale z perspektywy czasu trudno ocenić czy był to fider czy element promieniujący. Całość w promieniu kilkudziesięciu metrów otoczona była drutem kolczastym. Wersję o antenie oddalonej od wagonu potwierdzają zdjęcia lotnicze z 1945 roku. Kolejną niewiadomą jest historia radiostacji nazywanej pieszczotliwie „Pszczółką” – nie wiemy kiedy powstała ani jak znalazła się w wyprodukowanym w 1913 roku niemieckim wagonie czwartej klasy z fabryki Linke-Hofmann-Werke w Breslau. Pamiętajmy, że w momencie, gdy skład dotarł do Lublina przekuwanie torów na szerokość radziecką jeszcze trwało. Według opublikowanych na stronach lubelskiego Ośrodka „Brama Grodzka – Teatr NN” wspomnień Józefa Jelenia, kolejarza i przedwojennego dyspozytora ruchu, pierwszy pociąg do Łukowa i Siedlec po poszerzonym o 90 milimetrów torze odprawiony został dopiero 17 sierpnia 1944 roku. Tymczasem „Pszczółka” w Lublinie znalazła się już tydzień wcześniej. Czy wiązało się to z przeładunkiem, jak w przypadku zaopatrywania frontu? Wcześniejszym badaczom nie udało się też jednoznacznie ustalić skąd wzięła się jej nazwa. Jan Zagozda wspomina, że emisji towarzyszył charakterystyczny przydźwięk. W literaturze można też znaleźć tłumaczenia o podłożu politycznym – polskie, mówiące że była słabiutka i cichutka… i radzieckie, że żądliła i zwalczała wrogą, londyńską propagandę.

Wykonane 10 maja 1944 roku zdjęcie lotnicze bocznicy kolejowej przy Krochmalnej 13 w Lublinie (znalezione na portalu zdjecia.geoportal.edu.pl – ze zbiorów Sebastiana Różyckiego – Narodowe Archiwum Stanów Zjednoczonych) Wykonane kilka lat temu zdjęcie lotnicze bocznicy kolejowej przy Krochmalnej 13 w Lublinie (znalezione na stronie zumi.pl)

Pociąg do wyzwolonego dwa tygodnie wcześniej Lublina dotarł prawdopodobnie 9 lub 10 sierpnia. Wspomniane już strony lubelskiego Ośrodka „Brama Grodzka – Teatr NN” podają za wojskowym historykiem, pułkownikiem doktorem Stefanem Chojneckim, że meldunek z wykonania zadania przewodniczącemu Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego Edwardowi Osóbce-Morawskiemu złożył generał Nikołaj Bułganin, przedstawiciel rządu ZSRR przy PKWN. Skład stanął na bocznicy cukrowni przy ulicy Krochmalnej 13 i już dzień później – tu w źródłach również pojawiają się dwie daty – odczytaniem manifestu PKWN stacja zainaugurowała swoją działalność. Ustalenie dziś, w której części cukrowni stała „Pszczółka” jest trudne. Nie można liczyć na wspomnienia – relacja Tadeusza Chabrosa jest dość ogólnikowa i mówi jedynie, że podróż do studia trwała dość długo, bo z obawy przed bombardowaniami wagon stał daleko od dworca. Odpowiedź na to pytanie mogą przynieść rozpoznawcze zdjęcia lotnicze wykonane przez Niemców w roku 1944, a przechowywane w Narodowym Archiwum Stanów Zjednoczonych. W czasie pisania tego tekstu udało nam się dotrzeć do pozyskanej przez Sebastiana Różyckiego fotografii z 10 maja 1944 roku, gdzie widać układ bocznic. Nie wiemy też za dużo o wyglądzie ówczesnego studia – ot, że stał w nim prostokątny stół, który przylegał do tablicy rozdzielczej, że był polowy mikrofon na trójnogu i gramofon. Ten ostatni służył do odtwarzania kilku dosłownie płyt z polskimi piosenkami nagranymi staraniem Związku Patriotów Polskich w ZSRR, w efekcie czego w czasie programu te same utwory powtarzały się po kilka razy. Jak wspomina Jan Zagozda, była tam między innymi „Rota” śpiewana przez Chór Aleksandrowa z charakterystycznym rosyjskim zaśpiewem. Początkowo stacja nadawała dwa razy dziennie przez dziesięć minut – o 12:15 i 16:00 – w pozostałym czasie retransmitując radio moskiewskie. Inne źródła do których dotarł Stanisław Fornal, autor książki „Anteny nad Bystrzycą” mówią, że między 10 a 17 sierpnia program emitowany był od godziny 21 do 23. Z czasem – po przeniesieniu studia z wagonu do budynku przy ulicy Szopena 9 – było to około pięciu-sześciu godzin dziennie. Jednocześnie rozrastał się skład osobowy redakcji – jeszcze w sierpniu osiągnął kilkanaście osób, we wrześniu już kilkadziesiąt, by pod koniec lubelskiej działalności w marcu 1945 roku sięgnąć poziomu około dwustu osób. Najczęściej podawana długość fali, na której pracowała „Pszczółka” to 224 metry. W literaturze jest również mowa o przestrojeniu 31 grudnia 1944 roku na 421 metrów, choć we wspomnieniach lubelskich radiowców cały czas pojawia się zapowiedź „Tu Polskie Radio Lublin na fali 224 metry”. Stanisław Miszczak w „Historii radiofonii i telewizji w Polsce” podaje też długość 336 metrów. W tym miejscu warto zwrócić uwagę, że na tej samej fali – 224 metry – za pomocą zdobytego w pierwszych dniach Powstania Warszawskiego przy ulicy Kredytowej niemieckiego nadajnika średniofalowego codzienną audycję w południe nadawało warszawskie Polskie Radio. I jeszcze jedna ciekawostka – obecność w eterze była dla lubelskiego Polskiego Radia w zasadzie jedynie sposobem przesyłania programu do budowanych wówczas ulicznych radiowęzłów. Już 15 sierpnia ukazało się w prasie podobnie do niemieckiego obwieszczenie nakazujące oddawanie odbiorników radiowych, a każdy kto się mu nie podporządkuje miał być karany jako agent nieprzyjaciela.

Wykonane w 1945 roku zdjęcie lotnicze bocznicy przy ulicy Ratuszowej 1/3 w Warszawie (znalezione na stronie mapa.um.warszawa.pl) Wykonane w 2010 roku zdjęcie lotnicze ogrodu zoologicznego przy ulicy Ratuszowej 1/3 w Warszawie (znalezione na stronie mapa.um.warszawa.pl)

Po wkroczeniu Armii Czerwonej do lewobrzeżnej Warszawy – 17 stycznia 1945 roku – zapadła decyzja o przeniesieniu radia do stolicy. Jeszcze tego samego dnia dziewięcioosobowa ekipa Polskiego Radia z Lublina wyposażona w stosowne dokumenty i samochód wyruszyła na rozpoznanie. Podróż na Pragę wśród zmierzających do zajętego miasta pojazdów wojskowych trwała 4 godziny, przeprawa przez Wisłę 15 godzin… Tam radiowcy zastali całkowicie zniszczony przedwojenny gmach Polskiego Radia przy ulicy Zielnej, wysadzone w powietrze maszty w Raszynie i Forcie Mokotowskim oraz zniszczony lub wywieziony sprzęt. Dwa tygodnie później przystąpiono do budowy radia od podstaw w jednej z ocalałych kamienic po praskiej stronie Wisły. Tutaj też przybyła „Pszczółka”, która 9 marca 1945 roku opuściła Lublin. W Warszawie zatrzymała się na opuszczonej bocznicy kolejowej w nieczynnym ogrodzie zoologicznym przy ulicy Ratuszowej 1/3 – w odległości około kilometra od wybudowanego już wcześniej studia. Jak wskazują wykonane prawdopodobnie w czerwcu 1945 roku zdjęcia lotnicze dostępne na stronie Urzędu Miasta, liczący cztery wagony skład stał na końcu jednego z torów prowadzących w głąb zoo – w miejscu, gdzie dziś znajduje się wybieg dla słoni. W odległości 60 metrów od ostatniego wagonu – tam, gdzie obecnie można podziwiać szympansy – znajdował się mniej więcej czterdziestometrowy maszt rozszerzający się od podstawy i zwężający przy czubku. Stacja rozpoczęła nadawanie równo tydzień po opuszczeniu Lublina – 16 marca 1945 roku – prawdopodobnie na tej samej fali co w mieście nad Bystrzycą – 421 metrów. W każdym razie Stanisław Miszczak w „Historii radiofonii i telewizji w Polsce” podaje, że ta częstotliwość była wykorzystywana przez „Pszczółkę” w sierpniu 1945 roku. W nadawanym programie oprócz prostych audycji informacyjnych znajdowały się słuchowiska i koncerty, a codzienne życie redakcji przy ulicy Targowej 63 można by opisać w osobnym odcinku tego cyklu. Ważnym punktem programu była też „skrzynka poszukiwania rodzin” pomagająca odnaleźć zaginionych. Równolegle z emisją programu trwały prace związane z budową nowego obiektu nadawczego i większej siedziby dla rozgłośni. Ostatecznie przeprowadzka miała miejsce 19 sierpnia 1945 roku – emisję programu ogólnopolskiego od „Pszczółki” przejął nowy średniofalowy obiekt w Raszynie, a studio przeniesione zostało do pałacyku Czetwertyńskich przy Alejach Ujazdowskich 31 już po lewej stronie Wisły. Nie był to jednak koniec pracy omawianej radiostacji, która rozpoczęła wówczas emisję programu lokalnego dla Warszawy. Na tym kończą się pewne informacje dotyczące jej historii...

Wybieg dla słoni w warszawskim zoo. Przy widocznej w oddali bramie stał ostatni wagon składu

W literaturze pojawiają się dwie daty zakończenia emisji przez „Pszczółkę” – Stanisław Miszczak wspomina o 15 listopada 1945 roku, natomiast z artykułu „Odbudowa radia w Warszawie w latach 1945-1949” Macieja Józefa Kwiatkowskiego i encyklopedii PWN wynika, że było to na przełomie września i października 1945 roku. Ta druga data była jednocześnie datą uruchomienia w Warszawie przeniesionej z Lublina stacji krótkofalowej… ale i tu nie ma między autorami zgodności, bo według Miszczaka miało to miejsce 1 grudnia 1945 roku. Za wersją Kwiatkowskiego może przemawiać fakt, że niewielka liczba pomieszczeń w gmachu przy Alejach Ujazdowskich mogła jeszcze wtedy nie pozwalać na emisję trzech programów jednocześnie… Jest to jednak być może myślenie współczesnymi kategoriami, skoro audycje dla zagranicy nadawane były wówczas przez dwie godziny dziennie. Jak podaje Stanisław Fornal, po wyłączeniu „Pszczółki” podobno chciano ją oddać Armii Czerwonej, ale ta jej nie przyjęła. Prawdopodobnie więc przekazano ją Wojsku Polskiemu. Na pewno można wykluczyć przeniesienie nadajnika do odbudowanego rok później obiektu w Forcie Mokotowskim – tam stanęła nowa, polska konstrukcja złożona w działających od kwietnia 1945 roku centralnych warsztatach Polskiego Radia przy ulicy Konopackiej na Pradze. I choć w kolejnych latach pamięć o „Pszczółce” trwała, to słuch o losach wagonu zaginął. Przypomniano sobie o niej na dwudziestolecie PRL i rozpoczęto poszukiwania. Pierwsze informacje nie były obiecujące – mówiły o złomowaniu przestarzałej radiostacji w roku 1954. Potem jednak prowadzącemu poszukiwania Józefowi Lucińskiemu, kolejarzowi z Dęblina, udało się dotrzeć do zmagazynowanej w jednej z jednostek aparatury, przy której znalazł instrukcję strojenia do fali 224 metry z roku 1944. Kolejnym krokiem było odnalezienie wagonu – wykorzystując znajomości na kolei sprawił, że do jego macierzystej stacji zaczęły zjeżdżać te z roku 1913, które były jeszcze w stanie dojechać na miejsce. Rozpoznanie nastąpiło po spawach widocznych przy dachu – ten musiał być zdejmowany podczas instalacji urządzeń nadawczych. Skompletowany eksponat stanął na bocznicy przy dworcu jako element ekspozycji Ośrodka Historii Dęblińskiego Węzła Kolejowego. Wewnątrz oprócz nadajnika znalazł się między innymi stół z burym kocem, mikrofon – nieco nowszy – oraz gramofon na korbkę, płyty, kalendarz i treść manifestu PKWN. Całość opatrzona była napisem „Radiostacja ‘Pszczółka’. Z tego wagonu dnia 10 sierpnia 1944 roku nadano po raz pierwszy manifest Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego”. W lutym 1977 roku załoga Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego z Radomia odrestaurowała wagon, jednak jeszcze w grudniu tego samego roku komisja z lubelskiego Muzeum Okręgowego stwierdziła, że nie jest to autentyk. Wewnątrz zainstalowana była krótkofalowa stacja nadawcza z lat pięćdziesiątych, a oryginalna „Pszczółka” pracowała dziesięć lat wcześniej na falach średnich. Sam wagon został w 1982 roku rozpoznany przez odwiedzających Polskę radzieckich inżynierów opiekujących się stacją przed niemal czterdziestu laty… Nie wystarczyło to jednak ówczesnej władzy i w końcu zapadła decyzja o zezłomowaniu domniemanej „Pszczółki”.

Dziś ani w okolicach zlikwidowanej lubelskiej cukrowni ani w warszawskim zoo nie znajdziemy jakiegokolwiek śladu po obecności pociągu, w którym odradzała się radiofonia na terenie Polski. Pamiątką po tym wydarzeniu jest jedynie tablica wmurowana w budynek przy ulicy Chopina 9 w Lublinie. Można też przypuszczać, że nie bez przyczyny fabryka cukierków przy Krochmalnej 13 nosi od 1952 roku nazwę „Pszczółka”.

Brama przy wybiegu dla słoni w warszawskim zoo. W tym miejscu stał ostatni wagon składu Wybieg dla szympansów w warszawskim zoo. W miejscu drewnianej konstrukcji widocznej po lewej stronie stał maszt Makieta lubelskiej cukrowni (znalezione na forum skyscrapercity.com za książką Haliny Danczowskiej „Architekt Tadeusz Witkowski (1904-1986)”) Teren po zlikwidowanej lubelskiej cukrowni. W tym miejscu był rozjazd na trzy tory bocznicy Reprodukcja etykiet płyt odtwarzanych w „Pszczółce” (znalezione w zbiorach pana Jana Zagozdy) Tablica pamiątkowa na domu przy ulicy Chopina 9 w Lublinie Reklama fabryki cukierków „Pszczółka” na budynku przy ulicy Krochmalnej 13 w Lublinie Jedyne tory na terenie dzisiejszego ogrodu zoologicznego Plan ogrodu zoologicznego. Pociąg stał pomiędzy słoniem a szympansem

Podziękowania za pomoc w przygotowaniu artykułu dla pań Agaty Boruckiej, Anny Doleżych, Magdaleny Sowińskiej oraz panów Stanisława Fornala, Grzegorza Jóźwika, Przemysława Korpasa, Marka Kosmali, Jakuba Madrjasa, Sebastiana Różyckiego, Jana Zagozdy i osób posługujących się nickami Marcin SQ5RWS, ksiezyc_nad_gieesem i dozer.

Dyskusja o „Pszczółce” toczy się również na naszym Forum.

Radiowy adres na mapie