RadioPolska.pl - Jeszcze więcej radia!

Jeszcze więcej radia!
Radiowe adresy: (53) Baranowicze, Narutowicza 72

Smutny to kraj to całe Zawiśle, smutny rzeczywiście i nie z samego uprzedzenia. Ta strona Wisły, co się za Pragą zaczyna, mniej ludna, mniej urodzajna, nosi jakąś barwę dzikości i smutku, i wydaje nam się jakoby murem chińskim była od drugiej oddzielona; tak przynajmniej przywykliśmy mówić, powtarzać a potem twierdzić – pisał korespondent dwutygodnika „Kronika Rodzinna” w styczniu 1875 roku – W rzeczywistości obszary te są mniej zamieszkane; gleba, oprócz kilku dość dobrych pasm, mniej żyzna, a co ważniejsza, brak im po części znamion cywilizacji – kontynuował1. Dalej donosił o zaroślach, bagnach i błotach, niewyrodnej matce naturze żałującej soków odżywczych i pustkowiu nazywanym przez mieszkańców „prawdziwą Syberią polską”, całość przeciwstawiając tej „wesołej stronie Wisły”. Pół wieku później te nieliczne ślady cywilizacji na wschód od Warszawy dodatkowo ucierpiały, gdy w latach 1915-1920 kilkukrotnie stały się świadkami działań wojennych. Najpierw wojska niemieckie i austrowęgierskie wyparły stamtąd Armię Czerwoną. Potem – jeszcze przed zakończeniem I Wojny Światowej – czerwonoarmiejcy triumfalnie powrócili na te tereny, które następnie – w latach 1919-1920 – przechodziły z rąk do rąk w walkach z Polakami. Kiedy ostatecznie pokój w Rydze ustalił granicę Polski ze Związkiem Radzieckim, niektóre miejscowości trzeba było odbudowywać niemal od podstaw. A przy tym na przeszkodzie stawał brak środków finansowych2. Kolejnym problemem województw wschodnich, jak „Mały Rocznik Statystyczny” określał region wileński, nowogródzki, poleski i wołyński, był analfabetyzm. W 1921 roku niemal dwie trzecie mieszkańców w wieku powyżej dziesięciu lat nie umiało czytać ani pisać, przy czym w żadnej grupie wiekowej odsetek ten nie schodził poniżej 50%3. Dziesięć lat później postęp był co prawda zauważalny – trzech na pięciu mieszkańców w wieku powyżej dziesięciu lat posiadło już te umiejętności – ale statystykę tę znacznie poprawiały dzieci i młodzież w wieku szkolnym.

Czytając powyższe statystyki można odnieść wrażenie, że to wręcz idealne pole dla misyjnej działalności radia. Sądząc po lekturze ówczesnej prasy, nie jest to nieuprawniona opinia wyrażona po latach. Polskie Radio uważa bowiem, iż nadana mu aktem z dn. 17 sierpnia 1925 roku4 koncesja na budowę i eksploatację urządzeń radjofonicznych nie może być traktowana li tylko jako przedsiębiorstwo ściśle handlowo-przemysłowe. Otrzymanie tej koncesji nakłada na koncesjonariusza znacznie szersze obowiązki – pisał redaktor tygodnika „RAdjo” 3 kwietnia 1927 roku5. A te obowiązki to m.in. unifikacja dzielnic kraju, uświadamianie obywateli o ich aktualnych zobowiązaniach wobec Państwa, informowanie o zarządzeniach i nakazach władz, a także szerzenie polskiej kultury i polskiej myśli państwowej zarówno wśród mniejszości narodowych, jak i rodaków6. Szczególnie istotne było to w sytuacji, gdy przygraniczne tereny Rzeczpospolitej Polskiej były już w zasięgu stacji z krajów ościennych. Nasz wschodni sąsiad Sowiety propagandowe znaczenie radjofonji podniosły do godności najwyższego czynnika państwowego, i prowadzą swoją destrukcyjną pracę na świat cały. Jednakże my, jako najbliżej położeni od Moskwy i Leningradu, dobrodziejstwa tej agitacji mamy specjalnie udostępnione, pozostając w zasięgu tanich, dla wszystkich niemal dostępnych, aparatów odbiorczych – pisał L. W-icz w „Tygodniku Ilustrowanym” z 9 kwietnia 1927 roku7. Autor miał tu na myśli m.in. uruchomioną w roku 1926 stację nadawczą w Mińsku, zlokalizowaną siedemdziesiąt kilometrów od granicy.

Mapa zasięgu zagranicznych stacji radiowych opublikowana w tygodniku „RAdjo” 3 kwietnia 1927 roku

W ramach wspomnianego poczucia misji i w odpowiedzi na przytoczone zagrożenia już w pierwszych latach funkcjonowania Polskie Radio powołało Komisję Techniczną, mającą na celu wskazanie odpowiednich miejsc do budowy stacji nadawczych8. W upublicznionym na początku 1927 roku wariancie – będącym zapewne wypadkową potrzeb i możliwości – na ścianie wschodniej przewidziano dwie duże stacje nadawcze – w Wilnie i we Lwowie – oraz dwie małe – w położonym na terenie województwa białostockiego Wołkowysku i w Równem na Wołyniu. Tym samym znaczna część Nowogródczyzny (z samym Nowogródkiem, Stołpcami i Baranowiczami), praktycznie całe Polesie (z Brześciem, Pińskiem i Sarnami9) oraz północna część Wołynia – mówiąc wprost najbiedniejsze regiony przedwojennej Polski – pozostawały bez możliwości odbioru na najtańszych odbiornikach kryształkowych. Plan ten – „według wszelkiego prawdopodobieństwa”10 – miał zostać zrealizowany jeszcze w roku 1927. W tym czasie na Kresach Wschodnich do uruchomienia przygotowano tylko Wilno, które oficjalnie rozpoczęło działalność 15 stycznia 1928 roku. Lwów ruszył dwa lata później, a Wołkowysk i Równe – w związku m.in. z niewystarczającą liczbą przydzielonych Polsce częstotliwości – zniknęły z projektu sieci11. Nowa koncepcja zakładała, że w okolicach Warszawy wybudowana zostanie silna stacja nadawcza, dzięki której odbiór poprzez odbiorniki detektorowe zapewniony zostanie na niemal całej powierzchni kraju. Ma to ogromne znaczenie dla rozwoju radjofonji, gdyż na kupno aparatu detektorowego mogą sobie pozwolić przy dzisiejszych cenach radjosprzętu ludzie nawet skromnie zarabiający. Pozatem eksploatacja i utrzymanie aparatu detektorowego jest nieporównanie łatwiejsze i tańsze od aparatu lampowego. Wspomnę tu tylko bodajże trudności na prowincji i wsi związane z ładowaniem akumulatorów – mówił Zygmunt Chamiec, dyrektor Polskiego Radia, w wywiadzie udzielonym w styczniu 1929 roku tygodnikowi „RAdjo”12. Nie było to równoznaczne z całkowitą rezygnacją z pomysłu budowy stacji regionalnych. Stacje prowincjonalne byłyby utrzymane, gdyż Polskie Radjo pragnie stworzyć trybuny radjowe na prowincji, za pośrednictwem których mogłyby się przejawiać w radju również i twórcze poglądy regjonalistyczne – tłumaczył Chamiec13. Na pewno jednak – z jednej strony z powodu znacznych obciążeń finansowych, a z drugiej poprzez częściowe przynajmniej zaspokojenie potrzeb potencjalnych radiosłuchaczy – spowodowało to odsunięcie w czasie budowy stacji nadawczej na Kresach. Co ciekawe, w 1933 roku na konferencji w Lucernie uzgodniona została częstotliwość dla Pińska14. Nadajnik o mocy 5 kW miał pracować na fali o długości 224 metry. Informacja ta nie wzbudziła jednak zainteresowania polskiej prasy – ta w tym czasie pisała głównie o tworzeniu nowej rozgłośni w Toruniu oraz budowie silniejszej stacji nadawczej w Poznaniu. Zatem – choć główna przeszkoda zniknęła – temat radia dla Kresów pozostawał nadal zamrożony. Zapewne wynikało to z przekonania, jakie kilka lat później wyraził ówczesny dyrektor Polskiego Radia, Roman Starzyński: Sprawa agitacji sowieckiej na kresach wschodnich przedstawia się o tyle niegroźnie, że większość abonentów Polskiego Radia na kresach stanowi inteligencja polska – oświadczył on w czasie obrad komisji budżetowej Senatu w styczniu 1937 roku15. A tych abonentów – jak wskazywały statystyki – i tak było niewielu. Gdy w tym samym okresie „Mały rocznik statystyczny” opublikował zestawienie w rozdzieleniu na ówczesne województwa, na Nowogródczyźnie przypadało 8 odbiorników na tysiąc mieszkańców (ogólna liczba 8,8 tys. odbiorników), na Polesiu 9 (10,4 tys.), a na Wołyniu 7 (15,8 tys.). Średnio w skali kraju były to 22 odbiorniki na tysiąc mieszkańców16.

Planowany zasięg polskich stacji nadawczych („RAdjo”, 3 kwietnia 1927 roku) Planowany zasięg polskich stacji nadawczych („Tygodnik Ilustrowany”, 9 kwietnia 1927 roku)

W następstwie innych zmian zachodzących w kraju od 1933 roku Państwo, będące mniejszościowym udziałowcem Polskiego Radia, próbowało doprowadzić do przejęcia spółki. W tym celu starało się udowodnić – wbrew faktom – że większościowi akcjonariusze hamują rozwój radiofonii kierując się „egoistycznym interesem własnym”17. Po dwóch latach sporów i gier w kotka i myszkę, polegających m.in. na wstrzymywaniu przez Państwo przekazywania wpływów z abonamentu, twórcy radia odpuścili. Uruchomiona oficjalnie w styczniu 1935 roku Rozgłośnia Pomorska była ostatnią stacją regionalną, którą otwierał Zygmunt Chamiec. Pół roku później w warszawskim hotelu Bristol odbył się bankiet, w czasie którego pożegnał się on ze stworzoną przez siebie instytucją18.

Zwiększenie wpływu Państwa na spółkę pociągało za sobą nie tylko zmiany personalne, ale też programowe i techniczne. Jeszcze przed odejściem Zygmunta Chamca Polskie Radio rozpoczęło nadawanie audycji dla Polonii, na czym szczególnie miało zależeć władzom.  Najpierw były to audycje dla Polonii europejskiej, emitowane przez Raszyn, a następnie – od marca 1936 roku – specjalny program dla Polonii amerykańskiej19. W tym celu już pod koniec 1935 roku uruchomiono pracującą na falach krótkich stację nadawczą w Babicach. Stacja ta posiada moc 10 kW i audycje nadaje na fali 22 m – donosiła „Gazeta Lwowska” 5 lutego 1936 roku20. Podkreślano przy tym, że urządzenia wykonane zostały całkowicie w kraju przez Państwowe Zakłady Tele- i Radiotechniczne. Również w 1935 roku rozpoczęto realizację „wielkiego planu inwestycyjnego”, który – po modyfikacjach z roku 1937 – wiązał się ze skonstruowaniem w Wydziale Budowy PR sześciu stacji nadawczych o mocy 50 kW, trzech o mocy 10 kW oraz wzmocnieniem Raszyna do mocy 300 kW i uruchomieniem stacji telewizyjnej21. Pierwszy z 50-kilowatowych nadajników trafił latem 1936 roku do Lwowa, drugi jesienią tego samego roku do Wilna. I – jak donosiła Polska Agencja w styczniu 1937 roku – nie był to koniec dobrych wiadomości dla Kresów… W najbliższym czasie otwarta będzie w Baranowiczach nowa dziesiąta z rzędu stacja nadawcza Polskiego Radia. Radiostacja ta będzie miała siłę 50 kilowatów w antenie, a więc będzie tej samej mocy, co obecne stacje radiowe w Wilnie i we Lwowie. Nowa radiostacja w Baranowiczach obejmie swym zasięgiem całe Polesie i Nowogródczyznę, pozwalając około 1 i pół milionom mieszkańców Kresów Wschodnich słuchać audycyj radiowych na tanich aparatach detektorowych – cytowała depeszę PAT łódzka „Ilustrowana Republika” z 15 stycznia22. Kolejna informacja – cytowana przez „Ilustrowaną Republikę” 21 stycznia – mówiła już o dwóch nowych radiostacjach, w Baranowiczach i Łucku, które wypełnić miały lukę w zasięgu detektorowym pomiędzy Wilnem a Lwowem23.

O ile wybór Łucka, stolicy województwa wołyńskiego, zdaje się nie budzić wątpliwości, o tyle położone na pograniczu Nowogródczyzny i Polesia Baranowicze – niespełna siedemdziesięcioletnia miejscowość, która nie została nawet zaznaczona na mapie sieci radiowej z roku 1927 – może dziwić. Baranowicze nie mają tej tradycji – znamiennej dla wszystkich, nawet najmniejszych osad kresowych – zauważał w kwietniu 1938 roku Władysław Abramowicz, redaktor miesięcznika krajoznawczo-regionalnego „Ziemia Lidzka”24. W dalszej części artykułu podkreślał co prawda zalety miasta, a w szczególności jego nowoczesność, ale to właśnie do „starych polskich wartości i tradycji” ziem, „które wydały Tadeusza Kościuszkę i Adama Mickiewicza, Tadeusza Reytana i Orzeszkową” miało – według założeń – odwoływać się radio25. Na inny aspekt zwracał uwagę Adam Czesław Dobroński w referacie „Polskie Radio w Baranowiczach i jego miejsce w kulturze Kresów na ziemi nowogródzkiej i Polesiu”. Podkreślał on, że ziemia nowogródzka i Polesie to dwa odmienne regiony. Mimo wielu wspólnych cech wynikających z położenia (Kresy) różniły się od siebie zasadniczo pod wieloma względami, w tym, poza cechami geograficznymi i przyrodniczymi oraz składem narodowościowym i wyznaniowym, także: realiami życia gospodarczego, społecznego i politycznego – pisał26. Dlaczego zatem wybór padł na Baranowicze?

Pierwsze wzmianki o wsi o tej nazwie pojawiają się w opisach wielkiej wojny północnej, toczonej pomiędzy Rosją a Szwecją i ich sojusznikami w latach 1700-1721, ale historia miasta liczy się od 29 listopada 1871 roku. Tego dnia przez wybudowaną w pobliżu stację kolejową przejechał pierwszy pociąg towarowo-pasażerski na nowej trasie Smoleńsk-Brześć27. Paradoks ten znajduje dość proste wytłumaczenie. Wraz z uruchomieniem kolei nieopodal dotychczasowej wioski powoli zaczęła budować się nowa osada, w której zamieszkali m.in. kolejarze. Sprawy nabrały tempa w kolejnej dekadzie. W 1880 roku kilkusethektarowy majątek, który we wcześniejszych latach – z uwagi na nieużyteczne piaski i lasy – przysparzał właścicielom więcej problemów niż pożytku, kupiła hrabina Elżbieta Rozwadowska28. Cztery lata później ukończona została druga linia kolejowa łącząca Wilno i Pińsk, a następnie trzecia – z Baranowicz do Białegostoku. Wybudowanie tak dużego węzła kolejowego automatycznie spowodowało wzrost znaczenia okolicy. Przewidując taki przebieg wydarzeń mąż hrabiny, hrabia Jan Rozwadowski, wytyczył ulice, podzielił ziemię na parcele i zaczął wydawać chętnym w dzierżawę. Jednocześnie w 1884 roku uzyskał dla osady status miasteczka, nazwanego początkowo Rozwadowo, a następnie Baranowicze Centralne. Wieś Baranowicze funkcjonowała obok miasta do roku 1978, kiedy to została do niego przyłączona29.

W latach dziewięćdziesiątych XIX wieku do Baranowicz przeniesione zostały garnizony wojskowe z Nowogródka i Horodyszcza, co jeszcze bardziej przyśpieszyło rozwój miasta… ale potem okazało się przekleństwem. I Wojna Światowa, a następnie wojna polsko-bolszewicka przyniosły katastrofalne skutki. W 1915 roku wojska rosyjskie podczas odwrotu niszczyły wszystko, czego nie można było wywieźć – wysadzono dworce kolejowe, zakłady produkcyjne, a nawet kładki nad torami30. Lata dwudzieste XX wieku to czas, kiedy Baranowicze powstawały praktycznie od nowa. Zryte pociskami artyleryjskimi miasto odbudowywało się początkowo chaotycznie, ale kiedy w 1924 roku inicjatywę przejęły instytucje rządowe, próbujące przywrócić miejscowości stan sprzed 1914 roku – przestało ono w końcu przypominać dużą wieś. Pojawiły się pierwsze murowane domy piętrowe, wybudowano tzw. kolonię urzędniczą. Powstały okazałe gmachy Banku Polskiego, Sądu Grodzkiego, Szkoły Powszechnej i „Ogniska Polskiego” – pisał Dymitr Zagacki – Miasto ponownie rozwijało się w zawrotnym tempie stając się w szybkim czasie dominującym ośrodkiem przemysłowo-handlowym w woj. nowogródzkim31. To z tego okresu pochodzą określenia „Mała Warszawa” i „Polskie Chicago na Wschodzie”. Każdy przybywający tutaj, chcący się osiedlić, stawał się z miejsca zasiedziałym mieszkańcem tego przemysłowego miasta, które powstało dzięki połączeniu linią kolejową Europy z Dalekim Wschodem – uzasadniali to miano Paweł Sygowski i Robert Kuwalek32. Chociaż nie każda relacja z tamtego okresu była tak optymistyczna… Kiedy półtora miesiąca później przyjechała do mnie młoda żona – sprawdzić jak się zachowuje młodożeniec – myślała, że wysiadła gdzieś na jakimś dzikim, ośnieżonym polu, że po prostu pomyłkowo pociąg stanął nie na stacji w Baranowiczach – wspominał Roman Rogiński, który w 1938 roku przyjechał do pracy w nowej radiostacji – ale jak się na dalekim horyzoncie zarysowały dwa maszty nad spowitą w śniegu wsią zrozumiała, że jednak przyjechała do Baranowicz33. Cóż, „Mała Warszawa” mimo wszystko była miastem innego kalibru niż Warszawa…

Podsumowując – Baranowicze były prężnie rozwijającym się przemysłowym miastem z dość dobrze rozwiniętą ofertą edukacyjną (działał szereg różnego rodzaju szkół) i „jako taką” kulturalną (kina, kawiarnie, orkiestry). Co więcej, pod koniec lat trzydziestych liczyło więcej mieszkańców niż Lida czy stolica województwa – Nowogródek. Mogło to dawać nadzieję, że znajdzie się w nim zaplecze kadrowe niezbędne do prowadzenia rozgłośni. Adam Czesław Dobroński zwrócił uwagę na jeszcze jeden czynnik: w latach 1937-1938 co najmniej równorzędną przyczyną uruchomienia radiostacji i rozgłośni w Baranowiczach było zagrożenie w postaci wybuchu wojny z Niemcami, bez udziału ZSRR34. To koncepcja Rozgłośni Naczelnego Wodza – stacji nadawczej, którą miałby do dyspozycji stacjonujący w pobliżu sztab Wojska Polskiego.

Ale był jeszcze jeden argument przemawiający za Baranowiczami – z pogranicza matematyki (a właściwie fizyki) i geografii – w zasadzie pomijany w dotychczasowych opracowaniach. Jeszcze przed odbywającą się w marcu i kwietniu 1939 roku konferencją w szwajcarskim Montreux Polsce udało się uzyskać dwie częstotliwości średniofalowe o dość długich falach – 578 i 711 metrów35. Tak duże wartości – jak przekonywała później nasza delegacja – były szczególnie istotne przy słabym przewodnictwie gruntu36. Szacowano, że dzięki temu wykorzystując na Kresach nadajniki o mocy 50 kW można będzie uzyskać zasięgi rzędu 120-150 kilometrów. To pozwalało na pokrycie odpowiednim natężeniem sygnału znacznego obszaru pomiędzy Lwowem a Wilnem. Wybór konkretnych lokalizacji mógł być już zatem efektem zimnej kalkulacji z cyrklem nad mapą regionu… W przypadku Lidy i Nowogródka zasięg w dużym stopniu pokrywałby się z rozgłośnią wileńską, zaś gdyby stację nadawczą zlokalizować w Pińsku, to nie można by było jej słuchać przy użyciu odbiorników bezlampowych w Nowogródku. W grę mógł wchodzić położony dalej od granicy Słonim – ale był niemal o jedną trzecią mniejszy od Baranowicz – jeszcze mniejszy Kosów Poleski (który w 1935 roku utracił rangę miasta powiatowego) i Iwacewicze – siedziba utworzonego wówczas powiatu iwacewickiego. Ta ostatnia miejscowość wypadała najkorzystniej pod względem pokrycia zasięgiem obu województw, ale… była wsią, w której zapewne trudno byłoby zorganizować wartościowy program radiowy. W przypadku Łucka – choć leży on dość blisko Lwowa – w zasadzie nie było alternatywy. Położony 70 kilometrów na północny-zachód od niego Kowel już znacznie przesuwał zasięg w kierunku Polski centralnej, dobrze pokrytej przez Raszyn, powodując uszczerbek w rejonach przygranicznych.

W tej sytuacji trudno zgodzić się z twierdzeniem, że tworzenie wspólnego programu dla Polesia i ziemi nowogródzkiej wynikało li tylko z „oszczędności” czy „zaniedbań” i „błędów”37. Trzeciej takiej częstotliwości po prostu nie było. Co prawda Polska dysponowała jeszcze pulą czterech fal o „zasięgu lokalnym” (do 50 kilometrów), które mogła wykorzystać w różnych lokalizacjach na terenie kraju, jednak – jak sama nazwa wskazuje – nie były one w stanie pokryć całego regionu. W dalszej przyszłości zamierzano wykorzystać je do wzmocnienia sygnału m.in. w stolicy województwa poleskiego – Brześciu, ale także na północny-wschód od Wilna – w miejscowości Głębokie – i na południe od Lwowa, w Stanisławowie38. Plany te można odnaleźć w dokumentach Międzynarodowej Unii Radiowej, w Polsce nie były one szerzej omawiane.

Polska mapa radiofoniczna („Przegląd Elektrotechniczny”, 15 lipca 1937 roku) Wykaz stacji Polskiego Radia („Przegląd Elektrotechniczny”, 15 lipca 1937 roku)

Za przeprowadzeniem opisanej wyżej kalkulacji może przemawiać jeszcze jeden fakt. Otóż w odczycie prof. dr. Janusza Groszkowskiego, wygłoszonym 23 maja 1937 roku na otwarcie IX Walnego Zgromadzenia Stowarzyszenia Elektryków Polskich, a opublikowanym później w „Przeglądzie Elektrotechnicznym”, w dwóch miejscach przy planowanej stacji w Baranowiczach podana została długość fali 711 metrów (zamiast wprowadzonej w życie 577 metrów), a przy stacji w Łucku – 578 metrów (zamiast przygotowanej do uruchomienia 711 metrów)39. Można to oczywiście uznać za literówkę, ale z kalkulacji z cyrklem nad mapą wynika, że takie rozwiązanie rzeczywiście jest bardziej korzystne! Większa długość fali pozwoliłaby uzyskać nieco większy zasięg, co – przy odległości między Baranowiczami a Wilnem rzędu 180 kilometrów – było bardziej wskazane niż w przypadku Łucka, gdzie odległość do Lwowa wynosi jedynie około 130 kilometrów. Dlaczego zatem częstotliwości zostały zamienione?

Prezentacja prof. Groszkowskiego sugeruje, że przy planowaniu sieci założono, że nowe obiekty będą miały charakterystykę dookólną. Potwierdzeniem tej hipotezy są pierwsze doniesienia dotyczące obu lokalizacji. 16 kwietnia 1937 roku w „ABC Nowinach Codziennych” znalazła się krótka notatka o treści: W najbliższych dniach Zarząd Miejski w Baranowiczach przekaże aktem rejentalnym na rzecz Polskiego Radia jeden ha gruntu parku miejskiego pod budowę radiostacji w Baranowiczach40. Kilka miesięcy później Polskie Radio kupiło półtorahektarową działkę w Łucku41. Teren o tej wielkości w sam raz nadawał się do wybudowania jednego masztu zapewniającego emisję dookólną. Pierwsza wzmianka dotycząca emisji kierunkowej na Wołyniu w prasie ukazała się dopiero w czerwcu 1938 roku42. W tym samym czasie – czyli dopiero na miesiąc przed rozpoczęciem próbnej emisji  – w gazetach pojawiła się informacja o drugim, niezbędnym do kształtowania sygnału maszcie w Baranowiczach43! Choć przypuszczalnie sama decyzja o konieczności jego budowy musiała zapaść najpóźniej na przełomie 1937 i 1938 roku. Jak wynika z dokumentów Międzynarodowej Unii Radiowej, powody narzucenia kierunkowości nowym stacjom były dwa. Zasadniczy to kwestia niezakłócania komunikacji morskiej44. Fale z zakresu od 583 do 822 metrów (od 515 do 365 kHz) zarezerwowane były przede wszystkim dla radiotelegrafii na małe i średnie odległości, rzędu od 100 do 1000 mil morskich45. Drugim była ochrona stacji nadających na zachodzie. Tutaj w szczególności chodziło o falę o długości 577 metrów – i tak odstrojoną już od pierwotnie zakładanej o 1 metr – bowiem właśnie na 578 metrów nadawały stacje z Innsbrucku w Austrii (1000-1200 kilometrów od Kresów) i mieście Hamar w Norwegii (1200-1400 kilometrów od Kresów). I to właśnie uzyskanie żądanej kierunkowości dla fali 711 metrów mogło wykluczyć wykorzystanie jej w Baranowiczach. Tamtejszy park, nie dość, że był mały – miał mniej więcej 240 na 280 metrów – to jeszcze na jego terenie znajdowała się już pewna infrastruktura. Tymczasem system antenowy wymagał wybudowania dwóch podtrzymywanych odciągami niemal 180-metrowych konstrukcji (ćwiartka fali 711 metrów), stojących w odległości 180 metrów od siebie (ponownie ćwiartka fali). To wymagało przestrzeni o długości ok. 300 metrów w zadanym kierunku – tak przynajmniej zostało to rozwiązane w obiekcie wybudowanym na Wołyniu (odległość między fundamentem masztu a fundamentami poszczególnych odciągów to 80 metrów). Skoro w grę nie wchodziła zmiana kierunkowości, pozostała tylko zmiana długości fali… Zwłaszcza, że w przypadku leżącej na przedmieściach Łucka Hnidawy nie było problemu z powiększeniem działki zajmowanej przez radiostację. W rachubę nie wchodziła też zmiana lokalizacji. Już nawet nie z uwagi na to, że na mapie próżno szukać odpowiednio dużej miejscowości położonej w tej okolicy w większej odległości od granicy46, ale uwzględniając fakt, że według doniesień prasowych prace budowlane w baranowickim parku na przełomie roku 1937 i 1938 były już bardzo zaawansowane.

Zdjęcie lotnicze parku w Baranowiczach (za 1871.by) Zdjęcie lotnicze radiostacji w Łucku (za: fotopolska.eu) Charakterystyka kierunkowa radiostacji w Baranowiczach (na tle charakterystyki dookólnej stacji nadawczej o mocy 50 kW - za: itu.int)

Sprawa budowy rozgłośni radiowej w Baranowiczach wchodzi w studium realizacji. Miasto Baranowicze wydzieliło Dyrekcji Polskiego Radia plac pod budowę rozgłośni w parku miejskim o obszarze około 1 ha. Przetarg na budowę radiostacji odbędzie się już 10 bm. – odnotowano w „Kurjerze Wileńskim” w czerwcu 1937 roku47. Wykonawcą budynku zaprojektowanego przez Tadeusza Łobosa – można by rzec etatowego architekta Polskiego Radia, współtwórcy projektu radiostacji na Brynowie, autora pierwszego w Polsce gmachu wybudowanego dla potrzeb radia przy ulicy Ligonia w Katowicach, a później także stacji nadawczej w Łucku – została spółka budowlana Wiktora Giedrojcia z Wilna48. Jej przedstawiciel na placu budowy przy ulicy Narutowicza 72 – przy drodze do Słonima – pojawił się w lipcu 1937 roku49. Natychmiast rozpoczęło się zwożenie materiałów budowlanych, zatrudniono też robotników do kopania fundamentów50. Według zapowiedzi prasowych, budynek miał być ukończony przed 1 listopada 1937 roku, a stacja miała być oddana do użytku w końcu grudnia. Były to aż nadto optymistyczne założenia, bowiem w czasie wspomnianych już obrad komisji budżetowej Senatu w styczniu 1937 roku minister poczt i telegrafów Emil Kaliński zapowiadał, że nie ma technicznej możliwości, aby uruchomienie stacji w Baranowiczach nastąpiło wcześniej niż 1 lipca 1938 roku51. W kolejnych miesiącach w prasie w całej Polsce można było czytać o postępach prac na budowie. W tej chwili kończy się wyciąganie pod dach gmachu Polskiego Radia w Baranowiczach – pisał we wrześniu 1937 roku redaktor tygodnika „Antena”52. Na jesieni r. b. gmach radiostacji w Baranowiczach będzie już pod dachem – wtórował mu w tym samym czasie dziennikarz „Kurjera Wileńskiego”53, a dwa tygodnie po nim – tymi samymi słowami – kolega po fachu z „Gazety Szamotulskiej”54. 12 października 1937 roku w łódzkiej „Ilustrowanej Republice” ukazała się wypowiedź niewymienionego z nazwiska naczelnego dyrektora Polskiego Radia – zapewne Romana Starzyńskiego – który informował, że rozgłośnia w Baranowiczach jest już pod dachem55. Ten sam tytuł o kończącej się budowie gmachu informował 10 czerwca 1938 roku56. Wcześniej, bo już 25 kwietnia 1938 roku miała się rozpocząć instalacja aparatury57. W tym samym czasie przeprowadzano też modernizację elektrowni Wileńskiej Dyrekcji Kolejowej. Wynikało to z faktu, że według obliczeń radiostacja miała pobierać dwa razy więcej prądu niż całe miasto58.

Wizualizacja radiostacji w Baranowiczach („Radio w Polsce 1935-1938”) Wizualizacja radiostacji w Baranowiczach („Antena”, 19 września 1937) Budowa radiostacji w Baranowiczach („Antena”, 19 września 1937)

Budynek był pomyślany w ten sposób, że w jednym skrzydle mieściła się cała technika, łącznie z nadajnikiem. To bezpośrednio graniczyło z amplifikatornią, do której technik dyżurny przechodził dokonując dosłownie dziesięciu czy dwunastu kroków – wspominał po latach Roman Rogiński – Amplifikatornia miała wizualną łączność z pomieszczeniem studia spikera oraz ze studiem, które można dzisiaj nazwać uniwersalnym, o kubaturze około 300 m3, gdzie można było dokonywać odczytań dla audycji słownych, a nawet w kilku wypadkach produkowała się w tym studio na antenie muzyka jakaś –  jakaś orkiestra strażacka, jakiś zespół kolejowy59. Na parterze znalazł się również gabinet dyrektora oraz obszerny hall – centralna część budynku – ze schodami na piętro, gdzie mieściła się kancelaria administracyjna i programowa60.

Radiostacja w Baranowiczach („Antena”, 14 sierpnia 1938)

Mniej wylewnie prasa pisała o budowie masztów, jednak i w tym przypadku zachowały się pewne relacje. Z daleka już widać strzelistą wieżę radiostacji w Baranowiczach, z odległości około 14 kilometrów. Jest to przecież druga co do wysokości wieża antenowa w Polsce (po raszyńskiej). Liczy sobie zaś 141,5 mtr. wysokości, a jej towarzyszka, która ma stanąć wkrótce obok, liczyć będzie jeszcze o 4 mtr. więcej. Wieża ta największy też wywołuje podziw w Baranowiczach i okolicy i najwięcej się o niej mówi… Z całego miasta schodzą się ciekawi, śledząc postępy jej budowy, licząc osiągnięte już metry i podziwiając pracowników, którzy z nadzwyczajną zręcznością wspinają się w górę, ustawiają i umocowują coraz nowe przęsła. Dzisiaj montują już oni sam wierzchołek wieży, porozumiewając się z dołem przez tubę61. Jednym z takich ciekawskich – oprócz autora powyższego tekstu – był Jan Nieścierowicz, wówczas ośmiolatek. Jego relację w swoim artykule przytoczył Adam Czesław Dobroński: Mieszkałem przy ul. Orzeszkowej, kilkaset metrów od parku, gdzie budowano maszty radiostacji. Nieraz tam chodziłem z kolegami i patrzyliśmy jak wylewano masywne dwa w pewnej odległości od siebie fundamenty pod maszty. Dalej już, na nich robotnicy skręcali konstrukcje stalowe. W środku niej powstawała i tak samo rosła w górę metalowa drabina, dzięki której robotnicy dostawali się coraz wyżej skręcając konstrukcję anteny. Poczynając od fundamentu konstrukcja rozszerzała się ku górze, potem znowu zwężała się. Zaś na samej górze były cztery metalowe ustawione pod kątem skrzydła. Te miały metalowe drabinki umożliwiające wejście na nie. Każdy miał cztery odciągi62.

Maszty radiostacji w Baranowiczach (za 1871.by) Maszty radiostacji w Baranowiczach (za 1871.by) Maszty radiostacji w Baranowiczach (za 1871.by) Maszty radiostacji w Baranowiczach (za 1871.by)

Taki układ antenowy powstał po przeprowadzeniu szeregu eksperymentów. Przetestowano m.in. wykorzystanie zasilanego oraz niezasilanego reflektora. Ostatecznie uzyskano moc efektywną rzędu 100 kW w zadanym kierunku oraz wytłumienie w stronę przeciwną do zaledwie 2 kW63. Efekty z punktu widzenia technicznego okazały się na tyle dobre, że rozwiązanie zastosowane w Baranowiczach było potem zalecane przez Unię kolejnym nadawcom zmuszonym stosować systemy kierunkowe64. Gorzej wyglądało to z punktu widzenia racjonalności. Maszty ustawione były wzdłuż linii Siedlce-Czerwień, co prawdopodobnie było kompromisem pomiędzy ochroną Innsbrucku i Hamaru. Mniej więcej pokrywało się to z linią Brześć-Mińsk. Efektywnie zatem z miasta oddalonego o 50 kilometrów od granicy 100 kW emitowane było w stronę stolicy Białorusi, a w kierunku stolicy województwa poleskiego były to owe 2 kW… i to w sytuacji, gdy do uzyskania takiego rezultatu rozbudować trzeba było miejscową elektrownię. Emisję w kierunku Mińska w swoich wspomnieniach potwierdzał Roman Rogiński, jeden z techników baranowickiej stacji65. Jedynym – propagandowym – uzasadnieniem tej sytuacji mogło być zatem niesienie antykomunistycznego kaganka oświaty na wschód…

Zasięg radiostacji na Kresach - symulacja na podstawie charakterystyk z itu.int (docelowo również Wilno emitować miało program w kierunku wschodnim)

To jak powinien wyglądać program baranowickiej rozgłośni wzbudzało wiele emocji. Anonimowy list pod tytułem „Nie bawmy się w błędnych rycerzy w eterze” opublikowało 1 marca 1938 roku łódzkie „Echo”: Budujące się stacje przekaźnikowe w Baranowiczach i w Łucku mają oduczyć ludność kresową od słuchania bolszewickich audycyj. Obrona to jednak zbyt mało. Czas najwyższy przejść do ataku. Nie można się bawić w jakichś idealnych błędnych rycerzy w eterze, gdy nad nami wre walka. Ofensywie komunistycznej przeciwstawia się ofensywa propagandy włoskiej i niemieckiej. Czy do walki z komunizmem w eterze nie my – najbliżsi sąsiedzi czerwonej Rosji – jesteśmy najbardziej powołani? Czy nie mamy najwięcej o Rosji do powiedzenia? Czy nie od nas świat się spodziewa prawdy o Sowietach? Tymczasem o położeniu Rosji sowieckiej mówi Butenko66 przed mikrofonem rozgłośni rzymskiej, a polskie stacje radiowe nadają po raz nie wiadomo który te same płyty67. Wcześniej list J. Wrzesińskiego „Do panów dyrektorów z Warszawy (O programie rozgłośni w Baranowiczach)” opublikował „Kurjer Wileński”: Dla nas jest rzeczą jasną, że jeśli powstanie stacja w Baranowiczach – to nie po to, aby umożliwić inteligencji i ziemianom odbiór warszawskich audycyj za pomocą aparatu „kryształkowego”, gdyż ci – w przeważającej większości – mają już teraz odbiorniki lampowe, ale po to, by przeciwdziałać czerwono gwiaździstej inwazji ze studia w Mińsku, coraz natarczywiej szturmującej do maluczkich okienek chat chłopskich – ale po to, by okienka te jak najszerzej otworzyć na przyjęcie wszystkiego, co polskie, aby ciemnego, zahukanego „Białorusa” urobić na pełnoprawnego świadomego, kulturalnego obywatela Rzplitej, aby ugruntować i rozszerzyć to właśnie, co nieraz tak szczęśliwie zapoczątkowane tu zostało przez szkołę polską i wojsko. Dla nas jasną jest rzeczą, że misji tej nie spełnią ani najbardziej melodyjne tanga Golda i Petersburskiego, ani najdowcipniejsze żarty stołecznej „Syreny”, ani nawet popularne pogadanki na temat nowości literackich. Rozgłośnia baranowicka, jeśli ma spełnić swe zadanie, powinna od razu, od pierwszego dnia przemówić inaczej, innym „tutejszym” językiem, powinna odrazu rozpocząć od spraw tu właśnie najbardziej żywotnych, od piosenek i melodyj, na których dźwięk tu właśnie najżywiej zabiją serca68. Ale były też głosy sprzeciwiające się takiej przymusowej polonizacji mniejszości narodowych. W 1938 roku Józef Łobodowski – antykomunista, który po wojnie współtworzył polską redakcję Radia Madryt – wśród „Fraszek kresowych” zawarł następującą:

Radjo w Baranowiczach

Czy to nowa epoka się zaczyna,
czy powraca jagielloński obyczaj?
Uradzono dla Białorusina
radiostację w Baranowiczach.
 
Już nie będzie myśli swojej truł
złym oparem moskiewskich krzyków,
ku odgłosom białoruskich siół
spłyną słowa w rodzinnym języku,
wstaną nowych ludzi szeregi
iść ku prawdzie pod polską wodzą
i umysły zawalone śniegiem
do młodego życia się odrodzą.
 
Więc już program pilnie układają
ludzie dbali o los Rzeczpospolitej.
Dyrektorem został pan major
zakupiono szpilki i płyty,
i już niesie się po leśnych manowcach,
po rozlewach i puszczańskich szumach
dziarski tenor warjata z Sosnowca
– Umarł Maciek, umarł, umarł, umarł!
 
Ach, tą pieśnią w białoruskich kniejach,
ach, zabili nam polskiego Macieja69.

Kolejną kwestią była sprawa transmisji nabożeństw prawosławnych, czemu przeciwstawiać się miała Komisja Prawna Episkopatu70. W województwach nowogródzkim i poleskim, wyznawcy obrządku wschodniego stanowili większość. W tym pierwszym na pięciu prawosławnych przypadało czterech katolików, w tym drugim na ośmiu – jeden71.

Niejako w odpowiedzi na te głosy 24 czerwca 1938 roku w sali obrad baranowickiej Rady Miejskiej odbyła się konferencja poświęcona programowi nowej rozgłośni. Oprócz licznie zgromadzonych mieszkańców województw objętych zasięgiem jej działania, w spotkaniu uczestniczyli przedstawiciele wojska, Korpusu Ochrony Pogranicza, organizacji rolniczych, Związku Młodzieży Wiejskiej, Związku Strzeleckiego czy Kół Gospodyń Wiejskich. Z ramienia radia głos zabierali Halina Sosnowska – wicedyrektor programowy z Warszawy – oraz Roman Horoszkiewicz, odpowiedzialny za audycje tworzone na miejscu. Program baranowicki liczy się przede wszystkim ze swym słuchaczem rolnikiem i opierać się będzie silnie o teren. Przed mikrofon zapraszani będą przedstawiciele ludności wiejskiej, zabierający głos na temat swej pracy, warunków życia itp. – słowa Horoszkiewicza relacjonowano w czasopiśmie „Wiarus”72. O zadaniach nowej radiostacji pisał też „Radio-informator na rok 1939”: Stworzyć dla tych ziem jak najściślejszy kontakt z dzisiejszą Polską, przynieść im też żywe słowo kierowników prac państwowych polskich, udostępnić i urealnić im niejako postulaty i hasła dzisiejszej naszej państwowości i wskazania ich realizacji73. Na dźwiękowy znak rozpoznawczy nowej rozgłośni wybrano sygnał trąbki Korpusu Ochrony Pogranicza.

Nadajnik baranowickiej rozgłośni zbudowany został w warszawskich warsztatach w Forcie Mokotów. Dla stacyj 50 kilowatowych zastosowano układ będący od niedawna w użyciu w Stanach Zjednoczonych A. P., znany pod techniczną nazwą „Modulacja anodowa na ostatnim stopniu wzmocnienia wysokiej częstotliwości przez modulator pracujący w klasie B wzmocnienia” – informowano w książce „Radio w Polsce w latach 1935-1938”74. W połowie czerwca 1938 roku prasa donosiła o końcowym etapie montażu aparatury nadawczej – wszystko było zatem na najlepszej drodze, aby dotrzymać zapowiedziany przez ministra Kalińskiego termin75. Jak się dowiadujemy, dziesiąta rozgłośnia Polskiego Radia w Baranowiczach rozpocznie w niedługim czasie próby elektrycznego obciążania zespołów aparatury nadawczej. Po tych wstępnych przygotowaniach rozgłośnia przejdzie do prób nadawania wewnętrznego, aby przygotować się technicznie całkowicie do pierwszych transmisji próbnych około 1 lipca r.  b. – zapowiadał artykuł w piśmie Podoficerów Wojska Lądowego i Marynarki Wojennej „Wiarus”76. Uruchomienie rozgłośni baranowickiej nastąpi w dniu 1 lipca na miesięczny okres próbny, po czym od 1 sierpnia rozgłośnia będzie miała ustalony program – donosił „Orędownik” z 29 czerwca 1938 roku77.

Ale 1 lipca to tylko jedna z dat uruchomienia rozgłośni w Baranowiczach, która pojawia się w literaturze. Równolegle pojawia się 31 lipca oraz 30 października 1938 roku78. Skąd te rozbieżności? Z powodu wspomnianej już elektrowni kolejowej. Gdyby puszczono w ruch aparat nadawczy radiostacji wieczorem całe miasto pozostałoby bez światła, dlatego też próby nadawania audycyj z Baranowicz zostały przeniesione na godz. od 12 do 1 po poł. Elektrownia kolejowa w przyśpieszonym tempie stara się sprowadzić jeszcze jedną dodatkową maszynę, ażeby od dn. 1 sierpnia br. umożliwić normalne funkcjonowanie radiostacji – wyjaśniał redaktor „Kurjera Wileńskiego” 7 lipca79. Mimo tych trudności Polskie Radio przystąpiło do nadawania programu, który w znacznej mierze składał się z retransmisji sygnału rozgłośni z Warszawy i Wilna. Zdecydowano się jednak na wyłączanie nadajnika o godzinie 19:30, a potem – gdy zmrok zapadał już wcześniej – o 18:3080. 31 lipca 1938 roku nastąpił debiut Baranowicz na antenie ogólnopolskiej. W ramach „Dnia Nowogródka” nadano m.in. „reportaż malujący piękno Nowogródka i okolic”, Mszę świętą, pogadankę o przeszłości miasta i transmisję z posiedzenia „Dni Mickiewiczowskich”81. Zaznaczyć przy tym trzeba, że pod hasłem reportaż nie kryło się to, co dziś kojarzy się z tą formą radiową. Wówczas technika nagrań stała na żadnym poziomie w Baranowiczach. Nie mieliśmy żadnej możliwości nagrania ani na płyty, ani tym bardziej oczywiście na taśmę. Żadnej aparatury Baranowicze jeszcze wówczas nie miały, to wszystko dawało się na żywo na antenę bezpośrednio – wspominał Roman Rogiński82. Trzecia przytoczona data, to dzień, w którym Baranowicze rozpoczęły nadawanie programu trwającego – tak jak w przypadku innych rozgłośni regionalnych – do godziny 23:00. Na marginesie trzeba dodać, że wciąż jeszcze zachodzą trudności z elektrownią miejscową (kolejową), 29 ub. m. np. rozgłośnia z powodu zepsucia się maszyn w elektrowni była nieczynna od godz. 15 m. 23. Elektrownia obiecuje jednak, że to się więcej nie powtórzy – relacjonował dziennikarz „Kurjera Wileńskiego” 3 listopada 1938 roku83. Swego rodzaju ciekawostkę stanowi fakt, że – jak wspominał Roman Rogiński – baranowicką spikerką była córka kierownika elektrowni, młodziutka Maryla Konzalówna84.

Obawy czy w takim mieście jak Baranowicze uda się stworzyć radio dorównujące innym rozgłośniom regionalnym potwierdziły się w praktyce. Liczba programów produkowanych na Nowogródczyźnie znacznie odstawała od średnich z innych miast. Według „Małego Rocznika Statystycznego” w całym roku 1938 nowa rozgłośnia nadała tylko 220 godzin programu własnego. W tym samym okresie Wilno wyemitowało 1466 godzin, a Lwów 1493 godziny lokalnych produkcji85. Oczywiście trzeba pamiętać o tym, że radio w Baranowiczach ruszyło w połowie roku, a na dobre dopiero dwa miesiące przed jego końcem… ale przecież programy lokalne nie były nadawane jedynie w listopadzie i grudniu, a tylko przy takim założeniu wynik ten mógłby korespondować z innymi regionami. Statystyka to jednak nie wszystko. Przeglądając drukowane w prasie ramówki można zauważyć, że część czasu przeznaczonego na audycje lokalne w Baranowiczach wypełniała rozgłośnia wileńska. O braku prelegentów, autorów i artystów pisał „Radio-informator na rok 1939”86. Zresztą sami twórcy baranowickiego radia zdawali sobie sprawę, że program mógłby, czy nawet powinien wyglądać inaczej. Na razie mniej kultury artystycznej – za to więcej dobrobytu, bez którego tamte wartości nie będą smakować – mówił dziennikarzowi pisma „Radio dla wszystkich” dyrektor Zbigniew Cis-Bankiewicz87. Jeśli chodzi o programy, to było bardzo dużo Sienkiewicza książek – co drugą chyba niedzielę były takie piętnastominutowe [recytacje wyjątków – przyp. KS] z literatury – wspominała odczytująca je na antenie spikerka Maria Pszanowska, wówczas Maryla Konzalówna – U nas nie było teatru własnego, więc aktorzy u nas nie brali udziału88. Ponadto stacja nadawała występy okolicznych orkiestr salonowych, wojskowych, chórów oraz pogadanki rolniczo-instruktażowe89. W niedzielę o godzinie 13:00-13:10 idą […] pogadanki z cyklu „Nasze wsie i miasteczka”, opowiadające o pracach i przemianach rozwojowych, jakie przechodzą wsie i miasteczka nowogródzkie i poleskie […] W poniedziałki – gospodynie mogą zawsze wysłuchać pogadanki z dziedziny kobiecego gospodarstwa domowego, we wtorki udziela porad i odpowiada na zapytania „skrzynkarz rolniczy” – miejscowy gospodarz p. Tadeusz Kułakowski. Co środę słyszy radiosłuchacz z Nowogródczyzny i Polesia pogadankę z cyklu „O Polsce”… a co czwartek zostaje wygłoszona pogadanka gospodarczo-rolnicza. Podobna pogadanka idzie i w piątek naprzemian z pogadanką „Sanitarną” dr B. Tomaszewskiego, a w sobotę młodzież wiejska słucha przy głośnikach w swych świetlicach recytacji arcydzieł literatury polskiej lub odpowiedniej „młodzieżowej” pogadanki90. W czwartkowe wieczory w ramówce obecne były zaś audycje literackie i koncerty „liczące się z wykształceniem czy kulturą słuchacza”91. O swych potrzebach piszą sami słuchacze. Oglądam niektóre listy pisane alfabetem rosyjskim, ale po polsku, czytam prośby o częste pogadanki historyczne, społeczne i rolnicze – pisał Wł. Burkath92. Kontakt ze słuchaczami bardzo duży, nawet ja, jako spikerka, dostawałam… a poza tym bardzo dużo listów mój dyrektor dostawał – wspominała po latach Maria Pszanowska – No i wreszcie jednego dnia pan dyrektor mówi mi: „Musiałem pani zrobić złą renomę, już teraz nie będzie pani dostawała tych miłosnych listów… Powiedziałem, że pani ma narzeczonego”93.

Mimo wspomnianych trudności radio starało się docierać do nowych odbiorców. Aby poprawić statystyki dotyczące liczby odbiorników w regionie zorganizowany został „Miesiąc radia na Polesiu”, określany przez prasę mianem „największej akcji propagandowej ze względu na teren, ilość i sposób zastosowanych środków”94. Jej początek wyznaczony został na 10 sierpnia 1939 roku. Warunki terenowe Polesia zmuszają Polskie Radio do zastosowania specjalnych metod pracy. I tak po raz pierwszy w Europie uruchomione zostaną dla celów propagandowych łodzie motorowe całkowicie wyposażone w pełny ekwipunek elektroakustyczny, to znaczy głośniki kierunkowe dużej mocy, wzmacniacze, mikrofony, adaptery itd. co przy doskonale rozgałęzionej sieci dróg wodnych, gwarantuje możność dotarcia do najdalej położonych punktów Polesia – zapowiadał artykuł w piśmie „Wiarus” – Równolegle do prowadzonej akcji propagandowej Polskie Radio udzielać będzie przez miesięczny okres porad technicznych, które udzielać będą specjalne patrole95. Z tej okazji 16 sierpnia w jednym z pawilonów „Jarmarku Poleskiego” uruchomione zostało też tymczasowe studio w Pińsku – „naturalnej” stolicy Polesia96. Jego utworzenia społeczeństwo pińskie domagało się już od momentu startu nowogródzko-poleskiej rozgłośni97. Ze studia tego codziennie w godzinach od 17 do 17.30 są nadawane audycje poświęcone Polesiu, a mianowicie śpiew i muzyka regionalna w wykonaniu Poleszuków, pogadanki gospodarcze i społeczne, słuchowiska oparte na zwyczajach i obyczajach poleskich, reportaże, transmisje z okolic Pińska itp. – donosił redaktor „Kurjera Wileńskiego” – Estetyczne wnętrze studia zostało w ten sposób rozplanowane, że zwiedzający „Jarmark” w godzinach nadawania audycji będą mogli na miejscu słuchać tych audycyj, a jednocześnie obserwować występujących, czynności speakera oraz pracowników technicznych i amplifikatorni. Miesiąc później kabel z Pińska wykorzystywany był do łączności ze Sztabem oraz Kwaterą Naczelnego Wodza98.

Zapowiedzią nadchodzących wydarzeń było ogłoszenie mobilizacji. Mając dyżur spikerowski dostałam zaszyfrowane wiadomości, które były w sejfie w rozgłośni ukryte, i dostałam rozkaz odczytania – wspominała Maria Pszanowska – Byłam bardzo zdenerwowana. Po tym odczytaniu pobiegłam do domu, obudziłam męża i powiedziałam, że musi zaraz wyjeżdżać – mobilizacja ogólna. Odprowadziłam go na dworzec. Tam już były dantejskie sceny, matki żegnały z płaczem synów, żony z dziećmi na ręku, rozpacz, dosłownie cały dworzec był zawalony ludźmi i wielką, ciężką tragedią ludzką, rozstawanie, znaczy jest już jednak wojna99. 1 września 1939 roku życie w mieście toczyło się jednak normalnie. O wybuchu wojny dowiedziałem się dopiero około południa – wspominał Władysław Klimek, wówczas baranowicki dwunastolatek – Wiadomość o wybuchu wojny podał pan Rudzki, mieszkający po sąsiedzku, posiadający radio lampowe100. Podobnie było przez kolejne dwa tygodnie.

Już w piątym dniu wojny wydany został nakaz ewakuacji pracowników Polskiego Radia z Warszawy. Dzień później kolumna samochodów udała się do Lublina, gdzie miała być uruchomiona stacja nadawcza na bazie 16-kilowatowego nadajnika z Poznania oraz masztów z powstającej radiostacji dla Wilna101. Jest to wiadomość o tyle zaskakująca, że – jak wynika z książki Stanisława Miszczaka „Historia radiofonii i telewizji w Polsce” – dwa 140-metrowe maszty już 1 lipca 1939 roku stały na terenie nowej wileńskiej radiostacji102. Do Lublina przybyłem w nocy z dnia 7 na 8 września. Z rana zameldowałem się w Ministerstwie Propagandy i przystąpiłem do zorganizowania służby podsłuchu stacji zagranicznych oraz do pewnych czynności montowania radiostacji. Rozdzieliłem również całość personelu ewakuowanego w ten sposób, [że] wzmocniłem programowo i technicznie działające stacje Wilna, Baranowicz i Łucka103, pozostawiając w Lublinie tylko niezbędny personel techniczny i programowy104. Działania zmierzające do organizowania dalszej pracy radia w oparciu o rozgłośnię w Baranowiczach – jako radiostacji Naczelnego Wodza – podejmowała Halina Sosnowska105. Wszystko dokoła tchnie spokojem i ciszą. Jesteśmy daleko od terenu wojny. Wszystko, co najgorsze, mamy już za sobą. Ale, co gorsza, nie mamy nic przed sobą. Podobno w Brześciu znajduje się główna kwatera Naczelnego Wodza. Mamy stamtąd dostawać meldunki, komunikaty, rozkazy, czerpać wiadomości o sytuacji. Ale łączność rwie się bez ustanku – wspominał oddelegowany do Baranowicz spiker Tadeusz Bocheński – Gospodarze są bardzo gościnni. Ustępują nam miejsce przy mikrofonie, swoje łóżka. To drugie, owszem, przydaje się bardzo, ale mikrofon bez codziennego serwisu prasowego jest bezużytecznym rekwizytem. Po paru dniach bezskutecznych usiłowań nawiązania kontaktu ze światem rozjeżdżamy się po okolicznych dworach. Nasza misja jest skończona. Przychodzi spodziewany nalot i niszczy urządzenia stacyjne. Sam budynek pozostaje wprawdzie nietknięty, ale lampy od wstrząsów wysiadają, maszt antenowy przekrzywia się śmiesznie na bok106. Naloty na miasto rozpoczęły się 14 września 1939 roku w godzinach wieczornych – w dniu odpustu parafialnego w miejscowym kościele pod wezwaniem Świętego Krzyża107. Kontynuowane były przez dwa kolejne dni. Podczas niezwykle silnego piątkowego nalotu, uległa uszkodzeniu radiostacja w Baranowiczach. Szkody od wybuchu bomby nie są zbyt wielkie, radiostacja jednak musi być chwilowo nieczynna. Ofiar w ludziach nie było – donosił 16 września „Dobry Wieczór! Kurjer Czerwony”108. Stacja nadawcza w Baranowiczach dostała 158 lejów bombowych w najbliższym otoczeniu budynku zawierającego aparaturę nadawczą, a choć bezpośrednio nie trafili w stację, od wybuchów rozregulowały się i częściowo popękały lampy nadawcze i po ostatnim bombardowaniu stacja zamilkła dnia 15 września w piątek – zeznawał dwa lata później w Londynie Józef Jelski109. Jako data zakończenia emisji podawany jest też 16 września110.

Zdjęcie lotnicze z nalotu na radiostację w Baranowiczach (odkrywca.pl za wwiidaybyday.com) Zdjęcie lotnicze z nalotu na radiostację w Baranowiczach (odkrywca.pl za wwiidaybyday.com) Zdjęcie lotnicze z nalotu na radiostację w Baranowiczach (odkrywca.pl za wwiidaybyday.com) Zdjęcie lotnicze z nalotu na radiostację w Baranowiczach (odkrywca.pl za wwiidaybyday.com)

W literaturze cytowana jest również jedna, zupełnie fantastyczna opowieść dotycząca września 1939 roku na terenie radiostacji. Mówi ona o oficerach niemieckich sprawdzających stan radiostacji. Widziałem jak wchodzili na maszty i na te skrzydła, kiedy wycofywali się odcięli po dwie liny masztom, że te spadły na park, a nie na zabudowania rozgłośni przy ul. Narutowicza. Wtedy mogłem maszty obejrzeć z bliska. Kiedy weszli Sowieci do Baranowicz, konstrukcje anten pocięli palnikami – wspominał Jan Nieścierowicz cytowany przez Adama Czesława Dobrońskiego111. Wersji tej nie potwierdzają słowa Józefa Jelskiego, wspominającego przekazanie stacji Bolszewikom112. Inaczej zapamiętał to również cytowany już Władysław Klimek, który tak relacjonował swój powrót do domu po rozpoczęciu okupacji radzieckiej: Celem jednej z pierwszych wycieczek po mieście było zwiedzanie dzielnic dotkniętych niemieckim bombardowaniem. Oglądaliśmy zburzone domy oraz leje po bombach, gęsto rozsiane w okolic radiostacji. Wieże antenowe, chluba miasta, ocalały mimo sporej ilości bomb rozrzuconych w pobliżu. To imponowało113.

Rosjanie dość szybko uporali się z naprawą uszkodzonego sprzętu i już 3 października 1939 roku radiostacja wznowiła nadawanie – tym razem jako РВ-95114. Rozgłośnia oprócz retransmisji programów z Moskwy i Mińska nadawała też przez 3-4 godziny dziennie audycje lokalne w językach białoruskim, jidysz i polskim115. Te ostatnie przygotowywał m.in. Roman Zambrowski, po wojnie członek PZPR, Rady Państwa, minister kontroli państwowej i wiceprezes Najwyższej Izby Kontroli116. Na antenie obecne były trzy razy dziennie w godzinach popołudniowych i wieczornych. Trwały po 30-45 minut117. W 1941 roku wycofujący się w pośpiechu Rosjanie nie zdążyli wysadzić radiostacji i ta trafiła w ręce Niemców. Najeźdźcy włączyli ją – obok stacji z Wilna, Mińska, Kowna czy Rygi – do sieci Sendergruppe Ostland118. 8 lipca 1944 roku do miasta ponownie wkroczyli Rosjanie. Zdjęcia z tego okresu ukazują ogrom zniszczeń. Zbliżając się do miasta w jasny, słoneczny dzień widzieliśmy, jak Niemcy zaczęli podpalać domy – wspominał Pantelej Iwanowicz Sinenko, jeden z dowódców zdobywającej miasto armii119. Hitlerowcy urządzili swoje stanowiska obronne w murowanych domach, które były zaciekle atakowane przez czerwonoarmistów. Wszystko było spalone, zmiecione z powierzchni ziemi, tylko wieża ciśnień wystawała – widoki z pociągu relacjonował Georgij Abrosimow, którego pułk zmierzał tą drogą na zachód120. Wszystko wskazuje jednak na to, że radiostacja pozostała w lepszym stanie. Na pewno przetrwał nadajnik, który – na prośbę wystosowaną 25 lutego 1945 roku przez prezydenta Bolesława Bieruta do Józefa Stalina – jako dar Związku Radzieckiego trafił do odbudowującej się po zniszczeniach wojennych stacji w Raszynie121. Zniszczone zostały jednak maszty antenowe, których nie widać na zdjęciach lotniczych z 14 lipca 1944 roku. Może to właśnie o tej sytuacji, a nie o wrześniu 1939 roku, mówi wspomniana wcześniej relacja Jana Nieścierowicza. Nadawanie programów udało się wznowić dopiero w grudniu 1944 roku122.

Do lipca 1949 roku nadajnik z Baranowicz pozostawał głównym nadajnikiem w Centralnej Radiostacji w Raszynie. Po wybudowaniu nowego masztu i uruchomieniu zamówionego w Czechosłowacji nadajnika TESLA o mocy 200 kW, stał się rezerwą z własnym masztem antenowym123. Według Stanisława Miszczaka pełnił on tę funkcję niemal do końca roku 1959, choć już rok wcześniej – jak wskazuje to samo źródło – w Raszynie zainstalowany został nowy, 300-kilowatowy nadajnik firmy TESLA, a to wymagało miejsca zajmowanego przez baranowicką rezerwę. Wiele wskazuje na to, że przez te lata dzieło naszych przedwojennych inżynierów nie stało bezczynnie. Nie zabezpieczało jednak pracy stacji długofalowej, a wykorzystywane było do zagłuszania programów Radia Wolna Europa124. Potem – jak pisał Stanisław Miszczak – nadajnik trafił do uruchomionej 29 kwietnia 1961 roku radiostacji w Tuszynie pod Łodzią. Przed zainstalowaniem go w Łodzi został poddany całkowitej modernizacji przez pracowników radiostacji długofalowej w Raszynie. W ramach tej modernizacji zastąpiono lampy żarzone prądem stałym – lampami żarzonymi prądem zmiennym – można przeczytać w jego książce „Historia radiofonii i telewizji w Polsce”125. Jak donosiła ówczesna prasa nie miał on „łatwego życia”. Zdarzają się czasem drobne przerwy techniczne. Najczęściej jednak przerwy powstają na skutek braku dopływu energii elektrycznej. Rzecz w tym, że nowa radiostacja w Tuszynie zasilana jest w prąd jeszcze prowizorycznie z sieci wiejskiej. Stan ten ma ulec zmianie z końcem bieżącego roku – 20 września 1961 roku na pytania Czytelników odpowiadał redaktor „Dziennika Łódzkiego”126. Termin ten nie został jednak dotrzymany, o czym świadczyły pytania kolejnych Czytelników dzwoniących pod redakcyjny numer. Rzecz w tym przede wszystkim, że następują spadki napięcia prądu bądź nawet wyłączanie prądu. Stąd wiele tych usterek. Nowy nadajnik na fali 219,6 m pracuje jeszcze eksperymentalnie, nie ma dotąd stałego zasilania prądem. Radiostacja jednak otrzyma to zasilanie najpóźniej w styczniu 1962 r., wówczas na pewno nastąpi radykalna poprawa – odpowiadał tym razem redaktor naczelny łódzkiej rozgłośni Kazimierz Zygmunt w numerze z 10 grudnia 1961 roku127. Być może taki sposób eksploatacji sprawił, że wkrótce w radiostacji w Tuszynie pojawiła się nowa aparatura. Z okazji 22 Lipca przygotowano do próbnej eksploatacji nadajnik średniofalowy o mocy 30 kW, który poprawi odbiór programu radiowego w całym województwie – pisała M. Krajowna 22 lipca 1966 roku w „Dzienniku Łódzkim”128. Niestety nie wspomniała czy był to pierwszy nowy nadajnik czy też drugi, dzięki któremu moc sumowała się do podawanych później w wykazach 60 kW. Bo – jak ustalił Adam Czesław Dobroński – baranowicki nadajnik miał zostać zezłomowany już w roku 1965129. Choć istnieje jeszcze hipoteza, że trafił on potem do Woli Rasztowskiej, gdzie na częstotliwości 719 kHz, a później 720 kHz zagłuszał Radio Wolna Europa.

Współczesny plan radiostacji w Baranowiczach QR Code na terenie radiostacji w Baranowiczach

Według ustaleń białoruskiego portalu intex-press, analogiczną rolę niemal do końca istnienia Związku Radzieckiego spełniał funkcjonujący do dziś w tym samym miejscu obiekt w Baranowiczach130. W latach dziewięćdziesiątych XX wieku na jego terenie znajdowały się trzy maszty średniofalowe, z których prowadzone były emisje na częstotliwościach 1125 kHz, 1197 kHz i 1566 kHz. Pomiędzy 2006 a 2008 rokiem wybudowana została nowa, niemal stumetrowa wieża z antenami UKF i TV, a dwa z masztów zostały zdemontowane. W 2016 roku położony został ostatni, 50-metrowy maszt. Do 3 października 2016 roku właścicielem obiektu było Białoruskie Centrum Radiowo-Telewizyjne (Белорусский радиотелевизионный передающий центр). Obecnie jest to Beltelecom131. Ze zmianą właściciela zbiegła się wyprowadzka z terenu radiostacji miejskiej telewizji Intex, która przez wiele lat miała tam swoją siedzibę. Stacja dysponowała osobnym wejściem do zachodniej części budynku – tej z charakterystycznym, półokrągłym tarasem. Obecnie zwolnione przez nią pomieszczenia pozostają puste.

Budynek radiostacji w Baranowiczach (widok od strony wschodniej) Budynek radiostacji w Baranowiczach w roku 2008 (widok od strony zachodniej) Budynek radiostacji w Baranowiczach dziś (widok od strony zachodniej) Budynek radiostacji w Baranowiczach dziś (widok od strony zachodniej z bocznej ulicy)

Zaprojektowany przez Tadeusza Łobosa budynek jest dziś zabytkiem chronionym przez Państwo – jednym z trzech budynków w Baranowiczach wybudowanych w stylu funkcjonalistycznym132. Jego aktualny adres to Komsomolskaja 65. Ale to nie jedyna pozostałość po tamtejszej rozgłośni Polskiego Radia. W parku obok zachowały się też fundamenty trzech z czterech odciągów wschodniego masztu oraz co najmniej dwa fundamenty odciągów zachodniego masztu. Dokładne ustalenie pozostałości po tym drugim utrudnione jest z uwagi na zadrzewienie zamkniętego terenu należącego do centrum nadawczego. W miejscu czwartego fundamentu odciągu wschodniego masztu oraz ewentualnych pozostałości po samym maszcie w 2015 roku powstała restauracja „Krokus”.

Park miejski w Baranowiczach – w roku 1944 i dziś. Zachowały się fundamenty odciągów zaznaczonych jako 1, 2 i 3 oraz dwa przy ulicy od strony zachodniej. Fundament odciągu oznaczonego jako 1 Fundament odciągu oznaczonego jako 1

Fundament odciągu oznaczonego jako 2 Fundament odciągu oznaczonego jako 2 Fundament odciągu oznaczonego jako 3 Fundament odciągu oznaczonego jako 3

Fundament południowo-zachodniego odciągu masztu zachodniego Fundament północno-zachodniego odciągu masztu zachodniego Prawdopodobnie nieistniejący już dziś fundament masztu w roku 2008

Podziękowania dla Alexa Jankowskiego i Henryka Berezowskiego za wykonanie zdjęć i pomoc w przygotowaniu artykułu. Więcej fotografii z baranowickiej rozgłośni Polskiego Radia można znaleźć na stronach http://www.historiaradia.neostrada.pl/Stacja%20nadawcza%20Baranowicze.html i http://www.radioretro.pl/radiostacje-nadawcze#sekcja-d0bc-43.

 

[1] „Korrespondencya. Z Zawiśla”, „Kronika Rodzinna”, 1875, nr 2.

[2] Paweł Sygowski, Robert Kuwalek, „Polskie Chicago na Wschodzie”, „Ziemia Lidzka”, 1994, nr 13.

[3] „Mały Rocznik Statystyczny 1939”, Główny Urząd Statystyczny, Warszawa 1939.

[4] Literówka. Akt koncesyjny nosi datę 18 sierpnia 1925 roku.

[5] „Najbliższe cele i zadania radjofonji w Polsce”, „RAdjo”, 1927, nr 14.

[6] Ibidem.

[7] L. W-icz „Wielki plan rozbudowy sieci radjofonicznej w Polsce”, „Tygodnik Ilustrowany”, 1927, nr 15

[8] „Najbliższe cele i zadania radjofonji w Polsce”, op.cit., L. W-icz „Wielki plan rozbudowy sieci radjofonicznej w Polsce”, op.cit.

[9] Miasto wraz z powiatem przeniesione zostało do województwa wołyńskiego 16 grudnia 1930 roku.

[10] L. W-icz „Wielki plan rozbudowy sieci radjofonicznej w Polsce”, op.cit.

[11]„Rozwój radjofonji polskiej”, „Gazeta Lwowska”, 1930, nr 19.

[12] „Horoskopy na rok 1929”, „RAdjo”, 1929, nr 3.

[13] Ibidem.

[15] „Poczta i radio tematem obrad komisji budżetowej Senatu”, „Kurjer Wileński”, 1937, nr 26.

[16] „Mały Rocznik Statystyczny 1937”, Główny Urząd Statystyczny, Warszawa 1937.

[17] Wniosek Ministra Poczt i Telegrafów za: Ryszard Miazek „Przeminęło z radiem”, Wydawnictwo Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania z siedzibą w Rzeszowie, Rzeszów 2005

[18] Ryszard Miazek „Przeminęło z radiem”, op.cit.

[19] Jerzy Plis „Media dla Polonii i Polaków za granicą. Radio i Telewizja”, praca zbiorowa pod redakcją Andrzeja Skrzypczaka „Dziedzictwo kulturowe. Informacja. Mniejszości etniczne” – materiały z międzynarodowego seminarium „Zachowanie dziedzictwa kulturowego: dostęp do źródeł informacji w społeczeństwach zróżnicowanych etnicznie”, Warszawa 5-7 grudnia 1994.

[20] „Pierwsza polska radiostacja krótkofalowa S.P.W. w Babicach”, Gazeta Lwowska, 1936, nr 28.

[21] „Radio w Polsce w latach 1935-1938”, Warszawa 1938.

[22] „Nowa radiostacja w Baranowiczach”, „Ilustrowana Republika”, 1937, nr 15.

[23] „Nowe radiostacje w Łucku i Baranowiczach”, „Ilustrowana Republika”, 1937, nr 21.

[24] Władysław Abramowicz „Miasto bez tradycji”, „Ziemia Lidzka”, 1938, nr 4.

[25] „Radio-informator. Kalendarz-przewodnik radiosłuchacza na rok 1939”, red. Eugeniusz Świerczewski, Towarzystwo Wydawnictw Informacyjnych, Warszawa 1938.

[26] Adam Czesław Dobroński „Polskie Radio w Baranowiczach i jego miejsce w kulturze Kresów na ziemi nowogródzkiej i Polesiu”, „Polskie Radio na Kresach Wschodnich II Rzeczypospolitej”, Warszawa 2014.

[27] Dymitr Zagacki „Historia naszych małych ojczyzn: Baranowicze”, „Echa Polesia”, 2010, nr 1.

[28] Paweł Sygowski, Robert Kuwalek, „Polskie Chicago na Wschodzie”, op.cit.

[30] Ibidem.

[31] Dymitr Zagacki „Historia naszych małych ojczyzn: Baranowicze”, op.cit.

[32] Paweł Sygowski, Robert Kuwalek, „Polskie Chicago na Wschodzie”, op.cit.

[34] Adam Czesław Dobroński „Polskie Radio w Baranowiczach i jego miejsce w kulturze Kresów na ziemi nowogródzkiej i Polesiu”, op.cit.

[35] Trzecią uzyskaną spoza planu z Lucerny falą było 293,5 m dla Krakowa.

[37] Adam Czesław Dobroński „Polskie Radio w Baranowiczach i jego miejsce w kulturze Kresów na ziemi nowogródzkiej i Polesiu”, op.cit.

[38] Na częstotliwości 1384 kHz oprócz Warszawy II nadawać miał przekaźnik w miejscowości Głębokie, na 1339 kHz oprócz Łodzi – Białystok i Gdynia, na 1348 kHz Brześć i Rzeszów, a na 1366 kHz Kielce, Lublin i Stanisławów – za: http://handle.itu.int/11.1004/020.1000/4.54.51.fr.200 (dostęp: 29.06.2018).

[39] Janusz Groszkowski „Radiotechnika w Polsce”, „Przegląd elektrotechniczny”, 1937, zeszyt 14.

[40] „Radiostacja w Baranowiczach”, „ABC Nowiny Codzienne”, 1937, nr 119.

[41] http://www.radioretro.pl (dostęp: 30.06.2018).

[42] „Uruchomienie radiostacji w Łucku w listopadzie 1939 r.”, „Wołyń”, 1938, nr 25.

[43] „Najnowsza radiostacja w Polsce”, „Ilustrowana Republika”, 1938, nr 171.

[45] „Nadbrzeżna Centrala Radiokomunikacyjna w Gdyni”, „Przegląd Radiotechniczny”, 1937, zeszyt 17-18; 1 mila morska to ok. 1,85 kilometra.

[46] Przy założeniu większego zasięgu w kierunku wschodnim jako lokalizację stacji nadawczej można było rozważać również siedzibę powiatu prużańskiego. Liczyła ona jednak zaledwie 5 tysięcy mieszkańców.

[47] „Sprawa budowy radiostacji w Baranowiczach”, „Kurjer Wileński”, 1937, nr 156.

[48] „Już rozpoczęła się budowa radiostacji w Baranowiczach”, „Kurjer Wileński”, 1937, nr 210.

[49] „Rozpoczęcie budowy radiostacji w Baranowiczach”, „Kurjer Wileński”, 1937, nr 199.

[50] „Już rozpoczęła się budowa radiostacji w Baranowiczach”, op.cit.

[51] „Poczta i radio tematem obrad komisji budżetowej Senatu”, op.cit.

[52] „Nowe gmachy Polskiego Radia”, „Antena”, 1937, nr 38.

[53] „Budowa rozgłośni w Baranowiczach”, „Kurjer Wileński”, 1937, nr 262.

[54] „Kresowa Rozgłośnia w Baranowiczach”, „Gazeta Szamotulska”, 1937, nr 115.

[55] „Łódź otrzyma nową radiostację”, „Ilustrowana Republika”, 1937, nr 281.

[56] „Nowe gmachy Polskiego Radia”, „Ilustrowana Republika”, 1938, nr 157.

[57] Stanisław Miszczak „Historia radiofonii i telewizji w Polsce”, Wydawnictwa Komunikacji i Łączności, Warszawa 1972

[58] „Budowa rozgłośni w Baranowiczach”, op.cit.

[60] „Radio-informator. Kalendarz-przewodnik radiosłuchacza na rok 1939”, op.cit.

[61] „Najnowsza radiostacja w Polsce”, op.cit.

[62] Relacja Jana Nieścierowicza zapisana przez M. Jankowskiego przytoczona w artykule Adama Czesława Dobrońskiego „Polskie Radio w Baranowiczach i jego miejsce w kulturze Kresów na ziemi nowogródzkiej i Polesiu”, op.cit.

[66] Sowiecki chargé d'affaires w Bukareszcie, który w lutym 1938 roku zbiegł z Rumunii do Rzymu, gdzie ogłosił, że na jego życie czatowali agenci GPU. W wywiadach przedstawiał sytuację wewnętrzną ZSRR, mówił o terrorze, niewolnictwie i sytuacji robotników.

[67] „Nie bawmy się w błędnych rycerzy w eterze”, „Echo”, 1938, nr 60.

[68] J. Wrzesiński „Do panów dyrektorów z Warszawy (O programie rozgłośni w Baranowiczach)”, „Kurjer Wileński”, 1937, nr 272.

[69] Józef Łobodowski „Uczta zadżumionych”, Nakładem subskrybentów i autora, Paryż 1954.

[70] Agnieszka J. Cieślikowa „O radio dla Kresów. Radiofonizacja i plany budowy rozgłośni Polskiego Radia na Wołyniu w latach 30. XX wieku”, „Z dziejów polskiej radiofonii”, rocznik 2005/2006 nr 2.

[71] „Mały Rocznik Statystyczny 1939”, Główny Urząd Statystyczny, Warszawa 1939.

[72] „W lipcu próbne audycje nowej radiostacji w Baranowiczach”, „Wiarus”, 1938, nr 28.

[73] „Radio-informator. Kalendarz-przewodnik radiosłuchacza na rok 1939”, op.cit.

[74] „Radio w Polsce w latach 1935-1938”, op.cit.

[75] „Dziesiąta rozgłośnia Polskiego Radia”, „Gazeta Robotnicza”, 1938, nr 144.

[76] „Rozgłośnia Baranowicze na końcowym montażu”, „Wiarus”, 1938, nr 26.

[77] „Przed uruchomieniem rozgłośni w Baranowiczach”, „Orędownik”, 1938, nr 146.

[78] Adam Czesław Dobroński „Polskie Radio w Baranowiczach i jego miejsce w kulturze Kresów na ziemi nowogródzkiej i Polesiu”, op.cit.

[79] „Radiostacja w Baranowiczach nie może funkcjonować z powodu małej siły elektrowni”, „Kurjer Wileński”, 1938 nr 184.

[81] „Dzień Nowogródka w Polskim Radio”, „Gazeta Gdańska”, 1938, nr 173.

[83] „Rozgłośnia RP w Baranowiczach już czynna do godz. 23”, „Kurjer Wileński”, 1938, nr 302.

[85] „Mały Rocznik Statystyczny 1939”, op.cit.

[86] „Radio-informator. Kalendarz-przewodnik radiosłuchacza na rok 1939”, op.cit.

[87] Wł. Burkath „Jak pracuje najmłodsza z rozgłośni P.R.?”, „Radio dla wszystkich”, 1939, nr 25.

[88] Wspomnienia Marii Pszanowskiej, audycja „Zapiski ze współczesności” emitowana w Programie 2 Polskiego Radia. Ze zbiorów FINA.

[89] Są również relacje wskazujące, że rozgłośnia baranowicka miała swoją orkiestrę.

[90] „Radio-informator. Kalendarz-przewodnik radiosłuchacza na rok 1939”, op.cit.

[91] Ibidem.

[92] Wł. Burkath „Jak pracuje najmłodsza z rozgłośni P.R.?”, op.cit.

[93] Wspomnienia Marii Pszanowskiej, op.cit.

[94] „Miesiąc Radia na Polesiu”, „Wiarus”, 1939, nr 33.

[95] Ibidem.

[96] „Pińsk otrzymał tymczasowe studio radiowe”, „Kurjer Wileński”, 1939, nr 233.

[97] „Nowa radiostacja w Baranowiczach”, „Głos Krajny”, 1938, nr 69.

[98] Zeznanie Józefa Jelskiego, Londyn, 3 czerwca 1941 przytoczone przez Rafała Habielskiego w artykule „Polskie Radio we wrześniu 1939 r. i w okresie poprzedzającym wybuch wojny, w zeznaniach złożonych przed Wojskowym Trybunałem Orzekającym oraz Komisją Powołaną w Związku z Wynikiem Kampanii Wojennej 1939 r. Cz. 2”, „Kwartalnik Historii Prasy Polskiej” 1990, t. 29, nr 1.

[99] Wspomnienia Marii Pszanowskiej, op.cit.

[100] Władysław Klimek „Baranowicze lat 1939-1945 w mojej pamięci”, maszynopis na stronie http://dlibra.karta.org.pl/dlibra/docmetadata?id=11112&from=pubindex&dirids=1242&lp=1521

[101] Sprawozdanie Konrada Libickiego, Paryż, 2 grudnia 1939 przytoczone przez Rafała Habielskiego w artykule „Polskie Radio we wrześniu 1939 r. i w okresie poprzedzającym wybuch wojny, w zeznaniach złożonych przed Wojskowym Trybunałem Orzekającym oraz Komisją Powołaną w Związku z Wynikiem Kampanii Wojennej 1939 r. Cz. 1”, „Kwartalnik Historii Prasy Polskiej” 1989, t. 28, nr 4.

[102] Stanisław Miszczak „Historia radiofonii i telewizji w Polsce”, op.cit.

[103] Radiostacja w Łucku we wrześniu 1939 roku nie była jeszcze gotowa do pracy. Możliwe, że autor miał na myśli Lwów. Wskazują na to m.in. wspomnienia Tadeusza Bocheńskiego. Choć – wraz z rządem – część ekipy udała się też do wspomnianego Łucka.

[104] Sprawozdanie Konrada Libickiego, Paryż, 2 grudnia 1939 przytoczone przez Rafała Habielskiego w artykule „Polskie Radio we wrześniu 1939 r. i w okresie poprzedzającym wybuch wojny, w zeznaniach złożonych przed Wojskowym Trybunałem Orzekającym oraz Komisją Powołaną w Związku z Wynikiem Kampanii Wojennej 1939 r. Cz. 1”, op.cit.

[105] Maciej Józef Kwiatkowski „Wrzesień 1939 w warszawskiej rozgłośni Polskiego Radia”, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1984.

[106] Tadeusz Bocheński „Znam tylko Twoje listy…”, Iskry, Warszawa 1958.

[107] Władysław Klimek „Baranowicze lat 1939-1945 w mojej pamięci”, op.cit.

[108] „Radiostacja w Baranowiczach uszkodzona przez bombę”, „Dobry Wieczór! Kurjer Czerwony”, 1939, nr 257.

[109] Zeznanie Józefa Jelskiego, Londyn, 3 czerwca 1941 przytoczone przez Rafała Habielskiego w artykule „Polskie Radio we wrześniu 1939 r. i w okresie poprzedzającym wybuch wojny, w zeznaniach złożonych przed Wojskowym Trybunałem Orzekającym oraz Komisją Powołaną w Związku z Wynikiem Kampanii Wojennej 1939 r. Cz. 2”, op.cit.

[111] Relacja Jana Nieścierowicza zapisana przez M. Jankowskiego przytoczona w artykule Adama Czesława Dobrońskiego „Polskie Radio w Baranowiczach i jego miejsce w kulturze Kresów na ziemi nowogródzkiej i Polesiu”, op.cit.

[112] Zeznanie Józefa Jelskiego, Londyn, 3 czerwca 1941 przytoczone przez Rafała Habielskiego w artykule „Polskie Radio we wrześniu 1939 r. i w okresie poprzedzającym wybuch wojny, w zeznaniach złożonych przed Wojskowym Trybunałem Orzekającym oraz Komisją Powołaną w Związku z Wynikiem Kampanii Wojennej 1939 r. Cz. 2”, op.cit.

[113] Władysław Klimek „Baranowicze lat 1939-1945 w mojej pamięci”, op.cit.

[114] „Хроніка Беларускага радыёвяшчання і тэлебачання”, „Беларускае тэлебачанне i радыё”, 1971, nr 1.

[116] Mirosław Szumiło „Roman Zambrowski (1909-1977) – kariera »zawodowego« komunisty”, „Partia komunistyczna w Polsce. Struktury – ludzie – dokumentacja”, Lublin-Radzyń Podlaski 2012.

[117] Albin Głowacki „Romana Zambrowskiego epizody pracy partyjnej, w NKWD i oświatowej (do połowy 1941 r.)”, „Si vis pacem, para bellum. Bezpieczeństwo i polityka Polski”, Częstochowa-Włocławek 2013.

[120] Ibidem.

[123] Stanisław Miszczak „Historia radiofonii i telewizji w Polsce”, op.cit.

[124] Adam Czesław Dobroński „Polskie Radio w Baranowiczach i jego miejsce w kulturze Kresów na ziemi nowogródzkiej i Polesiu”, op.cit.

[125] Stanisław Miszczak „Historia radiofonii i telewizji w Polsce”, op.cit.

[126] „Nasz Telefon Usługowy 303-04”, „Dziennik Łódzki”, 1961, nr 222.

[127] „Postulaty radiosłuchaczy”, „Dziennik Łódzki”, 1961, nr 292.

[128] M. Krajowna „Inwestycje, na które czeka ziemia łódzka”, 1966, nr 173.

[129] Adam Czesław Dobroński „Polskie Radio w Baranowiczach i jego miejsce w kulturze Kresów na ziemi nowogródzkiej i Polesiu”, op.cit.

Radiowy adres na mapie

Comments

Pająk *.3.152.160 02-07-2018 11:50

Prawdopodobnie jako dziecko miałem okazję słuchać nadajnika baranowickiego zamontowanego w Tuszynie k. Łodzi. Rodzice w początkach lat sześćdziesiątych nastawiali Warszawę Drugą (tak się nazywała Dwójka) w niedzielę lub sobotę i słuchali tam któregoś ze słuchowisk - "Matysiakowie" albo "W Jezioranach" a także wiadomości z rozgłośni łódzkiej. Nie posiadaliśmy jeszcze telewizora. Napisałem "prawdopodobnie" bo w Łodzi pracowała też stacja doświetlająca w dzielnicy Stoki na pobliskiej częstotliwości. Jak dla mnie obie te stacje brzmiały jednakowo (moc i dźwięk).
Ten artykuł to właściwie nieduża bardzo szczegółowa książka za którą duże uznanie.

Radiopolis *.tvkstella.pl 12-07-2018 15:33

Świetny artykuł.

Typong *.multi.internet.cyfrowypolsat.pl 15-07-2018 15:25

Jestem pod wrażeniem rozbudowania tego artykułu. Cieszy też fakt, że budynek w Baranowiczach dalej jest wykorzystywany w celach nadawczych. Jakby jeszcze były zdjęcia z wnętrza (zarówno archiwalne, jak i współczesne) to byłoby idealnie. :)

Czapki z głów dla pana Sagana!

Alex Jankowski *.mgts.dynamic.pppoe.byfly.by 19-07-2018 17:40

Mogę tylko opisać. Wewnątrz nie ma nic nadzwyczajnego. Pokój z nadajnikami (FM, OIRT, DVB-T/T2), pokój dyżurnego, toaleta. W prawej części budynku - pusto
Zdjęcia tam tak po prostu nie zrobisz - pracownicy zawsze z tobą są

Post a comment