Na przełomie 1984 i 1985 roku grupa dziewięciu przyjaciół, absolwentów krakowskiej Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej, postanowiła zrobić coś niemożliwego – założyć stały teatr w Zakopanem. Wcześniej ta sztuka nie udała się samemu Witkacemu, którego młodzi artyści obrali sobie za patrona. Gdy zbliżały się piąte urodziny stworzonej przez nich sceny ponownie postanowili zmierzyć się z szarą rzeczywistością. Radio wymyśliłem płucząc pieluchy tetrowe – wspomina Piotr Sambor, jeden ze wspomnianej dziewiątki – Miałem świeżo w głowie film „Znikający punkt”. Był tam wątek stacji radiowej prowadzonej przez niewidomego Murzyna. I właśnie takie radio – prowadzone zaledwie przez kilka osób – miało towarzyszyć obchodom pięciolecia teatru. Według pierwotnych planów okolicznościowa emisja trwać miała tydzień, góra dwa, w myśl obowiązującej od 1 stycznia 1989 roku ustawy ministra przemysłu Mieczysława Wilczka, mówiącej że „co nie jest zakazane, jest dozwolone”. Pomysł nie był zresztą tak szokujący, jak mogłoby się wydawać. W Stanach były przecież lokalne stacje, a tu każda rodzina ma kogoś za oceanem – tłumaczy Sambor.
Swoje pierwsze kroki pan Piotr skierował do ośrodka nadawczego na Gubałówce, skąd nadawane były programy państwowego radia i telewizji. Stamtąd odesłany został do Krakowa – do Janusza Proskurnickiego, dyrektora Zakładu Radiokomunikacji i Teletransmisji działającego w strukturach przedsiębiorstwa Poczta Polska, Telegraf i Telefon. Przyjechałem do Krakowa i czekając w sekretariacie rozmawiałem o Teatrze Witkacego – wspomina Sambor – Dyrektor wychodząc z gabinetu usłyszał to i zaprosił mnie do środka. Okazało się, że jego ojciec był leśnikiem w Jeziorach na Polesiu, gdzie Stanisław Ignacy Witkiewicz popełnił samobójstwo. Proskurnicki zapytany o możliwość uruchomienia stacji odpowiedział, że to da się zrobić. Tylko musi Pan mieć zgodę Radia Kraków – dodał. Pałac Tarnowskich przy ulicy Szlak, gdzie mieściła się rozgłośnia, od ulicy 18 stycznia – dziś Królewskiej – dzielił mniej więcej dwudziestominutowy spacer. Trzeba się było jednak wcześniej umówić. Szanse na uruchomienie radia 24 lutego – w rocznicę powstania teatru i urodzin Witkacego – spadły praktycznie do zera. Pan Piotr się jednak nie poddawał.
Kiedy już Sambor dotarł do gabinetu Zbigniewa Guzowskiego – ówczesnego redaktora naczelnego Rozgłośni Polskiego Radia w Krakowie – i naświetlał sprawę, na biurku rozmówcy zadzwonił telefon. To sekretarka informowała, że dzwoni Andrzej Drawicz, przewodniczący Radiokomitetu. Guzowski szybko zakończył spotkanie i podpisał zgodę. Szczegóły miały zostać ustalone później. Potem dowiedziałem się, że w czasie tej rozmowy Drawicz odwołał naczelnego – wspomina pan Piotr – Ale dokument miałem podpisany! W czasie uzgodnień wypłynęła m.in. sprawa kart mikrofonowych, które były niezbędne do prowadzenia audycji. Ostatecznie Radio Kraków zdecydowało się oddelegować dwóch swoich pracowników – realizatora i dziennikarza – do pomocy młodym aktorom. Byli to Marian Kukuła i Antoni Krupa. Emisja miała zaczynać się o północy i trwać przez godzinę.
Była noc z piątku na sobotę – z 9 na 10 marca 1990 roku. Na Gubałówkę, gdzie w pokoju socjalnym na terenie obiektu nadawczego zaaranżowane zostało tymczasowe studio, dotarła czwórka mężczyzn. Oprócz już wymienionych, w grupie tej znalazł się Maciej Bielawski, oświetleniowiec z teatru. Stamtąd pochodził też niezbędny sprzęt, taki jak mikser Vermona, magnetofony i mikrofony. Z zestawionej naprędce aparatury na wyższe piętro poprowadzony został kabel. Po hymnie kończącym emisję Programu IV pracownik PPTiT podłączył go do nadajnika pracującego na częstotliwości 73,85 MHz. Nowa rozgłośnia przedstawiła się słowami: „Tu Polskie Radio Alex z Zakopanego”. Nazwa Alex od imienia mojej małżonki Aleksandry, zmarłej w 2016 roku. Ola współtworzyła ze mną radio przez wszystkie lata – tłumaczy Sambor. W momencie kiedy pan Piotr miał zacząć audycję, po jednym czy dwóch zdaniach emocje i wzruszenie odebrały mu głos. Nastąpiła porażająca cisza. Na szczęście siedziałem obok niego, odezwałem się, w wyniku czego Piotr się uspokoił i mógł kontynuować prowadzenie audycji – opowiada Antoni Krupa. Pierwszą wyemitowaną piosenką było „What a Wonderful World” Louisa Armstronga. Powrót był niezapomnianą przygodą – wspomina Krupa – Audycja zakończyła się w środku nocy, a nie zapewniono nam transportu. Była zima. Pamiętam jak w ciemnościach zjechaliśmy po śniegu na tyłkach na sam dół. Cud Boski, że nam się nic nie stało! Dziś pan Antoni nie pamięta czy brał udział w kolejnych audycjach, pan Piotr wspomina zaś, że panowie z Radia Kraków w studiu na Gubałówce byli jeszcze raz, po czym stwierdzili, że ekipa da już sobie radę sama.
Najszybszym sposobem dostania się na szczyt była kolejka. Ostatnia odjeżdżała z Krupówek o 21:20. Czas spędzony na górze pozwalał na przygotowanie się do programu, który zaczynał się o północy. Dzwoniliśmy na policję, do szpitali, pytaliśmy o dzieci, które się urodziły i potem przekazywaliśmy pozdrowienia i gratulacje – opowiada pan Piotr. Informacje ze świata, z kraju, czy nawet z pobliskiego Krakowa, nie wzbudzały takiego zainteresowania słuchaczy. Niekiedy drogę na Gubałówkę radiowcy pokonywali inaczej. Pojechaliśmy niebieskim maluchem Maćka. Był z nami kolega z teatru, Andrzej Jesionek. Zrobiliśmy swoje, wychodzimy… a tu 40 centymetrów śniegu napadało – wspomina Sambor – Odgarnialiśmy go nogami, a potem pchaliśmy samochód. W drodze powrotnej przed Butorowym Wierchem uratowali jeszcze kierowcę, który znalazł się 150 metrów poniżej drogi.
Z pomieszczenia socjalnego w Radiowo-Telewizyjnym Ośrodku Nadawczym na Gubałówce radiowcy mogli korzystać tylko w nocy, w ciągu dnia pełniło ono swoją pierwotną funkcję. Oznaczało to, że po zakończeniu każdej emisji cały sprzęt trzeba było rozłączać i chować do metalowej szafy, a kolejnego dnia podłączać wszystko na nowo. Na co dzień zajmował się tym wspomniany Maciej Bielawski. Któregoś dnia Maciek musiał zostać na próbie i po raz pierwszy sam musiałem zestawić studio. Do tego programu w charakterze gościa zaprosiłem Marka Jackowskiego, który po rozpadzie Maanamu mieszkał w Zakopanem. Wjechaliśmy na Gubałówkę, wchodzimy do pokoju, on się rozgląda i pyta gdzie jest to radio. Myślał, że jest w coś wciągany – śmieje się pan Piotr. I tak mijały kolejne dni… i tygodnie. Po miesiącu zadzwonili z Radia Kraków z pytaniem: „Bo Wyście mieli dwa tygodnie, Pan nadal?” – relacjonuje Sambor. Po usłyszeniu, że nic się nie zmieniło machnęli ręką. To był czas zmian, ich odwoływali – tłumaczy takie podejście założyciel Radia Alex. Mniej ugodowy okazał się Zakład Radiokomunikacji i Teletransmisji. Przed Wielkanocą – a ta przypadała w 1990 roku 15 kwietnia – studio musiało wynieść się z Gubałówki. To się nieprawdopodobnie rozrosło – opowiada pan Piotr. Radio odwiedzało tak wielu gości, że pojawiły się obawy o bezpieczeństwo czynnego obiektu nadawczego. Kolejną siedzibą radia była Biała Izba Związku Podhalan przy ulicy Kościuszki 2 nad Bankiem Spółdzielczym.
Na początku nie było pomysłu biznesowego. Gdy zaczęły się koszty, to się zrodziła sytuacja biznesowa – tłumaczy pan Piotr. A takim kosztem była opłata za godzinę nocnej emisji, która nie była w stanie się zbilansować. Pieniądze musiały zatem pochodzić z dodatkowego źródła. Tym źródłem stał się zakopiański radiowęzeł. Okazało się, że w piwnicy budynku Poczty Polskiej przy Krupówkach zgromadzony był sprzęt, który przed laty posłużył do zradiofonizowania miasta. Prowadziłem już wtedy działalność gospodarczą i podpisałem umowę z pocztą – wspomina Sambor. Wypożyczone głośniki zawieszone zostały na słupach oświetleniowych, a w siedzibie instytucji powstało studio. Od 10 do 16 nadawaliśmy muzykę i czytane na żywo reklamy oraz życzenia. Myśmy mieli pełno reklam – opowiada pan Piotr – Zamówienia w jednym z okienek poczty przyjmowała Gosia Bachleda-Żarska z Poronina. Odczytywaniem komunikatów zajmował się zaś wciągnięty w radiową działalność Marek Jackowski. Z okna pokoju, w którym siedział, zobaczył kobietę z wiosennymi żonkilami. I tym swoim pięknym głosem powiedział: „Drodzy przechodnie, na skrzyżowaniu Krupówek z ulicą Kościuszki stoi pani, kupcie od niej kwiaty”. Po jakimś czasie do drzwi zapukała pani z ostatnim żonkilem: „Czy to Wyście czytali? To dla Was” – relacjonuje twórca Radia Alex. Po dwóch miesiącach radiowęzeł na Krupówkach zakończył działalność. Burmistrz zwrócił się do Poczty z żądaniem jego likwidacji z uwagi na skargi.
Mimo tych przeciwności radio coraz bardziej wrastało w Zakopane. Kiedy zaczynaliśmy, pensja w teatrze wystarczała nam do połowy miesiąca. Jeździłem motocyklem 140 kilometrów do moich rodziców, mama pakowała mi słoiki z jedzeniem… Ola robiła biżuterię, wstawialiśmy ją do sklepu, żeby jakoś przeżyć – wspomina pan Piotr – Podjąłem bardzo trudną decyzję. Zrezygnowałem ze stałej pracy w teatrze i zająłem się radiem. Ryzyko było bardzo duże. Nie miałem sponsorów, nie było środków zagranicznych, nie było dotacji… Było mnóstwo kłód, ale zdarzali się ludzie życzliwi. Rozejście z teatrem wiązało się z potrzebą zdobycia nowego sprzętu. Na targu pod Gubałówką kupiłem 12-kanałowy rosyjski mikser Elektronika. Okazało się, że była to kopia Soundcrafta. Siermiężna, drewniana obudowa, osobny zasilacz… nie było żadnych brumów – relacjonuje Sambor – W tym samym miejscu znalazłem agregat Yamahy, chyba zza Uralu.
Latem 1990 roku czas emisji Radia Alex wydłużony został do czterech godzin – zakopiański program słyszalny był w eterze od 8 do 10 i od 22 do 24. Potem pojawił się jeszcze jeden blok – między 16 a 18. Korzystaliśmy z tego, że program Polskiego Radia słyszalny był w innym zakresie fal – tłumaczy Sambor. W Boże Narodzenie w 1990 roku dzięki stacji mieszkańcy Zakopanego mogli usłyszeć miejscową Pasterkę. Nie otrzymaliśmy zgody na transmisję z kościoła Świętej Rodziny przy Krupówkach – mówił pan Piotr w rozmowie z dziennikarzem „Podhalanina” w roku 2008. Wyjściem z sytuacji było nagranie Mszy odprawianej o godzinie 22:00 u księży Marianów z Jaszczurówki i odtworzenie jej o północy ze studia.
Obecność na częstotliwości Programu IV Polskiego Radia rozrastających się niezależnie od siebie okienek Radia Kraków i Radia Alex nie mogło się dobrze skończyć. Nowy szef krakowskiej rozgłośni – Bronisław Wildstein – w pewnym momencie wycofał zgodę wydaną przez swojego poprzednika. Tym samym stacji z Podhala groziło zniknięcie z eteru. Trzeba było działać… Mówiło się, że 1 lutego 1991 roku do Zakopanego przyjedzie prezydent Wałęsa – wspomina pan Piotr – Rozpoczęliśmy negocjacje z Państwową Agencją Radiokomunikacyjną, żeby dobrać częstotliwość. Chodziło o to, żeby z okazji wizyty głowy Państwa nadać specjalny program. Udało się! Dwa dni przed planowanym terminem – 30 stycznia 1991 roku – Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Łączności, dr inż. Marek Rusin, wydał decyzję BGC-532/60/91. Pozwalała ona Zakładowi Radiokomunikacji i Teletransmisji w Krakowie na „używanie urządzenia radiokomunikacyjnego przeznaczonego do nadawania z RTON Gubałówka programu radiofonicznego przez Radio ALEX w Zakopanem w okresie od 1 do 3 lutego 1991 roku na częstotliwości 72,26 MHz”. Ostatecznie Wałęsa nie przyjechał, ale nadajnik został uruchomiony – mówi Sambor. I pracował również po 3 lutego… Z ustaleń Najwyższej Izby Kontroli wynika, że przez kolejne dwa lata – do 17 czerwca 1993 roku – PAR nie niepokoił nikogo w tej sprawie. Wcześniej – 7 kwietnia 1992 roku – Minister Łączności Jerzy Wiktor Slęzak wydał oświadczenie, w którym stwierdził, że podmioty, które uzyskały zezwolenia na używanie urządzeń radiokomunikacyjnych i przydział częstotliwości zachowują nabyte uprawnienia do czasu ponownego rozpatrzenia ich wniosków o wydanie zezwoleń. Po rozpoczęciu emisji na własnej częstotliwości radio bez przeszkód mogło nadawać szesnaście godzin na dobę – od 8 do 24.
W 1991 roku Radio Alex dwa razy się przeprowadzało. Najpierw do siedziby Urzędu Miasta Zakopane, gdzie zajęło pokój nad salą obrad. Współpraca z urzędnikami trwała jednak dość krótko i wkrótce studio przeniosło się do góralskiego domu przy Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej na Krzeptówkach. Stał on w miejscu, w którym dziś jest parking. To na jego dachu zainstalowana została ogromna antena satelitarna do odbioru Głosu Ameryki. Jak wspomina Sambor, ówczesny szef Sekcji Polskiej, Tadeusz Lipień, był pod ogromnym wrażeniem tej instalacji. Inicjatywa wyszła od nas – wyjaśnia pan Piotr – Nadawaliśmy wtedy TOP 40, ale się działo! Od połowy listopada 1991 roku Alex retransmitował VoA w godzinach nocnych oraz emitował program Sekcji Polskiej. Trudniej układała się współpraca z Francuzami. Bardzo długo negocjowałem z RFI – opowiada Sambor – Oni mieli jeszcze w pamięci jak zostali potraktowani przez Radio Zet. Ostatecznie się udało i audycje Polskiej Sekcji Radia France Internationale również były słyszalne na 72,26 MHz. W tym czasie rozgłośnia rozwinęła się też pod względem technicznym. Konsoleta Tascam, 24 kanały, fader starty, trzy odtwarzacze CD, dwa magnetofony – wylicza założyciel Radia Alex. Dodaje też, że jako czwarty nadawca w Polsce podpisał umowę z ZAiKS-em.
Pobyt Radia Alex na Krzeptówkach to również oddanie rozgłośni pod opiekę Matce Bożej oraz… nadanie programu telewizyjnego. Emisja odbyła się z Gubałówki. Zapowiedzieliśmy słuchaczom, by nastawili telewizory na 28 kanał. O 15 nadaliśmy półgodzinny program – opowiadał Sambor dziennikarzowi „Podhalanina”. Znalazły się w nim jego zapowiedzi na żywo na tle Tatr oraz m.in. relacje z pielgrzymki do Chochołowa oraz z Teatru Witkacego. W emisji pomagali mu Maciej Stasiński i Andrzej Skupień. Mieliśmy dwa magnetowidy S-VHS, stary mikser, kamerę, mikrofonu nie było, słychać mnie było z tego w kamerze – wspomina pan Piotr – Kolega przez cały czas trzymał kabel ręką i przykładał do nadajnika, bo nie mieliśmy odpowiedniej wtyczki. Po wszystkim okazało się jednak, że stojący w gotowości nadajnik jest dla kogoś innego i kolejnych programów już nie było.
W 1992 roku doszło do próby wrogiego przejęcia nadającego w Zakopanem radia. Czterech dawnych pracowników Zetki zgłosiło się do pracy w dziale reklamy. Okazało się, że zarejestrowali firmę o takiej samej nazwie, mieli nawet pieczątkę – wspomina pan Piotr. Sprawa wyszła na jaw przez przypadek, gdy korespondencja skierowana do nowej firmy trafiła na biurko Sambora. Chodziło o niezapłacone cło za urządzenie do odbioru depesz francuskiej agencji prasowej AFP. Była sprawa w sądzie, oni uciekli – relacjonuje założyciel radia. Spokój nie trwał jednak długo. Uchwalona w grudniu 1992 roku ustawa o radiofonii i telewizji za nadawanie bez koncesji przewidywała dwa lata więzienia… Według zapowiedzi medialnych zamierzano respektować ten zapis mimo, że Państwo nie wydawało jeszcze wówczas takich dokumentów. Wyemigrowałem do Stanów. Uznałem, że nie będę siedział za radio – wyjaśnia pan Piotr – Przygotowywałem grunt, żeby ściągnąć tam żonę i syna. Pomysłem na życie miało być… nadawanie na wynajętej częstotliwości w Chicago. Wszystko było już dopięte na ostatni guzik. Gdy dostałem wiadomość, że za nadawanie nie będzie jednak grozić więzienie, natychmiast wróciłem – wspomina Sambor. Przywiózł ze sobą wynalazek, który zrewolucjonizował radio – kartę dźwiękową. Jedna kosztowała wtedy sto dolarów – relacjonuje. To pozwoliło na użycie komputera jako źródła dźwięku w studiu emisyjnym. Początkowo na dysku znalazły się dżingle i reklamy, dzięki czemu nie trzeba już było odtwarzać ich z kaset. Z czasem pojemność nośników rosła, co pozwoliło na odtwarzanie w ten sposób również muzyki, a w dalszej konsekwencji doprowadziło to do powstania programu do zarządzania emisją o nazwie Szarotka. W 1993 roku radio po raz kolejny zmieniło też siedzibę i spod Sanktuarium na Krzeptówkach przeniosło się na trzecie piętro budynku Polskich Kolei Linowych przy ul. Krupówki 48. Próbowano narzucać mi różne rzeczy, na przykład, że nie wolno puszczać piosenki zespołu Krywań, w której były słowa „Hej, jo podniese kiecke, hej, uwidzis owiecke”. Że to niemoralne… – tłumaczył Sambor w „Gazecie Krakowskiej” z 9 listopada 1995 roku – Skończyło się to w ten sposób, że jak o godzinie 18 wyszli z radia pracownicy, tak rano już śladu tam po nas nie było.
Napisanie wniosku koncesyjnego okazało się dość proste. Wiedziałem jakie koszty ponosiłem od początku, co ile kosztowało – tłumaczy Sambor. Miał jednak konkurencję. W szranki z nim stanęła wydająca „Tygodnik Podhalański” spółka Zakopiańskie Towarzystwo Gospodarcze. Wysłuchanie wnioskodawców przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji odbyło się w studiu krakowskiego ośrodka telewizyjnego w Łęgu. Nawet jeden z członków KRRiT podszedł do mnie i zapytał czy zgodziłbym się na podzielenie się koncesją z ZTG – relacjonuje pan Piotr – Odpowiedziałem, żeby doprecyzował jak sobie to wyobraża: ja do południa a oni później czy odwrotnie? Decyzję o przyznaniu koncesji Piotrowi Samborowi Rada podjęła 22 września 1994 roku. W dokumencie znalazł się m.in. zapis o współpracy radia z drugim wnioskodawcą oraz wpisane zostały trzy częstotliwości – wykorzystywana wcześniej 72,26 MHz z Gubałówki, a także 72,25 MHz z lodowiska miejskiego w Nowym Targu i 105,2 MHz z Kasprowego Wierchu. Lokalizacja na Kasprowym Wierchu była wymodlona – uśmiecha się pan Piotr – Zetka i RMF też chciały, a tylko ja dostałem. Radio Alex gra do dziś. Stawia na muzykę góralską oraz tworzoną przez artystów wywodzących się ze Spiszu, Orawy i Podhala. Jest jedyną folkową rozgłośnią w Polsce. Dzięki radiu powstało wiele zespołów – chwali się Sambor – Nie ma wsi, gdzie by nie było kapeli. Tu wszyscy grają.
Artykuł powstał we współpracy z Urszulą Doliwą, prowadzącą kwerendy w Archiwum Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji w latach 2017-2018 oraz w Ośrodku Dokumentacji i Zbiorów Programowych TVP w latach 2016-2019.
Comments
Wszystko fajnie, tylko szkoda, że DZIŚ i przez ostatnie lata, radio to - reprezentuje totalne dno, pod względami technicznymi. Jakość audio w Alexie to brak jakości. Nie ma jakiejkolwiek obróbki dynamicznej audio, przekroczona dewiacja, brak ograniczenia BS 412... a kiedyś byli to prekursorzy...
Radio Alex powinno poza obecną częstotliwością 105,2 nadawać na Dolnym UKF-ie ze względu na to, że zasięg tego radia w Tatrach byłby stabilniejszy i możliwy do słuchania w schroniskach (poza Jedynką 225 KHz). Do tego w zakopiańskich pensjonatach i kwaterach prywatnych nadal pełno jest starych odbiorników z OIRT.
Komu by teraz przeszkadzała w Zakopanem np. pierwsza częstotliwość Radia Alex czyli 73,85 MHz??? Pytam się KTO na PODHALU używa efektywnie OIRT?! Po uruchamiali pierdziawki na CCIR co dławią się w połowie drogi do Morskiego Oka. Tylko stare fale długie sobie radzą na w Schroniski Roztoka lub Doliny 5 Polskich Stawów.
Do 2000 roku w Warszawie w każdej żelbetonowej, blokowej piwnicy stereo grały następujące stacje: RDC 67,94 MHz, Trójka 71,45 MHz, ESKA 73,2 MHz i Maryja 73,7 MHz. Były to częstotliwości nie do zarżnięcia żadnymi ścianami i zakłóceniami. Popieram reaktywację tego pasma dla lokalnej stacji w Zakopanem.
Widzę że posty stetryczałych dziadków, miłośników sowieckiego OIRT mają się tu całkiem dobrze w 2020 roku.
Bo ponad 20 lat temu wystarczyło zwykłe radio i w dużych odległościach można było delektować się słuchaniem dobrej stacji w dobrej jakości i nie potrzeba było poprzez tv, obecne radio oraz internet zaganiać w większości już zdurnowaciałe młode pokolenie darmowym Netflixem i innymi cudakami, żeby siedziało na dupie w domu i nie wychodziło szukać dopalaczowych atrakcji. A teraz i dobrego radia nie ma i jakości technicznej, a o ludziach (młodych) nie wspomnę...
Panie Staruch, tego bogactwa które teraz jest dostępne dla prawie wszystkich (mających radio, internet i komórki) nie da się porównać z niczym innym w historii życia na Ziemi, to głupie OIRT z małym pasmem tylko dla kilku stacji radiowych (może i z dobrą jakością) to było po prostu świństwo które zrobili nam Sowieci i nasze PRL-owskie pachołki , pewnie kazali wyłączyć istniejące już nadajniki w lepszym i szerszym paśmie UKF.
Co wy chcecie od OIRTu. Powrzucać tam jakieś małe lokalne stacje pokroju Alexa i innych i wszyscy będą zadowoleni. Paradoksalnie idzie jeszcze kupić jakieś chińskie odbiorniki z tym zakresem. Nawet taka krótkofalówka Baofeng UV-5R, ma radio które obsługuje pasmo OIRT. Z resztą na Białorusi nadają i w OIRT i w CCIR. Sam mam unitrę Alicję do przestrojenia na CCIR, ale nie chce mi się kasy wydawać. Tak to przynajmniej jakieś lokalne stacje, prowadzone przez młodzież by nadawały.
@Delta
Dla starszych słuchaczy mających takie stare radia w domu to takie nadawanie ma sens, młodzież jest wpatrzona tylko w smartfony i w Internet, jeżeli mają tam wbudowane radio to tylko FM - CCIR albo DAB+ (jakiś smartfon chyba LG ma takie radio), tak więc będzie to tylko niepotrzebne grzanie eteru i strata pieniędzy i żadnych młodych słuchaczy.
Pamiętam, jak Pan Sambor miał już wtedy wydawania bezpłatnej gazety reklamowej. Jako smarkacz w podstawówce brałem ją z Krzeptówek i roznosiłem po mieście.
Ja tam się kibicuję radiu Alex, bo krzewi kulturę Podhala i szkoda że KRRiTV przeszkadza im wydając w blisko sąsiadującej częstotliwości 105,1 w Limanowej koncesję dla RDNu... w nawiązce powinni dać Radiu Alex częstotliwośc np w Nowym Sączu lub okolicy
witam z tym dolnym ukf-em to wcale nie głupi pomysł i tak to pasmo u nas leży odłogiem a na białorusi hula aż miło na 2 pasmach . Odbieram emisje na dolnym ukf z brześcia mimo odleglości 138km od nadajnika na dipolu prostym ze wzmacniaczem tv na kanały 1-69 całodobowo odbiornik to taraban2 też odbiera na przewodzie tylko słabo i to sygnał faluje mocno ale da sie posłuchać jako tako zdecydowanie pod dipol prosty ze wzmacniaczem podpiołem tarabana i śmiga aż miło stacje z brześcia też sygnał faluje ale sporadycznie :)