„Przy pomocy tego odbiornika, jak byłem na urlopie we Włoszech, to dosłownie na zasadzie egzorcyzmów odbierałem Warszawę I z uchem przy głośniku” – wspominał Ryszard Dulski, elektronik i miłośnik radia – „Tak działa Solec Kujawski, ten nowy patent z antenami”. Zestawienie z półfalowym masztem w Gąbinie nie pozostawia wątpliwości… ale pan Ryszard dostrzega również pozytywne aspekty. „Właśnie wtedy we Włoszech miałem okazję zetknąć się z tak zwanym efektem luksemburskim” – opowiadał pan Dulski – „Usłyszałem sygnał Warszawy I zmodulowanej nadajnikiem Pragi czeskiej. To jest bardzo rzadko występujące zjawisko, to są takie anomalie propagacyjne. Także nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Jakby sygnał Warszawy był mocniejszy, to bym efektu luksemburskiego nie doświadczył”.
Przy mikrofonie...
Ryszard Dulski według planów rodziców miał zostać skrzypkiem. Jego samego znacznie bardziej interesowała jednak technika. Już w szkole podstawowej intrygowało go jak to jest, że radio mówi. Podczas nieobecności rodziców domowy odbiornik doprowadził do takiego stanu, że potem żaden fachowiec nie podjął się złożenia go ponownie. Studiował elektronikę, w dziedzinie radiotechniki był samoukiem. Już w czasie studiów zgłosił się jako pomocnik do zakładu zajmującego się naprawą sprzętu radiowego. Od lat kolekcjonuje stare odbiorniki. Każdy z nich zanim trafi do domowego zbioru jest poddawany starannej renowacji.