Wydarzyło się 2.01.1925
Gdyby sto lat temu istniał plebiscyt na słowo roku, to „radjo” z całą pewnością znalazłoby się w czołówce… przynajmniej wśród głosów oddanych przez osoby „nie chcące uchodzić za nieuków”. Problemem pozostawało jednak to, że wciąż znaczna część społeczeństwa nie wiedziała z czym to się je… Bywało na przykład tak:
Wstyd o tem powiedzieć, ale na każdym kroku napotyka się ludzi, z pretensją do wykształcenia a nawet i nauki, którzy w rozmowie zdradzają, że nie rozróżniają „radjum” (ciężki, z nadzwyczajnym trudem w mikroskopijnych ilościach uzyskiwany metal promieniotwórczy, odkryty przez uczonych Curie-Skłodowskich) od „radjo” (ogólna nazwa dla radjołączności, a więc radjotelegrafii, radjofonii etc.), które to pojęcia mają tyle z sobą wspólnego, co (pozwolę sobie tutaj na jaskrawe porównania) np. centralna kasa z centryfugą, lub np. kosmologia z kosmetyką.
To fragment wydanej w czerwcu 1925 roku książki „Radjo a życie” Stanisława Burzyńskiego. Publikacja ta ukazała się w ramach popularnego wówczas cyklu „Bibljoteka Dzieł Wyborowych” – popularnego na tyle, że dziś, sto lat po wydaniu, książeczek jest tyle, że w antykwariatach osiągają ceny współczesnych publikacji. Pogawędka, czy wręcz „romans naukowy” – jak określano tę publikację w prasie codziennej – miała za zadanie przybliżyć czytelnikom aparaty umożliwiające przenoszenie głosu na odległość i prostym językiem przedstawić zasady, na jakich opiera się ten wynalazek.
Ale właśnie… Radjo? Czy radio? W dzisiejszej polszczyźnie nie ma wątpliwości. A jak było w roku 1925? Pisał o tym Radioamator – przez i – na łamach „Radio-Kurjera” (również przez i).
W piśmiennictwie polskiem, poświęconem sprawie radio, panuje od pewnego czasu niezdecydowane stanowisko wobec kwestji, jak należy pisać wyraz radio – przez i czy przez j. Fonetycznie rzecz biorąc, należałoby pisać radjo, liczne jednak względy są przeciw temu. Wyraz jest pochodzenia włoskiego (radio, raggio – promień) i wymawia się po włosku podobnież, jak my go wymawiamy. Język polski oddawna ma tradycję pisowni, która stara się zachować dla wyrazu wygląd pierwowzoru. Wyraz radio jest w polskiej mowie nieodmienny, a nikt nie próbuje narazie tworzyć jakichś od tego wyrazu podobnych. I jeszcze jeden argument za zachowaniem wyrazu radio. Istnieje w chemji pierwiastek rad, który niegdyś nazywano radjum – oczywiście trzeba rozróżnić te dwa pierwiastki językowe: rad i radio, względnie możliwe pochodne. Wreszcie dźwięk d nic nie traci na brzmieniu, jeśli zamiast j umieścić znak zmiękczenia i. Wprawdzie rezerwuje się to „i” specjalnie dla wyrazów, w których sylaba „di” jest osobno wymawiana, a więc „i” jest samodzielną samogłoską (np. diecezja, diagrama), jednakowoż w wyrazie radio nie będzie błędu ortograficznego, jeśli zachowamy akcent przyjęty, a „i” uważać zechcemy za środek zmiękczenia. Zresztą poczekajmy na wyrok naszego aeropagu ortograficznego.
Tak, tak… w druku ukazało się aeropagu. Ciekawe czy i kiedy w tej kwestii miał wypowiedzieć się ortograficzny areopag… Bo jeśli chodzi o słowo radio, to jeszcze przez kolejną dekadę autor pozostawał w awangardzie.
Ilustracja tytułowa: Kącik z humorem w tygodniku „Ilustracja”
Źródło: „Ilustracja” 7/1925