Wydarzyło się 19.01.1925

Prasa branżowa już od pierwszych swoich numerów przygotowywała swoich czytelników do nadejścia koncesjonowanego radjofonu. We wrześniu 1924 roku na łamach „Radio-Amatora” padło pytanie „Jakim będzie Broadcasting w Polsce”. W spisie treści jako jego autor wskazany został S. Dezikowski, jednak tekst podpisany jest inicjałami S.O., co – jak wskazał Maciej Józef Kwiatkowski – oznacza Stanisława Odyńca.
Pamiętać należy, iż broadcasting nie jest samą tylko rozrywką i przyjemnostką, przeciwnie wchodzi na arenę, jako nowy czynnik wielkiej doniosłości w dziedzinie gospodarczej i oświatowej. To też nie można go traktować jako objekt zbytku, od którego pobiera się obfity haracz na rzecz państwa i właścicieli uprzywilejowanego przedsiębiorstwa – pisał. Wiadomo nam, iż ze strony kilku grup ubiegających się o koncesję czynione są dyskretne starania o przyznanie im w koncesji takich warunków, któreby uprzywilejowały je nie tylko w granicach Broadcastingu, ale i w dziedzinie fabrykacji aparatów. Skutkiem tego byłoby uniemożliwienie egzystencji tych przedsiębiorstw, które wychodząc bez miejsca w konkursie chciałyby zająć się działalnością przemysłową. Starania te mają niezdrowe tendencje spekulacyjne i jako takie powinny być zaniechane.
Należy podkreślić, iż oferenci Broadcastingu starając się o otrzymanie koncesji wzajemnie utrudniają sobie sytuację – i za pomocą ukrytych zabiegów stwarzają sobie nawzajem przeszkody, przezwyciężenie których zabiera dużo czasu. W ten sposób kwestia broadcastingu nie znajduje swego rozwiązania, które coraz bardziej się odwleka ze szkodą dla interesów polskiego radjoamatorstwa. Naszem zdaniem nie powinno tu być miejsca na współzawodnictwo, a przeciwnie należałoby raczej dążyć do zespolenia wysiłków i do współdziałania.
S.O. kończył swój tekst swego rodzaju apelem:
W kilku grupach ubiegających się o koncesję znajdują się ludzie powszechnie znani i poważani, zaś w tendencjach tych grup nie widzimy nic coby miało wyżej wymienionym podstawowym założeniom przeczyć. A w takim razie, ponieważ w grę nie wchodzi business czy to polityczny czy gospodarczy, kilka z tych grup powinnoby się połączyć razem i na gruncie dążeń kulturalno-społecznych znaleźć platformę porozumienia. Nie wątpimy, iż w tym wypadku wzięte będą pod uwagę życzenia radjo-amatorów, którzy z upragnieniem oczekują słuchania polskiej stacji Broadcastingu.
W pierwszym numerze „Radio-Amatora” poza tym znalazły się przywoływane już w poprzednim odcinku „Nasze cele”, treść ustawy z 3 czerwca 1924 roku, wyjaśnienie „Czym jest radjoamatorstwo”, „Pierwsze kroki radjoamatora”, „Wywiad w Generalnej Dyrekcji Poczt i Telegrafu” i „Słów kilka o radjotelegrafii polskiej”, a ponadto powtarzany później wielokrotnie apel „Radjoamatorzy, organizujecie się!”, „Radjo-migawki”, komunikaty, rozmaitości i „rozkład godzin transmisyj radjofonicznych”.
Ilustracja tytułowa: Pierwszy numer „Radio-Amatora”
Źródło ilustracji tytułowej: „Radio-Amator”, 1/1924
Comments
Święte Słowa tutaj padają.
Pan Stanisław Odyniec, krótko 100 lat temu dał odpowiedź, dlaczego w Polsce nie mamy DAB+ a radiofonia, a nawet telewizja, wygląda, jak wygląda.
Świetne artykuły Panie Krzysztofie, staram się czytać każdy. Szkoda tylko, że spoglądając na ilość komentarzy, zainteresowanie tematem raczej jest niewielkie. A szkoda...
Pozdrawiam.
Takie wpisy faktycznie są ciekawe. A ja się zastanawiam jak długo się utrzymywał termin 'broadcasting', tak zupełnie obcy językowi polskiemu? Kiedy zlokalizowano pojęcie nadawania rozsiewczego (rozgłoszeniowego)? Tak w ogóle, to w rozmowach z laikami samo słowo 'rozsiewcze' często wywołuje spore zdziwienie...
Dziękuję za miłe słowa. To nowa forma na stronie - dotychczas nie stawialiśmy na codzienne treści skupiając się po prostu na opisywaniu interesujących wydarzeń, które zaistniały w eterze - stąd liczyliśmy się z tym, że styczeń będzie takim rozbiegiem... Takie było założenie, kiedy zdecydowaliśmy się startować z tym cyklem 1 stycznia, a nie 1 lutego (od urodzin do urodzin)...
Mogę obiecać, że oprócz tekstów, w których trzon stanowią cytaty prasy przedwojennej (czasem aż żal skracać czy parafrazować) będzie też szereg tekstów badawczych, kompilujących wiedzę dotyczącą poszczególnych kwestii z różnych źródeł. Tak będzie np. z życiorysem wspomnianego Stanisława Odyńca, ale też innych ówczesnych radiowców.
Co do słowa broadcasting, to trudno tutaj o studium przypadku, ale zrobiłem pobieżne badanie. W Polonie sprawdziłem występowanie tego słowa w pismach z kolejnych lat. Jeszcze w latach 1928-1930 powszechnie pisze się, że "broadcasting stał się czemś taksamo niezbędnem dla potrzeb życia codziennego - jak stacja telefonów czy telegraf", ale też "broadcasting warszawski", "broadcasting poznański", "francuski broadcasting", "praca kinematografu, broadcastingu" czy "broadcastingu na falach krókich". Wraz z nadejściem lat trzydziestych wyników wyszukiwań jest więcej, ale wynika to z rozwijania nazw BBC, CBS, NBC... Ale w 1931 jest jeszcze np. broadcasting szkolny czy broadcasting angielski... wtedy też słowo broadcasting pojawia się w słowniku języków obcych obok bridge (brydża), broszury, bruljonu czy bruneta. W kolejnych latach słowo to pojawia się w zasadzie tylko w kontekście zagranicznym (broadcastingi zagraniczne, broadcasting angielski)... choć w 1935 następuje jakby renesans starego znaczenia ("broadcasting zabawia się", "broadcasting proponuje", "broadcasting otrzymuje [list]". Lata 1936-1939 to już w zasadzie wyłącznie pojawianie się w kontekście Wielkiej Brytanii (broadcasting angielski).
Jeśli chodzi o okres powojenny, to trudno wysnuć konkretny wniosek z uwagi na niewielką liczbę skanów prasy z tego okresu... ale w tych, co są, to pojawiają się już wyłącznie nazwy własne.