RadioPolska.pl - Jeszcze więcej radia!

Jeszcze więcej radia!
Ilustracja tytu?owa dla dnia: 04.02.1925. Studio pr?bnej stacji PTR. ?r?d?o: ?Radio-Amator? 4/1925

Przez pierwsze dwa tygodnie lutego wzmianki o uruchomieniu stacji nadawczej w stolicy przewinęły się przez ponad trzydzieści tytułów prasowych. W dużej mierze było to jednak powielanie tych samych tekstów – z ewentualnymi niewielkimi zmianami – w kolejnych gazetach. W efekcie informacje o uruchomionej WCZORAJ stacji znalazły się np. w „Gońcu Krakowskim” datowanym na 5 lutego i „Gazecie Bydgoskiej” datowanej na 7 lutego(!). Tekst zawierający określenie, że „Polskie Towarzystwo Radjotechniczne zmontowało w Mokotowie pierwszą stację nadawczą” w numerach z 5 lutego wydrukowały krakowska „Chwila”, „Dziennik Ludowy”, „Gazeta Kaliska”, „Gazeta Lwowska”, „Ilustrowany Wielkopolanin” i „Kurjer Lwowski”. Podobnie było z rozbudowanymi artykułami rozpoczynającymi się od bliźniaczo podobnych słów „Dotychczas byliśmy jedynem wielkiem państwem w Europie, które nie posiadało własnej stacji radjofonicznej” („Kurjer Polski” z 3 lutego, „Kurjer Poranny” z 5 lutego, „Głos Lubelski” z 7 lutego, łódzka „Republika” z 8 lutego, „Kurjer Warszawski” z 9 lutego oraz „Kurjer Wileński” i „Polska Zbrojna” z 10 lutego) oraz „Polska była dotychczas jedynem wielkiem państwem w Europie, nieposiadającym własnej stacji radjofonicznej” („Express Poranny” z 3 lutego, „Dziennik Poznański” z 4 lutego, poznańska „Gazeta Powszechna” z 6 lutego oraz pelpliński „Pielgrzym” z 7 lutego).

Trudno zatem zgodzić się ze stwierdzeniem Macieja Józefa Kwiatkowskiego, że warszawska prasa mało uwagi poświęcała stacji w pierwszych dniach istnienia. Do tego grona można bowiem zaliczyć „Express Poranny” (artykuły z 3.02, 16.02), „Kurjer Czerwony” (3.02), „Kurjer Polski” (3.02, 13.02), „Rzeczpospolitą” (4.02, 15.02, 17.02, 20.02, 21.02), „Kurjer Poranny” (5.02), „Polskę Zbrojną” (7.02, 10.02, 25.02), „Gazetę Poranną 2 Grosze” (8.02), „Kurjer Warszawski” (9.02) i „Robotnika” (12.02). Usprawiedliwieniem niezmordowanego badacza historii Polskiego Radia jest tutaj rozwój technologii, który nastąpił już po jego śmierci. Dzięki cyfrowym bibliotekom możliwe jest wyszukiwanie konkretnych słów w wielu opublikowanych sto lat temu gazetach, bez konieczności kartkowania…

W jednym z tak odnalezionych artykułów redaktor „Rzeczpospolitej” opisywał swoją wycieczkę do studia na Narbuta (pierwotna nazwa, zmiana na Narbutta w dwudziestoleciu międzywojennym odbywała się dość płynnie) 29. Ukazał się on 21 lutego 1925 roku w wydaniu wieczornym.

Korzystając z uprzejmego zaproszenia Polskiego Towarzystwa Radjotechnicznego udaliśmy się wczoraj z przyjacielem, dziennikarzem (bo we dwójkę jakoś to łatwiej) na zwiedzanie polskiej stacji radjonadawczej

Idąc zwolna, nieomal że poomacku ulicą Narbuta i oglądając się trwożnie dokoła, dostrzegamy wreszcie przy samym końcu ulicy rzęściście oświetlony biały domek. Wchodzimy do środka. Trafiliśmy dobrze, bo akurat w tej chwili odbywają się koncerty. Chwilka oczekiwania… p. Ludwiczak kończy piosenkę ludową i wchodzimy z dyr. Rudniewskim do pokoju, na drzwiach którego widnieje napis: Studjo! Duża czworoboczna komnata; podłogi wyłożone dywanami; ściany i sufit zawieszone makatami; w jednem rogu fortepian, pośrodku kilka krzeseł i wreszcie w końcu – niewielki przyrząd – mikrofon, chwytający dźwięki i roznoszący je za pośrednictwem anteny po Europie. Cisza absolutna! Na twarzach artystów widać lekkie zdenerwowanie – zdają sobie, snać, sprawę z tego, że grają nietylko dla Polski, ale dla całej Europy!

Kilkuminutowa przerwa, poczem znów śpiew p. Ludwiczaka, gra solowa na wiolonczeli p. Stromengera, komunikat prasowy, utwory muzyczne Chopina, w wykonaniu zespołu broadcastingowego i wreszcie mazurkiem Dąbrowskiego zakończono wieczór.

Kilkanaście pozostałych minut poświęcamy na „obejrzenie” drogi, którą dźwięki z sali „studjo” przechodzą nazewnątrz!

A więc: obok sala amplifikacyjna, gdzie drgania ulegają wielokrotnemu zwiększeniu, dalej hala zegarów, kondensatorów, transformatorów o napięciu prądu do 5000 wolt (!), kilka promieni drutu krzemobronzowego, antena na masztach 50-cio metrowej wysokości i wreszcie… niewidoczna już dla oka ludzkiego droga – eter kosmiczny, przez który pieśń polska płynie do Londynu i dalej!

O tym jak to samo opisał bardziej zaznajomiony w technice redaktor – jutro.

Program na środę, 4 lutego 1925 roku (Warszawa)

Godzina 18:00-19:00 / Fala 385 metrów

Ilustracja tytułowa: Studio próbnej stacji PTR

Źródło ilustracji tytułowej: „Radio-Amator” 4/1925

Comments

There are no comments

Post a comment