RadioPolska.pl - Jeszcze więcej radia!

Jeszcze więcej radia!
Ilustracja tytu?owa dla dnia: 05.02.1925. Mikrofon pr?bnej stacji PTR. ?r?d?o: Narodowe Archiwum Cyfrowe

Wczoraj pisaliśmy o tym, jak wyposażenie stacji PTR postrzegało oko laika – niepodpisanego redaktora „Rzeczpospolitej”. Dziś oddajmy głos redaktorowi Januszowi Odyńcowi (J.O.) z „Radio-Amatora”. Jego opis znalazł się w numerze 4 z 25 lutego 1925 roku.

Eter kosmiczny otaczający nasz glob ziemski przepojony jest dziś różnemi dźwiękami: muzyką, śpiewem, mową ludzką. Nastawmy odbiornik radjowy, a popłyną te dźwięki na salę, jak woda ze studni artezyjskiej. Do niedawna obcemi dla nas były te dźwięki, bo tak mowa jak i muzyka były cudzoziemskie. Zdawało się, że sam eter kosmiczny jest cudzoziemskim, chociaż polską ziemię przenika, lecz dziś już to się zmieniło. Codziennie w pewnych godzinach obracając nasz kondensator, czy warjometr usłyszymy wyraźnie polską mowę, polski śpiew, polską muzykę. A więc nauczył się już eter naszego języka, poznał naszą kulturę! Sprawiła to próbna stacja radjofoniczna fabryki PTR. Stacja ta zbudowana w celach badań przemysłowo-technicznych, jest dziś jedynym organem zasilający eter kosmiczny polskimi produkcjami fonicznemi. Kogóżby z miłośników radja nie interesowało urządzenie tej stacji, któżby nie chciał choć z fotografji zobaczyć jak ona wygląda. Zacznijmy zwiedzanie od „studja”. Jest to duża sala całkowicie udropowana suknem w celu stłumienia rezonansów t.j. całej gamy ech. Na specjalnym statywie umieszczony jest na gumach (znów dla stłumienia ubocznych drgań) mikrofon, a raczej magnetofon, t.j. organ zamieniający drgania dźwiękowe na analogiczne drgania prądu elektrycznego. Drgania dźwiękowe oddziaływują tu nie na węgiel, jak w mikrofonie, tylko na rodzaj membrany utworzonej z cewki samoindukcyjnej stojącej naprzeciwko elektromagnesu. Cewka znajduje się zatem w polu magnetycznem. Gdy zacznie drgać pod wpływem dźwięków – wówczas każde jej poruszenie w polu magnetycznem wywołuje w niej prądy elektryczne na tle prądu stałego płynącego przez nią z baterji 6 V. Zatem prąd ten zacznie pulsować analogicznie do drgań dźwiękowych. Jednak prąd to jest jeszcze bardzo słaby, a zmiany jego są jeszcze słabsze, należy więc je zamplifikować potężnie. Ale taki potężny amplifikator – to aparat bardzo delikatny i każdy drobiazg mu szkodzi, więc żeby go odgrodzić od wszelkich wstrząśnień, przeniesiono go do oddzielnego pokoju, a dla jeszcze większej pewności – podwieszono na poduszce gumowej. Dla odgrodzenia zaś amplifikatora od przypadkowych wpływów magnetycznych – zamknięto go w pancerzu żelaznym. Podobnież jest opancerzonym przewodnik biegnący doń ze „studia”.

Wyżej wspomniany amplifikator jest amplifikatorem kaskadowym małej częstotliwości, składającym się z pięciu stopni (pięciu lamp) amplifikacji opornikowej. Zamplifikowane w ten sposób prądy przez skrzynkę łącznikową przechodzą do drugiego – siedmiolampowego amplifikatora, w którym mamy cztery stopnie amplifikacji przez opór samoindukcyjny, przyczem ostatni stopień posiada 4 lampy włączone równolegle, dla otrzymania większej mocy prądu.

W ten sposób otrzymane prądy są skierowane przy pomocy opancerzonego kabla podziemnego na drugi koniec budynku do aparatu nadawczego. Aparatura ta zaopatrzona jest w 2 duże lampy nadawcze. Jedna z tych lamp wytwarza drgania wielkiej częstotliwości (fala 385 m), a druga lampa moduluje te drgania stosownie do drgań przybyłych ze „studja”.

Lampy nadawcze są zasilane prądem wyprostowanym wysokiego napięcia (5000 V). Prąd ten wytwarza alternator średniej częstotliwości (600 okresów na sek.), poczem przechodząc dalej przez transformator, zostaje wyprostowany przez prostownik lampowy (kenotron) i wygładzony przy pomocy specjalnych filtrów.

Z aparatu nadawczego prądy wielkiej częstotliwości idą do anteny, skąd są wypromieniowywane w przestrzeń, a każdy dźwięk przed magnetofonem powoduje modulację tych drgań zasadniczych. W ten sposób eter przyjmuje w siebie mowę polską.

Antena składa się z 5 elementów „klatkowych” (franc. „en cage”). Każdy z tych elementów jest z obydwu stron uziemiony, więc to antena wielokrotnie uziemiona.

Na zakończenie należy nadmienić, że operowanie tak skomplikowanym aparatem, a głównie magnetofonem i amplifikatorami wymaga wielkiej uwagi, cierpliwości i inteligencji operatora. Trzeba pamiętać, że dla każdej produkcji fonicznej, należy odpowiednio ustawić artystów, względnie prelegentów, w stosunku do magnetofonu (dla każdego instrumentu, każdego głosu inaczej), w podobnyż sposób do każdej produkcji trzeba doregulowywać specjalnie amplifikatory. Dla całkowitego więc opanowania instalacji potrzeba wielu, wielu prób i doświadczeń, a wobec krótkiej egzystencji naszej stacji, trzeba oddać całkowite uznanie jej organizatorom, kierownikom i operatorom że w tak krótkim czasie zdołali osiągnąć tak dobry wyniki, jak te, co każdego dnia słyszymy. Z tychże powodów należy wybaczyć te drobne usterki, które jeszcze nie zostały usunięte, ale nad usunięciem których wciąż się pracuje.

Dzisiejszym Czytelnikom oszczędzę jeszcze bardziej szczegółowego opisu, którego autorem jest inż. Józef Plebański. Ewentualnych zainteresowanych proszę o kontakt indywidualny.

Program na czwartek, 5 lutego 1925 roku (Warszawa)

Godzina 18:00-19:00 / Fala 385 metrów

Muzyka kameralna
Kwartet Walentynowicza – Władysław Walentynowicz (skrzypce), Paweł Gedeonow (skrzypce), Miekun (altówka)

Ilustracja tytułowa: Mikrofon próbnej stacji PTR

Źródło ilustracji tytułowej: Narodowe Archiwum Cyfrowe

Comments

There are no comments

Post a comment