RadioPolska.pl - Jeszcze więcej radia!

Jeszcze więcej radia!
Ilustracja tytu?owa dla dnia: 04.03.1925. Prezentacja radia na wsi. ?r?d?o: Stanis?aw Miszczak ?Historia radiofonii i telewizji w Polsce?, Warszawa 1972

Środa, 4 marca 1925 roku, przyniosła bardzo oczekiwaną przez krakowskich radioamatorów wieść. Nie była to co prawda zapowiedź likwidacji stacji radiotelegraficznej w Dębnikach, ale kolejnego ograniczenia czasu jej pracy. „Ilustrowany Kuryer Codzienny” donosił:

Celem usunięcia przeszkód w odbiorze radjokoncertów zagranicznych zastanawia dyrekcja poczt i telegrafów na podstawie upoważnienia gen. dyrektora, po porozumieniu z Wiedniem, od dnia 4 bm. pracę nadawczą radjostacji w Dębnikach w dnie powszednie w czasie od godz. 11 do 12, 18 do 19 i od 20 do 23, natomiast w niedzielę i święta od 11:30 do 13, a po południu jak w dnie powszednie. Zarządzenie to przyjmą szerokie koła radjoamatorów w Krakowie z niekłamaną radością. Dzięki niezwykle życzliwemu stanowisku p. prezesa Jarczyńskiego, radjoamatorstwo w Krakowie ma obecnie poważne szanse dalszego rozwoju.

Dzień ten miał być również niezwykły dla mieszkańców położonego 320 kilometrów na północ od Krakowa Szczutowa koło Rypina. Po raz pierwszy dotarło tam radio…

W dniu tym, od strony jeziora, z zarośli, wyszedł jakiś młody człowiek elegancko ubrany, niosący kilka paczek. Po Szczutowie z błyskawiczną szybkością rozeszła się wiadomość, że to technik niosący „Radjo”. Wiadomość ta zaelektryzowała mieszkańców Szczutowa. Prace wszelkie stanęły.

Przed chwilą stał przy karpie człowiek z siekierą – a obecnie widzi się tylko w tem miejscu porzuconą siekierę z błyszczącem ostrzem, a tuż przy niej czapkę jej właściciela. Na Innem podwórzu widziało się furę zaprzężoną i gospodarza nakładającego obornik – obecnie widać tylko widły rzucane obok koni, wywrócony i połamany wóz i poplątane w uprzęży konie. Gospodarz popędził do „Radjo”. To znów w sąsiednim domu słychać przeraźliwy krzyk i szamotanie. Tam nieco mądrzejszy mąż trzymał w objęciach płochą żonę, która rwała się do drzwi, skacząc przez swoje dzieci z mocnem postanowieniem zobaczenia „Radjo”. Podobne powyższym sceny można było widzieć prawie w każdym domu i podwórzu. W kilkanaście minut po przybyciu technika cały tłum ludzi kręcił się przy gmachu, w którym na stole spoczęło „Czarodziejskie radjo”.

Już w południe widziało się afisze głoszące: „tylko dziś, czwartek, piątek i sobota radjo-koncerty z całego świata. Ceny od 50 gr. do 3 zł; początek o godz. 4-ej po poł. I faktycznie, po południu „Radjo” stanęło gotowe służyć publiczności. Najpierw porozumiewali się przez „Radjo” z Londynem najbliżsi aparatu…, którzy mają jakiś udział w sprowadzeniu aparatu. Przyjemność, jakiej doznawali na koncercie w Londynie odmalowała się na twarzach trzymających słuchawki. Te kolory… ten zachwyt, do reszty podnieciły zebrany tłum, który począł cisnąć się do okien, depcząc swoich braci, siostry, a nawet własne dzieci. O godzinie 9-ej wieczorem otworzono podwoje sali… W progu stanął skarbnik, który podług wzrostu tłoczących się słuchaczów nakładał ceny na bilety. Wkrótce całą salę wypełniała wrzawa. Na twarzach gości widać było gorączkowe wyczekiwanie, a najmniejszy szmer sprowadzał grobową ciszę.

Już zasiadł na krześle technik. Nałożył na głowę słuchawkę i wodząc po sali okiem triumfatora, rozpoczął staranne poszukiwania koncertów… Nagle usłyszano jakiś szum. Kierownik „guzików aparatu” oznajmia, że to Rzym. Na salę popłynęło kilka dźwięków podobnych do chrapań konwulsyjnie drgającego lwa i momentalnie ucichło. Powiedziano słuchaczom, że koncert w Rzymie skończony. Na sali powstał śmiech cichy, skryty, a kierownik „guzików” uprawiał dalej swą żmudną pracę. Znalazł już! To śpiew w Paryżu. I znowu usłyszano kilka spazmatycznych wykrzyknień, nieco syku, pisku i… śmiech na sali…

Odnaleziono jeszcze wprawdzie kilka stacyj, jak Lipsk, Warszawa, Berlin, Wiedeń i inne, lecz koncerty, śpiewy i różne mowy przesycone były szumem, piskiem, chrapaniem aparatu. Sala tymczasem trzęsła się od śmiechu. Publiczności oznajmiono, że wina leży w akumulatorze. Koncert przerwano. Jednakże wrażenia i pamięć po radjo-koncertcie pozostały. Dźwięki bowiem jego przeniosły się do domów, obór, chlewów… Gospodynie miały podobny koncert w swem podwórzu. Tu płacze synek głodny, tam ryczy krowa niewydojona, tu znów kwiczy trzoda chlewna, bo już od trzech godzin powinna dostać kolację. Do tych głosów dołączyły się inne, naprawdę poetyczne – głosy kłótni małżonka z żoną, gospodyni ze służącą i gospodarza z parobkiem za spóźniony tzw. osprzęt.

Trochę cierpliwości! Poczekajmy! Następny radjo-koncert odbędzie się bez przeszkód.

Ten barwny opis autorstwa Alfreda Cichorskiego ze Szczutowa ukazał się 15 marca na łamach „Kroniki Rypińskiej”. O jego podkoloryzowaniu może świadczyć fakt, że 4 marca Warszawa nadawała w godzinach od 18 do 19, nie zaś po 21…

Program na środę, 4 marca 1925 roku (Warszawa)

Godzina 18:00-19:00 / Fala 385 metrów

Koncert
Zespół orkiestralny P.T.R. pod kierownictwem Antoniego Adamusa

„Kurjer Warszawski” (2.03.1925), „Express Poranny” (4.03.1925), „Kurjer Polski” (4.03.1925), „Kurjer Warszawski” (4.03.1925)

Utwory wykonane na pianinie mechanicznym Duo-Art

„Kurjer Warszawski” (2.03.1925), „Express Poranny” (4.03.1925), „Kurjer Polski” (4.03.1925), „Kurjer Warszawski” (4.03.1925)

Komunikat Polskiej Agencji Telegraficznej

„Kurjer Warszawski” (2.03.1925), „Express Poranny” (4.03.1925), „Kurjer Warszawski” (4.03.1925)

Biuletyn meteorologiczny

„Kurjer Warszawski” (2.03.1925), „Express Poranny” (4.03.1925), „Kurjer Warszawski” (4.03.1925)

Ilustracja tytułowa: Prezentacja radia na wsi

Źródło ilustracji tytułowej: Stanisław Miszczak „Historia radiofonii i telewizji w Polsce”, Warszawa 1972

Comments

There are no comments

Post a comment