Wydarzyło się 3.04.1925

Wróćmy jeszcze na moment do 1 kwietnia. W codziennym „Echu Warszawskim” ukazał się wówczas chyba jeden z pierwszych dowcipów radiowych:
– Jaka jest różnica między radjo, kinematografem i kijentem?
– Radjo słychać, a nie widać, w kinematografie widać, a nie słychać, a kljenta ani widać, ani słychać.
Tego samego dnia na antenie stacji PTR wygłoszony został – już całkiem na poważnie – odczyt inż. Eugeniusza Porębskiego o doświadczeniach i rezultatach osiągniętych zagranicą przez radiostacje przy nadawaniu koncertów i oper. Dzięki przedrukowi w „Rzeczpospolitej” po raz kolejny w naszym cyklu możemy sobie wyobrazić słuchanie go na fali 385 metrów…
Publiczność nasza, podobnie jak zagranicą, coraz bardziej domaga się bezpośredniego przekazywania przez radjo oper, operetek i dramatów – wprost z teatru. Nie wielu nawet amatorów studjujących wie o tem, że gałąź tej nowej sztuki scenicznej, jakiej domagają się słuchacze u swych aparatów, znajduje się dopiero w fazie eksperymentów. Robiono próby bardzo liczne w różnych krajach i miastach. Pozornie niema w tem nic trudnego, żeby przenieść mikrofon do sali teatralnej i dalej drutem przenosić do stacji nadawczej dźwięki opery czy dramatu. A jednak rezultaty tych doświadczeń dały wyniki niekorzystne. Uzgodnienie ilości instrumentów, oddalenie ciągle zmieniających miejsca artystów na „prawdziwej scenie” od ustawionego mikrofonu – wszystko to wpływa ujemnie i daje słuchaczowi przy radjoaparacie zupełnie inne wrażenia słuchowe niż istotnie w teatrze.
Chcąc dać iluzję opery – przytem artystycznie dobrej – dla słuchacza radjofonji gra się ją w sali „studjo” stacji nadawczej. Orkiestra, soliści i chór wykonują swój program dostosowany do warunków radjofonji. Są więc ilości i rodzaj instrumentów dobrane po wypróbowaniu i długich studjach tak, by osiągnąć wrażenie opery słyszanej na scenie. „Timbr” głosu śpiewaka ma również wielkie znaczenie. Głosy wybitnie dramatyczne odbijają się w słuchawkach spotęgowane, dając wrażenie […] chrzęstu. Instrumenty blaszane trzeba ilościowo zmniejszać, oddalać a nawet dźwięki ich przesyłać z innej sali przez małe okienko, by nie wywoływać ujemnych rezultatów.
Te wszystkie trudności prowadzą do powstania nowej reżyserji muzycznej, która z czasem nie tylko będzie stosować się do nowych koniecznych warunków, lecz stanie się samodzielnie twórczą.
Tak jak kinematograf rozpętał piękno obrazów, obudził mimikę i postawił ją na pierwszem miejscu, tak i radjofonja odda z latami nieocenione usługi żywemu słowu, które przyznać musimy, znalazło się dziś w zaniedbaniu.
Dla mówców otwiera się wielkie pole do popisu. Z żywego słowa trzeba dobyć maximum siły i plastyki, dykcją, obrazowością doboru myśli i głębią uczucia można będzie wydobyć tyleż efektów, co obrazem świetlnym. Dla mówców tłumów, dla agitatora, jednem słowem dla budziciela zbiorowej duszy różnorodnych słuchaczy – będzie to olbrzymie pole twórczości krasomówczej. Dodać jednakże trzeba, że wypowiadanie się przed martwym mikrofonem, w samotności, w bezdźwięcznej, pozbawionej akustyki sali jest sprawą trudną, a nawet przykrą.
Brak tu publiczności, która wpatrzona i zasłuchana daje wyraz swemu zadowoleniu, działa na artystę, pobudza go do tworzenia w momencie gry. A jednak jest świadomość, że setki słuchaczy o różnorodnem upodobaniu śledzą każde słowo, reagują na każdy dźwięk i modulację i stokroć silniej niż z widowni scenicznej i to onieśmiela , utrudnia wypowiedzenie się, ostudza zapał… Praca więc artystów i mówców występujących przed mikrofonem jest ciężką i mało przyjemną.
Trzeba więc tych, którzy idą na pierwszy ogień prób w Polsce: tych artystów, muzyków, śpiewaków i ich reżyserów podtrzymywać w trudnej pracy, wzbudzać w nich zapał, udzielać życzliwych rad i darzyć wdzięcznością…
W granicach niniejszego nie możemy zamieścić wszystkich ciekawych uwag i trafnych porównań, dodamy tylko, że barwność przemówienia i dobra dykcja prelegenta przyczynią się niewątpliwie do tego, że nowych, zapowiedzianych odczytów, radjoamatorzy będą oczekiwali z wielkim zainteresowaniem.
Program na piątek, 3 kwietnia 1925 roku (Warszawa)
Godzina 18:00-19:00 / Fala 385 metrów
Ludomir Różycki: Arie z opery Casanova
„Warszawianka” (30.03.1925), „Polska Zbrojna” (1.04.1925), „Polska Zbrojna” (2.04.1925), „Express Poranny” (3.04.1925), „Kurjer Polski” (3.04.1925), „Nasz Przegląd” (3.04.1925)
Koncert
„Polska Zbrojna” (3.04.1925)
Arie / pieśniPosłuchaj: Artysta
„Polska Zbrojna” (3.04.1925)
Deklamacje
„Polska Zbrojna” (3.04.1925)
Komunikat Polskiej Agencji Telegraficznej
„Warszawianka” (30.03.1925), „Polska Zbrojna” (2.04.1925), „Express Poranny” (3.04.1925), „Kurjer Polski” (3.04.1925), „Nasz Przegląd” (3.04.1925), „Polska Zbrojna” (3.04.1925)
Biuletyn meteorologiczny
„Warszawianka” (30.03.1925), „Polska Zbrojna” (2.04.1925), „Express Poranny” (3.04.1925), „Kurjer Polski” (3.04.1925), „Nasz Przegląd” (3.04.1925), „Polska Zbrojna” (3.04.1925)
Ilustracja tytułowa: Szkic przedstawiający radiowy koncert
Źródło ilustracji tytułowej: „Wireless Magazine” 5/1925
Comments
There are no comments