RadioPolska.pl - Jeszcze więcej radia!

Jeszcze więcej radia!
Ilustracja tytułowa dla dnia: 01.06.1925. Dział Radjo-humor w piśmie „Radjo dla wszystkich”. Źródło: „Radjo dla wszystkich” 1/1924

Choć 1 czerwca nierozerwalnie kojarzy nam się z dniem dziecka, to w roku 1925 pociechy nie mogły jeszcze liczyć na prezenty. Ich święto ustanowione zostało dopiero w roku 1954. Miały jednak… wolne od szkoły. A to z uwagi na drugi dzień ruchomych Zielonych Świąt. Wolne mieli też inni, więc większość gazet tego dnia się nie ukazała. W związku z tym zajrzyjmy do pisma „Radioświat” z 15 maja i sięgnijmy po artykuł „Radjo-dzieci” opublikowany obok zdjęcia malucha słuchającego koncertu.

Rodzice małego Józia, nie chcąc pozostawać w tyle z rozwojem dzisiejszej techniki, nabyli radioodbiornik. Józio sądząc, że to prawdopodobnie jakaś nowa dla niego kupiona zabawka zapytuje się swej mamusi: „Mamusiu, co to jest?” Matka, chcąc nie chcąc odpowiada synkowi, że jest to radjoaparat. Lecz odpowiedź matki nie zadowala małego Józia, albowiem pragnie on dowiedzieć się co to jest radjoaparat. Matka Józia jest jeszcze bardzo młoda i nie zna psychologji dziecka, wie jednak, że gdy teraz odpowie mu na jego pytanie, to synek będzie ją męczył przez całe godziny różnego rodzaju pytaniami, na które może sama, wskutek swych niewielkich wiadomości z radjotechniki, nie będzie mu umiała odpowiedzieć. Chcąc więc się go pozbyć, postanowiła udawać, że pytań jego nie słyszy.

Lecz Józio nie dał za wygraną i znów pyta się swej matki co to jest radjoaparat? Mamusia wpada na genjalny pomysł odpowiadając Józiowi, że radjoaparat to nie jest zabawka dla małych dzieci i że na każde dziecko chcące się nim bawić Bozia się bardzo gniewa. Pięć minut pauzy. Józio pragnie dowiedzieć się od swej mamusi skąd Bozia wie, że dziecko bawi się tym aparatem. Młoda mama, wychowana w duchu nawskroś religijnym, odpowiada synkowi, że Bozia wszystko widzi i słyszy, bo jest wszędzie. Młody Józio, chociaż nie uczył się jeszcze zasad logiki, jednak analizując odpowiedź daną mu przez matkę natychmiast zapytał:

– To Bozia jest także w tej czarnej skrzynce?

Mamusia widząc, że nie tak łatwo będzie mogła wybrnąć z tej dyskusji, nie wiele myśląc, odpowiada, że i w tej hebanowej skrzynce z lampkami znajduje się Bozia i gdy dziecko dotknie się jej, to wtedy Bozia przestaje dzieci kochać. Znowu chwila pauzy. Matka swobodnie odetchnęła. Lecz naraz daje się słyszeć trzask i odgłos tłuczącego się szkła. Widzimy Józia leżącego na podłodze, któremu druty słuchawki telefonicznej radjoaparatu skrępowały nóżki. Kilka klapsów i zawstydzony Józio opuszcza pole walki.

Jednak dusza dziecka nie zadowoliła się wyjaśnieniami z radjotechniki, jakich udzieliła mu matka. W łóżeczku swym nie śpi, myśląc ciągle o tej skrzynce hebanowej, w której jest Bozia i pragnąc usłyszeć jego głos. To też w koszulce i boso podchodzi pod drzwi pokoju swych rodziców i widząc ojca manipulującego aparatem zastanawia się dlaczego Bozia nie gniewa się na tatusia. Naraz rozbrzmiewa głos dzwonka elektrycznego. Znajomi rodziców Józia przybyli na radjokoncert. Józio w oka mgnieniu wykorzystuje chwilę i gdy ojciec pobiegł otworzyć drzwi już jest przy aparacie. Lecz, o dziwo, miast słyszeć gniewny głos Bozi rozbrzmiewa się śpiew jakiejś artystki. Nie wiele myśląc pobiegł do swej matki komunikując jej, że teraz nie Bozia lecz jego żona jest w Skrzyneczce.

Po kilku dniach ciężkiej pracy wydoskonalił się Józio na radjooperatora. Radjo-religja, jaką matka podała swemu synkowi do wierzenia, została przez tatusia zupełnie zmodyfikowaną. Wprawdzie nie rozumie Józio jeszcze potrzeby lampek katodowych, cewek, kondenzatorów itd., jednak wie już, że z aparatu tego słychać ładną muzykę i śliczne bajeczki. Nad jedną jednak rzeczą łamie sobie głowę i to bezskutecznie. Kiedy po kolacji i po skończonym koncercie rodzice udają się do łazienki, wtedy jedno pyta drugiego czy „antena jest uziemiona”.

Niedługo potem obchodzi Józio swoje imieniny. Wszystkie ciotki obładowane pakunkami przybyły złożyć Józiowi powinszowanie. W tym dniu wolno jest Józiowi jeść tyle, ile tylko dusza zapragnie. To też korzysta on z tej wolności w jak najszerszych granicach. Nagle, z szybkością wiatru zeskakuje z krzesła i stając przed swą mamusią rzecze te słowa: „Mamusiu, mamusiu, Józiowi bardzo niedobrze, musi uziemić swoją antenę”.

Ilustracja tytułowa: Dział Radjo-humor w piśmie „Radjo dla wszystkich”

Źródło ilustracji tytułowej: „Radjo dla wszystkich” 1/1924

Comments

There are no comments

Post a comment