
„Dwunastego jeszcze normalnie wieczorem szło Radio Polonia” – wspominał Andrzej Jaśkiewicz, mający dyżur w Woli Rasztowskiej w nocy z dwunastego na trzynasty grudnia 1981 roku – „Rano Polskie Radio dawało ton tysiąc herców na obu liniach, ja wcześniej już załączałem nadajnik na tak zwaną falę nośną… Tu ani tonu nie było, ani nic nie było… Dzwonię do Polskiego Radia – telefony nie działają, nastawiam radio – nie nadaje Gąbin, cisza, dzwonię do bezpieki, bo tam telefon taki mieliśmy w razie czego, pytam co tam jest, bo nie ma – »Proszę pana, nie pana sprawa, ma być włączone tak jak jest i czekać«”. Potem w telewizji pojawił się generał Jaruzelski i wszystko stało się jasne. Nadajniki były wyłączone, ten zagłuszający Wolną Europę również… „Stacja stała dwa tygodnie, tam ktoś nie pomyślał w tej bezpiece” – mówił pan Jaśkiewicz – „Wolna Europa rżnęła, myśmy jej słuchali na sali, jak burza… A przecież mogli powiedzieć, przyjechać powinien ktoś z muzyką, jakieś marsze wojskowe, to by szło na tej Wolnej Europie… Ale nikt na to nie wpadł”.
Przy mikrofonie...
Andrzej Jaśkiewicz swoją pracę zawodową rozpoczął w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku w Ośrodku Pomiarowo-Kontrolnym Ministerstwa Łączności w Grodzisku Mazowieckim – tym samym, który przed drugą wojną światową pełnił funkcję stacji odbiorczej dla Babic i Wacyna. Później – z uwagi na zakłócenia – obiekt, a w raz z nim pan Andrzej, przeniósł się do Poręb Leśnych. W ówczesnej nomenklaturze tamtejszy ośrodek nosił kryptonim 444. Pod koniec lat sześćdziesiątych trafił do Centralnego Laboratorium Radiokomunikacji, a następnie do stacji nadawczej w Woli Rasztowskiej. Był tym, który w lutym 1998 roku po raz ostatni wyłączył nadajnik. Na trzy lata przed emeryturą przeniesiony został do Raszyna, gdzie był świadkiem przeniesienia emisji Programu I Polskiego Radia do Solca Kujawskiego i zdemontowania nadajników OIRT.