„Mieliśmy Stację Linii Radiowych na Górze Świętej Anny” – wspominał Zygmunt Słomiany, wieloletni pracownik Radiowego Ośrodka Nadawczego w Rudzie Śląskiej, później kierownik administracyjny w Bytkowie – „Przed stanem wojennym to tam była cała ekipa wojsk radzieckich, mieli trzy samochody, anteny nadawcze”. Doskonale położony obiekt był wykorzystywany do utrzymywania łączności. O żołnierzach chroniących stacji niekiedy zapominano, co skutkowało np. brakiem racji żywnościowych. Wówczas czerwonoarmiści radzili sobie na swoje sposoby. „Oni mieli benzynę i tę benzynę nam sprzedawali za pieniądze albo wódkę” – opowiadał pan Zygmunt – „Bo nie było benzyny w latach osiemdziesiątych, jak powstała »Solidarność«, i potem w 1981”.
Przy mikrofonie...
Zygmunt Słomiany z chwilą zakończenia wojny był piętnastoletnim chłopakiem, który chciał uczyć się jakiegoś zawodu. Interesowała go elektryczność i radiotechnika. Zgłosił się do pomocy w prywatnym warsztacie, który zajmował się regeneracją odbiorników radiowych przejętych po wojnie przez Państwo. Po roku trafił do Urzędu Radiotelegraficznego. Lata 1950-1953 spędził w wojsku, m.in. w szkole podoficerskiej w batalionie łączności w Krakowie. Po powrocie do cywila rozpoczął pracę w utworzonym w 1952 roku Zespole Radiostacji. W 1956 roku likwidował zagłuszarki działające na terenie Śląska. We wrześniu tego samego roku trafił do Radiowego Ośrodka Nadawczego w Rudzie Śląskiej, gdzie przepracował ponad dwadzieścia lat. W 1977 roku został przeniesiony do Koszęcina, ale z uwagi na ryzyko pogorszenia stanu zdrowia ostatecznie przeszedł do laboratorium w Bytkowie. Zajmował się tam m.in. pomiarami linii, obiektów i przemienników. Przed emeryturą został kierownikiem administracyjnym.