RadioPolska.pl - Jeszcze więcej radia!

Jeszcze więcej radia!
Radiowe adresy: (74) Warszawa, Targowa 63

# Tu pierwszy tramwaj i gazeta

# I remanentów pierwszy świt

# Tam w Monopolu na Ząbkowskiej

# Zakorkowano pierwszy litr […]

# Bo róg Targowej i Wileńskiej

# To był już wszelkiej władzy ster

# Tu mknął willysem lub łazikiem

# Z ambasadorem charge d’affaires1.

O czasach, gdy warszawską Pragę doliczało się „do takich stolic jak Londyn, Moskwa, Rzym i Paris” napisał Jerzy Medyński, a śpiewał Jarema Stępowski2. Ten historyczny moment to ostatnie miesiące II Wojny Światowej, gdy lewobrzeżna Warszawa leżała w gruzach po zakończeniu walk powstańczych i zemście Niemców na wysiedlonym mieście. Latem 1944 roku front zatrzymał się na Wiśle i dopiero w styczniu 1945 roku ruszył dalej na zachód. Opuszczona przez Niemców Praga przetrwała i to właśnie tam zaczęło się odradzać życie stolicy. Choć zawartość wymienionej w piosence gazety, wydawanego od 15 października 1944 roku „Życia Warszawy”, mogła wzbudzać niepokój – wszak przedwojennej prasie daleko było np. do oddawania hołdu nieżyjącemu Leninowi3 – to wśród mieszkańców przeważała radość z zakończenia niemieckiej okupacji. Nas interesowały nie jakieś sprawy typu propagandowego, oddziaływania na ludność, tylko nas interesowało to, co się działo na frontach – w ramach cyklu „Radio w pamięci zapisane” wspominał po latach Stanisław Fibich, wówczas nastolatek nielegalnie nasłuchujący komunikatów podawanych przez lubelską jeszcze „Pszczółkę”4. Nielegalnie, bowiem w myśl wydanych przez nową władzę rozporządzeń radia w tym czasie można było słuchać tylko poprzez kołchoźniki5. Za użytkowanie odbiornika radiowego – a takim własnoręcznie skonstruowanym urządzeniem posługiwał się wówczas uczeń z Podkowy Leśnej – groziła kara śmierci6. I nie był to martwy przepis. Mniej więcej w tym samym czasie wspomniane „Życie Warszawy” donosiło: U niejakiego Budy Józefa, zam. Korzona Nr 93, władze Milicji znalazły 2 radioaparaty. Sprawę przekazano prokuraturze wojskowej7. A ta słuchaczy traktowała jak szpiegów. Jak zakończyła się sprawa Józefa Budy można się domyślać, jego imiennik – mieszkający we wsi Kozice Górne na Lubelszczyźnie Józef Baran – skazany został na najwyższy wymiar kary8. Ostatecznie wyrok zamieniono na 25 lat zesłania, ale z Rosji do Polski nigdy już nie powrócił. Ani żywy, ani martwy. Powojenne poszukiwania przez Czerwony Krzyż nie przyniosły rezultatów, wysłany w latach dziewięćdziesiątych XX wieku list do prokuratury generalnej Rosji pozostał bez odpowiedzi9. Wolną od Niemców Ojczyzną nie było też dane nacieszyć się Stanisławie Marinczenko, Polce, mieszkającej w Poznaniu krawcowej, żonie Ukraińca, córce jeszcze innego Józefa10. Wiosną 1945 roku podczas rewizji znaleziono u niej odbiornik Philipsa11. Na nieco ponad tydzień przed zakończeniem wojny została postawiona przed sądem, który skazał ją na karę śmierci, pozbawienie na zawsze praw publicznych i honorowych oraz przepadek całego mienia na rzecz Skarbu Państwa. Wyrok wykonano 1 maja. Marinczenko została rozstrzelana.

Jesienią 1944 roku główna arteria warszawskiej Pragi – ulica Targowa – znajdowała się kilometr od Wisły, która rozdzielała Armię Czerwoną od wojsk niemieckich. Jeśli wierzyć felietonistom „Życia Warszawy”, mieszkańcy w tym czasie określali ją jako „Aleję Śmierci”. Z jednej strony wciąż mieli przed oczami przeprowadzane tam podczas okupacji łapanki, z drugiej ostrzały i bombardowania ostatnich dni12. Nieco spokojniej musiało być na Śnieżnej, na rogu z Radzymińską, gdzie odległość od frontu wynosiła już niemal dwa i pół kilometra. I tam właśnie – w zabudowaniach po przedwojennej Fabryce Cukierków i Czekolady „Franboli”, w budynku, w którym dziś mieści się hostel – po przyjeździe do stolicy zamieszkał Bolesław Bierut13. Tam też zainstalowano pierwszy w Warszawie radiowęzeł. Jego serce stanowił odbiornik marki Philips podłączony do radzieckiego wzmacniacza. Przy zajezdni tramwajowej było wystawione parę głośników. Odbiornik Philipsa łapał Lublin i była transmisja na ulicę. Tam ludzie słuchali – wspominał Jerzy Kotkiewicz, którego pierwszym zadaniem podczas pracy w Polskim Radiu było przeniesienie wyposażenia tego radiowęzła na Targową14. Było to 8 lutego 1945 roku.

Kilka tygodni przed tym wydarzeniem – zaraz po wycofaniu się Niemców z lewobrzeżnej Warszawy – z Lublina do stolicy przyjechała dziewięcioosobowa grupa operacyjna Polskiego Radia pod kierownictwem Wacława Banasiewicza15. Ich zadaniem było przejęcie ocalałej aparatury z Zielnej, Fortu Mokotów i Raszyna oraz sprawdzenie możliwości zainstalowania studia i stacji nadawczej na lewym brzegu Wisły. Jak ustalił Maciej Józef Kwiatkowski, ówczesna podróż z Lublina na Pragę trwała kilka godzin, zaś przeprawa przez rzekę… piętnaście godzin. Aparatury żadnej nie znaleziono. Podczas poszukiwania ocalałych budynków, w których można by było uruchomić studio, natrafiono na kamienicę przy Marszałkowskiej 56. Przed wojną działało tam kino Imperial. Tutaj zainstalowała się już warszawska rozgłośnia radiowa – donosiło, jak się okazało na wyrost, „Życie Warszawy” z 2 lutego 1945 roku16. Miesiąc później ta sama gazeta zapowiadała już otwarcie w przypadkowo ocalałym gmachu nowego, mogącego pomieścić siedmiuset widzów reprezentacyjnego kina stolicy – Kina Polonia17. Coś jednak – jak w dowcipie o rozdawaniu samochodów na Placu Czerwonym – mogło być na rzeczy, bowiem w spisie abonentów z roku 1947 pod tym adresem figuruje wydawnictwo „Radio i Świat”. Pewne jest, że w pierwszych dniach lutego radio instalowało się przy wspomnianej wcześniej ulicy Targowej, pod numerem 6318. Do tego samego budynku wprowadzała się też m.in. agencja prasowa Polpress – późniejsza Polska Agencja Prasowa – oraz resort Informacji i Propagandy.

Kamienica przy Targowej 63 w latach czterdziestych XX wieku (źródło: „Stolica” 3/1953) Kamienica przy Targowej 63 w Warszawie w roku 2015 Okna mieszkania, które przy Targowej 63 w Warszawie po wojnie zajmowało Polskie Radio

Była to elegancka kamienica wybudowana w roku 1914 dla Hersza Griffenberga, przemysłowca początkowo handlującego węglem i koksem, później dzierżawiącego cegielnie „Dyonizy” i „Źródnik” przy stacji Kobyłka oraz zarządzającego cegielnią „Henryków i Marki H” w Jabłonnie19. Na działce o wymiarach niemal 30 na 60 metrów oprócz stojącego bezpośrednio przy ulicy domu frontowego zmieściły się dwa podwórza i szereg oficyn. Wejście do reprezentacyjnej części budynku znajdowało się – i nadal znajduje – po prawej stronie bramy. Na klatce schodowej były po dwa mieszkania – wspominał mieszkający przed wojną na trzecim piętrze – w mieszkaniu nr 6 – nastoletni wówczas Zbigniew Rymarz, później znany kompozytor, pianista, pedagog, uczestniczący w pierwszych powojennych emisjach telewizyjnych na terenie Warszawy – W naszym pionie były mieszkania pięciopokojowe, a po prawej stronie czteropokojowe. Duże, z bardzo szerokim hallem. Na wprost drzwi wejściowych była łazienka, po prawej stronie zaraz od wejścia był duży gabinet ojca, mniejszy salonik i bardzo duża sypialnia. Po lewej stronie był nasz pokój – siostry i mój – i stołowy tak duży, że właściwie można było dookoła stołu na rowerze jeździć. Później malusieńki przedpokoik, gdzie było WC, no i kuchnia z taką niszą dla służącej i z pawlaczem. Na ulice wychodziły okna sypialni, saloniku i gabinetu, okna naszego pokoju dziecięcego, stołowego i kuchni wychodziły na podwórze. W czteropokojowych było podobnie20. I w takim czteropokojowym mieszkaniu na piętrze pod Rymarzami mieszkał – wraz z żoną – doktor Józef Jakowski, chirurg, ginekolog21. Pani doktorowa, która jak zeszczuplała ważyła 118 kilo, była żywą kroniką kamienicy i postrachem służących. Jak złapała służącą, to ta służąca wiedziała, że wszystko co jest na kuchni to jej się spali – wspominał Rymarz22. Wiedziała co, kto, z kim, co jedzą na obiad, kto kupił radio na raty itd. Do tego miała dość paskudny charakter i zdarzało jej się napuszczać na siebie sąsiadów23. Na pierwszym piętrze pod numerem 2 mieszkał właściciel kamienicy Hersz Griffenberg z rodziną24. Na parterze od strony Targowej były dwa lokale usługowe – po jednej stronie bramy piekarnia i cukiernia turecka „Słoń”, po drugiej sklep mięsny zwany paszteciarnią25.

Klatka schodowa w kamienicy przy Targowej 63 w Warszawie. Mieszkanie nr 1 zajmowane po wojnie przez władze i administrację Polskiego Radia Klatka schodowa w kamienicy przy Targowej 63 w Warszawie. Mieszkanie nr 2 zajmowane po wojnie przez Polskiego Radio (m.in. studio i amplifikatornia) Orientacyjny plan pomieszczeń w pięciopokojowym mieszkaniu Hersza Griffenberga, które zaadaptowane zostało na potrzeby Polskiego Radia

Nowa władza nie przejmowała się dotychczasowymi mieszkańcami. Hersz Griffenberg już nie żył26. Dla doktorowej Jakowskiej – to w gabinecie jej męża urzędował minister – urzędnik nie miał czasu27. Myśmy dostali w oficynie we wspólnym mieszkaniu na cztery osoby czternastometrowy pokój – wspominał Zbigniew Rymarz28.

Podwórze kamienicy przy Targowej 63 w Warszawie. Widok na okna klatki schodowej, amplifikatorni i studia. Jerzy Kotkiewicz w hallu mieszkania nr 2. Na prawo wejście do amplifikatorni. Jerzy Kotkiewicz w hallu mieszkania nr 2. Na wprost wejście do łazienki, po lewej zamurowane drzwi do studia.

Polskie Radio zajęło całe pierwsze piętro domu frontowego i część oficyn. W czteropokojowym mieszkaniu o numerze 1 urzędował dyrektor Billig i administracja, w pięciopokojowym – po Griffenbergach – urządzono m.in. studio, amplifikatornię, gabinet naczelnego dyrektora technicznego i jego sekretariat. W łazience na początku była taka pani, która jakieś tam smażyła placki – „królestwo” pierwszej powojennej spikerki, Janiny Lewandowskiej, wspominał Jerzy Kotkiewicz – Ona tutaj wyłożyła sobie na wannie, na desce towar i można było coś tam nabyć29. A jak opisuje Maciej Józef Kwiatkowski, w ramach tego „coś tam” mieściły się również paszteciki… wódka i bimber30. Choć nie precyzuje on czy za sprzedaż tych ostatnich artykułów odpowiadała ta sama osoba. Po powrocie do radia łazienkę – z uwagi na wiek i stanowisko – zagarnął dyrektor muzyczny, profesor Roman Jasiński. Oczywiście po to, aby w wannie spać – wspominał Jerzy Kotkiewicz31. Ostatecznie jednak – jak ustalił Maciej Józef Kwiatkowski – ten budzący oburzenie proceder został ukrócony przez naczelne władze radiowe, które zdecydowały o przebudowaniu łazienki na biuro wydziału emisji32.

Łazienka w mieszkaniu nr 2. Tu była wanna. Łazienka w mieszkaniu nr 2. Tu był sedes.

Dwa piętra pod niegdysiejszym pokojem dziecięcym Zbigniewa Rymarza i jego siostry – w pierwszym pomieszczeniu po lewej stronie od wejścia – urządzono amplifikatornię. Przed oknem wychodzącym na podwórze ustawiono biurko będące stanowiskiem pracy pana Jerzego. No i tam taki pulpit sterujący, co prawda z jedną gałką tylko, to było albo głośniej, albo ciszej, i odbiornik kontrolny – wspominał – Przy okazji tutaj stał gramofon, ponieważ częścią muzyczną programu naszego to była muzyka z płyt. Z kilku płyt, które miałem33. Przy ścianie oddzielającej amplifikatornię od studia ustawiono stojaki z radzieckimi wzmacniaczami. Skąd one przyjechały to ja nie wiem – opowiadał Kotkiewicz – Ale to były panele takie, stojaki… Panele były w tych stojakach, były przykręcone na śruby, to takie jak gdzieś w elektrowni. Bo to było jednak dużej mocy urządzenie, więc musiało być solidnie zrobione34. Ostatnim elementem wystroju był piec kaflowy, a właściwie jego połowa… Druga znajdowała się za ścianą.

Radiowęzeł – amplifikatornia (źródło: fragment książki Stanisława Miszczaka „Historia radiofonii i telewizji w Polsce”) Dawna amplikifatornia w mieszkaniu nr 2 Dawna amplikifatornia w mieszkaniu nr 2. Za drzwiami był piec. Widok z amplifikatorni na podwórko. Za ramą okna dawne zakłady reperacyjne.

Wspomniany pokój dyrektora technicznego i jego sekretariat znajdował się po drugiej stronie hallu i posiadał okna od strony ulicy. Ja tutaj nie bywałem, nie urzędowałem w tym miejscu – opowiadał Jerzy Kotkiewicz – Ale ponieważ to było naprzeciwko mojego pokoju, to siłą rzeczy widziałem35.

Pomieszczenia działu technicznego w mieszkaniu nr 2 Pomieszczenia działu technicznego w mieszkaniu nr 2 Pomieszczenia działu technicznego w mieszkaniu nr 2

Pomieszczenia działu technicznego w mieszkaniu nr 2 Pomieszczenia działu technicznego w mieszkaniu nr 2 Pomieszczenia działu technicznego w mieszkaniu nr 2

Ostatnim pomieszczeniem zaadaptowanym na potrzeby radia w mieszkaniu Hersza Griffenberga był  sąsiadujący z amplifikatornią pokój stołowy. Tam zlokalizowano studio. To był największy pokój w tym lokalu – odwiedzając po siedemdziesięciu latach mieszkanie na pierwszym piętrze kamienicy przy Targowej 63 wspominał Jerzy Kotkiewicz – W momencie, w którym ja przyszedłem tutaj, to już był przygotowany jako studio – wytłumiony, ściany okryte dywanami jakimiś, tkaniną taką grubą, podłoga też była wytłumiona, okna nie było, bo było zabite36. Umeblowanie stanowił fortepian ustawiony w kącie, z którego dawniej można było podziwiać widok na podwórko, dwa krzesła,  druga połowa pieca oraz stojący obok stolik spikera, na którym zainstalowano wyprodukowany w Związku Radzieckim mikrofon. Jak zgodnie podkreślali przede wszystkim przedwojenni radiowcy, warunki były nie takie, jakie być powinny37. Ja nie miałem żadnego kontaktu z dyżurnym spikerem – opowiadał Kotkiewicz – Ani okienka, ani tak zwanego interkomu, żeby szybko się porozumieć. Wszystko to było na czucie38. Ostatecznie wprowadzono pudełeczko z żaróweczką przy użyciu której spiker zgłaszał gotowość do zabrania głosu39.

Dawne studio w mieszkaniu nr 2. Za zamurowanymi drzwiami (na wprost). Po prawej w rogu był piec, przy oknie stał fortepian. Dawne studio w mieszkaniu nr 2. Za zamurowanymi drzwiami (w prawej części zdjęcia). Po lewej nowy piec.

Nawet łączący studio z amplifikatornią piec doczekał się radiowego zastosowania… Ktoś się pokusił o takie słuchowisko, jakby wojenne – wspominał Jerzy Kotkiewicz – Zupełnie nie pamiętam treści, ale chodziło o to, że zaczęła się strzelanina. Skąd strzelanie? Jest przecież uzbrojony strażnik40. Dziś wydaje się oczywiste, że strzelanie z ostrej amunicji w pokoju do najlepszych pomysłów nie należało. Wtedy patrzono na to inaczej. Jak wspomina Maciej Józef Kwiatkowski, był chyba ktoś, kto jednak próbował. Celował w tym Józef Małgorzewski tłukący cegły przed mikrofonem i stosujący efekty pirotechniczne jako ilustracje do audycji z życia ówczesnej Warszawy. Aż wreszcie autentyczny pocisk wystrzelony w studiu przebił sufit i utkwił w biurku naczelnego dyrektora PR, co położyło kres tej beztroskiej akustycznej euforii41. Jedna rzecz w tej historii się nie zgadza – wedle zachowanych relacji na piętrze drugim funkcjonował resort informacji i propagandy, a dyrektor Billig miał gabinet w mieszkaniu nr 1, na tym samym poziomie co studio. Tak czy owak podczas prób zdecydowano, że palenisko trzydziestoletniego pieca będzie doskonałym miejscem do przyjęcia wystrzelonej amunicji. Więc piec otworzył, akcja się toczyła i na hasło „teraz” on z pepeszy serię jedną, drugą… – wspominał Kotkiewicz42. Na pytanie czy po takich ekscesach radiowcy w kolejnych latach nie mieli problemów z temperaturą w studiu odpowiedź brzmi… nie – latem 1945 roku przenieśli się w Aleje Stalina, na Targowej pozostawiając jedynie m.in. centralę radiowęzła i pojedyncze komórki. Spadło to zatem na innych. Później przez lata w mieszkaniu nr 2 działał Zakład Usług Radiowo-Telewizyjnych. Pokój stołowy został jednak od niego odłączony i wraz z kuchnią i wnęką dla służby utworzył osobne mieszkanie z wejściem od drugiej strony. W roku 2015 piec był już wymieniony i ustawiony w nowym miejscu.

Studio – z racji na wielkość i miękkość podłoża – pełniło również rolę sypialni dla przybyłych, którzy stracili swoje domy. Było to rozwiązanie wygodniejsze niż goła podłoga, ale miało też swoje wady. Gasiliśmy światło na noc i rano trzeba było je zapalić – wspominał Jerzy Kotkiewicz – Tam był problem, bo dopiero na samym końcu tego ciemnego pokoju był włącznik. Trzeba było tak umiejętnie jakoś lawirować, żeby nie nadepnąć kogoś specjalnie, bo jeszcze coś by mu się stało43. Jak donoszą kronikarze, najlepszy sposób na uniknięcie tego ewentualnego potrzasku znalazł Władysław Szpilman44. Odkrył, że można spać pod fortepianem. Jak się tam położy, to nikt go tam nie ruszy i będzie sobie spokojnie spał – wyjaśniał Kotkiewicz – I tak było rzeczywiście45. Jeśli ktoś miał szczęście i nie obudziło go ani nadepnięcie przez pana Jerzego ani nawet zapalone światło, to – jak pisał Maciej Józef Kwiatkowski – o 6:30 czekał go zimny prysznic w postaci gam i wprawek fortepianowych płynących spod ćwiczących palców Szpilmana46. Program rozpoczynał się wówczas o 7:20, a sygnał stacji grany był na żywo.

Potrzeby były tak wielkie, że nie wszyscy mieścili się w studiu i łazience. 20 lutego dotarliśmy do Warszawy, a 22 już miałam decyzję, że mogę pracować. Tylko zapytałam: Panie dyrektorze, bardzo pana proszę, żeby pan się zgodził, że ja będę nocować w biurze, na biurku będę spała, gazetami przykryję się, dlatego, że nie mam gdzie, nikogo nie mam – wspominała wówczas 24-letnia Marianna Sankiewicz początkowo zaangażowana do prac pomocniczych w studiu i amplifikatorni, a później w odbudowę – pod wodzą Pawła Szulkina i inżynierów radzieckich – radiostacji centralnej w Raszynie47. Podobną zgodę dotyczącą innego pomieszczenia uzyskał Sadia Gutermann48. On był inżynierem pochodzenia żydowskiego, wywiezionym do Rosji, Rosja potem go wypuściła i trafił tutaj – opisywała Sankiewicz49.

Oprócz wspomnianych powyżej na Targową dotarli również inni przedwojenni radiowcy. Wśród nich inżynier Władysław Rabęcki, autorka audycji dla dzieci Wanda Tatarkiewicz-Małkowska, aktor, recytator „wujaszek radiowy” Henryk Ładosz, aktor, lektor i reżyser Bronisław Dardziński, skrzypek i dyrygent Stefan Rachoń, spiker Tadeusz Bocheński oraz radiokronikarz Marian Stępowski. W nowych rolach zjawili się tam również kompozytor, dyrygent i pianista Witold Lutosławski, mianowany referentem muzyki poważnej50, Henryk Lukrec, przed wojną stały prelegent, po wojnie kierownik wydziału propagandy, później również przewodniczący Rady Programowej51 oraz Stanisław Nadzin, do 1939 roku autor słuchowisk (m.in. wyróżnionego „Paganiniego”), w czasie działań wojennych żołnierz Armii Czerwonej i I Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki, a potem członek Polskiej Partii Robotniczej, redaktor audycji wojskowych, dyrektor programowy i zastępca redaktora naczelnego Polskiego Radia52. Jak pisał redaktor wychodzącego w Londynie „Dziennika Polskiego i Dziennika Żołnierza”, „polit-nadzor” z ramienia PPR w centrali Polskiego Radia53. Z osób, które dopiero zaczynały swoją przygodę z radiem można wymienić Romana Sadowskiego, poetę, satyryka, autora tekstów takich piosenek, jak „Złoty pierścionek”, „Zawsze gdzieś czeka ktoś” czy „Niebieskooka”54. Była też grupa młodych osób, która przybyła z Lublina. Podczas I Zjazdu Delegatów Okręgów PR i Dyrektorów rozgłośni już istniejących i będących w odbudowie, który odbył się 17 lipca 1945 roku, dyrektor Billig mówił o niej tak: Za jedno z największych naszych osiągnięć naszej dotychczasowej pracy uważam wychowanie nowych kadr programowych. Wymienię kilka nazwisk młodych ludzi – a więc [Jan] Mietkowski, który jest dzisiaj naczelnikiem jednego z najważniejszych wydziałów, wydziału informacji. Jego zastępca [Władysław] Pawlak, jeden z najmłodszych publicystów w Wydziale – [Zbigniew] Lipiński. Młodzi redaktorzy: Mianowski, [Józef] Małgorzewski i [Tadeusz] Mongrid. Jest ich spora gromadka. A dziennikarzy, ludzi pióra nie wychowuje się tak prędko55. W nowej rzeczywistości przed mikrofonem występowali również artyści znani z przedwojennego eteru. Wśród nich skrzypaczki Lidia Kmitowa i Irena Dubiska, wiolonczelistki Zofia Adamska i Halina Kowalska-Trzonek, pianiści Jan Ekier i Jan Gorbaty czy śpiewacy – Wiktor Brégy i Stefan Witas.

Radio przejęło też jedno z pomieszczeń w podwórzu, gdzie zorganizowano warsztat reperacyjny, piwnicę, gdzie wstawiono hałasujący, ale zapewniający ciągłość zasilania agregat prądotwórczy oraz… sklep mięsny przy ulicy. Tam z pierwszego piętra przeniosła się komórka zajmująca się przyjmowaniem ogłoszeń o poszukiwaniu osób zaginionych w czasie wojny. Później były one odczytywane na antenie w audycji, którą – w nawiązaniu do przedwojennej nomenklatury – nazwano „Skrzynką poszukiwania rodzin”. Tych zgłoszeń było tak dużo, że te kartki z tymi zgłoszeniami trzeba było gdzieś poukładać, a nie było specjalnie możliwości meblowych – wspominał Jerzy Kotkiewicz – To był sklep mięsny. Naokoło były takie haczyki na mięso i one były wtedy wykorzystywane do zawieszania tych kartek56. Maciej Józef Kwiatkowski pisał również o zlokalizowanej pod studiem stołówce. Taki opis sugeruje, że musiałyby to być pomieszczenia po przedwojennej ciastkarni57… Jerzy Kotkiewicz wspominał jednak o zupach oferowanych pracownikom radia u Wedla58.

Nadawanie programów z Targowej – początkowo jedynie na sieć głośników – zainaugurowano 11 lutego 1945 roku. Pierwszy program rozpoczął się hymnem narodowym, potem – jak ustalił Maciej Józef Kwiatkowski – głos zabrali minister informacji i propagandy Stefan Matuszewski oraz dyrektor naczelny Polskiego Radia Wilhelm Billig59. „Życie Warszawy” wspominało w tym kontekście jeszcze o prezydencie Warszawy, pułkowniku Marianie Spychalskim60. Następnie na głównych ulicach Pragi usłyszeć można było przygotowany przez Romana Sadowskiego montaż poetycki o stolicy oraz zakazane podczas okupacji niemieckiej utwory Fryderyka Chopina w wykonaniu Jana Ekiera i Eustachego Horodyskiego61.

W pierwszym tygodniu w studiu przy Targowej przygotowywano nieco ponad półtorej godziny programu. O 7:20 nadawano hymn i program na dzień bieżący, potem – do 8:05 retransmitowano sygnał z Lublina. W bloku porannym pomiędzy 8:05 a 8:35 znalazł się artykuł wstępny z „Życia Warszawy”, komunikaty lokalne, muzyka z płyt i reportaż. Następnie w ramówce przewidziana była przerwa do godziny 11:30, kiedy to rozpoczynano półgodzinną audycję południową zawierającą m.in. muzykę z płyt i informacje z Warszawy, ale też felietony i ogłoszenia. Od 12 do 15 ponownie retransmitowano Lublin, a od 15:00 emitowano półgodzinną audycję popołudniową ze skrzynką poszukiwania rodzin, muzyką z płyt, artykułem aktualnym, audycją literacką bądź programem artystycznym. Potem – po półgodzinnej przerwie – do 18:30 ponownie retransmitowano Lublin. Jak nietrudno dostrzec, dość często pojawiała się muzyka z płyt… tymczasem, jak wspominał Jerzy Kotkiewicz: Nadawaliśmy, ale nie było tych płyt. Dlatego, że nie było… W wyposażeniu dostaliśmy kilka płyt nagranych w Moskwie. Na jednej był hymn, „Rota”, jakieś pieśni Moniuszki, jakiś koncert i z ludowych taki oberek „Gdzie idziesz Wojtuś”62. Inne źródła mówią o piętnastu czy nawet dwudziestu płytach, nie zmienia to faktu, że rotacja utworów przebijać musiała osiągnięcia dzisiejszych nadawców63. Jeszcze była jedna z tych właśnie rozrywkowych, Harrisa „Piosenka o mojej Warszawie” – wspominał Kotkiewicz – Podpierałem się też nią puszczając od czasu do czasu, ale potem nastąpił zakaz odtwarzania. Znaczy nie piosenka miała zły wydźwięk, ale sam autor, który miał jakieś tam zakusy… W związku z powyższym siłą rzeczy Wojtek znowu wyszedł na pierwszy plan, bo coś trzeba było puszczać64.

Etykiety płyt nagranych w Związku Radzieckim

Z czasem program zaczął się rozbudowywać – po kolejnych dwóch tygodniach osiągnął dwie godziny i dziesięć minut, w połowie marca cztery i pół godziny, w kwietniu sześć godzin, a od maja osiem godzin i czterdzieści minut – nie licząc dyktand Polpress-u65. Już 18 lutego do oferty dołączono audycję dziecięcą, 19 lutego codzienny koncert na żywo, w kwietniu nadawane dwa razy w tygodniu audycje dla wsi, a w maju wieczorne audycje w językach obcych66. Siłą rzeczy rozbudowywać zaczęła się też baza muzyczna. Któregoś dnia dostałem wypłatę, poszedłem na bazar i trafiłem na starszego pana, który miał płyty do sprzedania. Repertuar w większości był poważny – wspominał Jerzy Kotkiewicz – Wróciłem do radia, dyrektorem muzycznym był pan profesor Jasiński, i mu powiedziałem, że jest taki pan na bazarze, ma dużo płyt i sprzedaje. Ktoś tam poszedł do niego, zaczął załatwiać i potem myśmy już mieli tych płyt sporo67.

Dotychczasowy program radiowy, jako program wojenny, nastawiony był na ulicznego słuchacza – w lipcu 1945 roku na wspominanym już spotkaniu radiowców mówił Wilhelm Billig – Przeważała w nim strona informacyjno-polityczna nad artystyczną. Był to program doraźny, z dnia na dzień, a nawet z godziny na godzinę, zależny od rozwoju wypadków. Wszelkie próby ułożenia jakiegokolwiek programu na dłuższą metę nie udawały się. Szybkość wydarzeń łamała porządek programu ramowego. Nie można było przewidzieć kiedy będzie rozkaz Stalina – kto będzie przemawiać, jaka będzie wiadomość sensacyjna, a wtedy audycja planowana odpadała. Najaktualniejszą i najciekawszą dla ludzi była aktualność wojenna […] Prócz programu normalnego na kraj musi iść program w językach obcych na zagranicę. W tym czasie jest dziura w programie krajowym […] Trzeba też nadawać wiadomości Polpressu o 10 i w czasie przerwy68. Tuż przed tym zjazdem udało się przeprowadzić rzecz wydawałoby się niemożliwą – bezpośrednią transmisję z obchodów rocznicy bitwy pod Grunwaldem. Na tamte czasy to była rzecz, że tak powiem, absurdalna – wspominał Jerzy Kotkiewicz – Trzeba mieć łącza, trzeba mieć linie, trzeba to wszystko złączyć, tam trzeba jakiś sprzęt… Ale okazało się, że te wszystkie stacje telefoniczne po kolei łącząc się odpowiednio doprowadziły nam linię do Pola Grunwaldu i była ta cała audycja69.

Studio Polskiego Radia gościło na Targowej nieco ponad pół roku. W tym czasie – dokładnie 16 marca 1945 roku – Warszawa ponownie zaistniała w eterze. Stało się to dzięki przetransportowanej z Lublina Pszczółce… ale o tym w „Radiowych adresach” już było. W sierpniu 1945 roku – wraz z uruchomieniem stacji nadawczej w Raszynie – studio przeniesione zostało na lewą stronę Wisły, do wyremontowanego pałacyku Czetwertyńskich na rogu ówczesnych Alej Stalina (wcześniej i później to Aleje Ujazdowskie) i ulicy Pięknej70. Po tej nowej siedzibie Polskiego Radia dziś nie ma już śladu. W jej miejscu wybudowano ambasadę Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej. Ostała się za to kamienica przy Targowej 63. Po wyprowadzeniu się stamtąd centrali Polskiego Radia jeszcze przez długi czas w mieszkaniu nr 2 funkcjonował praski radiowęzeł. W kamienicy Hersza Griffenberga pozostała też skrzynka poszukiwania rodzin oraz warsztaty naprawiające radiowy sprzęt.

W 2015 roku – wraz z Jerzym Kotkiewiczem i Anną Mizikowską z Muzeum Warszawskiej Pragi – oglądaliśmy pierwszą powojenną warszawską siedzibę Polskiego Radia. Było to po zakończeniu działalności działającego tam przez lata serwisu RTV, gdy Zakład Gospodarowania Nieruchomościami Pragi Północ szukał nowego najemcy. Jerzy Kotkiewicz zmarł dwa i pół roku po tej swoistej podróży w czasie. Miał 92 lata. Został pochowany na Starych Powązkach71.


[2] Ibidem.

[3] „W 21-szą rocznicę śmierci Lenina”, „Życie Warszawy”, 21.01.1945.

[5] „W sprawie radjoodbiorników”, „Rzeczpospolita”, 15.08.1944.

[6] Anna Katarzyna Dulska, Ryszard Dulski „Hallo, hallo! Niepodległa w eterze. Radio i radiofonia w Polsce 1918-1989”, Kraków 2021.

[7] „Znalezienie 2 radioodbiorników”, „Życie Warszawy”, 30.01.1945.

[8] Stanisław Fornal „Anteny nad Bystrzycą”, Lublin 1997.

[9] Ibidem.

[11] Anna Katarzyna Dulska, Ryszard Dulski „Hallo, hallo! Niepodległa w eterze. Radio i radiofonia w Polsce 1918-1989”, op.cit.

[12] (kg) „Migawki praskie. Znowu razem”, „Życie Warszawy”, 21.01.1945; A.J. „Mały felieton. Targowa”, „Życie Warszawy”, 24.01.1945.

[15] Maciej Józef Kwiatkowski „To już historia”, Warszawa 1975; Stanisław Fornal „Anteny nad Bystrzycą”, op.cit.; „Stolica wraca do życia. Warszawa znów będzie miała własną radiostację”, „Życie Warszawy”, 27.01.1945.

[16] „Jak wygląda nasza ulica? Wędrówka po Marszałkowskiej”, „Życie Warszawy”, 2.02.1945.

[17] „Polonia – nowe kino stolicy”, „Życie Warszawy”, 2.03.1945.

[18] Maciej Józef Kwiatkowski „To już historia”, op.cit.

[19] https://www.warszawskie-mozaiki.pl/2014/06/kamienica-targowa-63.html  (dostęp: 3.02.2023); https://fundacja-hereditas.pl/lapidarium/targowa-63/ (dostęp: 3.02.2023); Monika Wesołowska, „Targowa 63 – kamienica Hersza Griffenberga”, [w:] „Spotkania z konserwatorem in situ”, Warszawa 2018

[21] Mieszkanie nr 3.

[22] Ibidem.

[25] https://pragagada.pl/ox_portfolio/o-pani-doktorowej-co-postrachem-sluzacych-byla/ (dostęp: 3.02.2023); Monika Wesołowska, „Targowa 63 – kamienica Hersza Griffenberga”, op.cit.

[28] Ibidem.

[30] Maciej Józef Kwiatkowski „To już historia”, op.cit.

[32] Maciej Józef Kwiatkowski „To już historia”, op.cit.

[35] Ibidem.

[38] Ibidem.

[39] Kamila Staśko-Mazur „Radio na drucie. Megafonizacja audiosfery Warszawy roku 1945 w świetle ówczesnych źródeł”, „Audiosfera. Koncepcje – Badania – Praktyki”, nr 2(6)/2017.

[41] Maciej Józef Kwiatkowski „To już historia”, op.cit.

[44] Ibidem; https://radiopolska.pl/90lat/powojenna-odbudowa-polskiej-radiofonii/marianna-sankiewicz-o-warunkach-zycia-i-pracy-w-1945-roku (dostęp: 6.02.2023); Maciej Józef Kwiatkowski „To już historia”, op.cit.

[46] Maciej Józef Kwiatkowski „To już historia”, op.cit.

[48] Marianna Sankiewicz „Polskie Radio – sześćdziesiąt lat mego życia”, [w:] Anna Sobecka (redakcja) „Radio gra i… mówi”, Gdańsk 2005.

[51] Sławomir Pietrzykowski „Problemy odbudowy i rozwoju radiofonii polskiej w latach 1944-1949” (praca magisterska napisana pod kierunkiem doc. dr. Stanisława Laty na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego), Warszawa 1980; https://encyklopedia.pwn.pl/haslo/Lukrec-Henryk;3934435.html (dostęp: 11.02.2023).

[52]„Trzeci Maja”, „Nowy Przyjaciel Ludu”, 2 maja 1936; https://katalog.bip.ipn.gov.pl/informacje/74287/pdf?katalog=4 (dostęp: 8.02.2023).

[53] (j.b.) „Złote myśli i drewniane czyny”, „Dziennik Polski i Dziennik Żołnierza”, 15.12.1945.

[55] Sławomir Pietrzykowski „Problemy odbudowy i rozwoju radiofonii polskiej w latach 1944-1949” op.cit.

[57] Maciej Józef Kwiatkowski „To już historia”, op.cit.

[59] Ibidem.

[60] „Radiostacja Warszawska”, „Życie Warszawy”, 11.02.1945.

[61] Maciej Józef Kwiatkowski „To już historia”, op.cit.

[63] Maciej Józef Kwiatkowski „To już historia”, op.cit.; Kamila Staśko-Mazur „Radio na drucie. Megafonizacja audiosfery Warszawy roku 1945 w świetle ówczesnych źródeł”, op.cit.

[65] Ramówki drukowane w „Życiu Warszawy”.

[66] Maciej Józef Kwiatkowski „To już historia”, op.cit.

[68] Sławomir Pietrzykowski „Problemy odbudowy i rozwoju radiofonii polskiej w latach 1944-1949” op.cit.

[70] Stanisław Miszczak „Historia radiofonii i telewizji w Polsce”, Warszawa 1972.

Radiowy adres na mapie

Comments

There are no comments

Post a comment