„Radio było bardzo droga rzecz przed wojną, nie każdego było stać… Mieli przeważnie ludzie gramofony, patefony… ale były tak zwane radia na kryształki” – opowiadała Jadwiga Żelężyk, wówczas kilkuletnia mieszkanka Supraśla koło Białegostoku – „To była taka malutka skrzyneczka, nieduża, i trzeba było na słuchawki”. Najbardziej popularnym odbiornikiem tego typu był wprowadzony do sprzedaży w grudniu 1930 roku Detefon. „Jak nieraz przychodzili sąsiedzi, bo nie mieli radia, to mama tak robiła: porcelanowy talerz… i ten był porcelanowy płaski, a głębokim nakrywało się” – wspominała pani Jadwiga – „I wtedy, to pewno, że to nie było tak głośno jak przez głośnik, ale słychać było. Prawda, ja to na własne oczy widziałam, z tego talerza wiadomości. Ale musiał być talerz porcelanowy, jak fajansowy, to nie zrozumiesz”.
Przy mikrofonie...
Jadwiga Żelężyk urodziła się w roku 1931. Od urodzenia mieszka w Supraślu pod Białymstokiem. Po raz pierwszy z radiem zetknęła się w pierwszej klasie szkoły podstawowej – był to kupiony przez rodziców odbiornik kryształkowy. Wraz z koleżankami zasłuchiwała się w audycjach słownych i muzyce rozrywkowej. Chciała zostać aktorką. Na realizację tych planów nie zgodziła się matka. Pasję muzyczną udało jej się zrealizować w miejscowym, działającym od 1906 roku chórze. Należała również do harcerstwa.