Pierwszy dzień pracy w Polskim Radiu był dla Andrzeja Cieleckiego traumatyczny. „Przyszedł milicjant do Laboratorium Centralnego z nadajnikiem, który gdzieś wykopali z podziemi i za którym to nadajnikiem siedziały jakieś aresztowane osoby. I trzeba było jakoś ten nadajnik oszacować” – wspominał – „I właściwie, gdy mu się włożyło lampy, to ten nadajnik działał. I ja mówię, że jeśli dacie sprawozdanie, że ten nadajnik po włączeniu lamp działał, to tam mogą kilka głów skasować”. Później trafił do Instytutu Tele- i Radiotechnicznego do budowy pierwszej polskiej stacji telewizyjnej. Tam tworzył wzmacniacze wizyjne do kamer oraz między innymi Radiolę dla prezydenta Bieruta.
Przy mikrofonie...
Andrzej Cielecki jako szesnastolatek brał udział w Powstaniu Warszawskim, walczył w kompanii „Topolnicki” brygady „Broda 53” zgrupowania „Radosław”. Od dzieciństwa interesowały go nauki ścisłe. W 1949 roku rozpoczął naukę w Szkole Inżynierskiej Wawelberga i Rotwanda, ale już w listopadzie tego samego roku został aresztowany przez UB. Miał wydać swoich kolegów z AK. Skatowany niemal na śmierć w grudniu 1949 roku wypadł z ciężarówki wywożącej zwłoki. Trafił do szpitala, gdzie po tygodniu odzyskał przytomność. Kilka lat później z nakazem pracy znalazł się w Polskim Radiu, a następnie brał udział w uruchamianiu powojennej polskiej telewizji. Potem poświęcił się pracy naukowej – jest autorem wielu patentów, a w roku 1969 otrzymał tytuł „Mistrza Techniki”. W czasie stanu wojennego stworzył „Jutrzenkę”, stację która najpierw na falach krótkich nadawała sygnał SOS i informację o tym co się wydarzyło, a następnie w paśmie UKF audycje o charakterze historycznym i edukacyjnym. W latach dziewięćdziesiątych „Jutrzenka” powróciła do warszawskiego eteru i przywołuje pamięć o Armii Krajowej.