„Tamto radio miało jeden zasadniczy plus, czego nie ma obecnie” – opowiadał Roman Woźniak, pilot i miłośnik radia – „Była muzyka danych regionów: bułgarska, rumuńska, włoska czy meksykańska. Tutaj z muzyką to cały świat wchodził w rachubę. To nie była polityka, więc muzyka mogła iść”. O tej ostatniej dziedzinie informowała „Fala 49”, która tłumaczyła skąd się biorą trudności i że w jednych miejscach jest źle, ale w innych dobrze. Była też „Gimnastyka poranna” mająca pomóc w dobrym rozpoczęciu dnia i cotygodniowe występy radiowych orkiestr, które do dziś pozostały w pamięci słuchaczy… Ale nie tylko one. „Z tamtego okresu pamiętam bardzo dobrze jak dyrektor Jan Żabiński z warszawskiego zoo opowiadał jak wyglądają, jak zachowują się, jak reagują poszczególne zwierzęta na pory roku, na typ pożywienia, jak się kontaktują między sobą, z ludźmi…” – wspominał pan Roman – „Bardzo ciekawe audycje. Nawet do tego stopnia, że przez pewien czas się zastanawiałem czy nie pójść na biologię czy zoologię i zacząć się tym interesować na zawsze”.
Przy mikrofonie...
Roman Woźniak urodził się w Warszawie w roku 1942. Pierwszy kontakt z radiem miał w 1947 roku. Szukał tam z tyłu, wewnątrz odbiornika, ludzi mówiących tak ładnie. Sam nie wymawiał „er” i radiowcy byli dla niego wzorem do naśladowania. Szczególnie głos Tadeusza Bocheńskiego miał na niego wpływ. Do czasu posiadania w domu telewizji w roku 1957 radio „grało” od rana do późnego wieczora. Słuchał radia we wszystkich miejscach gdzie się znajdował w kraju i za granicą, nawet na wysokościach gdzie latały samoloty. Dziś radiową Trójkę odbiera telefonem komórkowym.