„Kuzyn mojej żony przyjechał w odwiedziny i przywiózł ze sobą tranzystorowe małe japońskie radio… I ja mówię, jak oni potrafili takie zrobić, to ja nie potrafię?” – wspominał Edward Piega – „Zacząłem się tym interesować, poradziłem się, skonsultowałem się, poczytałem sobie na ten temat i postanowiłem sam zaprojektować”. Odpowiedni schemat znalazł w „Młodym Techniku”, problemem okazało się zdobycie tranzystorów. „To jak ktoś z kolegów czy znajomych jechał zagranicę, a jechał akurat pamiętam na wystawę do Paryża, to kupowałem tutaj dolary i za te dolary tam kupowali mi holenderskie tranzystory wysokiej częstotliwości serii OC44, na niską OC70, 71” – opowiadał Piega – „Skąd głośnik? Okazało się, że najbardziej przydatna ze względu na gabaryt byłaby słuchawka z cewką, nie magnetyczna tylko taka elektrodynamiczna. Czołgiści, okazuje się, mieli takie słuchawki. Dostałem od znajomej taką jedną słuchawkę”.
Przy mikrofonie...
Edward Piega – jak sam o sobie mówi – jest tak stary, jak Polskie Radio. Tym wynalazkiem na dobre zainteresował się w roku 1938, kiedy wychowująca go ciotka otrzymała od wuja superheterodynę czterolampową marki Philips. Po wojnie, gdy tylko pozwoliła mu na to sytuacja materialna, kupił odbiornik detektorowy i dwie pary słuchawek – dla siebie i żony. Potem – hobbystycznie – konstruował już odbiorniki według własnego projektu. Zawodowo przez ponad 40 lat związany był z Instytutem Lotnictwa. Na emeryturze pisze poezję i opowiadania. W 2015 roku ukazała się drukiem pierwsza część jego autobiografii.