„Urocze były te próby mrugania światłami w oknach – zapal, zgaś światło, jeśli nas odbierasz” – wspominał Piotr Jagielski, jeden z twórców podziemnego Radia Solidarność Gdańsk odpowiedzialny za technikę – „To naprawdę było wzruszające, to ze dwa, trzy razy przeżyłem próbując kontrolować jak idzie to nadawanie i to naprawdę zostało mi w pamięci”. Początkowo służby skupiały się na poszukiwaniach źródła sygnału, później próbowały także zagłuszać nadawane audycje. „Nigdy nie wiedzieli w którym osiedlu jest główny akcent. Trójmiasto jest rozległe. To miało sens w dużych osiedlach mieszkaniowych i tam dość trudno im było” – opowiadał Jagielski – „Oni mieli chyba tylko jedną taką ruchomą stację, która by jazgotała. Poza tym te zagłuszarki były takie, że od końca do początku pasma przemiatały, więc łącznie z radiowymi programami”.
Przy mikrofonie...
Piotr Jagielski – jak sam o sobie mówi – jest od dziecka radioamatorem. Zaczął od konstrukcji własnego odbiornika kryształkowego, potem – w czasie studiów na Politechnice Gdańskiej – była Studencka Agencja Radiowa, gdzie odpowiadał za technikę i muzykę. Dwadzieścia lat przepracował w Biurze Konstrukcyjnym w zakładach RADMOR. W podziemiu zajmował się obsługą techniczną Radia Solidarność oraz tzw. „ochroną radiową”, czyli wyposażaniem ukrywających się w skanery pasm ubeckich i milicyjnych. Obecnie kieruje działem technicznym Radia Gdańsk.