„Któregoś dnia dostajemy telefon, żeby natychmiast przyjeżdżać do Mielca, do zakładów lotniczych” – wspominał Stanisław Michno, technik ruchu w Radiofonizacji Kraju – „Wzięliśmy graty, bo wiadomo było jaki jest Mielec i kto tam zarządza, pojechaliśmy, tam nas wzięli do sekretarza i sekretarz nam mówi, że Wolna Europa przez głośniki leciała w zakładzie”. Aby nie wsypywać osoby obsługującej zakładowy radiowęzeł panowie wskazali na możliwą usterkę odbiornika Aga, który odbierał sygnał do retransmisji. „Wyszło zarządzenie, żeby zlikwidować Agi jako odbiorniki sterujące, żeby pozbawić krótkich fal radiowęzeł lokalny” – opowiadał pan Stanisław – „Później wszyscy doszli do wniosku, że musi być wysterowanie wzmacniacza nie przy pomocy odbiornika, żeby dyżurny nastawiał, tylko powstała tak zwana radiofonia nośna”. Wówczas sygnał Warszawy I do radiowęzła dostarczany był drogą kablową.
Przy mikrofonie...
Stanisław Michno zafascynował się radiem jako mały chłopiec, jeszcze przed wojną. Potrafił całymi godzinami śledzić jak jego wujek – radiomechanik – naprawiał uszkodzone odbiorniki. Swoje pierwsze detektorowe radio skonstruował po wojnie będąc uczniem szkoły podstawowej, a już w gimnazjum zbudował odbiornik dwulampowy, na którym słuchał m.in. Londynu i Madrytu. Na studiach odbywał praktyki w Radiofonizacji Kraju, gdzie – już po ich ukończeniu – trafił z nakazem pracy. Potem było wojsko – w Grudziądzu uzyskał patent radiotelegrafisty II klasy, a w Bydgoszczy ukończył kurs radiomechaników wojskowych. Po powrocie do rodzinnego Łańcuta został skierowany do pracy w ośrodku zagłuszającym w Boguchwale pod Rzeszowem, gdzie pracował do roku 1956. Potem ponownie zajmował się naprawianiem sprzętu – najpierw w Zakładzie Usług Radiowych i Telewizyjnych, a następnie Zakładzie Usług RTV, którego został kierownikiem. Od lat pięćdziesiątych kolekcjonuje stare radioodbiorniki, lampy i literaturę specjalistyczną.