
„Radiofonizowałam akademik przy głównej ulicy” – czasy studiów na Politechnice Gliwickiej wspominała Filomena Grodzicka, odpowiedzialna później za międzynarodową koordynację częstotliwości – „Był plan, ktoś tam narysował sobie odręcznie, bo wtedy to nic nie obowiązywało”. Z uwagi na to, że budynek był dość duży, głośniki wieszane były na korytarzach – dość wysoko, aby nikt ich nie uszkodził. „To był czyn społeczny” – mówiła pani Filomena – „W ramach uczelni, ponieważ byliśmy na wydziale elektrycznym, słaboprądowcy oczywiście, czyli ci od między innymi fal radiowych”.
Przy mikrofonie...
Filomena Grodzicka – jak sama o sobie mówi – urodziła się we właściwym czasie, we właściwym miejscu i we właściwej rodzinie. Radiem zaraziła się od swojego młodszego brata, który od najmłodszych lat konstruował i naprawiał odbiorniki. Sama pierwszy naprawiła jeszcze w szkole. Początek kariery naukowej nie wskazywał jednak na to, że zawodowo będzie zajmować się tą dziedziną. Po obronie pracy dyplomowej z półprzewodników pracowała w nowo utworzonej Fabryce Półprzewodników Tewa. Do Ministerstwa Łączności trafiła w listopadzie 1966 roku, gdzie zaczęła się zajmować międzynarodową koordynacją częstotliwości. Pracowała tam 36 lat. Dziś m.in. pisze „fifraszki” i gra w amatorskim teatrze.