„Graliśmy sporo nowości, mieliśmy stały kontakt z przedstawicielstwami wytwórni fonograficznych” – wspominał Marek Niziołek, prezenter pracujący w gdańskim Plusie niemal od początku – „One były ustawiane w odpowiednie rotacje, były trzy rotacje A, B i C, pozostałe utwory to było to, co widzimy na półkach, czyli ta klasyka taka – graliśmy z ręki, z głowy, z kieszeni, od serca – po prostu”. Odtwarzanie muzyki z płyt wymuszało emisję całodobowego programu na żywo. Brak komputera w studiu to również inne, trudne dziś do wyobrażenia konsekwencje. „Mieliśmy takie urządzenie, które odtwarzało reklamy z miękkich dyskietek” – dodał Niziołek – „Miało trzy kieszenie i te dyskietki trzeba było przekładać, żeby cały blok wypełnić. Reklam było dość dużo, radio było wtedy bardzo popularne i mocno słuchane, więc reklamodawcy lgnęli do nas tłumnie”.
Przy mikrofonie...
Marek Niziołek do gdańskiego Plusa trafił jako student pół roku po jego powstaniu – w roku 1993. Rozpoczął od podpatrywania starszych kolegów i nauki, potem obsadzał nocne dyżury. Radio ostatecznie wygrało z kierunkiem technicznym na studiach. Pokonując kolejne szczebelki radiowej kariery awansował na stanowisko szefa muzycznego. Ukończył dziennikarstwo. Dziś prowadzi popołudniowy magazyn reporterów oraz autorską audycję o książkach.