„Komputery były, one służyły jako maszyny do pisania, chociaż to tak powoli drukowało i ten edytor DOS-owy był na tyle nieporęczny, że większość z tego nie korzystała” – pierwszą połowę lat dziewięćdziesiątych w Katolickim Radiu Puls z Gliwic wspominał Witold Dworzański, technik i realizator – „Wtedy myśmy na to mówili »wycinanki kurpiowskie« – gazetę jak brałeś, to wszędzie powycinane dziury, bo wycinał, naklejał sobie na kartkę to, to, to, tu sobie zakreślał i przegląd prasy zrobił”. Stąd nie bez znaczenia było, kto jako pierwszy wziął danego dnia do ręki gazetę. Zmieniło się to dopiero wraz z pojawieniem się pierwszych Windowsów i szybszych drukarek. Wcześniej komputer zaczął służyć jako źródło dźwięku. „Po paru latach pierwsze karty dźwiękowe grały pliki SIG, to było coś wielkości WAV-ów albo nawet większe” – wyjaśniał Dworzański – „I to grało muzykę z dobrą jakością, zaraz później się Dyna pojawiła – ta pierwsza, DOS-owa – która właśnie grała z plików SIG i tylko takie potrafiła odtwarzać”.
Przy mikrofonie...
Witold Dworzański swoje pierwsze radiowe kroki stawiał w szkolnym radiowęźle w ogólniaku. Potem był dział łączności w zakładzie pracy, gdzie zresztą również współtworzył wewnętrzną rozgłośnię. Do radia nadającego w eterze – katowickiego TOP-u – trafił za namową kolegi w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych. Uruchamiał studio stacji w wieżowcu przy ulicy Jesionowej. Po kilku miesiącach trafił do Gliwic, gdzie zajął się zaprojektowaniem i wykonaniem studia oraz zaplecza technicznego Katolickiego Radia Puls. Pozostał tam jako technik i realizator dźwięku. Dziś pracuje w stworzonym na bazie Pulsu Radiu Silesia.