„Ksiądz najpierw sobie wymyślił coś w rodzaju radiowęzła w swojej parafii, tak myślał, co by jakieś głośniki na latarniach powiesić czy coś” – wspominał Witold Dworzański, technik i realizator w Katolickim Radiu Puls – „Kiedy się okazało, że na to i tak trzeba zezwolenie, to wymyślił, że sobie zrobimy radio”. Studio wyposażone w fabryczny stół Soundcrafta SAC200 i kompakty wykończone zostało własnym sumptem. Antena nadawcza zainstalowana została na wieży kościelnej. „Był problem techniczny, bo na samym szczycie na iglicy był taki duży krzyż no i były problemy z pojemnością anteny” – opowiadał Dworzański – „Tam na tym krzyżu to się wrony zlatywały, bo on się podgrzewał”.
Przy mikrofonie...
Witold Dworzański swoje pierwsze radiowe kroki stawiał w szkolnym radiowęźle w ogólniaku. Potem był dział łączności w zakładzie pracy, gdzie zresztą również współtworzył wewnętrzną rozgłośnię. Do radia nadającego w eterze – katowickiego TOP-u – trafił za namową kolegi w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych. Uruchamiał studio stacji w wieżowcu przy ulicy Jesionowej. Po kilku miesiącach trafił do Gliwic, gdzie zajął się zaprojektowaniem i wykonaniem studia oraz zaplecza technicznego Katolickiego Radia Puls. Pozostał tam jako technik i realizator dźwięku. Dziś pracuje w stworzonym na bazie Pulsu Radiu Silesia.