RadioPolska.pl - Jeszcze więcej radia!

Jeszcze więcej radia!
Radio w pamięci zapisane

„Była taka historia, że do radia dorobił, że tak powiem, strefę nadawczą” – pomysł swojego szkolnego kolegi z ławki, Czesława Wróbla, wspominał Jak Suchoń – „Schemat, lampa, cokolik trzeba było, jakieś oporniki do tego znaleźć, więc pozbieraliśmy te części i dorobiliśmy do tego mojego radia tak, że mogliśmy się porozumiewać i parę razy żeśmy rozmawiali”. W wakacje pod koniec lat czterdziestych zabawa ta miała przekształcić się w prawdziwą emisję… z miejscowego kościoła. „Czesiu przyszedł i mówi, że rozmawiał z księdzem, że zgodził się, żeby zrobić dostawkę do wzmacniacza” – opowiadał pan Jan – „Przewód, linkę jakąś taką, ale izolowaną linkę, prowadziliśmy – sklepienie kościoła jest łukowe – i pod tym dachem zakurzeni, przecież tam nikt nigdy nie chodził, doszliśmy do wieży i tam przylutowaliśmy”. Jak długo miała trwać emisja nabożeństw? Tego po niemal siedemdziesięciu latach nie udało się ustalić. Starsi mieszkańcy Jeleśni – być może z powodu małej dostępności radioodbiorników w tamtym czasie – nie zachowali w pamięci takiego zdarzenia. Możliwe, że odpowiedź na to pytanie skrywają archiwa milicyjne lub służb bezpieczeństwa… a może ktoś z Czytelników zna ciąg dalszy tej historii?

Przy mikrofonie...

Jan Suchoń

Jan Suchoń urodził się w roku 1934. Z radiem po raz pierwszy świadomie zetknął się zaraz po II Wojnie Światowej. Zainspirowany działaniami kolegi – Czesława Wróbla – już jako kilkunastoletni chłopak skonstruował wtedy własny odbiornik kryształkowy. Na słuchaniu jednak się nie skończyło. Jak wspomina, podczas spędzanych w Jeleśni wakacji zbudowali również urządzenia nadawcze i porozumiewali się między sobą. Z czasem sprzęt ten znalazł się na plebani i – podłączony do nagłośnienia – miał służyć miejscowemu księdzu do dotarcia ze Słowem do wyposażonych w odbiorniki pozostających w domach wiernych. Ostatecznie pan Jan wybrał inne zainteresowania – do emerytury działał w branży kamieniarskiej.

Posłuchaj także: