„Jak była uruchomiona Myśliwiecka w 1949 roku, to naturalnie była tam rozdzielnia i wszystkie studia z rozdzielnią były połączone” – wspominał Krzysztof Wojtowicz, dziś emeryt z 57-letnim stażem w strukturach radia i telewizji – „Pierwsze studia spikerowskie były na górze, na pierwszym piętrze, a amplifikatornie były jedna za drugą na dole – Pierwszy Program, Drugi Program i Program dla Zagranicy”. Owo połączenie okazało się wówczas nie lada problemem. „Kolosalne zakłócenia były, bo wszystko było okablowane takimi kablami telefonicznymi w ołowiu. W ogóle innych kabli nie było w tym czasie” – tłumaczył pan Krzysztof – „Bardzo dużo było trudności…”. A dotyczyły one nie tylko jakości – pewnego dnia owym ołowiem zainteresowały się… szczury.
Przy mikrofonie...
Krzysztof Wojtowicz bakcylem radiowym zaraził się od starszego brata. Jego marzeniem z dzieciństwa było zobaczenie morza. Udało się w połowie 1945 roku – poleciał do Gdańska i… już drugiego dnia został pobytu został skierowany do pracy w tworzącym się wówczas Radiu Gdańsk. Stacja nadawcza uruchomiona została na bazie radiostacji wojskowej pozostawionej przez Niemców na Gradowej Górze. W 1949 roku trafił do Warszawy, gdzie rozpoczął pracę przy budowie siedziby Polskiego Radia na Myśliwieckiej.