„Pewnego dnia on mnie zaprosił do siebie i jako ciekawostkę pokazał mi coś, co wtedy przekraczało moją wyobraźnię… On mi założył słuchawki na uszy, tam poruszał taką gałeczką, to okazało się, że to było radio kryształkowe i ja usłyszałem wtedy dźwięk muzyki, chyba to był Program I” – swoje pierwsze spotkanie z radioodbiornikiem, zorganizowane przez szkolnego kolegę z ławki Czesława Wróbla, wspominał Jak Suchoń – „Oczywiście wtedy trzeba było długą, długą antenę zrobić no i moc tej stacji też nie była duża, ale słuchaliśmy”. Niezbędne części „załatwiało się” u człowieka z Żywca. Kwitł wtedy handel wymienny. „Ta cała nasza znajomość doprowadziła do tego, że ja też robiłem to radio na słuchawki, też wszyscy słuchali, mój brat, który jest sześć lat ode mnie młodszy, nawet mi pomagał anteny zakładać” – opowiadał pan Jan – „Nawet ten przewód, drut antenowy, to ten człowiek z Żywca nam powiedział, żeby pojechać na taką górę koło Żywca, bo tam jest człowiek, który pracuje przy naprawie linii telefonicznych… i ten drut służył nam jako antena”.
Przy mikrofonie...
Jan Suchoń urodził się w roku 1934. Z radiem po raz pierwszy świadomie zetknął się zaraz po II Wojnie Światowej. Zainspirowany działaniami kolegi – Czesława Wróbla – już jako kilkunastoletni chłopak skonstruował wtedy własny odbiornik kryształkowy. Na słuchaniu jednak się nie skończyło. Jak wspomina, podczas spędzanych w Jeleśni wakacji zbudowali również urządzenia nadawcze i porozumiewali się między sobą. Z czasem sprzęt ten znalazł się na plebani i – podłączony do nagłośnienia – miał służyć miejscowemu księdzu do dotarcia ze Słowem do wyposażonych w odbiorniki pozostających w domach wiernych. Ostatecznie pan Jan wybrał inne zainteresowania – do emerytury działał w branży kamieniarskiej.