„Przedsiębiorstwo Państwowe Stacje Radiowe i Telewizyjne, tak to się nazywało, siedzibę miało na ulicy Pięknej w Warszawie, no i były oddziały terenowe – takie obiekty jak stacja RCN Raszyn i Leszczynka, która była kawałek dalej, 3 kilometry” – wspominał Stanisław Królak, który po studiach rozpoczął pracę w centrum nadawczym w Łazach pod Warszawą – „Autobus odjeżdżał z ulicy Nowogrodzkiej, tam była zbiórka przy Poczcie… On stał tam nie wiem, dwadzieścia minut, sobie wszyscy wchodzili i jechała zmiana do RCN-u… Część wysiadała, przechodziła 50 metrów od bramy do tego pomieszczenia, a druga część jechała dalej na Leszczynkę, do tych programów polonijnych…”. W drodze powrotnej autobus najpierw zabierał pracowników Leszczynki, a później wjeżdżał na teren RCN Raszyn i kilka minut czekał na osoby kończące zmianę. „Pracownicy to był dość duży zespół, bo była i administracja i konserwacja i – to co ja należałem do tej grupy – eksploatacyjna” – opowiadał pan Stanisław – „W ciągu dnia, od 8 do 15 bodajże, to było tam około trzydziestu osób. Później na dyżurze zostawały cztery osoby, które już były odpowiedzialne za pracę urządzeń… Czyli naszym zadaniem było zapewnienie ciągłości emisji programów radiowych – Program I i dwie częstotliwości UKF-u, bo były dwa nadajniki”.
Przy mikrofonie...
Stanisław Królak radiem na dobre zainteresował się w latach pięćdziesiątych, kiedy – jako dziecko – chciał pomóc swojemu tacie wyeliminować zakłócenia z odbioru Radia Wolna Europa. Potem pochłonęła go elektronika. W czasie studiów na Politechnice Warszawskiej zajmował się m.in. naprawianiem odbiorników. Na swoje potrzeby uruchomił radio z UKF-em i stał się słuchaczem Trójki. Otrzymywał stypendium Przedsiębiorstwa Państwowego Stacje Radiowe i Telewizyjne. W zamian zobligowany był do podjęcia tam pracy po skończeniu studiów. W roku 1970 trafił do Radiowego Centrum Nadawczego Warszawa-Raszyn w Łazach. Pracował w nim do roku 1972, kiedy to przeszedł do Ministerstwa Łączności. Tam zajmował się sprawami radiokomunikacyjnymi.