
„Mnie te duże moce nie bardzo interesowały, mnie te niuanse interesowały związane z selektywnością, czułością, w tym zakresie robiłem różne eksperymenty” – wspominał Stanisław Królak – „Ja tam w miedzyczasie na przykład zrobiłem taki nadajniczek mały lampowy, bo wtedy o tranzystory było ciężko, na fale krótkie… Tam sobie puszczałem z gramofonu i mówiłem na jakiej częstotliwości”. Emisja odbywała się powyżej pasma amatorskiego 3,5 MHz. „To było bardzo czyściutko, ładnie pracowało” – opowiadał pan Stanisław – „Wszystko małymi mocami i parametrami takimi, żeby czysto odbierał odbiornik, żeby nie było zakłóceń”.
Przy mikrofonie...
Stanisław Królak radiem na dobre zainteresował się w latach pięćdziesiątych, kiedy – jako dziecko – chciał pomóc swojemu tacie wyeliminować zakłócenia z odbioru Radia Wolna Europa. Potem pochłonęła go elektronika. W czasie studiów na Politechnice Warszawskiej zajmował się m.in. naprawianiem odbiorników. Na swoje potrzeby uruchomił radio z UKF-em i stał się słuchaczem Trójki. Otrzymywał stypendium Przedsiębiorstwa Państwowego Stacje Radiowe i Telewizyjne. W zamian zobligowany był do podjęcia tam pracy po skończeniu studiów. W roku 1970 trafił do Radiowego Centrum Nadawczego Warszawa-Raszyn w Łazach. Pracował w nim do roku 1972, kiedy to przeszedł do Ministerstwa Łączności. Tam zajmował się sprawami radiokomunikacyjnymi.