„Wiedziałem, że tam jest lepszy odbiór, że czystszy, że niezakłócony jest, bo to inny rodzaj modulacji” – początki UKF-u wspominał Stanisław Królak – „To mówię, że trzeba będzie się postarać… gdzieś zdobyć, najczęściej – bo nie mieliśmy pieniędzy jako studenci – trzeba było kupić jakiś taki uszkodzony na tak zwanych »bublach« i już sam naprawiałem i słuchałem”. Jednym z takich odbiorników był niemiecki Beethoven, innym Undine II. Początkowo w paśmie „górnym” z niewielką mocą z terenu Warszawy, a później w paśmie „dolnym” z większą mocą i z wyżej zawieszonych anten w Raszynie nadawany był Program 3 wraz z retransmisją Programu 1. „Bardzo chętnie słuchałem audycji muzycznych, słuchaliśmy i nagrywaliśmy, bo mieliśmy magnetofon” – opowiadał pan Stanisław – „Nagrywało się, bo trudno było dostać… Płyty były, ale raczej z muzyką polską. Jeśli się ukazywały jakieś zagraniczne, to były drogie i niedostępne”.
Przy mikrofonie...
Stanisław Królak radiem na dobre zainteresował się w latach pięćdziesiątych, kiedy – jako dziecko – chciał pomóc swojemu tacie wyeliminować zakłócenia z odbioru Radia Wolna Europa. Potem pochłonęła go elektronika. W czasie studiów na Politechnice Warszawskiej zajmował się m.in. naprawianiem odbiorników. Na swoje potrzeby uruchomił radio z UKF-em i stał się słuchaczem Trójki. Otrzymywał stypendium Przedsiębiorstwa Państwowego Stacje Radiowe i Telewizyjne. W zamian zobligowany był do podjęcia tam pracy po skończeniu studiów. W roku 1970 trafił do Radiowego Centrum Nadawczego Warszawa-Raszyn w Łazach. Pracował w nim do roku 1972, kiedy to przeszedł do Ministerstwa Łączności. Tam zajmował się sprawami radiokomunikacyjnymi.