„Pierwsza konsoleta to był analog, już nie mieliśmy żadnych magnetofonów szpulowych, zaczęliśmy od minidysków, więc reporterzy pracowali już w 1994 roku na minidyskach, na komputerach emisyjnych i dżingle odtwarzaliśmy z takich stacji dżingli” – wspominał Ireneusz Iwański, pierwszy prezes spółki akcyjnej Radia Warmia-Mazury „WaMa” – „Mieliśmy problem nawet z odtwarzaniem, bo niektóre materiały przychodziły na dużych, profesjonalnych taśmach, więc kupiłem jeden przechodzony magnetofon typu węgierskiego i gdzieś tam w studiu sobie stał, żeby można było to na minidysk skopiować”. Nadajnik małej mocy kupiony był w warszawskim Warelu (jednak nie w Zaracie, jak mówił w nagraniu pan Ireneusz). „Te nadajniki nam się psuły, coś tam się w kablu popsuło, w jakimś fiderze gdzieś tam jakiś opiłek został” – opowiadał Iwański – „Najczęściej oczywiście psuło się w nocy i w Wigilię, to było normalne i nauczyłem się wtedy, że spałem z radiem i budziłem się, jak radio przestawało grać”.
Przy mikrofonie...
Ireneusz Iwański do radia trafił pod koniec lat siedemdziesiątych podczas studiów na olsztyńskiej Akademii Rolniczo-Technicznej. „Na parterze był klub studencki, a w piwnicach było radio. Moi koledzy chodzili na parter, a ja piwa nie lubiłem i w związku z tym poszedłem do piwnicy” – opowiadał. Potem przeniósł się do Polskiego Radia Olsztyn. Tam zaczął myśleć o stworzeniu własnego radia, które to marzenie udało mu się zrealizować w roku 1994. Wówczas w olsztyńskim eterze pojawiło się Radio WaMa. Był też założycielem i pierwszym szefem Konwentu Lokalnych Komercyjnych Nadawców Radiowych. W 2001 roku, z uwagi na stan zdrowia, zrezygnował z piastowanych funkcji i sprzedał założoną przez siebie stację. Obecnie jest szefem rady programowej Radia Olsztyn i prezesem zarządu EMI-PRO, spółki będącej producentem programów radiowych.