
„Podstawowym źródłem informacji było kalendarium Polskiej Agencji Prasowej” – wspominał Marcin Lewicki, dziennikarz radiowy, wieloletni szef redakcji informacji Radia WAWa – „Mieliśmy też własne źródła informacji o tym co się będzie działo i decydowaliśmy wspólnie z porannym wydawcą którym tematem się zajmiemy”. Choć dziś trudno w to uwierzyć, możliwości zmiany porannych ustaleń nie było. „Nie było telefonu komórkowego, żeby zadzwonić” – tłumaczył Lewicki – „Co więcej, na początku nie było również pagerów. Krótko mówiąc, wyszedłem z redakcji i dopóki się nie odezwałem do redakcji, to mnie nie było”. Miało to daleko idące konsekwencje. Reporterzy do perfekcji opanowane mieli położenie budek telefonicznych na tradycyjnych trasach demonstracji, a w kieszeni zestaw monet, żetonów i kart magnetycznych… bowiem Telekomunikacja Polska nie miała wówczas jeszcze jednego standardu publicznych aparatów. W tym czasie nie było również internetu. Skutkowało to tym, że redakcje wyposażone były w niezliczone encyklopedie, słowniki… a także numery telefonów do ambasad, które w krytycznych momentach mogły wytłumaczyć jak odczytać daną nazwę czy nazwisko.
Przy mikrofonie...
Marcin Lewicki – jak sam mówi – do radia trafił z powodu niezdanego egzaminu z ekonomii politycznej oraz zbiórki żywności i ubrań dla ofiar wojny na Bałkanach. Jako wolontariusz zaproszony został do siedziby WAWy, gdzie zapytał czy mógłby tam popracować… Miał przyjść następnego dnia i został na prawie dziesięć lat. Później m.in. współpracował z Radiem Sweden International, współtworzył Akademickie Radio Kampus oraz polski Press Club. Jest wykładowcą w Instytucie Dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego.