„Istotą rzeczy było to, że podział tych częstotliwości zależał od tego kto ze starających się dysponował jakim kapitałem, a było też w ustawie już powiedziane – czyli to było nie do odrzucenia, musiało tak być, chociaż to stwarzało ogromne trudności – że ktoś, kto by dostał telewizję i radio, to musiałby mieć kapitał polski w dużej mierze, a ten pozostały kapitał, który mógł być niepolski, musiałby być przez banki odpowiednio spenetrowany czy to jest prawidłowy kapitał, czy nie zdobyty jakimiś nieprawidłowymi drogami” – pierwszy proces koncesyjny wspominał Maciej Iłowiecki, wiceprzewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji – „Ja głowy nie dam jak to sprawdzano, ale sprawdzali to oficerowie naszych służb, już ci nowi, zweryfikowani… czyli te służby nasze już polskie, które nie zależały od Rosji ani od czegoś”. W ramach informacji zwrotnej członkowie KRRiT otrzymywali informacje czy dany podmiot ubiegający się o koncesję jest wiarygodny finansowo. „Trafiliśmy na niezliczone ilości tak zwanych układów… właściwie to się nazywało układ, że ci chcieli tego, mieli takie interesy, ci tamtego… a jeszcze wszystko zależało od tych pieniędzy” – opowiadał Iłowiecki – „Formalnie to program miał najmniejsze znaczenie jak gdyby w tym”.
Przy mikrofonie...
Maciej Iłowiecki – dziennikarz, publicysta i naukowiec. Pisał m.in. w „Polityce”, „Przeglądzie Technicznym”, „Problemach” i „Spotkaniach”. W 1989 roku, jako ekspert do spraw mediów, brał udział w obradach Okrągłego Stołu. W latach 1990-1993 był prezesem zarządu Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. W 1993 roku – z nominacji prezydenta Lecha Wałęsy – został członkiem pierwszego składu Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Był jej wiceprzewodniczącym. W 1994 roku, gdy ogólnopolską koncesję otrzymała telewizja Polsat, Lech Wałęsa zmienił zdanie i wycofał go – oraz przewodniczącego Marka Markiewicza – ze składu KRRiT. W latach 2004-2011 był członkiem Rady Etyki Mediów.